Wyprawa na górę Ararat. By znaleźć Arkę Noego

Grażyna Starzak
Ararat wznosi się na wysokość 5137 m npm
Ararat wznosi się na wysokość 5137 m npm 1234f
Pod koniec kwietnia, dziewięć lat temu, światowe agencje informacyjne podały wiadomość, w którą trudno było uwierzyć. Z treści depeszy wynikało, że na górze Ararat odkryto drewnianą konstrukcję, która może być pozostałością Arki Noego!

Nie mamy stuprocentowej pewności, że to Arka Noego, ale sądzimy, że tak jest na 99,9 procent - mówił wówczas Yiu Fai, jeden z członków tamtej wyprawy. Powtórzono to zdanie niedawno w Krakowie. Podczas spotkania, w którym wzięli udział Chińczycy i Amerykanie, zajmujący się poszukiwaniem Arki.

Do Krakowa przyjechała m.in. mieszkająca w Hongkongu Clara Yee Han, która jest etnologiem. Specjalizuje się w poznawaniu kultury i obyczajów różnych regionów świata. Arką Nowego zainteresowała się w 2003 r. Wtedy to w Hongkongu, gdzie mieszka spora grupa chrześcijan, jeden z biznesmenów postanowił zbudować Arkę Noego na wyspie Ma Wan. Niemal w centrum tej metropolii. Imponującą budowlę zwiedzają miejscowi i turyści. Odwiedziła ją też Clara, która jest chrześcijanką. Arka zrobiła na niej tak duże wrażenie, że zaczęła szukać wiadomości na jej temat. - Okazało się, że moje zainteresowania podziela wielu ludzi z różnych części świata. I całkiem niemało marzy o tym, by wspiąć się na górę Ararat w poszukiwaniu Arki - opowiada Yee Han. To stało się także jej marzeniem. Najpierw jednak pojechała do Turcji i prowadziła badania etnologiczne w rejonie góry Ararat, na której miała osiąść Arka. W dokumentacji zamieściła m.in. informację o tym, że jedną z ulubionych potraw mieszkańców tego regionu jest…„budyń Noego” przyrządzany z ciecierzycy. Dlaczego tak nazwano tę potrawę dowiedziała się kilka lat później, już będąc na zboczach Araratu. Zanim do tego doszło, w świat puściła wiadomość, że kompletuje zespół badaczy, który podejmie się trudu wejścia na mającą ponad 5 km wysokości górę Ararat w poszukiwaniu Arki. Chętnych nie brakowało.

Bez planu

W wyprawie wziął udział Panda Lee, Chińczyk z Hongkongu, z wykształcenia wojskowy. Z jego opowieści w czasie spotkania w Krakowie wynikało, że decyzję o wejściu na górę Ararat podjął w jednej chwili. Po otrzymaniu telegramu z prośbą o pomoc w organizacji ekspedycji. - Sam się dziwię, że w ciągu jednego dnia, udało mi się skompletować sprzęt wspinaczkowy i załatwić niezbędne dokumenty, by polecieć do Stambułu. Przyszło mi do głowy, że nad tym wszystkim musi czuwać Pan Bóg - opowiada Panda Lee. O Boskiej interwencji wspomniał także później, mówiąc, że wspinaczka na Ararat była dla niego „wyprawą życia”. W przenośni i dosłownie. Albowiem, kilka dni wcześniej dowiedział się, że ma raka. - To, że dzisiaj, dziewięć lat po wyprawie żyję i dobrze się czuję, jest dowodem na prawdziwość mojej tezy - mówił.

Clara, Panda Lee oraz trzynaście innych osób wyruszyło na Ararat praktycznie bez planu. Szli w oparciu o relacje z poprzednich wypraw i wskazówki miejscowych. Te ostatnie były bodaj najważniejsze. - Po sześciu godzinach trudnego marszu, boczną drogą po stromym zboczu, przy mrozie sięgającym minus 20 stopni Celsjusza, dotarliśmy na wysokość około 4200 metrów npm. To, co tam odkryliśmy, przeszło najśmielsze wyobrażenia - opowiada Panda Lee. Wszystko zarejestrowali na taśmie filmowej. Widzimy więc jak znajdują pod grubą warstwą lodu drewnianą, kilkupoziomową konstrukcję, z wewnętrznymi schodkami. Na jednym z poziomów członkowie zespołu znaleźli jakieś sznury oraz drobne kulki, przypominające groszek. Clara Yee Han mówi, że zastanawiała się, czy to nie aby soczewica, z której mieszkańcy gotują „budyń Noego”.

Na 99 procent?

Po zakończeniu ekspedycji uczestnicy wyprawy zorganizowali konferencję prasową, w trakcie, której pokazywali zdjęcia i wyniki badań drewna, które znaleźli na Araracie. - Nie ma stuprocentowej pewności, ale uważamy, że na 99,9 procent to jest właśnie, że to Arka Noego - powiedział Yeung Wing-Cheung, jeden z członków zespołu. Skąd ta pewność? Otóż naukowcy dokonali datowania drewnianych pozostałości izotopem węgla i ustalili, że mają one ok. 4800 lat. Gerrit Aalten z Danii, którego poproszono o ocenę znaleziska uważa, że pierwszy raz w historii poszukiwań Arki znalezisko jest bardzo dobrze opisane i udokumentowane. - Jest duża ilość twardych dowodów na to, że konstrukcja znaleziona na Górze Ararat we wschodniej Turcji jest legendarną Arką Noego - powiedział na konferencji prasowej. Dodał też, że znalezisko nie może być pozostałością osady ludzkiej, bo na tej wysokości - ponad 3 tys. metrów - nigdy takowych nie znaleziono.

Archeolog dr Joel Klenck, absolwent Uniwersytetu Harvarda, przebadał dwa stanowiska na górze Ararat odkryte przez Ahmeta Ertugrula, kurdyjskiego przewodnika, mieszkańca Dogubayazit u podnóża Araratu i jedno zbadane i opisane przez zespół, do którego należeli Clara i Panda. Dr Klenck stwierdził, że znaleziona tam „duża drewniana struktura oraz jaskinia są godne uwagi”. Badacz dodał też, że „struktura jest przysypana tonami lodu i kamieni, a większa część budowli pozostaje niezbadana”. Swoje wywody Klenck podsumował tak: „Stanowiska archeologiczne na Araracie są wyjątkowe ze względu na stan ich zachowania i wgląd, jaki dają w przeszłość”.

Pomimo tego, że przedstawione wyżej ekspertyzy nie wszystkich przekonały, lokalne władze regionu położonego u podnóża Araratu dążą do tego, by turecki rząd wpisał Arkę na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zanim to się stanie, niebawem będzie można zwiedzać muzeum Arki. Organizuje je Achmet Ertugrul. Chińczycy, którzy odwiedzili Kraków uważają, że to on ma największe osiągnięcia, jeśli chodzi o poszukiwania Arki Nowego.

Kto szukał Arki

- W opisie biblijnym jest wyraźna informacje, że Arka Noego osiadła na górze Ararat. Podana jest też precyzyjna data - twierdzi ks. Roman Piwowarczyk, który jest autorem kilku artykułów na temat Arki Noego. W czasie spotkania w Krakowie kapłan przypomniał, że o miejscu, gdzie osiadła wspomina już na przełomie 93 i 94 roku naszej ery Józef Flawiusz, historyk żydowski. W tomie „Dawne dzieje Izraela” pisze, że „arka osiadła na szczycie jakiejś góry w Armenii i jeszcze dziś pokazują tam szczątki arki ocalałej z potopu”. W tej informacji cytuje wypowiedzi historyków antycznych, którzy potwierdzają, że „niektórzy widzieli arkę na szczycie Ararat oraz posiadali kawałki drewna, które z niej pochodziły”.

Ksiądz Piwowarczyk przytacza źródła, z których wynika m.in, że w 1876r. angielski badacz James Bryce, dotarł samotnie na sam szczyt Araratu w poszukiwaniu Arki i odnalazł kawałek drewna na wysokości 4270 m. - Ukazało się wówczas kilka artykułów na temat jego odkrycia, ale popularność Darwina z jego teorią ewolucji skutecznie blokowała nagłaśnianie tychże informacji o tle religijnym - dowodzi kapłan.

W 1880r. rząd Turcji wysłał ekspertów, aby zbadali straty po kolejnym wybuchu wulkanu Ararat. W trakcie ekspedycji natrafiono podobno na dziobową część Arki. W 1917r. car Mikołaj na skutek informacji o Arce zdobytej przez pilota o nazwisku Zabłocki zorganizował wyprawę na Ararat, w której wzięły udział dwie kompanie wojska. Żołnierze ponoć znaleźli Arkę, opisali ją i sfotografowali. Owoce ich wyprawy miały zaginąć w czasie Rewolucji Październikowej. W XX w. liczba osób, które twierdziły, że widziały Arkę, była spora. Niejaki Hegopian, Ormianin, twierdził, że chodził po Arce ze swoim wujem. Wence Will, pilot aliancki, zaklinał się, że widział trzy zdjęcia zrobione z samolotu lecącego ponad Ararat i była na tych zdjęciach roztrzaskana Arka. Również Ed Behling mieszkaniec Kolorado, przechwalał się w 1973 r., że przy pomocy dwóch zaprzyjaźnionych Turków dotarł do Arki. George Jammal z Palestyny w 1983 r. miał odkryć Arkę w śniegu na szczycie Araratu wraz ze swoim kolegą. Kolega zginął tam w lawinie śnieżnej a George uważa, że kawałek drewna zabrany z Arki to podarunek od Boga. Podobno, jedno z najlepszych zdjęć Arki, a właściwie jej zarysu pod śniegiem, zrobił James Irwin kosmonauta amerykański. Można je znaleźć w Internecie. Podobnie jak zdjęcia, zrobione z opisanej wyżej wyprawy, w której uczestniczyli Clara i Panda.

Fakt czy mit

Arka Noego od wieków fascynowała badaczy, archeologów, historyków, ludzi związanych z Kościołem i osoby świeckie. Przypowieść o potopie istnieje w kilku przekazach starożytnych i jest obecna w trzech największych religiach świata - chrześcijaństwie, judaizmie i islamie. Nigdy jednak nie znaleziono materialnych śladów po globalnym kataklizmie. Archeolog angielski Leonard Wolley, prowadząc w latach 1922-34 wykopaliska w Mezopotamii, natrafił w okolicach miasta Ur na trzymetrową warstwę mułu. Zdawało mu się, że odnalazł historyczny dowód potopu. Niedługo potem okazało się jednak, że w innych pobliskich miastach nie było żadnej powodzi. A muł nie pokrył nawet całego miasta Ur. Jednak naukowcy doszli do wniosku, że około 5500 roku przed nasza erą, w miejscu obecnego Morza Czarnego znajdowało się leżące w głębokiej depresji jezioro. Możliwe, że trzęsienie ziemi sprawiło, że z obecnej cieśniny Bosfor popłynęła wielka fala wody, która podniosła o ponad 150 metrów tafle jeziora i spowodowała wielkich rozmiarów powódź. Jednak w owych czasach, gdy geografia nie była jeszcze tak rozwinięta, taki kataklizm odbierano jako zdarzenie ogólnoświatowe.

Tym, którzy wątpią w potop i Arkę Noego ks. Roman Piwowarczyk przytacza cytat z Księgi Rodzaju, który nie tylko w jego opinii jest „wręcz technicznym sprawozdaniem na temat Arki”. Liczne wzmianki o Arce są też w innych księgach biblijnych, w świadectwach ewangelistów. - Dowody z dziedziny geologii i paleontologii potwierdzają prawdziwość relacji biblijnej. Poza tym pamięć o Arce przetrwała w licznych legendach i mitach opowiadanych z pokolenia na pokolenie od starożytnej Mezopotamii po Syberię, Chiny, prekolumbijską Amerykę i Oceanię - przedstawia swoją opinię ks. Piwowarczyk.

Wśród naukowców zdania są podzielone. Są tacy, którzy twierdzą, że jest kompletnie niemożliwe by Arka, zbudowana przez Noego, rzeczywiście mogła przetrwać w czasie wielkich sztormów. Są też tacy, którzy przekonują, że tak zbudowana Arka mogła okazać się świetnym, niezatapialnym statkiem. Wykonano nawet model arki zachowując jej proporcje i poddano ją próbom w laboratorium morskim. Okazało się, że mogła odeprzeć nawet 60 metrowe fale. Opierając się na tym modelu uczeni doszli do wniosku, że nawet gdyby przechyliła się od 0 do 90 stopni to byłaby w stanie sama powrócić do równowagi. Podsumowując dyskusję na temat Arki ksiądz Roman Piwowarczyk cytuje znaną maksymę, że „dla wierzącego żaden argument nie jest konieczny. Dla niewierzącego żaden argument nie jest wystarczający”…

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wyprawa na górę Ararat. By znaleźć Arkę Noego - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl