"Zakazany" Wasyl Stus. Roman Brovko: Elity Ukrainy to ludzie Związku Radzieckiego [WYWIAD]

Katarzyna Stańko
Katarzyna Stańko
Wideo
od 16 lat
W Ukrainie wciąż mamy starą gwardię u władzy w biznesie, w polityce, w mediach. A teraz toczy się walka o umysły, tożsamość, moralność i pozycję naszego narodu - mówi Roman Brovko, reżyser filmu fabularnego o życiu i tajemniczej śmierci Wasyla Stusa - jednego z najbardziej wpływowych ukraińskich poetów XX wieku, obrońcy praw człowieka, który miał dostać Nobla.

Zrobiłeś film o człowieku, który zaryzykował życie w imię wolności. Wasyl Stus, poeta nominowany do Nobla, nie był konformistą.
Wasyl Stus był człowiekiem, który wierzył, że słowo może zmienić historię i życie narodu. Wierzył, że trzeba walczyć o wolność. Mówił, że „rękopisy nie płoną”.

Mówisz Bułhakowem, ale wiersze Stusa w twoim filmie spaliła KGB. A sam poeta był kuszony przez piękną i inteligentną kobietę - agenta.
W obozie Perm-36 w 1985 roku, gdzie był przetrzymywany. Władza chciała go złamać i przeciągnąć na swoją stronę. Wtedy mówiło się o odwilży, Stus - dysydent opowiadający się po stronie władzy, byłby dla komunistów dużym atutem. Nie wiemy dokładnie, kto go przesłuchiwał, ale ten ktoś stosował bardzo wyrafinowane metody. Stąd też nasz pomysł, aby w tę rolę wcieliła się kobieta, która prowadzi ze Stusem intelektualny pojedynek. Reżim chciał, aby Stus dokonał samokrytyki i ogłosił, że Moskwa przeprowadza reformy. On był silnym autorytetem. Rząd radziecki wierzył, że inni dysydenci podążyliby za Stusem. W 1985 r. Heinrich Böll wystąpił o uhonorowanie Stusa literacką Nagrodą Nobla. Ta propozycja zaostrzyła sytuację. System robił wszystko, co możliwe, aby przekonać poetę do współpracy.

Poetę kusi i przesłuchuje kobieta - agentka, która w swoich metodach nie bała się konfrontacji ze starym systemem stosującym brutalne tortury. System utożsamiany był z szefem obozu i jego kochankiem.
W Związku Radzieckim oficjalnie nie było seksu. Nie było homoseksualistów, bogatych, towarzyszy, którzy robili, co chcieli, kiedy inni nie patrzyli. W rzeczywistości było wszystko, tylko nie dla wszystkich. Pokazujemy w filmie, że stary system odchodzi, a przychodzi nowy i stosuje nowe metody opresji.

Homoseksualiści trzymają władzę w obozie, gdzie przetrzymywany jest Stus. A piękna agentka w przejmującej scenie dominacji w saunie, upokarza szefa obozu, który potem decyduje się zabić swojego kochanka. Klęka przed nią nagi, błagając o życie.
W ZSRR był homoseksualizm, zdrady, seks, i bogactwo dla wybranych. Elity, o ile nie epatowały tym wszystkim ubogie i zindoktrynowane społeczeństwo, mogły robić, co chciały. Kierownicy partii komunistycznej w ZSRR oglądali amerykańską pornografię, pili francuski koniak, nosili Levisy, wchodzili w nietradycyjne relacje. Były i prostytutki, i narkotyki, i homoseksualizm. Mogli to robić, pod warunkiem że zachowywali pozory wobec narodu. A scena w saunie rzeczywiście nam się udała. Na dodatek agentka KGB nazywa się Wira, czyli wiara.

Elity zawsze robiły, co chciały.
My na Majdanie wierzyliśmy, że już tak nie będzie, kiedy wyrzucaliśmy Janukowycza z jego złotym kiblem.

Wielu Polaków w ‘89 również wierzyło nie tylko w zmianę systemu, ale w totalną wymianę elit.
W ZSRR na tych wszystkich przedstawicieli elit, którzy żyli jak chcieli i opływali w luksusy, bezpieka miała haki i trzymała ich w szachu.

Teraz jest inaczej?
Mieliśmy problem z naszym filmem, bo producenci w Ukrainie byli pod presją. Nalegano, abyśmy wycięli kluczową scenę z filmu: sądu nad Stusem z udziałem adwokata, a obecnego bardzo wpływowego oligarchy. Adwokat zamiast bronić poetę, stał po stronie władzy, jak każdy ówczesny adwokat przyznawany z urzędu podczas pokazowych procesów.

To ważna dla filmu scena, która dużo mówi o ówczesnej Ukrainie - części imperium sowieckiego.
Nasze kłopoty ze sceną z oligarchą-przyjacielem prezydenta Władimira Putina, który był na chrzcie jego dziecka, mówią wiele również o współczesnej Ukrainie. Nie dostaliśmy zezwolenia na używanie w filmie nazwiska tego adwokata, dziś - oligarchy, biznesmena, polityka i filantropa.

75 proc. Ukraińców zagłosowało w kwietniowych wyborach na Wołodymyra Zełeńskiego, który wcześniej nie był obecny w polityce. Będzie wielka zmiana na Ukrainie? Wymiana elit?
Ukraińcy są zmęczeni, uwierzyli człowiekowi, który mówi każdemu to, co każdy chce usłyszeć.

Brzmisz pesymistycznie.
W naszym młodym rządzie mamy dzieci ukraińskich oligarchów - ludzi dawnego systemu. To ludzie Związku Radzieckiego.

W Polsce również wciąż mamy dyskusję na temat elit.
My w Ukrainie mamy ludzi dawnego systemu, w biznesie, w polityce, w mediach.

Media wszędzie znajdują się w centrum zainteresowania elit.
Mamy w Ukrainie ludzi z czasów ZSRR, to polityczne elity Ukrainy, które miały wówczas dobre posady, a teraz własne biznesy, a nawet media. Ci, którzy nie mają pieniędzy na własną telewizję, robią strony internetowe, utrzymują różne fundacje. Oni formują opinię publiczną na swoją korzyść, a nie na korzyść Ukrainy proeuropejskiej. Telewizja ukraińska jest upolityczniona. Mamy telewizję publiczną, która jest niedofinansowana, oraz kanały prywatne związane z partiami politycznymi. Politykom nie zależy na podniesieniu poziomu mediów publicznych, ponieważ po zmianie władzy chcą mieć swoje własne tuby propagandowe, zatem inwestują w kanały prywatne. News w kanałach prywatnych zawsze jest sformatowany pod pewnym kątem. Dla kogoś, kto chce być niezależny, praktycznie nie ma miejsca w ukraińskich mediach.

Mieliśmy problem z naszym filmem. Producenci w Ukrainie byli pod presją. Nalegano, abyśmy wycięli kluczową scenę

Poeta Wasyl Stus nie bał się iść pod prąd, brzydził się konformizmem. Czy nie jest tak, że każde czasy zmuszają nas do opowiedzenia się po którejś ze stron? Albo idziesz z prądem, zarabiasz, opowiadasz się po stronie władzy, albo walczysz z niesprawiedliwością, co najczęściej oznacza biedę i ogromne wyrzeczenia.
Tak, chcieliśmy pokazać czasy dysydentów ukraińskich w latach 60. Nie był to silny ruch, ale jednak istniał. A Stus był postacią niezwykle pomnikową. Dla niego kwestia podpisać czy nie podpisać lojalkę była tak naprawdę decyzją o życiu lub śmierci. Kuszenie Stusa nawiązuje do kuszenia Chrystusa. Poeta by żył, gdyby podpisał i zmienił swoje poglądy. Agentka KGB kusiła Stusa podpisaniem twierdząc, że to nie tyle nawet dla własnego dobra poety, ale dla rodziny i dla innych dysydentów, którym mógłby uratować życie.

Nie podpisał?
Nie podpisał i zginął w obozie w 1985 roku. To była jedna wielka manipulacja. Chcieliśmy pokazać specyfikę lat 80. w ZSRR. Za Stalina myślano: jest człowiek, jest problem. Nie ma człowieka, nie ma problemu i po prostu go mordowano. W latach 80. uprawiano bardziej wyrafinowaną propagandę. Szefostwo obozu Perm-36 to byli jednak przedstawiciele starego systemu. Oni nie rozumieli dlaczego ktoś przyjechał specjalnie z Moskwy, aby „przekonywać” Stusa. Im nie udało się przeciągnąć poety na swoją stronę przez 5 lat, bo tyle czasu przebywał on już w Perm-36.

Stus był propolski, prawda?
Był. Tak, jak i Ukraińcy są propolscy, tyle że biznes jest biznes. Polacy myślą, że mają dużo wspólnego z Ukraińcami: wspólną historię. Polska wspiera proeuropejskie dążenia Ukrainy. Jednak każdy chce mieć partnera, który może zainwestować pieniądze np. w rozwój projektu. My byśmy chcieli robić wspólne projekty z Polską: filmy, seriale. Jednak producent ukraiński nie może tyle inwestować, ile producent niemiecki, francuski czy amerykański. Dlatego też producenci ukraińscy mają tak silne związki z Rosją, z Białorusią, z Kazachstanem, z Uzbekistanem i dawnymi republikami sowieckimi. Robią filmy na tamte duże rynki, bo tam mają kontakty i tam są pieniądze.

Za prezydenta Poroszenki było inaczej?
Jego polityka opierała się na trzech filarach: armia, język ukraiński i wiara. On uzyskał tomos dla prawosławnej cerkwi ukraińskiej [chodzi o dekret uznający niezależność cerkwi ukraińskiej - przyp. red.]. Były pieniądze na wsparcie kultury w języku ukraińskim. Faktycznie 4-5 mld hrywien zainwestowano w film ukraiński.

A wojna?
Ukraina potrzebowała dużo pieniędzy na wojnę. Mamy uchodźców ze wschodniej Ukrainy i dużo problemów gospodarczych. Ale mimo tego w tym czasie, w latach 2014-2019, powstało dużo filmów patriotycznych o Ukrainie, o bohaterach ukraińskich.

Tworzycie swoją politykę historyczną?
Właśnie tak. Musi być rozwój sztuki i kina, aby stworzyć w społeczeństwie świadomość i opowiedzieć historię ukraińskich bohaterów. W USA mamy teraz remake’i, bo wszystko już było. Nie ma tematów czy bohaterów, którzy nie zostali pokazani w kinie. Na Ukrainie mamy czystą kartę. Możemy robić filmy o bohaterach i wydarzeniach historycznych jeszcze przez dziesiątki lat.

Kim jest dla ciebie Wasyl Stus?
Jest ukraińskim bohaterem i patriotą To nie jest tylko film o poecie. W sumie to niewiele osób jest obecnie pasjonatami poezji. Dominuje kultura masowa, komedie, reality show. Jednak Stus jest człowiekiem, który pokazał, że konformizm nie prowadzi do niczego dobrego i to jest aktualne również dzisiaj. Dzisiaj również trzeba wybierać i opowiadać się po stronie prawdy, często płacąc za to wysoką cenę. Stus zapłacił za prawdę swoim życiem.

Czy wiersze Stusa są trudne?
To są trudne wiersze, raczej dla intelektualnej elity, dla patriotów, wielbicieli kultury ukraińskiej. Na ulicach Kijowa przechodnie podczas sondy ulicznej nie wiedzieli, czy Stus to polityk, sportowiec czy poeta. Ukraińcy kojarzą, ale nie do końca wiedzą, kim on był. A Stus walczył o wolność, o demokrację, o prawa człowieka. To był wielki człowiek, który odważył się na walkę o godność człowieka w opresyjnym Związku Radzieckim tolerującym tylko przeciętność i konformizm. Stus wierzył, że każdy człowiek powinien samodzielnie myśleć i mieć prawo wyboru. System chciał go zniszczyć. Nie był drukowany z powodu cenzury. W Ukrainie było kilku takich poetów, tyle że oni zmienili poglądy i opowiedzieli się po stronie władzy. Stali się konformistami.

W Polsce również mieliśmy poetów-konformistów. Zdolnych artystów, którzy wychwalali władzę komunistyczną.
Tak, wychwalali również polską wersję człowieka radzieckiego. Teraz się z tego śmiejemy, ale wtedy to był często wybór między życiem a śmiercią, a przynajmniej między życiem w skrajnej biedzie i zapomnieniu a życiem w świetle jupiterów.

Trudne wybory. Ałła, przyjaciółka Stusa, została zamordowana przez agentów bezpieki.
Stusa również na początku chciano zamknąć, aby o nim zapomniano. Jednak wiele jego wierszy trafiło za granicę. Pisał w obozie, a jego wiersze dzięki przyjaciołom trafiały do Ukraińców, a nawet do Szwecji. Znalazł się wśród nominowanych do Nobla z literatury. To był 1985 rok. Dla ZSRR to była trudna sytuacja. Z jednej strony wojna w Afganistanie, reformy Gorbaczowa, problemy gospodarcze. ZSRR musiał handlować z zagranicą, sprzedawać swoje surowce i potrzebował kapitału. Nikt nie chciał demokracji, ale chciano pokazać, że rodziła się „glasnost”, stąd też próba przeciągnięcia Stusa na stronę władzy i demonstracja odwilży wobec Zachodu.

Pokazujecie w filmie mechanizmy władzy.
Które wciąż są aktualne. Majdan w początkowym okresie, jeszcze przed eskalacją przemocy, też miał być zlikwidowany dzięki zawoalowanej manipulacji. Janukowycz i oligarchowie tłumaczyli, że trzeba zakończyć demonstracje, bo idą święta, Majdan trzeba ozdobić dekoracjami i przygotować do koncertów. W Ukrainie wciąż jest walka - o umysły, o tożsamość, o moralność i pozycję naszego narodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl