Z końcem października polscy importerzy realizują zamówienia na towar z Chin. Czeka ich dużo pułapek

Działające na polskim rynku firmy transportowe zwożą chińskie towary nie tylko ze wspomnianych prowincji Zhejland i Hebei. Hitowe, choć nieekologiczne znicze elektryczne trafiają do Europy także z południowo-wschodnich prowincji Guangdong (z miast Shenzhen i Dongguan) oraz Fujian (z miasta Quanzhou). To kawał drogi, a do tego jeszcze dochodzi konieczność zapłacenia ceł.

Ostatni kwartał roku to dla branży transportowo logistycznej okres wytężonej pracy. Szczególnie jeżeli chodzi o transport z Azji do Europy. W tym okresie wiele firm logistycznych oraz przewoźników może mieć ograniczoną dostępność. Jak zauważa Emilia Rogalska, dyrektor ds. przewozów multimodalnych w firmie BGT, import nie jest najłatwiejszym przedsięwzięciem, gdyż – jak podkreśla – każdy towar zakupiony w krajach trzecich musi spełniać normy europejskie określone w różnych dyrektywach. I to na importerze właśnie spoczywa odpowiedzialność weryfikacji, czy owe normy, zamówiony przez niego produkt spełnia – dodaje.

W przypadku popularnych ostatnio zniczy elektrycznych jednym z najważniejszych wymogów, jakie muszą spełnić te towary, jest oznakowanie CE.

– Każdy sprowadzany towar może zostać zrewidowany przez Urząd Celny, a w przypadku wykrycia nieprawidłowości koszty związane z ich naprawieniem, często dyskwalifikują opłacalność przedsięwzięcia – mówi Emilia Rogalska dyrektor ds. przewozów multimodalnych w firmie BGT.

Importerzy towarów z Chin często nie wliczają w koszty ceł, co skutkuje później przykrą niespodzianką. Aktualne dane na temat stawek celnych na znicze z Chin można znaleźć w systemach ISZTAR (Informacyjny System Zintegrowanej Taryfy Celnej) oraz TARIC (Zintegrowana Taryfa Wspólnot Europejskich). Dla przykładu zgodnie z systemem ISZTAR, za którym informacje przedstawia serwis Fullbax, lampy LED obłożone są stawkę celną rzędu 3,7 proc., ale już pozostałe wyroby ze szkła wiążą się z koniecznością zapłaty aż 11 proc. od wartości towaru. Zerową stawką obłożone są za to świece.

Chińskie fabryki, podobnie jak polskie nie pracują podczas świąt. W tym czasie dostęp do osób odpowiedzialnych za logistykę oraz transport jest praktycznie niemożliwy. Dlatego najlepiej import towarów, które chcemy sprzedać w okresie okołoświątecznym zaplanować odpowiednio wcześniej, zapoznając się z lokalnym kalendarzem świąt, który różni się od polskiego.

Jeśli świąteczne produkty trafią do sprzedaży zbyt późno to, zamiast mówić o zyskach, trzeba będzie zmierzyć się ze stratami. Warto podkreślić przy tym, że najbardziej opłacalnym i dominującym rodzajem transportu z Chin do Polski jest fracht morski.

Wiąże się to jednak z czasem przewozu. - W generalnym ujęciu transport morski jest tym dominującym, z wielu powodów: jest to najstarsza, aktualnie najtańsza i najbardziej rozwinięta pod kątem infrastruktury gałąź transportu – dodaje Emilia Rogalska z BGT.
Opcjonalnie można też skorzystać z drogi do Chin przez Kazachstan lub z transportu lotniczego, który jest jednak najdroższy.