Z woleja: Poland Garros i Mazurki Dąbrowskiego w Niemczech oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich [FEIETON]

Ryszard Czarnecki
Polska tenisistka Iga Świątek rzuciła Paryż na kolana
Polska tenisistka Iga Świątek rzuciła Paryż na kolana AP/EASTNEWS
W tym samym czasie, gdy w Paryżu odbywał się „Iga Świątek Show”, 6700 kilometrów od francuskiej stolicy (biorąc pod uwagę jazdę samochodem, bo samolotem „tylko” 5200 km) w Abu Dhabi Polak Łukasz Radosz został mistrzem świata w boksie tajskim.

O Idze Świątek napisali – i słusznie – wszyscy, o zawodniku „Kohorty” Poznań nikt, dlatego ja to robię. Iga zdeklasowała młodą Amerykankę, Radosz wygrał z Marokańczykiem. Mademoiselle Świątek już raz wygrała Roland Garros, mister Radosz też był już mistrzem świata. Ona dwa lata temu, on – przed czterema.

Sukces 21-latki z Raszyna jest niebywały, ale poza nią w seniorskim tenisie Polacy nie rzucili Paryża na kolana – podobnie w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich zabłysnął przede wszystkim 27-latek z Wielkopolski. Na tym koniec porównań, bo tenis jest dyscypliną globalną, a boks tajski sportem ciekawym, jednak cieszy się popularnością, zwłaszcza w mediach, dość ograniczoną. A jednak łączy Świątek i Radosza jedno na pewno: dzięki obojgu usłyszeliśmy na dwóch końcach świata najpiękniejsza melodię, czyli Mazurek Dąbrowskiego.

Jednak hymn Polski zabrzmiał w sobotę nie tylko we Francji oraz ZEA. Także na niemieckiej ziemi, co smakuje szczególnie. A to dzięki naszym żużlowcom. W mieście Teterow, oddalonym o 2 godziny 34 minuty pociągiem z Berlina, odbył się czwarty w tym roku turniej Grand Prix, czyli Indywidualnych Mistrzostw Świata w „czarnym sporcie”, jak określa się żużel. Tor był fatalny, z dziurami, stąd masa upadków. ale co to dla Polaków! Nasi ponad 200 lat temu zdobyli wąwóz Somosierry (napisał o tym piosenkę Jacek Kaczmarski), to nie mieliby zdobyć niemieckiego Teterowa?

Wygrał brązowy medalista SEC, czyli Indywidualnych Mistrzostw Europy, które od 2016 już siódmy rok z rzędu odbywają się pod moim patronatem honorowym, Patryk Dudek. Tuż za nim był dwukrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik – w tym roku będzie nim zapewne po raz trzeci (skądinąd już dwa razy był też wicemistrzem globu, a raz brązowym medalistą...). „Duzers” – to pseudonim Dudka – też upadł i potłukł sobie to, co dla mężczyzny najcenniejsze, co szczerze przyznał w telewizyjnym wywiadzie. Ale wygrał w wielkim stylu, choć w poprzednich turniejach w Chorwacji (Gorican), Polsce (Stadion Narodowy w Warszawie) i Czechach (stadion Marketa w Pradze) zupełnie mu nie szło.

Po czterech zawodach GP przyjemnie jest popatrzeć na klasyfikację generalną: pierwszy Polak (Zmarzlik), drugi Polak (Maciej Janowski z „mojej” Sparty Betard Wrocław). Dominacja. Miło. A Patryk Dudek jest co prawda 9, ale tylko z dwoma punktami straty do miejsca 6, gwarantującego utrzymanie się w cyklu GP, i 15 do podium. Dużo, ale turniejów przed nami też sporo, a Polacy już nieraz pokazali, że „niemożliwe jest możliwe”.

Dobre wieści także zza Wielkiej Wody. Przyzwoicie spisują się nasze siatkarki w Lidze Narodów w pierwszym turnieju rozgrywanym w Los Angeles. Mnie szczególnie interesował mecz z Koreą Południową, bo było to klasyczne spotkanie z „podtekstami”. Poprzednio trener Koreanek to obecny trener Polek. Włoch Stefano Lavarini doprowadził Koreę do pierwszej „czwórki” IO w Tokio, co było sensacją. Jego zespół wyeliminował po tie-breaku Japonię – ze względów historycznych (japońska, raczej okrutna, okupacja) miało to szczególną wymowę, a następnie w ćwierćfinale wygrał, również po tie-breaku, z faworytem, ówczesnym wicemistrzem Europy – Turcją. A teraz? Bardzo gładkie 3-0 dla biało-czerwonych. Cóż, wszyscy oczekują wielkiego roku polskich siatkarzy, ja też. Ale myślę, że nasze dziewczyny mogą mocno – pozytywnie – zaskoczyć siatkarski świat...

Odnotuję jeszcze z satysfakcją lekkoatletyczny weekend w Polsce. Dwa bardzo ważne międzynarodowe mityngi „Królowej Sportu”, które upamiętniały dwie wielkie postaci naszej i światowej LA: w Bydgoszczy memoriał Ireny Szewińskiej, a w Chorzowie Janusza Kusocińskiego. Mistrzyni miała 7 medali olimpijskich, w tym 3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe i była członkiem MKOl. Mistrz miał co prawda tylko jeden medal olimpijski, ale jego „złoto” z Los Angeles (już tu dziś przywołanego z powodu naszych siatkarek i LN) z 1932 roku było pierwszym złotym medalem na IO zdobytym dla Polski przez... mężczyznę.

Brawa dla organizatorów obu zawodów za upamiętnienie „Irenissimy” i „Kusego” – zamordowanego przez Niemców w Palmirach w 1940 roku za udział w niepodległościowej konspiracji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24