Z Lewandowskim zawojujemy świat? On na takich mistrzostwach jest debiutantem - Mateusz Borek i Cezary Kowalski

Ryszarda Wojciechowska
Mateusz Borek, Cezary Kowalski - Krótka piłka
Mateusz Borek, Cezary Kowalski - Krótka piłka Karolina Misztal
Liczymy, że zawojujemy świat, bo mamy Lewandowskiego, a on na takich mistrzostwach jest tak naprawdę debiutantem. Potrafimy być niebezpieczni dla przeciwnika i dla... siebie - mówią Mateusz Borek i Cezary Kowalski, autorzy książki „Krótka piłka”.

Gratuluję książki, a nade wszystko szybkości pisania. Napisać w trzy tygodnie to prawdziwy rekord. Jak to się robi?**
Mateusz Borek: Mógłbym żartem odpowiedzieć, że jestem fanem filmu „Szybcy i wściekli” (śmiech). A poważnie mówiąc, mam za sobą wiele lat wahań, odmawiania wydawcom. I nagle zadzwonił Czarek, przekonując: - zróbmy to, napiszmy, opowiedzmy o rzeczach, o których pewnie się za jakiś czas zapomni.

„Krótka piłka” przed mistrzostwami świata, jak znalazł.
M.B.: To nie była kalkulacja w stylu - nadeszła dobra koniunktura, bo Polacy zagrali nieźle w eliminacjach. Bo na tej fali entuzjazmu mogliśmy to zrobić już dwa lata temu, kiedy Polska ograła Niemców i nasza drużyna wszystkich zachwyciła. Z Czarkiem znamy się od studiów i żartujemy, że wtedy mieliśmy dużo częstszy kontakt z literatką niż literatami. Ale wreszcie zdecydowaliśmy się napisać coś lekkiego, pełnego anegdot i naszych przemyśleń na temat piłki nożnej.Cezary Kowalski: Kiedy zaczęliśmy pisać tę książkę, to niektórzy w naszym środowisku byli nieco przerażeni tym, co się może w niej znaleźć. Bo my przez te dwadzieścia ostatnich lat byliśmy świadkami różnych historii, w które dziś nawet trudno uwierzyć. Ale w „Krótkiej piłce” nie wyważaliśmy drzwi kopniakiem. Nie wchodziliśmy do szatni reprezentacji z buta, nachalnie.

Bonusem w tej książce jest długi, jak na tego bohatera, wywiad z Robertem Lewandowskim. Podczas podpisywania książki najczęściej słyszeliście pytanie - co z tym Lewandowskim? Czy dowiedzieliście się czegoś o nim?
M.B.: Roberta poznałem, kiedy miał 17-18 lat. I był jeszcze zawodnikiem Znicza Pruszków. A potem dosyć często rozmawiałem z nim, kiedy komentowałem Bundesligę. Ale w tym wywiadzie zależało nam na tym, żeby mniej było wspomnień piłkarskich Roberta, a więcej Roberta prywatnie. Chcieliśmy go otworzyć.

I udało się.
M.B.: Kiedyś milczałem, teraz chcę mówić - nazwaliśmy ten rozdział z wywiadem. Bo Robert fajnie nam zdefiniował swój świat. I chciał mówić. To był klucz tego wywiadu. W tej rozmowie znalazło się dużo wątków osobistych. Opowiadał bardzo szczerze o tym, jak przeżył śmierć ojca. Ale dla mnie najciekawszym wątkiem tej rozmowy było pokazanie, jak próbował w Niemczech pokonywać stereotyp Polaka. Nawet kiedy na początku nie grał w pierwszym składzie Borussi i kiedy był wyśmiewany za przestrzelone sytuacje, to od samego początku założył sobie, że on Robert Lewandowski, Polak patriota, może być najlepszym piłkarzem tej ligi i grać w najlepszym niemieckim klubie oraz zarabiać najwięcej pieniędzy. Co wcale nie było takie oczywiste, kiedy się ma do czynienia z nacją piłkarską, która stoi wyżej od naszej. C.K.: Robert mówił nam: burzę kolejne mury. To nie był mur berliński, ale najpierw dort-mundzki, a potem monachijski. To prawda, że trudno dotrzeć do Roberta. A jeżeli już się zgodzi na wywiad, to nie oszukujmy się, mówi raczej o banalnych historiach. My staraliśmy się, aby ta rozmowa była niebanalna. Karkołomne zadanie. I chyba się udało. Pierwszy raz podczas wywiadu przekonałem się, kiedy zobaczyłem łzy w oczach Roberta. Oczywiście były też momenty wesołe.

