Zachęcałam Czytelników, by poszli do kina. „Zimna wojna” to film niezwykły

Liliana Sonik
Powiedzieć, że to film emocjonalnie ascetyczny, to nic nie powiedzieć. Pawlikowski oddziela nas swej opowieści kryształową taflą lodu. A jednak wychodzimy z kina ze ściśniętym gardłem i łzą pod powieką, poruszeni do głębi. Jeszcze przez wiele dni obrazy będą do nas powracać a muzyczny refren będzie się snuł w głowie jak rozwijany kłębek włóczki.

Chyba tylko raz - a moja rubryka ma już 10 lat - zachęcałam Czytelników, by poszli do kina. Piszę o „Zimnej wojnie” ponieważ jest to film niezwykły. I oszałamiająco piękny. Jak szkatułka z ukrytymi szufladkami: otworzysz jedną, pojawią się kolejne. Opowieść o anielskiej urody dziewczynie, której miłość wiedzie na zatracenie. O miłości absolutnej zatem, ale też o tożsamości. O fenomenalnej kulturze ludowej, i o tym jak ją zglajszachtowano. O tym, jak komunizm odbierał szansę na zwyczajne życie. O artyście, który na paryskim bruku pije, bo schnie z tęsknoty. Przede wszystkim jednak „Zimna wojna” pokazuje Polskę ze snu i jawy. Nierealną i zarazem do bólu konkretną.

Wszystko ujęte nie w słowa lecz w czyste piękno wysmakowanych obrazów. W zależności od wieku, doświadczenia życiowego, rodzaju wrażliwości i kulturowego bagażu będziemy „Zimną wojnę” oglądać na różnych poziomach. Bo Paweł Pawlikowski odkurza stare mity i pompuje w nie żywą krew, jak gdyby przyznawał rację zakodowanym w nas kliszom, bez których przecież nie ma kultury. Nieprzypadkowo reżyser zadedykował film swoim rodzicom.

Historia wydaje się prosta. Zdolny muzyk, zapewne z AK-owską przeszłością, z pewnością inteligent, wraz z koleżanką - i pilnującym ich politrukiem - mają stworzyć ludowy zespół muzyczny. Jest rok 1949. Jeżdżą po zapadłych wsiach szukając muzycznych motywów i młodych talentów. Wtedy pojawia się ona. Na warunkowym zwolnieniu z więzienia; ponoć zabiła ojca. Ma talent, urodę i tupet. Kradnie show koleżance i dostaje się do Zespołu. Będą mieszkać i pracować w zdewastowanym pałacu. Co stało się z właścicielami, nie wiemy. Wielu rzeczy nie wiemy, możemy się tylko domyślać. Obserwujemy szaloną miłość Zuli i Wiktora i to, jak miażdży ich system. Ona kapuje do politruka, on musi dyrygować koncertem ku czci Stalina. On ucieka przez zieloną granicę, ona zostaje. On wraca do niej, ale dostaje 15 lat za wyimaginowane szpiegostwo. Nigdy już nie będzie grał: ma połamane palce. Ona w czarnej peruce (czasy się zmieniły) śpiewa kicz imitujący rytmy południowoamerykańskie. Historia zatem jest to prosta, choć świetnie napisana. Pawlikowskiemu udaje się jednak sięgnąć znacznie głębiej niż sam wątek narracyjny a znakomita Joanna Kulig, grająca Zulę w sposób oszczędny i kompletnie współczesny, zabieg ten umożliwia.

Na koniec przytoczę opinię Tomasza Raczka, który o „Zimnej wojnie” napisał: „jest doskonała i czysta jak monolit, który niespodziewanie spadł z kosmosu, ignorując ziemskie realia chaosu, szumu i zanieczyszczenia.”

DRAMATYCZNY WYPADEK AUTOKARU NA ZAKOPIANCE:

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Zachęcałam Czytelników, by poszli do kina. „Zimna wojna” to film niezwykły - Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl