Zabójstwo burmistrza Dietera Przewdzinga. Minęły 4 lata od zbrodni w Krępnej. Co wiemy dzisiaj?

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Dieter Przewdzing miał przed śmiercią wiele planów - zarówno osobistych, jak i zawodowych. Zginął na kilka dni przed swoimi 70. urodzinami.
Dieter Przewdzing miał przed śmiercią wiele planów - zarówno osobistych, jak i zawodowych. Zginął na kilka dni przed swoimi 70. urodzinami.
Cztery lata temu Opolszczyzną wstrząsnęła wiadomość: nieznany sprawca wszedł do domu burmistrza Zdzieszowic i podciął mu gardło. Napastnik niczego nie ukradł, a zbrodnia wyglądała jak egzekucja.

Ze śladów odkrytych na miejscu zabójstwa wynikało, że burmistrz nie walczył ze sprawcą, nie uciekał. Nie przeczuwając niczego złego, wręcz sam otworzył drzwi zabójcy. Ten, będąc w przedsionku, silnym pociągnięciem nożem (lub innym ostrzem, którego nigdy nie znaleziono) podciął Dieterowi Przewdzingowi gardło, uszkadzając tętnicę.

Po ataku burmistrz próbował zatamować krwotok koszulką, którą miał pod ręką. Zdążył przejść z przedpokoju do kuchni i pokoju gościnnego po czym osunął się na ziemię. Do zabójstwa doszło 18 lutego 2014 r. wieczorem. Ok. godz. 20.00 ciało martwego burmistrza odkrył przyjaciel z Katowic. Odwiedził Dietera Przewdzinga, bo miał u niego nocować (drugiego dnia obaj planowali wyjazd do Poznania na jedną z uczelni).

Choć od zabójstwa minęły właśnie cztery lata, to Prokuratura Okręgowa w Opolu wciąż prowadzi śledztwo.

Ostatnią wizję lokalną na miejscu zbrodni w Krępnej pod Zdzieszowicami przeprowadzono 5 miesięcy temu. Wciąż są przesłuchiwane kolejne osoby.

Prokuratura nie zakończyła jeszcze wszystkich czynności. Ale bliscy Dietera Przewdzinga mają coraz więcej wątpliwości, czy sprawcę uda się kiedykolwiek ustalić.

Leżącego w kałuży krwi Dietera Przewdzinga znalazł jego przyjaciel. Zadzwonił wtedy z komórki po karetkę. W słuchawce usłyszał, że ma reanimować nieprzytomnego burmistrza do czasu aż przyjedzie pomoc. Znajomy próbował wykonać sztuczne oddychanie, ale już przy pierwszej próbie wtłoczenia wdechu usłyszał świst - powietrze uciekało przez przeciętą szyję. Na pomoc było już za późno. Chwilę za karetką pogotowia na miejscu zjawili się policjanci - nie tylko ze Zdzieszowic, ale także z Krapkowic i Opola. Teren wokół domu Dietera Przewdzinga został otoczony w promieniu 400 metrów.

Choć od tamtego zdarzenia minęły 4 lata, to śledztwo wciąż jest prowadzone. Prokurator i śledczy wciąż wzywają świadków, a niedawno powtórnie przeanalizowali cały materiał dowodowy, by sprawdzić, czy uczestnicy postępowania nie kłamali.

- Prokuratura zleciła m.in. badanie fonoskopijne nagrania rozmowy telefonicznej, wykonanej przez osobę zgłaszającą ujawnienie zwłok Dietera Przewdzinga - mówi Stanisław Bar, rzecznik prokuratury okręgowej w Opolu. - Badanie miało potwierdzić, czy nagranie rzeczywiście pochodziło z miejsca zdarzenia oraz czy w tle nie było słychać innych osób. Ponadto na miejscu zdarzenia w Krępnej przeprowadzono eksperyment procesowy z udziałem osób, które jako pierwsze pojawiły się na miejscu przestępstwa. Niniejsze czynności oraz analiza kryminalna nie wykazały niespójności w zeznaniach.

Jedne z ostatnich czynności z udziałem głównego świadka (przyjaciela burmistrza, który znalazł zwłoki) przeprowadzone były we wrześniu 2017. Funkcjonariusze zapukali wtedy do jego domu i zażądali wydania ubrań, które miał na sobie w dniu zdarzenia.

- Po spodnie i marynarkę przyszło sześciu chłopa z prokuratorskim nakazem - mówi świadek. - Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę. Śledczy już raz mieli moje ubrania, bo zabrali je zaraz po zdarzeniu, a potem oddali. Pytałem, co te ciuchy mogą wnieść do sprawy po 3,5 roku od zabójstwa i po wielokrotnym praniu, ale policjanci mi nie odpowiedzieli. Złożyłem na te czynności skargę, bo wydają mi się bezsensowne. Zresztą, powoli przestaję wierzyć, że kiedykolwiek poznamy prawdę o zabójstwie Dietera.

Sam świadek ma niepodważalne alibi, że nie był wcześniej na miejscu zbrodni - w drodze z Katowic do Krępnej był bowiem kontrolowany przez patrol policji.

Stanisław Bar dodaje, że prokuratura nie zakończyła zbierania materiału, więc prowadzone są różne czynności. Śledczym pozostało m.in. przesłuchanie jednej osoby, która mieszka w Niemczech. Wcześniej prokuratura zwracała się o pomoc prawną także do prokuratury na Ukrainie.

Brakiem efektów w śledztwie coraz bardziej zaniepokojony jest także poseł MN Ryszard Galla, który przyjaźnił się z Dieterem Przewdzingiem. - Jeśli ktoś wchodzi do czyjegoś domu i podcina gardło innej osobie, to musi być zwyrodnialcem albo bandytą recydywistą - uważa Ryszard Galla.

Poseł liczy, że jeśli śledczy nie ustalą sprawcy, to być może ta sztuka uda się w przyszłości policyjnemu „Archiwum X”, które bada niewyjaśnione zbrodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl