[ZABÓJSTWO BOHDANA PIASECKIEGO] Czy dowiemy się, kto zlecił zabójstwo Bohdana Piaseckiego?

Kazimierz Sikorski
Bolesław Piasecki (drug z lewej) z synem Bohdanem
Bolesław Piasecki (drug z lewej) z synem Bohdanem Domena publiczna/Wikiepdia
Było to jedno z najgłośniejszych morderstw w Polsce. Śledztwo w tej sprawie toczyło się ćwierć wieku, przesłuchano 160 tysięcy osób i do dziś nie wiemy, kto porwał i zamordował syna Bolesława Piaseckiego.

Za tym mordem miała stać żydowska frakcja w ówczesnym MSW lub tajna izraelska organizacja likwidująca odpowiedzialnych za śmierć Żydów w czasie wojny. Ale też Bogdana Piaseckiego mogli zamordować pospolici przestępcy, bo jego ojciec był człowiekiem bardzo bogatym.

Gdyby powstał film o porwaniu i zamordowaniu syna Piaseckiego byłaby to jedna z najbardziej sensacyjnych produkcji. Film taki jednak nie powstał i pewnie długo nie powstanie, bo mimo upływu dekad wciąż nasza wiedza o tej zbrodni jest niewielka.

Wydaje się pewne w tej sprawie to, że mordercy czekali z zemstą bardzo długo, do czasu aż pozycja Bolesława Piaseckiego osłabnie, gdy zniknie rozpostarty nad nim parasol Moskwy. Wszystko wskazuje na to, że Bogdan Piasecki zapłacił głową za działalność swego ojca, skrajnego prawicowca i antysemity.

Bolesław Piasecki (drug z lewej) z synem Bohdanem
Bolesław Piasecki (drug z lewej) z synem Bohdanem Domena publiczna/Wikiepdia

Prawicowiec i antysemita
By poznać motywy potencjalnych zabójców trzeba przybliżyć sylwetkę Bolesława Piaseckiego. Przed wojną był on jednym z założycieli Obozu Narodowo-Radykalnego, potem przywódcą Falangi. Głosił poglądy skrajnie antykomunistyczne i antysemickie. Po kampanii wrześniowej wpadł w ręce gestapo, ale z wiezienia wyciągnęła go interwencja pewnej wpływowej włoskiej rodziny.

CZYTAJ TAKŻE: Tajemnica zabójstwa Henryka Hollanda

Potem działał Piasecki w podziemiu, a gdy wrócił do Polski centralnej kontynuował działalność konspiracyjną tym razem przeciwko PKWN.

Przekonał się jednak do komuny po rozmowie z osławionym radzieckim generałem Iwanem Sierowem. Tym samym, którego ludzie „czyścili” w ślad za postępująca Armią Czerwoną wrogów Moskwy, tym samym, który w roku 1956 doprowadził do umoczenia w morzu krwi Budapesztu.

Można się tylko domyślać, jakich argumentów użył w czasie tych „pogadanek” Sierow, faktem pozostaje, że po tym spotkaniu Piasecki „przejrzał na oczy”, poparł całym sercem komunistów i forsowane przez nich reformy. Dzięki temu odzyskał wolność i mógł po wojnie tworzyć i kierować jak to nazwano społecznie postępowym ruchem katolików świeckich, popierającym komunistów.

Na usługach partii
W 1947 r. stworzył Piasecki Stowarzyszenie PAX i szefował mu do końca swego życia. W marcu 1968 r. wraz z całą swoją organizacją poparł antysemicką nagonkę zorganizowaną przez Mieczysława Moczara.

Jego osobisty dramat zaczął się wczesnym popołudniem 22 stycznia 1957 roku. Do grupki wychodzących z budynku szkoły chłopców z liceum św. Augustyna na warszawskim Mokotowie podszedł nieznajomy mężczyzna i zapytał, który z nich to Bohdan Piasecki. Następnie machnął chłopakowi przed oczyma jakąś legitymacją i kazał mu wsiadać do oczekującej w pobliżu taksówką. Od tamtej chwili ślad po młodym Piaseckim zaginał.

