Z zespołu rezerw na mundial? Dwa miesiące prawdy Bednarka

Mateusz Skrzyński
Mateusz Skrzyński
Jan Bednarek zrobił milowy krok w kontekście wyjazdu na mistrzostwa świata.
Jan Bednarek zrobił milowy krok w kontekście wyjazdu na mistrzostwa świata. Fot. Wojciech Szubartowski / Polska Press
Jan Bednarek z przytupem zadebiutował w Premier League. Czy młody obrońca wywalczy bilet na mistrzostwa świata?

Jan Bednarek z przytupem zadebiutował w Premier League. Czy młody obrońca wywalczy bilet na mistrzostwa świata ?

Na dzień przed sobotnim meczem Southampton z Chelsea było wiadomo, że szansę debiutu w Premier League otrzyma Jan Bednarek, który niemal cały rok spędził w zespole rezerw. Los się do niego uśmiechnął, bo za czerwoną kartkę musiał pauzować Jack Stephens. Szczęściu trzeba jednak pomóc, a 22-latek zrobił to w najlepszy możliwy sposób. W 60. minucie umieścił piłkę w siatce Thibaut Courtois, a jego Southampton prowadziło już 2:0 i zaczęło pachnąć sensacją.

Mecz miał jednak słodko-gorzki smak, a gol Polaka podziałał na piłkarzy Antonio Conte jak płachta na byka. Efekt? Trzy bramki w osiem minut. Na szczęście Bednarek nie zawinił przy żadnej z nich, co jest rzadko spotykane, gdy zespół traci tyle goli w tak krótkim czasie.

Trener „Świętych” nie mógł się go nachwalić. - On grał nadzwyczajnie dobrze. Miał spokój, zimną głowę i podejmował wyłącznie dobre decyzje w dobrym czasie. Widać było w nim wolę zwycięstwa - chwalił Bednarka Mark Hughes.

Angielskie media także były zgodne. Stacja telewizyjna „Sky Sports” przyznała mu siódemkę (skala ocen 1-10). Była to najlepsza ocena spośród trójki środkowych obrońców Southampton. Dziennik „Daily Mail” również przyznał 22-latkowi taką samą - wysoką notę.

Były obrońca Lecha Poznań zapisał się także na kartach historii występów Polaków w Premier League. Gol przeciwko Chelsea był trzecim trafieniem Polaka w tych rozgrywkach. Poprzedni padł blisko 3,5 roku, kiedy to Marcin Wasilewski z Leicester - w styczniu 2015 roku - trafił do siatki przeciwko Manchesterowi United. Wcześniej - w 1992 roku - jako pierwszy tej sztuki dokonał Robert Warzycha z Evertonu - też w meczu przeciwko „Czerwonym Diabłom”.

Do gry w pierwszej jedenastce Nawałki aspiruje Tomasz Kędziora z Dynama Kijów. W miniony weekend zagrał po raz 16. w tym sezonie. Był bliski strzelenia bramki w meczu przeciwko Szachtarowi Donieck (1:0). Piłka uderzyła jednak w poprzeczkę.

Największym problemem byłego piłkarza Lecha Poznań jest fakt, że na prawej obronie od lat niezastąpiony wydaje się być Łukasz Piszczek. W miniony weekend 32-latek zaliczył 200. mecz w barwach Borussii Dortmund w Bundeslidze. Niestety, tym razem nie pomógł swoim kolegom i jego zespół przegrał w derbowe spotkanie z Schalke 0:2.

Słabszy występ przytrafił się również Kamilowi Grosickiemu, który ostatnio - w roli jokera wchodzącego z ławki - strzelał jak na zawołanie. Tym razem zagrał od początku, a jego zespół przegrał z Sheffield Wednesday 0:1. Na kluczowego piłkarza Nawałki spadła lawina krytyki. „Kamil Grosicki nadal frustruje. Fani oczekują od niego więcej, ponieważ pokazał im rzeczy, do których zdolnych jest niewielu w tym zespole. Gdyby tylko można było mu zaufać, że będzie robił to częściej” - napisali dziennikarze „Hull Daily Mail”, obwiniając „Grosika” za niepowodzenie „Tygrysów”.

O włos od kolejnej bramki w Serie A był Arkadiusz Milik. Zarówno on, jak i Piotr Zieliński pojawili się na boisku w 66. minucie meczu z Milanem. W końcówce Milik stanął oko w oko z Gianluigim Donnarummą. Typowany na następcę Gianluigiego Buffona bramkarz w spektakularny sposób obronił strzał Polaka z sześciu metrów. - To jedna z najpiękniejszych interwencji w mojej karierze - skomentował Włoch.

Do Milika jednak nikt nie miał pretensji, a wręcz przeciwnie. „Widać, że mu się chce” - możemy przeczytać w dziennik u „Il Mattino”. Dziennikarze „La Gazzetta dello Sport” awizują Polaka do gry w pierwszym składzie w środowym meczu z Udinese (godzina 20.45, transmisja w Elvenen Sports 2). Ich zdaniem Milik jest już gotowy, by po raz pierwszy od 13 września ubiegłego roku, rozpocząć mecz od pierwszej minuty.

Na dobre przebudził się Kamil Wilczek. 30-latek wyraźnie chce znaleźć się w czwórce napastników, których Nawałka zabierze na mundial do Rosji. Od lutego strzelił już siedem bramek (w całym sezonie ma ich dziewięć), a w każdym z ostatnich trzech spotkań przynajmniej raz pokonał bramkarza rywali. Tym razem ofiarą napastnika Broendby padła FC Kopenhaga (2:1).

Dzięki zwycięstwu drużyna Polaka odskoczyła swoim rywalom na trzy punkty i jest na najlepszej drodze, by po 13 latach znów sięgnąć po mistrzostwo Danii.

Stroje Polski na MŚ 2018. Jak było na poprzednich turniejach?

[/cs]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl