Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie - Lech: To był wieczór spadających gwiazd

Karol Maćkowiak
Z kompletu zakontraktowanych latem piłkarzy nieźle spisuje się tylko Dariusz Dudka. Abdul Tetteh, Denis Thomalla i Marcin Robak niestety nie błyszczą.
Z kompletu zakontraktowanych latem piłkarzy nieźle spisuje się tylko Dariusz Dudka. Abdul Tetteh, Denis Thomalla i Marcin Robak niestety nie błyszczą. Adrian Wykrota
Jeżeli ktoś w ciągu tygodnia przegapił spadające gwiazdy, miał szansę je zobaczyć w piątek, kiedy Lech grał z Zagłębiem Lubin. Nowi piłkarze: Denis Thomalla, Marcin Robak, Abdul Tetteh świetni są tylko w zapowiedziach prezesów. Dla Lecha nie zagrali ani jednego dobrego meczu.

Nowi piłkarze Lecha, którzy mieli błyszczeć i odnosić z Lechem sukcesy, notorycznie zawodzą i nie ma z nich pożytku. Lech po pięciu kolejkach ma na koncie tylko jedną wygraną, a gra poznaniaków jest statyczna, przewidywalna.

- Graliśmy prosty futbol, ale bardzo skuteczny – mówił po meczu Jarosław Jach, obrońca Zagłębia, który komplementował napastników Kolejorza, choć poradził sobie z nimi bez większych problemów. Upilnowanie Marcina Robaka i Denisa Thomalli nie należy do trudnych zadań, bo obaj nie dość, że są bez formy, to jeszcze nie najlepiej współpracują z kolegami z linii pomocy. Inna sprawa, że sytuacji podbramkowych mają jak na lekarstwo. Może oczekiwania kibiców wobec nich są zbyt wysokie? Może stać ich właśnie na tyle, co prezentują dziś w ligowej rzeczywistości?

Zobacz też: Maciej Skorża: Jestem przerażony

Nowy pomocnik Abdul Aziz Tetteh nie potrafi wraz z Łukaszem Trałką przenieść ciężaru gry na połowę rywali. Statystyki są dla Lecha bezlitosne - piątkowym meczu piłkarze Lecha aż 410 razy zagrywali do tyłu lub w poprzek boiska, a do przodu tylko 195 razy (zaledwie 32%). „Miedziowi” do tyłu lub w poprzek boiska podawali 210 razy, a do przodu 150 – 42%! Lechici przez większość meczu mieli przewagę w posiadaniu piłki – momentami nawet 70%. Co z tego – rywale wiedzieli, że Lechowi wystarczy oddać piłkę, a wobec braku kreatywnych graczy, nie ma się czego bać. Tetteh na polskich boiskach na razie wyróżnił się tylko brutalnym faulem – kolejne zagrania na alibi irytują, a gdy w środku pola znajdzie się drugi pomocnik o podobnej charakterystyce – mimo niekorzystnego rezultatu poznaniacy grają „ty do mnie, ja do ciebie”. Co z tego, że celność podań Ghańczyka wynosi aż 88%, skoro nie przyspieszają akcji Lecha? Brak Jevticia, Hamalainena i w pierwszej połowie Linettego była nadto widoczna – gra środkowej linii podczas ich absencji woła o pomstę do nieba.

Szansę otrzymał David Holman, który po dwóch bramkach w Pucharze Polski domagał się gry w lidze. Mecz w Lubinie potwierdził, że Holman nie nadaje się do poważnej gry, a wszystko na co dzisiaj go stać to nieco szczęśliwe bramki z pierwszoligowcem.

Po mistrzowskiej drużynie nie ma już śladu – dziś od Lecha lepszy może być beniaminek, a futbolu mistrzów z czerwca uczą piłkarskie „no name’y”: Janus do spółki z Piątkiem.

SPRAWDŹ NOWĄ STRONĘ GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO! KLIKNIJ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski