Zabójstwo w Debrznie. Mówił, że żona uciekła. Tymczasem jej zwłoki leżały w piwnicy. Jest wyrok we wstrząsającej sprawie

Beata Gliwka
Beata Gliwka
Na karę 15 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Słupsku 44-letniego Daniela M., oskarżonego w słynnym procesie o zabójstwo Angeliki Jakubowskiej z Debrzna. Przez 19 lat uznawana była za zaginioną.

Tragedia wydarzyła się 21 lat temu. Jednak dopiero dwa lata temu, dzięki odkryciu policjantów z gdańskiego Archiwum X, sprawa ujrzała światło dzienne. Okazało się, że Angelika uznawana przez 19 lat za zaginioną, w rzeczywistości została zamordowana, a jej ciało ukryte pod posadzką piwnicy w domu, który zamieszkiwała z mężem i małą córeczką. Szczątki zamordowanej kobiety odkryto w kwietniu 2017 roku.

Głównym podejrzanym stał się mąż zamordowanej Daniel M., który zdążył już wyjechać, założyć nową rodzinę i… zmienić nazwisko. Proces toczący się przed Sądem Okręgowym w Słupsku zakończył się w ubiegłą środę 25 września. Oskarżony nie przyznał się do winy. Prokurator żądał dla niego kary dożywocia, obrońca - uniewinnienia. Ze względu na zawiłość sprawy, sąd ogłosił wyrok z tygodniową zwłoką - w środę 2 października.

Uznał Daniela M. winnym zrzucanej mu zbrodni, a także wyłudzenia alimentów od ZUS na rzecz córki, rzekomo porzuconej przez matkę. Orzekł łączną karę 15 lat pozbawienia wolności, zasądził też od oskarżonego 100 tys. zł nawiązki na rzecz córki Angeliki Jakubowskiej, która najpierw żyła w przekonaniu, że matka ją porzuciła, a kilka lat temu dowiedziała się, że matkę zabił ojciec. Z kolei Dariusz Flita, brat zamordowanej, ma otrzymać kwotę 50 tys. zł. Oskarżony zapłacić ma także wysokie koszty procesu - ponad 92 tys. zł.

Dość łagodny (wobec grożącego dożywocia) wyrok sędzia uzasadnił tym, że pomimo tak okrutnej zbrodni, której się dopuścił oskarżony, jest szansa, by mógł w przyszłości powrócić do społeczeństwa.

Według ustaleń prokuratury, do tragedii doszło 2 października 1998 roku. Daniel M. (później przyjął nazwisko drugiej żony) udusił kablem elektrycznym Angelikę Jakubowską. Spakował ciało filigranowej żony do torby i wrzucił tam kabel. Wyniósł ciało do pomieszczenia piwnicznego, z którego nikt nie korzystał.

Torbę z ciałem żony, bez biżuterii, z którą się nigdy nie rozstawała i bez butów, umieścił w średniowiecznej studni pod klepiskiem, a później położył tam ceglaną posadzkę. Wymienił kłódkę. Następnie rozpuszczał plotki, że żona porzuciła go, zostawiając maleńkie dziecko. Według jego opowieści miała wyjechać najpierw do Piły, później do Niemiec. W sumie wytworzył kilkanaście wersji ucieczki żony. Zgłaszając policji zaginięcie, opisał ubiór, w jakim miała wyjść z domu żona, ale do tegoż opisu „dołączył” buty. Identyczna odzież była na odnalezionych zwłokach. Po dwóch tygodniach rozpoczął starania o rozwód. Do różnych instytucji zwracał się o pieniądze jako samotny ojciec. Poszedł na urlop wychowawczy, pobierał alimenty na dziecko.

Brat Angeliki Jakubowskiej Dariusz Flitta nie wierzył w wyjazd siostry. Nie krył swoich podejrzeń, to na jego wniosek sprawę w 2017 roku podjęła na nowo gdańska policja.

- Siostra nigdy nie porzuciłaby dziecka - mówi Flitta, zapytany, co tak mocno utwierdziło go w przekonaniu, że nie była to zwyczajna ucieczka. - Dlatego pół roku po tym, kiedy uznano siostrę za zmarłą, zwróciłem się do tzw. Archiwum X, które było już ostatnią szansą. Ku mojemu zaskoczeniu policjanci zainteresowali się sprawą, a skutek tego mamy dzisiaj...

Czytaj także: 22 lata temu zamordowano Darię Relugę. Do sprawy wrócili policjanci z gdańskiego Archiwum X [wideo,zdjęcia]

Ostatni dzień procesu w Sądzie Okręgowym w Słupsku.

Kary dożywotniego więzienia żąda prokurator za zabójstwo żon...

Oparty na poszlakach

Jak uzasadniał wyrok sędzia, wina i sprawstwo oskarżonego nie budzą wątpliwości, choć nie było dowodów bezpośrednich jego winy, a sam proces miał charakter poszlakowy.

Na niekorzyść oskarżonego świadczył między innymi fakt, że w piwnicy, w której zakopane były szczątki Angeliki, niedługo po jej „zaginięciu”, ułożył ceglaną posadzkę i wymienił kłódkę.

Fakt, że rozpuszczał rozbieżne wersje co do okoliczności zaginięcia żony, również nie stawia go w dobrym świetle. Danielowi M. w trakcie śledztwa udowodniono też, że to on ukrył zwłoki żony w piwnicy.

Stąd wniosek, że to on stoi za jej zabójstwem.

Wyrok nie jest prawomocny. Apelację zapowiedział zarówno prokurator, jak i obrońca Daniela M.

Zobacz także:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl