Nowi piłkarze Lecha, którzy mieli błyszczeć i odnosić z Lechem sukcesy, notorycznie zawodzą i nie ma z nich pożytku. Lech po pięciu kolejkach ma na koncie tylko jedną wygraną, a gra poznaniaków jest statyczna, przewidywalna.
- Graliśmy prosty futbol, ale bardzo skuteczny – mówił po meczu Jarosław Jach, obrońca Zagłębia, który komplementował napastników Kolejorza, choć poradził sobie z nimi bez większych problemów. Upilnowanie Marcina Robaka i Denisa Thomalli nie należy do trudnych zadań, bo obaj nie dość, że są bez formy, to jeszcze nie najlepiej współpracują z kolegami z linii pomocy. Inna sprawa, że sytuacji podbramkowych mają jak na lekarstwo. Może oczekiwania kibiców wobec nich są zbyt wysokie? Może stać ich właśnie na tyle, co prezentują dziś w ligowej rzeczywistości?
Zobacz też: Maciej Skorża: Jestem przerażony
Nowy pomocnik Abdul Aziz Tetteh nie potrafi wraz z Łukaszem Trałką przenieść ciężaru gry na połowę rywali. Statystyki są dla Lecha bezlitosne - piątkowym meczu piłkarze Lecha aż 410 razy zagrywali do tyłu lub w poprzek boiska, a do przodu tylko 195 razy (zaledwie 32%). „Miedziowi” do tyłu lub w poprzek boiska podawali 210 razy, a do przodu 150 – 42%! Lechici przez większość meczu mieli przewagę w posiadaniu piłki – momentami nawet 70%. Co z tego – rywale wiedzieli, że Lechowi wystarczy oddać piłkę, a wobec braku kreatywnych graczy, nie ma się czego bać. Tetteh na polskich boiskach na razie wyróżnił się tylko brutalnym faulem – kolejne zagrania na alibi irytują, a gdy w środku pola znajdzie się drugi pomocnik o podobnej charakterystyce – mimo niekorzystnego rezultatu poznaniacy grają „ty do mnie, ja do ciebie”. Co z tego, że celność podań Ghańczyka wynosi aż 88%, skoro nie przyspieszają akcji Lecha? Brak Jevticia, Hamalainena i w pierwszej połowie Linettego była nadto widoczna – gra środkowej linii podczas ich absencji woła o pomstę do nieba.
Szansę otrzymał David Holman, który po dwóch bramkach w Pucharze Polski domagał się gry w lidze. Mecz w Lubinie potwierdził, że Holman nie nadaje się do poważnej gry, a wszystko na co dzisiaj go stać to nieco szczęśliwe bramki z pierwszoligowcem.
Po mistrzowskiej drużynie nie ma już śladu – dziś od Lecha lepszy może być beniaminek, a futbolu mistrzów z czerwca uczą piłkarskie „no name’y”: Janus do spółki z Piątkiem.
SPRAWDŹ NOWĄ STRONĘ GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO! KLIKNIJ!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?