Z historii Lublina: Ostatnie dni pokoju i pierwsze dni wojny (ZDJĘCIA)

Witold Michalak
Lublin po bombardowaniach we wrześniu 1939 r. Najtragiczniejszy w skutkach atak z powietrza miał miejsce 9 września
Lublin po bombardowaniach we wrześniu 1939 r. Najtragiczniejszy w skutkach atak z powietrza miał miejsce 9 września archiwum Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki Urzędu Miasta Lublin (3)
Lublin gotowy i spokojny - to tytuł z wydanego 29 sierpnia 1939 roku Głosu Lubelskiego. Gazeta przekonywała, że nad Bystrzycą panuje nastrój "wprost entuzjastyczny". Miasto szykowało się do wojny, chociaż wtedy powszechnie uważano, że wrogie wojska nie podejdą do jego granic.

"Historyczne chwile, które przeżywa cały świat, okres największego natężenia "wojny nerwów", nie zachwiał równowagi naszego miasta" - podkreśla z dumą autor tekstu w Głosie Lubelskim. Najbardziej widocznym znakiem przygotowań do nadciągającego konfliktu były pojawiające się w różnych punktach miasta rowy przeciwlotnicze. Do ich kopania wezwał specjalną odezwą prezydent Lublina. Na dwa dni przed atakiem Niemiec przygotowano 50 takich prowizorycznych schronów. Powstały one m.in. na pl. Litewskim, przy ul. Lipowej i w rejonie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Niczego nie zabraknie

Jeśli władze dawały wyraz jakiemuś zaniepokojeniu, to dotyczyło ono tylko handlu. Przy tym zaznaczmy od razu, że nie bano się, że czegoś w sklepach zabraknie, że pojawią się problemy z dostępem do towarów pierwszej potrzeby. Obawiano się tylko spekulantów, którzy zaczną sprzedawać jedzenie po zawyżonych cenach, a mieszkańcy niepotrzebnie stracą pieniądze i kupią za dużo dóbr, które później im się zepsują. Gazety przekonywały, że żywno-ści i innych dóbr nie powinno zabraknąć. Nawet kiedy wy-buchła wojna, apelowano o rozsądne robienie zakupów. Express Lubelski 3 września radził, aby każda rodzina zro-biła zapasy, ale tylko "na dwa lub trzy tygodnie". Gazeta wyliczała po kolei wszystkie towary, jakie z pewnością będą dostępne w sklepach. "Cukru Lublin ma pod dostatkiem, mąki mamy aż za dużo", podobnie było także z mięsem.

- Niezupełnie serio traktowaliśmy w 1939 przygotowania do wojny - wspomina Hanna Wyszkowska, która wówczas miała 9 lat i dodaje. - Pamiętam, że mama suszyła wedle wska-zówek ojca suchary z razowe-go chleba. Potem szyła maski ochronne z flaneli, które rze-komo miały chronić ludzi na wypadek użycia przez Niemców gazu. A już kopanie rowów na podwórku uważałyśmy jako dzieci za świetną zabawę.
Jeśli ton gazet z końca sierpnia 1939 r. naprawdę oddawał nastroje panujące w mieście, to w Lublinie panowała podniosła atmosfera, próżno było szukać na ulicach przejawów defetyzmu i lęku przed konfrontacją z Niemcami. Dominowała wia-ra, że wojna, nawet jeśli do niej dojdzie, zakończy się po naszej myśli. Chociaż walka jeszcze się nie zaczęła, to żołnierze byli traktowani jak bohaterowie. Wystarczyło tylko, że pojawili się na ulicach. "Na chodnikach gromadzą się momentalnie tłumy publiczności, która wznosi okrzyki na cześć wojska i z dumą obserwuje wspaniałą postawę żołnierzy" - pisał Głos Lubelski.

Wydawać by się mogło, że jedyną dolegliwością, jaka do-tknęła część mieszkańców, był wydany przez starostę grodzkiego w Lublinie zakaz sprzedaży i wyszynku napojów alkoholowych o zawartości alkoholu przekraczającej 4 procent.

Wojna

- Nagle drugiego września zabawę przerwało buczenie wysoko lecących samolotów i huk bomb spadających także na nasze łąki - opowiada Hanna Wyszkowska.

To był pierwszy nalot na Lublin. Jego celem była przede wszystkim Lubelska Wytwórnia Samolotów, jednak hitlerowcy zaatakowali także inne części miasta. Bomby spadały między innymi na ulice Narutowicza, Głęboką, Piłsudskiego, Fabryczną. Tego dnia w Lublinie w czasie nalotu zginęło 58 osób. Później niemieckie ataki powtarzały się systematycznie. Hitlerowcy nad słabo bronionym miastem mogli robić praktycznie co chcieli. Najgorszy atak z powietrza miał miejsce 9 września. Tym razem głównym celem była ludność cywilna. Bomby posypały się na centrum miasta. W ruinie znalazło się wiele kamienic na Starym Mieście. Na skutek nalotu uszkodzeniu uległy katedra i magistrat oraz wiele innych budynków, w tym także oznaczony czerwonym krzyżem szpital. Ilość zabitych i rannych była ogromna. W tym czasie Lublin leżał na szlaku, którym uciekały ze stolicy i innych miast tysiące osób. Przez ulice przejeżdżały setki różnych pojazdów, panował wielki chaos.

- Po nalocie tata powiedział, żebyśmy poszli zobaczyć co się stało. Pamiętam, jak chodziliśmy pośród zburzonych domów. Było ich bardzo dużo. To było przejmujące - opowiada Hanna Wyszkowska.

Po tym ataku zapadła decyzja o ewakuacji z miasta urzędów, straży pożarnej i policji. Te ostatnie służby miały zastąpić oddziały złożone z ochotników. Natomiast 13 września nadszedł rozkaz, aby w Lublinie zorganizować obronę "w oparciu o zabudowę miasta". Powstały: Wojskowy Komitet Obrony Lublina oraz Cywilny Komitet Obrony Miasta. W skład tego drugiego wszedł m.in. prezydent Roman Ślaski i kpt. Stanisław Lis-Błoński, będący wówczas komendantem miasta. Warto dodać, że pomimo ewakuacji wielu urzędów, w mieście pozostał wojewoda Jerzy de Tramecourt.

Bitwa o miasto

Miasto, które według przedwojennych planów dowódców polskiej armii w najgorszym razie miało się stać siedzibą władz ewakuowanych z Warszawy, rozpoczęło gorączkowe przy-gotowania do obrony. Powoływano oddziały ochotników, kopano rowy przeciwczołgowe.

Pierwsze oddziały niemieckie podeszły pod Lublin 16 września. Od strony Konopnicy nadciągnął niewielki oddział zwiadowczy. Polacy dowodzeni przez mjr. Dudzińskiego zmusili oddział niemieckich cyklistów do wycofania się. Obrońcom udało się także wziąć do niewoli trzech Niemców. Dzień później ukazał się Głos Lubelski z wielkim tytułem "Lublin będzie się bronił" na pierwszej stronie, i zapowiedzią walki podpisaną przez kpt. Stanisława Lisa-Błońskiego. Dowódca zapewniał w nim: "Lublin będzie się bronił i Lublin się obroni."

17 września hitlerowcy zaczęli szturm, który poprzedziło długie przygotowanie artyleryjskie. Lublin zaatakowały dwa bataliony. Obrońcy stawiali im zaciekły opór, przypłacając to ogromnymi stratami. Części oddziałów hitlerowskich udało się zająć gmach Bobolanum, w którym zorganizowano szpital. Jednak po zaciekłych walkach Polacy zdołali odbić budynek. Ten sukces nie zmienił jednak ogólnej sytuacji obrońców, którzy podjęli decyzję o wycofaniu się z miasta.

Nad ranem 18 września Niemcy weszli do opuszczonego przez obrońców Lublina. Wehrmacht aresztował jako zakładników kilkuset młodych mężczyzn. Napastnicy demolowali i rabowali sklepy. Tak zaczęły się lata okupacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z historii Lublina: Ostatnie dni pokoju i pierwsze dni wojny (ZDJĘCIA) - Kurier Lubelski

Komentarze 20

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

C
CCCP;)
Technicznie uzbrojenie mieliśmy na porównywalnym poziomie jak III Rzesza.
Doskonały i skuteczny karabin przeciwpancerny "Ur", Czołgi też mieliśmy porównywalne z niemieckimi, problem był w ilości posiadanego sprzętu. Niemieckie tankietki z września 1939 roku miały słabszy pancerz od naszych. "Pantery i Tygrysy pojawiły się dopiero w połowie II wojny światowej.
Było wiele doskonałych konstrukcji broni, które były porównywalne lub lepsze od broni posiadanej przez naszych wrogów. Niestety II RP była zbyt biedna by przeznaczyć tyle pieniędzy na wojsko ile było konieczne. Przez 20 lat niepodległości zbudowano od podstaw polski przemysł zbrojeniowy itp.
Tworzono podstawy nowoczesnego państwa. Punktualność i szybkość przejazdu ówczesnych polskich kolei, pozostaje niedościgła dla dzisiejszego PKP.
Co do sojuszy , można było zawrzeć inne, z Niemcami lub Rosją (ZSSR) ale to wiązało się z udziałem w wojnie po stronie jednych , a przeciw drugim. Można było iść na Moskwę z Hitlerem lub nieść rewolucję sowiecką na zachód wspólnie z sowietami.
Co byłoby lepsze , niech każdy odpowie sobie sam.
G
Gość
Pamiętaj, żeGrecji nikt nie zaatakował od tyłu.
m
marekkxxx/jan88
ciałem;duszą i całym sercem się pod tym podpisuję !!!!!!!!!!!!!
l
leoncio
no ale taka była prawda, praca od świtu do zmierzchu za darmo, i edukacja do listopada , jak można było chodzić na bosaka
G
Gość
Nikt w mojej rodzinie nie był w KW PZPR i moim zdaniem było super.... Komu było źle? Tym co mieli nierówno pod deklem i chcieli mieć więcej niż otaczający go ludzie.. Źle było tym co mieli kiedyś więcej i musieli oddać ziemie, pałace.. itd.. Męczyli się Ci co nie mogli wykorzystywać naiwnych. Męczyli się Ci co nie szanują innych i obrażają.. gdy tylko poczują.. swoją bezkarność.. bo są bogatsi bo są anonimowi itp itd.. po prostu Ci co nie umieją być solidarni....
G
G
niejaki ::: używający też nick OBERSCHLESIEN.Przypuszczam ,że to są redakcyjni naganiacze,którzy mają prowokując zwiększyć ,,klikalność" a jednocześnie wciskać ściemę wg klucza .
m
marekkxxx/jan88
powiem dobitnie

gdybyśmy mieli sojusz z ufoludkami Hitler by nam nie podskoczył-- ot to sojusz nad sojusze.

a tak serio

Co by było gdyby----wiesz to nic nie jest warte

A do Gracji

Jeśli się nie mylę Grecja to górzysty kraj z dużą liczbą wysp i wysepek zupełnie inny teren niż nasza nizinna Polska więc takie porównanie to z lekka nietrafione.

A co do rezerw fakt każdemu najeźdźcy się kiedyś one kończą - tylko jest jeden problem MY SKOŃCZYLIŚMY WCZEŚNIEJ

A nasi wojskowi albo w stalagach,obozach koncentracyjnych albo gdzieś w Rosji.
Z
Zenek
Szkoda, że autor artykułu nie zadał sobie trudu aby podpisać zdjęcia....
J
Ja
O klęsce we wrześniu przesądziły błędy w przygotowaniu armii i planu obrony. Inwestowano w bezużyteczne wyposażenie (np. bombowce Łoś, niszczyciele, które odpłynęły do uk przed 1.09). Piechota nie była szkolona do walki z czołgami, nie miała wystarczającej ilości broni ppanc. Plan obrony był fatalny. Zlekceważono doświadczenia I w. św. Nie przewidziano możliwości wojny manewrowej. Niemcy byli źle przygotowani do tej wojny. Gdyby udało się przeciągnąć działania o kilka tygodni bez dezintegracji terytorium i armii, mogłoby się to inaczej potoczyć. Na dowód tego, że można było się bronić lepiej można podać przykłady kampanii, gdzie obrońcy do maksimum wykorzystali możliwości - wojna obronna Grecji, bitwa o Normandię w 1944r.

Dzisiejsza armia: jest ona skadrowana (poszukaj sobie w słowniku co to znaczy). A znaczenie sojuszy polega również na potencjale i skłonności sojuszników do sprzedania albo wypożyczenia nam broni. USA są tutaj nieocenione. Najważniejsze teraz jest wykształcenie struktur dowodzenia i wprowadzenie nowoczesnych technologii, no i oczywiście szkolenie rezerw.
l
literata
"Już w podziemiach synagog wszystko złoto leży.." Tuwim, 1938r
p
prezes75
PTASI MÓŻDŻKU WYCHOWANY NA KOMUNISTYCZNEJ IDEOLOGII,JAK JUŻ COŚ PISZESZ TO PISZ PRAWDĘ.WPOJONO ci W TEN PUSTY ŁEB ŻE RZĄD UCIEKAŁ SZOSĄ NA ZALESZCZYKI.PYTAM PO CO?.W ZALESZCZYKACH NIE BYŁO MOSTU DROGOWEGO.ISTNIAŁA TYLKO PRZEPRAWA KOLEJOWA.A TAK SWOJA DROGĄ TO ZA KOMUNY BYŁ TAKI RAJ.NO CHYBA ŻE MIAŁEŚ CIEPŁA POSADKĘ W "KW PZPR".A TERAZ CHWALISZ NA KAŻDYM KROKU TEN POPAPRANY SYSTEM.OBUDŻ SIĘ "TO SE NE WRATI".
J
JA PYTAM?!
CO ZA ANALFABETA PISAŁ TEN ARTYKUŁ.GŁĄB DO N-TEJ POTĘGI.
d
dr Marco
W ówczesnej Polsce był wtedy 40% analfabetyzm. 90% ziemi ornej należała do obszarników. Większość ludności pracowała dla nich za równowartość 30 centów za dniówkę. Chodziła boso bo nie stać ją było na buty. Edukacja kończyła się na 6 klasie szkoły powszechnej.
Jaśniepanicze i wierchuszka władz jak zorientowali się, że to koniec, wówczas pierwsi dali dyla szosą do Zaleszczyk (granica z Rumunią) autami wyładowanymi kosztownościami i futrami !
K
KL
Dokonały temat, gratulacje dla Kuriera, ale dlaczego tak mało inf. na temat walk o Lublin - dowódcach, ofiarach itp. oraz rabunku niemieckim?
m
marekkxxx/jan88
j/w

za to już widać jaką Ty masz "sieczkę".
Wróć na i.pl Portal i.pl