Bogdan Piasecki wyszedł wtedy ze szkoły z trzema kolegami: Wojciechem Szczęsnym, Januszem Świątkowskim i Ryszardem Karwańskim. Szczęsny zapisał numer rejestracyjny taksówki: T-75-222. O zaginięciu Bogdana Szczęsny powiadomił jednak nauczycieli dopiero po skończonej lekcji, tym samym porywacze zyskali cenną godzinę. Kiedy informacja o zaginięciu Bogdana dotarła do jego brata Jarosława, ten pobiegł do domu, powiedział o tym ojcu, ten zgłosił sprawę na milicję.
Ta ostatnia od samego początku działała wyjątkowo niemrawo, o górę lepsi okazali się współpracownicy Piaseckiego, którzy na polecenie szefa rozpoczęli własne dochodzenie. Szybko namierzyli kierowcę taksówki, przekazali informację milicji, ta zaś zatrzymała podejrzanego.

Żądanie okupu
Tego samego dnia wczesnym wieczorem do starego Piaseckiego zadzwonili porywacze, domagali się okupu. Wydawało się, że góra po kilku godzinach sprawa znajdzie szczęśliwy finał. Porywacze zapowiedzieli uwolnienie Bogdana jeśli dostaną cztery tysiące dolarów i sto tysięcy złotych. Dwa dni później porywacze znowu zadzwonili do Piaseckiego i polecili mu, aby stawił się z gotówką w restauracji „Kameralna” przy ul. Foksal. Jako kuriera posłał na miejsce Piasecki księdza Mieczysława Suwałę, którego dyskretnie osłaniali milicjanci. W „Kameralnej” zadzwonił telefon, nieznajomy instruował księdza, by poszedł do jednego z budynków przy alei Na Skarpie 65. Tam była kolejna instrukcja i kolejne adres pod który miał się udać. Pod ostatnim adresem był już tylko ... pantofel i na tym ślad się urwał. Nastała złowroga cisza, porywacze zamilkli. I to na długo.

Podwórze budynku przy al. Solidarności 82a, w którym znaleziono ciało Piaseckiego
Podwórze budynku przy al. Solidarności 82a, w którym znaleziono ciało Piaseckiego Domena publiczna/Wikiepdia

Znaleźli ciało Bogdana
Sprawa nagle ożyła 8 grudnia 1958 roku, kiedy robotnicy sprawdzający ubikacje w schronie przeciwlotniczym w nowo wybudowanym budynku przy al. Świerczewskiego 82A w Warszawie (dziś al. Solidarności, naprzeciwko sądów) natknęli się na zabite gwoździami drzwi do jednej z toalet.

Robotnicy wyważyli drzwi i włosy stanęły im dęba. Natknęli się na zmumifikowane ludzie ciało, z której piersi wystawała rękojeść sztyletu. Przybyli na miejsce milicjanci od razu rozpoznali ubranie nieżyjącego. Niemal każdy gliniarz wiedział, że w chwili zaginięcia Bogdan Piasecki miał na sobie jesionkę w jodełkę i zimowe buty z białymi sznurowadłami. Tożsamość zabitego potwierdził niebawem dentysta chłopca, rozpoznał u denata wstawione przez siebie plomby. Sekcja zwłok wykazała, że nastolatek zmarł na skutek pchnięcia wojskowym nożem w płuco i uderzenia jakimś tępym przedmiotem w głowę.

CZYTAJ TAKŻE: Tajemnica zabójstwa Henryka Hollanda

Zemsta, nie okup
Chłopaka zamordowano prawdopodobnie już w dniu porwania. Mogło to świadczyć o jednym, że nie o okup w tej sprawie chodziło.

Stary Piasecki nie mógł jednak wtedy wiedzieć, że ci, którzy porwali jego syna nie planowali dostać forsy za jego wolność, od początku chcieli go zabić, wcześniej jednak chcieli upokorzyć starego Piaseckiego, zemścić się na nim.

Sam Piasecki mówił potem, że liczył się z takim motywem działania tajemniczych sprawców porwania i mordu. Taki motyw przyświecał też ówczesnej prokuraturze oraz bezpiece, kiedy zaczęto prześwietlać przeciwników Piaseckiego.

Z tymi wrogami był jednak problem, bo nieprzychylnych ludzi Piaseckiemu nie brakowało. Sądzono więc, że mogli się porwać na syna szefa PAX-u byli żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, albo ci, którzy chcieli rozłamu w organizacji kierowanej przez Piaseckiego, wreszcie mogły to być łapy obcego wywiadu.
Najbardziej fantastyczna wersja mówiła o upozorowaniu porwania przez samego ojca Bogdana i potajemnym wywiezieniu syna za granice, by tam czuł się bezpieczny. Był też z tego okresu artykuł w jednym z tygodników, że Bogdana potajemnie wywiozła do Ameryki jego matka.

Od początku jako najbardziej prawdopodobna wydawała się wersja, iż była to robota ludzi pochodzenia żydowskiego. W tamtych czasach jednak lansowanie tej wersji było dla rządzących niewygodne, mogło bowiem wywołać antysemickie nastroje.

Pogrzeb Bohdana Piaseckiego
Pogrzeb Bohdana Piaseckiego Domena publiczna/Wikiepdia

Poczekali na odwet
Czas dokonania mordu- jak sugerowano- też nie był przypadkowy. Wcześniej Piasecki uchodził za człowieka niezwykle silnego, wspieranego przez samą Moskwę, porwać się na niego czy na kogoś z jego rodziny wydawało się szaleństwem. Ale po odwilży w roku 1956 pozycja Bolesława Piaseckiego osłabła, ci którym się kiedyś naraził postanowili się zemścić. Pozycja Piaseckiego była zresztą też słaba w samym PAX-ie, wydawało się, że za chwilę kto inny przejmie po nim stery władzy.

Można się zastanowić, dlaczego nie uderzono w samego Piaseckiego, tylko w jego syna? Widać zleceniodawcy mordu uznali, że nic tak nie zaboli ojca jak śmierć pierworodnego, który na dodatek zginał ugodzony sztyletem pośród tajemniczych bazgrołów na ścianach ubikacji, które mogły być jakimś symbolicznym przekazem.

Nie było wtedy i nic ma do dziś odpowiedzi na pytanie, czy zakładając, iż zemścili się na Piaseckim ludzie żydowskiego pochodzenia, to czy wykonawcami byli członkowie bezpieki czy wreszcie kierował spiskiem wiceminister Antoni Alster, uważany za lidera żydowskiej frakcji w MSW.

CZYTAJ TAKŻE: Tajemnica zabójstwa Henryka Hollanda

O tym, że tzw. trop żydowski był najbardziej prawdopodobny świadczyła osoba Ignacego Ekerlinga. To on był kierowcą taksówki do której tajemniczy jegomość kazał wsiąść Bogdanowi. Szybko okazało, że Ekerling nie był przypadkowym świadkiem przestępstwa, ale uczestnikiem spisku.

Kim był Ekerling? Czas wojny spędził w ZSRR, potem wrócił do Polski, w stolicy miał dobre kontakty z mieszkającymi tu Żydami. Wśród jego znajomych nie brakowało też pospolitych bandziorów, jak choćby łódzkiego kiziora Michała Barkowskia (vel Robert Kalman).

To ten ostatni razem z byłym ubekiem Stefanem Łazorczykiem mieli porwali sprzed szkoły Bohdana. Z kolei miejsce zbrodni wybrał ich znajomy milicjant Adam Kossowski, miał on w domu przy Świerczewskiego 82A lokal operacyjny.

Wyjechali do Izraela
Milicja nie mogła jednak przesłuchać podejrzanych, bo wszyscy po porwaniu Bohdana Piaseckiego wyjechali za granicę do Izraela. O mało co nie znalazłby się tam również Ekerling, gdyby nie interwencja Piaseckiego, dzięki której zatrzymano go już na jednym z przejść granicznych. .
W marcu 1966 roku wybuchła prawdziwa bomba, jedna z dużych izraelskich gazet „Maariv” opublikowała artykuł z którego wynikało,, że zabójcy syna polskiego polityka żyją w Izraelu. Autor tekstu nie owijał w bawełnę, nazwał mord Bogdana Piaseckiego „zabójstwem politycznym” i zapowiedział, że polskie władze nie mają prawa występować o ekstradycję sprawców zabójstwa. Artykuł tłumaczył też tło mordu, zarzucono Bolesławowi Piaseckiemu skrajny antysemityzm, przypomniano też bójkę, do której doszło w 1937 roku między bojówkami ONR i Bundu na ul. Smoczej w Warszawie. To wtedy miała zginąć mała żydowska dziewczynka.

Zapłacił za rzeź Żydów?
Niektórzy historycy przypominali jednak, że Piasecki miał zapłacić za to, co zrobiły podczas wojny na Podlasiu jego Uderzeniowe Bataliony Kadrowe. Miało tam dojść do rzezi Żydów.

Pojawiły się sugestie, że za całą sprawą stali członkowie tajnej organizacji Nekama( po hebrajsku zemsta). Twórcą organizacji miał być sam Szymon Wiesenthal, łowca nazistowskich zbrodniarzy po zakończonej wojnie. Na liście Wiesenthala miał też znajdować się Piasecki, dlatego przyjęto, że porywacze mieli kontakty z tajemniczą Nekamą.

Ale była też inna hipoteza, że mogli zaszkodzić Piaseckiemu sami komuniści. Już sam sposób prowadzenia dochodzenia przez Służbę Bezpieczeństwa wzbudzał wątpliwości. Bezpieka tak naprawdę robiła wszystko, by nie wyjaśnić sprawy, przy okazji tylko inwigilując środowiska związane z Piaseckim.

Nieudolność funkcjonariuszy była porażająca, zacierano ślady, ginęły w tajemniczy sposób dowody rzeczowe, dokonywano przedziwnych pomyłek w pisowni nazwisk, co nie pozwalały na identyfikację sprawców.

CZYTAJ TAKŻE: Tajemnica zabójstwa Henryka Hollanda

Bezpieka ... tuszowała
W tej sprawie wszystko było dziwne od samego początku, oto doświadczeni ubecy i milicjanci tym razem popełniali szkolne błędy. Gdyby nie ludzie Piaseckiego, którzy na własną rękę prowadzili śledztwo, o kulisach tej tragedii wiedzielibyśmy jeszcze mniej.

Czujne oko partii
Swoje zrobiła też partia, by nie dopuścić do wyjaśniania sprawy. Kiedy wreszcie w roku 1959 roku trafił do warszawskiego sądu akt oskarżenia przeciwko Ekerlingowi, interweniowała góra. Na polecenie premiera Józefa Cyrankiewicza i sekretarza KC PZPR Jerzego Albrechta wycofano z sądu oskarżenie. Szeptano wtedy, że wszystkim kierował sam Władysław Gomułka, tak powiedział kiedyś w wąskim gronie towarzyszy Zenon Kliszko, szara eminencja genseka.

Procesu nie chciała partia, ale też i przeciwna była też społeczność żydowska w Polsce i na świecie uznając proces przeciwko Ekerlingowi za przejaw antysemityzmu. Stanęło na tym, że oskarżenie nigdy już nie trafiło do sądu, władza nie musiała się z tego tłumaczyć a sam Ekerling do śmierci chodził bezkarnie.

Wydawało się, że sprawa ożyje w nowej Polsce, w 1991 roku Antoni Macierewicz przekazał rodzinie część dokumentów dotyczących porwania i zabójstwa Bogdana Piaseckiego.

Nic z tą sprawą się jednak nie stało, choć w zastrzeżonych zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej mają się znajdować dokumenty związane z zabójstwem Bogdana Piaseckiego. Nikt jednak po dokumenty nie sięga, nikt nie podejmuje śledztwa na nowo, co tylko podtrzymuje najbardziej niewiarygodne wersje działania potencjalnych sprawców zabójstwa sprzed kilku dekad. Tyle że emocje już opadły, czas zrobił swoje…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
"Glaukopis" nr 36
W
WEST
Wbrew usiłowaniom zabójców ślady prowadzą nie do Izraela, ale na Wschód...
C
Czytelnik
Warto dopowiedzieć, że Aaron Szechter występujący również pod nazwiskiem Adam Michnik jest wspomnianej w artykule narodowości.
Wróć na i.pl Portal i.pl