Za okupacji kino w Generalnej Guberni cieszyło się ogromnym powodzeniem

Paweł Stachnik
Marika Rokk występowała w popularnych filmach muzycznych (np. „Czar nocy majowej”) niemieckiej UFA.
Marika Rokk występowała w popularnych filmach muzycznych (np. „Czar nocy majowej”) niemieckiej UFA. Archiwum
OKUPACJA. Kino w Generalnej Guberni cieszyło się ogromnym powodzeniem. Oglądanie filmów było jedną z niewielu rozrywek Polaków, a hasła bojkotu, głoszone przez podziemie nie przynosiły efektu. Kinowa frekwencja czasów wojny sięgała 20 mln widzów rocznie.

W połowie listopada 1939 r. niemieckie władze okupacyjne powołały Urząd Powierniczy dla Generalnego Gubernatorstwa, który przejął cały majątek byłego państwa polskiego, w tym także kina. Odtąd o koncesję na ich prowadzenie mogli ubiegać się tylko Niemcy, volksdeutsche i Ukraińcy.

W związku z tym w prasie zaczęły ukazywać się ogłoszenia w brzmieniu „Kino przejmie lub poprowadzi aryjczyk”, albo „Ustosunkowany aryjczyk wydzierżawi żydowskie przedsiębiorstwo, również kino”.

Kontrola i cenzura

Kina ruszyły w pierwszej połowie listopada. Podzielono je na te dla Polaków i te dla Niemców, były też placówki mieszane. Do wszystkich zakaz wstępu mieli natomiast Żydzi.

11 listopada 1939 r. w Warszawie działalność rozpoczęły trzy kina, niebawem doszło do nich czwarte, a potem ich liczba rosła. W grudniu doszła do siedmiu, a rok później było ich już 14. Pod koniec listopada warszawiacy otrzymali od władz okupacyjnych prezent w postaci przesunięcia godziny policyjnej z 19 na 20, co pozwalało polskim kinomanom korzystać z wieczornych seansów o godz. 18.

W Krakowie działały trzy kina: Świt przy ul. Straszewskiego, Atlantic przy Stradomiu i Adria przy Starowiślnej. We wrześniu 1940 r. Świt zmieniono w placówkę tylko dla Niemców pod nazwą Urania. Potem zamknięto przeznaczoną do remontu Adrię, ale w zamian pojawiły się nowe obiekty: Sztuka przy św. Jana, Uciecha przy Starowiślnej oraz Wanda przy św. Gertrudy.

Ta ostatnia wyposażona była w nową niemiecką aparaturę projekcyjną, klimatyzację oraz zmniejszoną liczbę miejsc, co miało poprawić komfort. W grudniu 1940 r. Kraków wzbogacił się o dwa kolejne kina: Stellę przy ul. Lubicz oraz Apollo przy św. Tomasza. Tym samym Kraków miał sześć kin dla Polaków oraz dwa dla Niemców.

Początkowo sprawami kin zajmował się funkcjonujący pod zmieniającymi się nazwami niemiecki Wydział Oświaty Ludu i Propagandy. W marcu 1940 r. powołano natomiast przedsiębiorstwo Film Und Propagandamittel-Vertriebsgeselschaft GmbH (Film i Propaganda, FIP).

Zajmowało się ono dystrybucją, produkcją i opracowaniem filmów, a także zlecaniem druku programów kinowych. Siedziba FIP mieściła się w Krakowie, a baza techniczna w Warszawie, w lokalach skonfiskowanej wytwórni filmowej Falanga.

Jak pisze dr Krzysztof Trojanowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w swojej książce „Świnie w kinie? Film w okupowanej Polsce”, władze okupacyjne zdawały sobie sprawę z siły oddziaływania filmu i dlatego repertuary kin w GG poddane zostały ścisłej kontroli i cenzurze.

- Kierownicy kin podlegali dysponentom filmowym, którzy narzucali repertuar, zatwierdzony i ocenzurowany - mówi dr Trojanowski.

Zemsta kangura

Dlaczego jednak Niemcy pozwolili ludności podbitych ziem korzystać z dobrodziejstw kina? Przecież hitlerowska polityka zakładała trzymanie Polaków z dala od kultury?

- Początkowo, zgodnie z założeniami władz okupacyjnych, seanse filmowe miały stanowić formę reglamentowanej nagrody za „dobre sprawowanie” Polaków i odwracać ich uwagę od wojennej rzeczywistości. Niemcy jednak szybko doszli do wniosku, że kino, oferujące starannie ocenzurowany repertuar, można łatwo wykorzystać jako medium propagandowe, które w dodatku przynosi dochód. Filmy fabularne, oprócz kilku raczej nieszkodliwych wyjątków, miały neutralną treść, dominowała rozrywka, stwarzając pozory „normalności” w okupowanym kraju - wyjaśnia dr Trojanowski.

Inaczej niż dziś, oferta kin w poszczególnych miastach Generalnej Guberni była zróżnicowana. Nie wszystkie filmy trafiały do wyświetlania w całym kraju i w tym samym czasie. Decydowała o tym liczba kopii, preferencje dysponentów i kierowników kin, a także względy polityczne nakazujące faworyzowanie stolicy GG - Krakowa, kosztem Warszawy.

Co więc mogli oglądać Polacy podczas okupacji? Oferta była zaskakująco szeroka. Na ekrany trafiały komedie, kryminały, melodramaty, filmy szpiegowskie, podróżnicze, muzyczne, kostiumowe, obyczajowe, animowane, a nawet fantastyczne i dokumentalne.

I tak np. pod koniec 1939 r. w Warszawie wyświetlano m.in. komedię „Trzynaście krzeseł”, operetkę „Czar nocy majowej”, przygodowego „Tygrysa z Esznapuru”, komedię kryminalną „Sierżant Berry” oraz komediowego „Niebieskiego lisa” z gwiazdą Zarah Leander.

Wśród dramatów i filmów obyczajowych były m.in. „Zdradziła czy nie?”, „Z miłości do dziecka”, „Kobiety z przeszłością”, „Miłość wszystko wybacza”. W egzotycznych realiach Ameryki Południowej, Azji i Australii rozgrywały się filmy „Kauczuk”, „Kongo Express”, „W żółtej śmierci” i „Pożar na oceanie”.

Wątki kryminalne eksploatowano m.in. w obrazach „Komisarz Forst”, „Jeden z nas musi zginąć”, „Dr Crippen na pokładzie” i „W imieniu prawa”. Wśród komedii były: „Raj kawalerów”, „Kawalerskie grzeszki”, „Renata w kwartecie” i „Panienki z przedpokoju”. Wielkie produkcje reprezentowały „Titanic” i „Münchhausen”.

Szczególnie popularne były wśród widzów filmy muzyczne i taneczne, podane w lekkiej formie, z wpadającymi w ucho melodiami i piosenkami, atrakcyjnymi układami choreograficznymi i scenografią, często z udziałem popularnych wówczas gwiazd: Zarah Leander i Mariki Rökk, i często wzorowane na podobnych produkcjach hollywoodzkich.

Ogółem na ekrany kin GG trafiło przeszło 400 filmów fabularnych, z czego większość - ponad 300 - stanowiły niemieckie. Ale wyświetlano też filmy amerykańskie, włoskie i koprodukcje, głównie niemieckie, do tego po jednym filmie z Francji, Hiszpanii, Węgier i Australii - mówi badacz. Film australijski nosił tytuł „Zemsta kangura”…

Nie tylko kicz

Panuje opinia, że do kin podczas okupacji trafiały wyłącznie dzieła kiczowate i artystycznie niezbyt wartościowe. - Sprawa jest bardziej skomplikowana. Na afiszach nierzadko gościły przyzwoicie zrealizowane filmy rozrywkowe, a nawet jedno arcydzieło. Poziomem artystycznym i realizacyjnym na pewno wyróżniały się niemieckie ekranizacje literatury klasycznej: francuskiej („Bel Ami”, „Melodia miłości”, „Ślub z przeszkodami”), rosyjskiej („Córka poczmistrza”, „Było ich 13”), amerykańskiej („Nasza żoneczka”, „Wzorowy małżonek”). Poza tym kręcone z rozmachem filmy muzyczne i melodramaty w gwiazdorskiej obsadzie. Wielkim przebojem był znakomity „Münchhausen”, barwny film fantastyczny, który do dziś ogląda się z przyjemnością - wyjaśnia dr Trojanowski.

Wyświetlano też filmy polskie uznane za „bezpieczne” . Wśród nich „Zapomnianą melodię”, „Pawła i Gawła”, „Królową przedmieścia”, „Sportowca mimo woli”, „Żołnierza królowej Madagaskaru”, „Ja tu rządzę” i „Testament profesora Wilczura”.

Większość z nich miała premierę przed wojną, ale niektóre nie zostały ukończone przed wojną. Niemieckie władze nakazały więc ich twórcom dokończyć pracę, a następnie wprowadziły filmy na ekrany. Dr Trojanowski podaje, że od września 1939 do końca lutego 1943 r. w kinach pojawiło się 50 polskich filmów, w tym 44 sprzed wojny. Po 1943 r. wyświetlania polskich filmów zaniechano.

Co ciekawe, w repertuarze polskich kin w GG nie było filmów wojennych. Jak pisze dr Trojanowski, jedyne mundury, jakie pojawiały się na ekranach były mundurami historycznymi: cesarskich gwardzistów, węgierskich huzarów czy carskich oficerów. „Obowiązywał bezwzględny zakaz wspominana o toczącej się wojnie ”.

Padlina idzie do kina

Inaczej było jednak w wyświetlanych przed filmami niemieckich kronikach tygodniowych. Donosiły one o kolejnych zwycięstwach Wehrmachtu, pokazywały życie w okupowanych miastach, chwaliły sprawność niemieckiego oręża.

Z kolei wiosną 1940 r. w kinach pojawiła się kręcona na miejscu kronika zatytułowana „Tygodnik Dźwiękowy GG”. Jego premiera odbyła się w maju w krakowskim kinie Świt. „Tygodnik” w optymistyczny sposób pokazywał życie Generalnego Gubernatorstwa: odbudowę Warszawy, przemówienie gubernatora Hansa Franka, remonty dróg i pracę fabryk. Wyświetlano też antysemicki dokument „Żydzi - wszy - tyfus”.

By uniknąć oglądania kronik widzowie spóźniali się do kina, aby trafić od razu na początek filmu. Stało się to plagą, więc władze najpierw apelowały o punktualność, a gdy to nie pomogło, wprowadziły zamykanie drzwi wraz z początkiem seansu.

Czy chodzenie do kina cieszyło się popularnością? Tak i to wielką. Wbrew zaleceniom podziemia, Polacy uwielbiali chodzić do kina i robili to masowo. Przed kinami ustawiały się długie kolejki.

„Ludzie pchają się, wymyślają sobie, potrącają wzajemnie, nieomalże biją” - relacjonował jeden ze świadków. „Futro rozdarli mi tylko w czterech miejscach” - opisywała pewna warszawianka. Tłumy przychodziły też na seanse pod gołym niebem organizowane latem. W Krakowie pierwsza taka projekcja odbyła się 18 lipca 1941 r. na ekranie na Sukiennicach.

Ruch oporu na różne sposoby starał się odstraszać rodaków od odwiedzania kin. W podziemnej prasie wzywano do bojkotu, apelowano do sumień i honoru Polaków. Podkreślano, że pieniądze z biletów wspomagają niemiecką propagandę i przemysł filmowy, a także w części zasilają wojsko.

Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” rozpoczęła akcję wypisywania na murach haseł „Tylko świnie siedzą w kinie” oraz „Padlina idzie do kina”. Niewiele to pomogło, więc sięgnięto po ostrzejsze środki. W lokalach kinowych rozpylano gazy łzawiące, rozlewano żrące i cuchnące płyny, oblewano farbą ubrania widzów, a wreszcie niszczono aparaturę.

To też nie odniosło skutku. Jak wynikało z obserwacji konspiratorów, najczęściej gazowane kina cieszyły się największą popularnością, a gazowanie stało się dodatkową atrakcją…

- Kino stało się najtańszą i najłatwiej dostępną rozrywką. Seans filmowy niewątpliwie mógł pełnić funkcję terapeutyczną, ponieważ pozwalał oderwać się od rzeczywistości i choć na chwilę zapomnieć o wojennej grozie. Filmy polskie stanowiły swego rodzaju okoliczność łagodzącą: dawały poczucie obcowania z rodzimą kulturą, przypominały o niepodległym kraju i napawały odrobiną nadziei i optymizmu - wyjaśnia dr Trojanowski.

Jak czytamy w jego książce, frekwencja w kinach GG była wysoka i ciągle rosła, wynosząc w skali roku około 20 mln widzów, z tego dwie trzecie stanowili Polacy.

Sprawiedliwość wybiórcza

Niemcy podjęli też próby kręcenia w GG nowych produkcji filmowych: kronik, dokumentów, a częściowo także filmów fabularnych (chodziło o dokończenie niegotowych polskich filmów). W tym celu próbowali zmusić do podjęcia współpracy polskich reżyserów, operatorów, techników i aktorów. Wspomniany na początku FIP wysyłał wezwania z żądaniem stawienia się do pracy, grożąc więzieniem w razie odmowy.

Część polskich filmowców (operatorzy, dźwiękowcy) podjęła pracę, inni uchylali się od niej, ukrywając, wyjeżdżając z Warszawy lub schodząc do podziemia. Podobnie było z aktorami. Większość odmówiła współpracy, lecz znaleźli się i tacy, którzy wystąpili w produkcjach propagandowych, np. głośnym (choć niewyświetlanym w GG) filmie „Heimkehr”.

Po wojnie niektórym z nich wytoczono procesy, ale sprawiedliwość wymierzano dość wybiórczo. - Śledztwa przeciwko reżyserom Janowi Fethkemu i Leonardowi Buczkowskiemu ostatecznie zostały umorzone, innych reżyserów nawet nie przesłuchano. Aktorom grającym w polskojęzycznych reklamach i propagandowych dokumentach nie postawiono zarzutów, a spośród kilkudziesięciu polskich pracowników zatrudnionych w FIP do aresztu trafił tylko jeden operator, zwolniony po kilku miesiącach z braku dowodów winy. Jedynym pracownikiem FIP-u, który został skazany na karę więzienia był Franciszek Petersile, kierownik zdjęć, którego przed surowym wyrokiem nie uchronił nawet pobyt w obozie Auschwitz. Natomiast aktorzy, którzy wystąpili w antypolskim paszkwilu „Heimkehr”, a nawet ci, którzy zrezygnowali z ról, otrzymali kary infamii i nagany, a po wojnie czworo z nich trafiło za kratki - mówi dr Krzysztof Trojanowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Za okupacji kino w Generalnej Guberni cieszyło się ogromnym powodzeniem - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl