W marcu 2006 roku Henri Lévy opublikował słynny "Manifest: Razem stajemy w obliczu nowego totalitaryzmu", którego współautorem był także skazany przez islamistów na śmierć pisarz Salman Rushdie. Ostatnio bardzo krytykował decyzję brytyjskiego sądu, by wyznawcy islamu mogli podlegać muzułmańskiemu prawu szariatu. Wśród amerykańskich intelektualistów często jest nazywany głosem sumienia Europy.
Fatwą filozofa jest zaniepokojony cały świat. - Nie wiem, co mam powiedzieć, jestem tym śmiertelnie przerażony - stwierdził Norman Podhorec, założyciel prestiżowego miesięcznika "Commentary", w którym Lévy publikuje swoje teksty.
Zaniepokojeni są także europejscy intelektualiści. Francuski filozof Andre Glucksman nie ma wątpliwości, że jest to bardzo poważne ostrzeżenie. - To próba sił pomiędzy terrorystami, a opinią publiczną, którzy chcą ją zastraszyć - mówi. Glucksman uważa, że Zachód toczy decydującą wojnę o prawo do wolności słowa.
- Zaczęło się od wypowiedzi papieża Benedykta XVI we wrześniu 2006 roku w Ratyzbonie, w której potępił dżihad, potem islamiści reagowali z całą furią na karykatury Mahometa, a teraz walczą już z opiniami intelektualistów - wylicza. I podkreśla, że Izrael reprezentuje zachodnią cywilizację na Bliskim Wschodzie. Dlatego cała Europa i USA powinny bez dyskusji popierać jego działania tak jak filozof, na którego islamiści wydali wyrok śmierci.
Oburzenie działaniem belgijskiego skrzydła Hamasu wyrażają też polscy politycy i intelektualiści. - Taki wyrok wydany na filozofa czy kogokolwiek mającego inne poglądy niż Hamas, wydaje się absurdalny, wręcz groteskowy. - uważa prezes Fundacji im. Stefana Batorego Aleksander Smolar.
Jednak ten wyrok może mieć poważniejsze konsekwencje dla samego Hamasu. - To oświadczenie może wpłynąć na odbiór chociażby w Parlamencie Europejskim, w którym wciąż są zwolennicy prowadzenia rozmów z tym ugrupowaniem - mówi europoseł i były minister obrony Janusz Onyszkiewicz.
- Ich argumenty tracą rację bytu, bo wydając na kogoś wyrok śmierci, Hamas jawi się jako organizacja czysto terrorystyczna - dodaje.
Hamas nigdy nie pogodził się z istnieniem państwa żydowskiego. A Izrael rozpoczął przecież atak głównie dlatego, że to właśnie Hamas wypowiedział jednostronne zawieszenie broni.
Według Smolara jest to próba publicznego zaistnienia w sytuacji, kiedy przywódcy Hamasu giną pod bombami, a organizacja nie ma żadnych szans na militarne i korzystne dla siebie rozwiązanie konfliktu. Ale efekt może być dokładnie odwrotny od zamierzonego. Bo niezależnie od tego, czy Francuzi lu-bią Lévy'ego, czy nie, takie oświadczenie może prowadzić na przykład do radykalizacji poglądów nad Sekwaną i wzrostu nastrojów antyarabskich.
Tym bardziej że na liście potencjalnych celów islamistów znaleźli się też znani dziennikarze, jak Josy Eisenberg, producent programu telewizyjnego "Otwarta Biblia", nadawanego na kanale Channel France, a także Edmond Blattchen, gospodarz popularnej audycji "Imiona Boga" oraz paryski pisarz Jean-Claude Bologne.
Belgijskie skrzydło Hamasu ma też na swoim celowniku prawnika Markusa Perdesa, który służył radą znienawidzonemu przez islamistów holenderskiemu deputowanemu Geertowi Wildersowi, autorowi kilkunastominutowego filmu "Fitna" na temat radykalnego islamu. Islamiści z Hamasu wydali też wyrok na Simone Süsskind, która jest ważną postacią żydowskiej społeczności w Belgii.
Współpraca Dorota Kowalska