Przejdźmy do mundialowej gorączki. Ciekawi mnie, który za was jest rozważny, a który romantyczny, bo będę pytać o szanse Polaków na mistrzostwach świata w Rosji.
C.K.: Myślę, że to Mateusz jest romantyczny, zwłaszcza teraz, po czterdziestce. Bo wcześniej nie był ani rozważny, ani romantyczny (śmiech).

Słuchając was podczas spotkania z czytelnikami, odniosłam wrażenie, że Polacy mają „przechlapane”, jeśli chodzi już o samo wyjście z grupy. Senegal groźny. Kolumbia rewelacyjna, Japonia może zaskoczyć. A my... my mamy Lewandowskiego.
C.K.: Myślę, że to realna ocena naszych możliwości. Obserwowaliśmy tę drużynę w poprzednich turniejach. Oczywiście udało nam się coś uzyskać podczas ostatnich mistrzostw Europy. Ale nie wariujmy. Jeśli wyjdziemy z grupy, to będzie to bardzo duże osiągnięcie. Może nie wszyscy polscy kibice mają świadomość, jak dobra jest reprezentacja Kolumbii. To przecież ćwierćfinalista poprzedniego mundialu. Drużyna, która ma w swoim składzie króla strzelców i wielu fantastycznych zawodników. A my na mistrzostwach świata ostatni raz byliśmy w 2006 roku i wtedy się właściwie skompromitowaliśmy. Czasami, żeby kogoś podpuścić, pytam, a ile twoim zdaniem goli strzelił Robert Lewandowski podczas mistrzostw świata? Prawidłowa odpowiedź brzmi - zero. Bo to będą jego pierwsze mistrzostwa świata. A Robert ma już 30 lat. I my liczymy, że zawojujemy świat, bo mamy Roberta, który na takich mistrzostwach jest tak naprawdę debiutantem.

Ale nadzieja jest?
C.K.: Oczywiście. Chciałbym się bardzo przyjemnie rozczarować. Mamy swoje atuty, mamy znakomitego trenera. I to nie jest tak, że nie możemy ograć Kolumbii czy Senegalu. Ale trzeba doceniać rywali i ich klasę. No i twardo stąpać po ziemi.Mateusz Borek: Dlaczego jesteśmy bardziej ostrożni niż kiedyś? Bo człowiek po czterdziestce zaczyna bardziej wszystko analizować i jest bardziej odpowiedzialny za swoje słowa. Wolę z takim lekkim głodem, z pewną dozą nieśmiałości przystąpić do oglądania i kibicowania biało-czerwonym, bo zdaję sobie sprawę, że ta poprzeczka dla naszych jest dzisiaj zawieszona wyżej niż podczas mistrzostw Europy, z Niemcami w naszej grupie. Dziś w grupie mamy małe mistrzostwa świata, z zespołem afrykańskim, Ameryki Południowej i Azji. I z takimi drużynami na pewno spotykamy się rzadziej. Więc trzeba podejść z pokorą i respektem do meczów grupowych. Polska drużyna to ciekawy, niezły zespół. Chociaż mam wrażenie, że kilku piłkarzy nie jest w tak topowej formie, w jakiej mogliby być, gdyby, na przykład, nie urazy. Ale wiem też, że polska drużyna jest jak kiedyś nasza husaria. Potrafimy być niebezpieczni dla siebie i dla przeciwników.

A atuty Senegalczyków?
M.B.: Senegal to jest szybkość, zwrotność, dynamika, a także tak zwane kilogramy i centymetry, z którymi trzeba się bić w środkowej strefie i w polu karnym. To drużyna dużo bardziej odpowiedzialna taktycznie niż kiedyś, kiedy drużyny afrykańskie grały na hurra i kiedy temperament afrykański brał na boisku górę. Teraz mają kilka gwiazd, które jasno świecą. Jak chociażby Sadio Mane z Liverpoolu czy Koulibaly, najlepszy obrońca Napoli, gdzie grają Arek Milik i Piotrek Zieliński. I tak jak nasi znają tego obrońcę, tak on zna ich. I wie, czego oni nie lubią w takim bezpośrednim kontakcie. Senegal jest więc ciekawy i jako zespół silny fizycznie i z którym trzeba będzie stoczyć ciężką batalię.

A Japonia?
C.K.: Jeśli mielibyśmy obawiać się Japonii, to nie ma sensu jechać na mistrzostwa świata. To drużyna, która jednak odstaje od reszty stawki, przynajmniej w teorii. I była losowana z tego najniższego koszyka do naszej grupy. Ale gramy z nimi ostatni mecz w grupie. I być może decydujący. Liczymy jednak na to, że to będzie dla nas tylko gra o pietruszkę, w tym pozytywnym sensie. M.B.: Japońska drużyna ma niesamowite DNA. DNA ludzi, którzy nie potrafią przegrywać. Bo dla nich to dyshonor. Wolą popełnić, mówiąc w cudzysłowie, seppuku, niż się poddać. Poza tym to drużyna, która od 1998 roku regularnie gra na mistrzostwach świata. I ma doświadczenie turniejowe, nawet jeśli nie osiąga wielkich sukcesów. Co prawda obecnie mają trochę słabszych piłkarzy niż kilkanaście lat temu. Ale ich szanse zwiększyły się po uporządkowaniu konfliktów wewnętrznych w reprezentacji.

Do niedawna jeszcze sprawa Glika była dramatem narodowym. A teraz wiadomo już, że Glik jedzie do Rosji? To jak to jest z nim?
M.B.: Piłka nie znosi próżni. I pewnie Marcin Kamiński przez kilkadziesiąt godzin był jednym z najszczęśliwszych ludzi w Polsce, a tu nagle się okazało, że tej radości nie może już celebrować. I z pokorą musi pogratulować koledze powrotu do zdrowia oraz wyjazdu na mistrzostwa świata.

Co zadziałało w przypadku Kamila Glika?
M.B.: Kilka spraw: niezwykły organizm Kamila, jego determinacja i fachowość terapeutów. Myślę też, że o jego wyjeździe zdecydowała też taka słabość naszego trenera jak generała do swoich oficerów. Bo jednak Kamil być może będzie dopiero gotowy na trzeci mecz, który - taka możliwość też jest - może decydować o naszym wyjściu z grupy. I wtedy trener stanie przed dylematem, czy postawić na zawodnika, który przez półtora miesiąca nie grał, czy na zawodników, którzy jednak grali we wcześniejszych spotkaniach? To sytuacja skomplikowana. Kamil jest w reprezentacji osobą lubianą. Dlatego koledzy nie wyobrażali sobie wyjazdu bez niego. Ale z testów medycznych wynika, że na razie nie jest on jeszcze gotowy na powrót do treningów.

Co jest atutem naszych?
M.B.: Dzisiaj to jest drużyna, która nie czuje tremy przed wielkim turniejem, która nie „kładzie” się przed drużyną, która jest wyżej w rankingu, czy ma kilka znanych twarzy z telewizji. To raczej dzisiaj nasi rywale „klękają”, widząc Lewandowskiego, Piszczka, Krychowiaka czy Glika. Poza tym to także duża dojrzałość i mądrość trenera. To również atut biało-czerwonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Z Lewandowskim zawojujemy świat? On na takich mistrzostwach jest debiutantem - Mateusz Borek i Cezary Kowalski - Plus Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl