Z opracowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektu wynika, że wniosek o upadłość będzie mogła zgłosić każda prywatna osoba, która straci płynność finansową, lub jej wierzyciele. Nie będzie minimalnego limitu długu. Wystarczy, że dłużnik jest niewypłacalny. Wnioski o upadłość będą rozpatrywać wydziały sądów gospodarczych, te same, które ogłaszają teraz bankructwo firm.
Nie każdy może jednak liczyć na dobrodziejstwa płynące z upadłości konsumenckiej, czyli umorzenia części długu i rozłożenia jego reszty na pięcioletnie raty. Projekt ustawy zakłada bowiem, że skorzystają z niej tylko osoby, których niewypłacalność jest skutkiem "wyjątkowych i niezależnych od niego okoliczności". Czyli niespodziewanej utraty pracy, długotrwałej choroby lub nieszczęśliwego wypadku. Każdy przypadek będzie badał sąd.
Na konsumencką plajtę nie mają szans oszuści, wyłudzacze kredytów, hazardziści oraz osoby, które same zwolniły się z pracy czy ukrywają majątek. Jeśli ktoś przejdzie weryfikacyjne sito i sąd zezwoli mu na bankructwo, to będzie musiał się liczyć z tym, że syndyk zlicytuje jego majątek, m.in. samochód czy mieszkanie.
Bankrut i jego rodzina nie trafią jednak na bruk, bo z kwoty uzyskanej na licytacji syndyk da im na roczny czynsz w prywatnej kwaterze. Co ważne, jeśli dłużnik przestanie spłacać ustalone przez sąd raty, to upadłość zostanie uchylona.
Projekt ma tzw. szybką ścieżkę legislacyjną. Ale w Sejmie już czekają podobne projekty PiS i PO. Czy rządowy będzie miał największe szanse? - Posłowie będą musieli ocenić wszystkie - mówi Maciej Kujawski z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?