Zakończenie roku i... udręki zdalnego nauczania? Wszyscy chcą powrotu do szkół, ale nie brak też obaw

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Tak wyglądał dzień zakończenia roku szkolnego w Małopolsce
Tak wyglądał dzień zakończenia roku szkolnego w Małopolsce Konrad Kozłowski
Zakończenie roku na terenie zielonym wokół szkoły, ewentualnie w trzech największych salach w budynku, z zachowaniem dystansu i bez uroczystej akademii. Świadectwa wydawane klasom na raty, co pół godziny od 8 do 14. Wręcza je dyrektor przy stoliku przed szkołą, wychowawcy w drzwiach wejściowych czy nawet przez okno klasy na parterze. Do tego oczywiście maseczki. Tak w piątek (26 czerwca) wyglądało zakończenie roku szkolnego w małopolskich szkołach w czasach trwającej epidemii. Jednocześnie gorącym tematem jest już - zapowiedziany przez premiera - powrót do nauki stacjonarnej po wakacjach.

FLESZ - Kryzys w branży taxi. Nawet 80% mniej kursów

od 16 lat

- Na rozdanie świadectw mogli przyjść wyłącznie uczniowie zdrowi. Zakaz otrzymali ci, którzy przebywają w domu z osobą na kwarantannie. Na terenie szkoły musieli też mieć zakryte usta i nos maseczką lub chustą, czy przyłbicą - mówi Dorota Smaga, dyrektorka II LO w Nowym Sączu. Ale też od razu dodaje: - Mimo trudnego roku i zdalnego nauczania wszyscy nasi uczniowie otrzymali promocję do kolejnej klasy. Możemy też pochwalić się wysoką średnią, która wyniosła 4,28.

To wymuszone przez epidemię koronawirusa przejście na zdalne nauczanie w ostatnich miesiącach solidnie dało się we znaki wszystkim: nauczycielom, uczniom, ich rodzicom. Na koniec czerwca praktycznie nie ma nikogo, kto nie chciałby powrotu w szkolne mury, do normalnej, stacjonarnej nauki.

- Dzieci są tak stęsknione, że w kolejce stoją do szkoły, żeby zobaczyć nauczyciela czy spotkać koleżankę - relacjonował nam w piątek zakończenie roku w swojej szkole Andrzej Moskal, dyrektor krakowskiej Szkoły Podstawowej nr 40.

O wprowadzonym nauczaniu na odległość dyr. Moskal mówi, że na początku było naprawdę trudno. - Co było związane z brakami sprzętowymi, nieumiejętnością poradzenia sobie części nauczycieli z programami informatycznymi. Niektórzy rodzice, a nawet jeden nauczyciel nie miał dostępu do internetu, trzeba było wszystko dopracować, rodzice byli podenerwowani. Ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Jednak nikt nie chce zostać przy zdalnym nauczaniu, wszystkie środowiska mówią, żeby wrócić do normalnej nauki, normalnego kontaktu nauczycieli z uczniami - zaznacza dyrektor.

- Przyszło bardzo dużo dzieci, 90 procent uczniów. I widać, że czekali na ten dzień - mówiła nam też w dniu zakończenia roku Magdalena Mazur, dyrektor krakowskiej Szkoły Podstawowej nr 12.

W jeszcze innej szkole na koniec roku usłyszeliśmy, że ma ona plany urządzenia szkolenia psychologicznego zarówno dla dzieci, jak i nauczycieli - w odpowiedzi na całą trudną sytuację, jaką zafundowała im epidemia i związana z nią izolacja.

Jak zaznaczały dzieci w ostatnim dniu roku szkolnego, cieszą się, że znów mogły pójść do szkoły. Głównie dlatego, by spotkać się z kolegami z klasy. - Ta nauka przez komputer początkowo była fajna, bo nie trzeba było chodzić do szkoły. Później jednak już miałam trochę tego dość. Wolałabym chodzić do szkoły - mówi Antonina, uczennica zakopiańskiej podstawówki.

Również w Tarnowie uczniowie mają nadzieję, że od września wszystko wróci do normy. - Lekcje on-line były fajne, ale jednak nie nauczyliśmy się tak dużo jak normalnie chodząc codziennie do szkoły – mówili nam uczniowie spacerujący ze świadectwami w dłoni.

Na powrót do tradycyjnej nauki po wakacjach liczą rodzice uczniów. - Przez zdalne nauczanie spadło na nas wiele dodatkowych obowiązków. Trzeba było pilnować dziecka, a niejednokrotnie pomagać mu w zadaniach, czy tłumaczyć, gdy czegoś nie rozumiało. Zdecydowanie więcej czasu trzeba było poświęcić dziecku na naukę - przyznaje Joanna Oleksy z Nowego Sącza. - Syn we wrześniu zacznie czwartą klasę. Zaczną się nowe przedmioty, nowy materiał. Nie wyobrażam sobie w tej sytuacji zdalnego nauczania.

Udręczenie e-lekcjami i niechęć do nauki zdalnej zdążyły już urosnąć do sporych rozmiarów. Ponad 70 tys. osób podpisało się w internecie pod kierowaną do ministra edukacji narodowej petycją „Nie dla zdalnej szkoły od września”. Przeciwnicy zdalnej edukacji - rodzice i nauczyciele - mieli w dniu zakończenia roku protestować przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ten protest ostatecznie został odwołany, ponieważ dzień wcześniej premier Mateusz Mazowiecki zapowiedział powrót dzieci do szkół po wakacjach. - Chcę podkreślić, że od początku września dzieci i młodzież wracają do szkoły. Na początku października studenci wracają na uczelnie. To jest pewna decyzja – zaznaczył premier.

- Jest to radosna nowina, ale też zależy, jakie dostaniemy obostrzenia - zaznacza Magdalena Mazur, dyrektorka SP 12 w Krakowie, pytana o tę zapowiedź szefa rządu. Wymienia, że w jej szkole jest 20 oddziałów po nawet 26 dzieci, a sal lekcyjnych - 22. - Gdybym musiała dzielić klasy na mniejsze grupy, to nie wiem, jak mielibyśmy to urządzić. Nawet nie chcę o tym myśleć... - kwituje.

Dyrektor krakowskiej SP 40 z kolei przekazuje, że jeśli sytuacja epidemiczna w kraju się nie zaostrzy, jego szkoła może od 1 września rozpocząć normalną pracę. - Jesteśmy zaopatrzeni w środki do dezynfekcji, możemy też w klasach dostawić tyle ławek, żeby w każdej siedział tylko jeden uczeń. Natomiast jeśli padłby pomysł, aby uczniowie w szkole wymieniali się co drugi dzień, a co drugi mieli lekcje online, to w klasach I-III, gdzie na klasę przypada jeden nauczyciel, jest to wykonalne, ale w starszych klasach - nie wyobrażam sobie, żeby to było możliwe - mówi Andrzej Moskal.

Dyrektorzy zwracają uwagę, że wiele w sytuacji epidemicznej może się zmienić podczas wakacji, po wyjazdach wakacyjnych, z których część dzieci po prostu może wrócić z wirusem.

Obawy mają też niektórzy z uczniów. - Boję się, że pandemia koronawirusa wróci na jesień, a w szkole ten wirus może się szybko rozprzestrzeniać – zwraca uwagę Sylwia Jaśkowiak, uczennica Prywatnego Technikum Zawodowego w Nowym Sączu.

A co specjaliści, lekarze na zapowiedź powrotu uczniów do szkół od 1 września?

- W tym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak epidemia będzie się rozwijała. Jakie stadium przyjmie we wrześniu. Dlatego też decyzje o ewentualnym powrocie do szkół powinny być podejmowane dopiero w połowie sierpnia – mówi dr Lidia Stopyra, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Dodaje, że jeśli nie będzie dużej liczby zakażeń, jej zdaniem powrót do stacjonarnego nauczania jest możliwy, tylko trzeba ustalić bezpieczne zasady.

- W szkołach jesteśmy w stanie wyegzekwować od dzieci przestrzegania reżimu sanitarnego. W przeciwieństwie do przedszkoli, uczniowie mogą zostać zobowiązani do noszenia maseczek, zachowania większego dystansu, łatwiej opanują zasady higieny. Nauczanie można również zorganizować tak, by część zajęć odbywała się online, a część stacjonarnie. Tak aby było mniej dzieci w szkołach. Najważniejsze, aby wypracować takie rozwiązania, żeby móc się uczyć, ale bezpiecznie – podsumowuje dr Lidia Stopyra.

Współpraca: Patrycja Dziadosz, Bogumił Storch, Alicja Fałek, Łukasz Bobek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zakończenie roku i... udręki zdalnego nauczania? Wszyscy chcą powrotu do szkół, ale nie brak też obaw - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl