Wypadek prof. Vetulaniego, kierowca przeprasza

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces kierowcy, który śmiertelnie potrącił na pasach na ul. Balickiej prof. Jerzego Vetulaniego.
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces kierowcy, który śmiertelnie potrącił na pasach na ul. Balickiej prof. Jerzego Vetulaniego. Artur Drożdżak
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces kierowcy, który śmiertelnie potrącił na pasach na ul. Balickiej prof. Jerzego Vetulaniego.

Szczupły, niski 33-letni przedsiębiorca Iwo P. nie przyznaje się do winy. - Mam zastrzeżenia do aktu oskarżenia i opinii biegłego dotyczącej wypadku - mówił wczoraj na sali rozpraw. Przeprosił rodzinę prof. Vetulaniego, ale nie krył, że ta sprawa to także i jego osobista tragedia.

Od 15 lat jest kierowcą, nigdy nie był sprawcą wypadku. Tamtego wieczoru - 2 marca br. był trzeźwy. Tę trasę pokonywał kilka razy w miesiącu.

Świadek potrącenia Marcin K. zeznał, że kierowca volkswagena caddy po uderzeniu w pieszego zahamował, podbiegł do rannego, ułożył go w tzw. bezpiecznej pozycji i natychmiast udzielał mu pierwszej pomocy. Wezwał też pogotowie i policję. Ranny był nieprzytomny, ale oddychał. Iwo P. nie krył, że nie zauważył pieszego na pasach. Świadek Marcin K. opowiadał, że jego zdaniem pieszy zrobił krok, półtora w kierunku pasów i wtedy został potrącony.

Z opinii biegłego do spraw rekonstrukcji wypadków, obaj uczestnicy ruchu przyczynili się do zaistnienia zdarzenia.

Prof. Vetulani wszedł na pasy bez uwzględnienia rzeczywistej prędkości zbliżającego się auta.

Z kolei kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość 50 km i poruszał się około 65 km na godzinę.

Tym samym ograniczył sobie możliwość skutecznego manewru i przepuszczenia pieszego.

Sąd jako świadka przesłuchał też żonę profesora, 84-letnią Marię Vetulani, która z synami jest oskarżycielem posiłkowym.

Odroczono proces do 15 września. Zostanie też sporządzona uzupełniająca opinia biegłego na temat wypadku. Są bowiem wątpliwości, czy w tamtej chwili jezdnia na ul. Balickiej była mokra. Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia.

WIDEO: Wypadek prof. Vetulaniego, kierowca przeprasza

Autor: Artur Drożdżak, Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wypadek prof. Vetulaniego, kierowca przeprasza - Gazeta Krakowska

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2 września 2017, 14:25, Smok_Wawelski:

więc doskonale zna tą trasę, którą pokonuje codziennie, powinien wiedzieć czego się tam można spodziewać. Gdyby ofiara była typowym dla dzisiejszych czasów odmóżdżonym przedstawicielem gimbazy to sprawa byłaby zapewne jasna - wtargnął na jezdnię zapatrzony w informacje z fb o wypróżnieniach swoich znajomych lub był ogłuszony słuchawkami dudniącymi w uszach, od starszych ludzi jednak oczekuje się pewnej ostrożności przy wkraczaniu na jezdnię.

morderstwo niedoskonałe

m
maria
nie jestem kierowca Denerwuja mnie tak kierowcy jak i piesi Piesi bardziej czasami.Tyle w temacie
x
x-men
rozumiem że prawo jazdy kupiłeś
k
kierowca
śmiałość przepuścić pieszego na przejściu. Włączyłam kierunkowskaz i czekałam na możliwość włączenia się do ruchu. W końcu, po dwóch następnych użyciach klaksona (między jadącymi samochodami była mała przerwa i pewnie wg niego powinnam się wepchać powodując, że następny samochód musiałby gwałtownie hamować) nie wytrzymała, wrzuciłam luz, zaciągnęłam ręczny i poszłam zapytać gościa dlaczego trąbi. potem wróciłam, zapięłam pasy i spokojnie pojechałam dalej. Jak mu się tak spieszyło - trzeba było wyjechać 5 minut wcześniej z domu.
N
Na-rita
Przeprasza ? I po co komu teraz jego przeprosiny. Profesor nie żyje i nic tego nie cofnie, żadne przeprosiny. A sprawca powinien odpowiedzieć za to co zrobił, bo w przepisach stoi "jak byk", że zbliżając się do przejścia kierowca powinien zwolnić. Nie zwolnił, więc jest winien. Ale jak to u nas, sprawę będą przeciągać, aby w końcu uniewinnić go lub ukarać, ale taką "śmieszną karą".
S
S Y L W E S T E R
Bez żadnej dyskusji odesłać durnego kierowce na ponowny egzamin ! . Przejście dla piesz ych jest niekwestionowanym AZYLEM NA JEZDNI DLA PIESZYCH !!! . Przecież w każdej chwili na przejściu dla pieszych może się znaleźć matka z wózkiem dziecięcym czy staruszka o lasce , czy też *kierowca* atakuje pieszych ? . W USA kierowcy się zatrzymują gdy widzą ludzi oczekujących na przejście . Zatrzymują się umożliwiając pieszym przejście. U Nas kupi sobie *cep* byle *skorupe* i już *wielki* szaleje po drogach ! . Czy można przepraszać za ... zabicie człowieka ? . Zabrać durniowi kierowcy prawo jazdy na 5 lat i wysłać na ponowny egzamin !. Bez dyskusji .
m
my
kierowcy musimy wiedzieć ,że pieszy w okolicy przejścia dla pieszych i przejścia jest jak świętość. W Austrii zapłaciłem mandat za to,że pieszy jeszcze nie przeszedł całkowicie na przeciwną stronę,brakował 1 jeden krok.
S
Smok_Wawelski
więc doskonale zna tą trasę, którą pokonuje codziennie, powinien wiedzieć czego się tam można spodziewać. Gdyby ofiara była typowym dla dzisiejszych czasów odmóżdżonym przedstawicielem gimbazy to sprawa byłaby zapewne jasna - wtargnął na jezdnię zapatrzony w informacje z fb o wypróżnieniach swoich znajomych lub był ogłuszony słuchawkami dudniącymi w uszach, od starszych ludzi jednak oczekuje się pewnej ostrożności przy wkraczaniu na jezdnię.
Z
ZR
Jakie obowiązki powinni mieć piesi to osobny temat. Na razie nie mamy obowiązku noszenia odblasków w mieście. Kierowcy mają natomiast obowiązek zwolnić przed d-6, który *jest* odblaskowy. Problemem nie jest brak widoczności, tylko brak reakcji na znak. Widzisz d-6, masz spodziewać się pieszych, także ubranych na czarno.

Tak, zwalniam przed przejściem, puszczam gaz i trzymam nogę nad hamulcem. Zawsze.
G
Gość
Skazywanie wszystkich kierowców na więzienie za potrącenie pieszego byłoby- niestety - przyzwoleniem dla pieszych do nieostrożnego wchodzenia na jezdnię. To skandal, by kierowcy gnili w więzieniu z powodu nieostrożnych pieszych, którym się wydaje, że jak są na pasach, to są jak na chodniku. Więzienie - nie, ale odebranie prawa jazdy - tak. Przede wszystkim, powinno się w kodeksie zobowiązać pieszych do zachowania maksymalnej ostrożności i pieszy absolutnie nie powinien być pewien tego, że samochód się zatrzyma a każde wejście na pasy w odległości poniżej 20 m. od nadjeżdżającego pojazdu, powinno być traktowane jako wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd.
r
rex
ciekawe czy też za każdym razem zwalniasz do 20km/h gdy jesteś przed przejścim dla pieszych.
Tutaj obaj są winni, pierwszy wszedł pod auto drugi jechał za szybko.
Z tego co pamiętam było to wieczorem gdy było ciemno, ludzie chodzą w ciemnych ubraniach gdzie widać ich dopiero 10 metrów przed maską i nie ma szans zatrzymać się nawet przy 50.
Piesi powinni mieć obowiązek lub prawnie powinno być wegzekwowane aby ubrania miały wszyte elementy odblaskowe które poprawiają wdoczność
Z
ZR
Przypominam, że znak D-6 nakłada na kierującego obowiązek zwolnienia. Nie można zatem twierdzić, że 50km/h jest poprawnym punktem odniesienia. Przed D-6 kierowca powinien mieć znacznie mniej.
Po drugie, kierowca broni się, że nie zauważył pieszego. A znaku przejścia też nie widzial? To nie powinien miec uprawnień. Ale pewnie widział, tylko je zignorował. Bo tak się przecież jeździ. I tak się zabija.
Wróć na i.pl Portal i.pl