Zabójstwo w Rymanowie Zdroju. Waldemar B. prawomocnie skazany na pięć i pół roku więzienia

Były dyrektor rzeszowskiego sanepidu stanął przed krośnieńskim sądem pod zarzutem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. W styczniu 2016 r. w swoim domku letniskowym w Rymanowie Zdroju przyjmował sąsiada i – jak oświadczył śledczym – przyjaciela Piotra K., od którego kupił działkę. Był alkohol, ale spotkanie przebiegało spokojnie do momentu, kiedy Piotr K. nie zaatakował gospodarza. Z nieznanych temu drugiemu powodów. Dziesięć ran, zadanych napastnikowi nożem w szyję i głowę, co sąd potraktował potem, jak obronę konieczną. Nie powstrzymało to Piotra K., który wciąż nacierał na Waldemara B., tym razem próbując użyć rozłupywacza do drewna. Wtedy Waldemar B. taboretem dwukrotnie uderzył napastnika w głowę, po czym – jak zeznawał - stracił świadomość. Sekcja zwłok wykazała, że Piotrowi K. zadano kilkadziesiąt takich ciosów.

Krośnieński sąd uznał, że Waldemar K. działał w znacznej mierze w obronie koniecznej, przy znacznie ograniczonej zdolności rozpoznania znaczenia tego, co robi. Spożyty alkohol mógł mieć wpływ na jego stan, ze względu na skutki po operacji guza mózgu i chorobę padaczkową.

WIDEO: Pierwszy wyrok w sprawie zabójstwa w Rymanowie-Zdroju koło Krosna

Od wyroku 6,5 roku więzienia odwołali się adwokaci oskarżonego, krośnieńska prokuratura rejonowa, ale także pełnomocnik rodziny zmarłego. Dzisiejszy wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie jest o rok niższy niż ten wydany przez sąd w Krośnie. Apelacyjny zasadniczo podzielił wnioski i spostrzeżenia krośnieńskiego, nie zgodził się z twierdzeniami pełnomocnika rodziny zmarłego, że zachowanie Waldemara B. było zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem.

- Nie było dowodów, by oskarżony dokonał zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem – uzasadniał wyrok sędzia sprawozdawca Rafał Puchalski. – Nie udało się wykazać, by sprawca miał wolę działania ze szczególnym okrucieństwem.

Sąd uznał, że do zabójstwa doszło, ale nie było to zabójstwo z premedytacją. Zauważył też, że walka przebiegała etapami. O ile użycie noża w obronie można było potraktować, jako element obrony koniecznej, nawet dwa pierwsze uderzenia taboretem, po których napastnik upadł nieprzytomny i bezbronny, o tyle kolejne uderzenia nie można uznać za obronę konieczną. Jednak można przyjąć, że Waldemar B. działał w warunkach ograniczonej zdolności rozpoznania czynu.

PRZECZYTAJ TEŻ: Waldemar B. były dyrektor rzeszowskiego sanepidu: Tej nocy stracił życie Piotr, mój przyjaciel

Sąd zauważył, że opinia społeczna wyrok 5 i pół roku więzienia za zabicie człowieka może uznać za zbyt niską karę, jednak ten wyrok uwzględnia wszystkie aspekty sprawy. Poza tym

- Oskarżony do końca będzie musiał żyć ze świadomością, że zabił człowieka – podkreślił sędzia Puchalski.

Waldemar B. od ponad dwóch lat przebywa w areszcie, co zaliczono mu w poczet odbywanej kary. Wyrok jest prawomocny, ale strony mogą wnieść od niego kasację, czego nie wykluczył Bartosz Dragon, pełnomocnik rodziny zmarłego.

- Nie jesteśmy usatysfakcjonowani takim rozstrzygnięciem, nawet wziąwszy pod uwagę okoliczności łagodzące, to kara pięciu i sześciu miesięcy więzienia za zabicia człowieka każdemu wyda się niska.

Waldemar B. nie przybył do sądu na wysłuchanie prawomocnego wyroku w swojej sprawie.