Wyniki wyborów parlamentarnych 2019. PiS utrzymał stan posiadania, ale wyniki sondażu exit poll mogą być dla Kaczyńskiego rozczarowujące

Czy można już powiedzieć, kto stworzy rząd, oceniając rezultaty badań exit polls? Dają one PiS 239 posłów i większość. A może jednak należy jeszcze poczekać, na pełne rezultaty, jak mówił Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
Myślę, że najbardziej realny jest scenariusz utrzymania władzy przez PiS. Natomiast uważam, że wynik (o ile potwierdzą się rezultaty exit polls), może być nieco rozczarowujący dla Jarosława Kaczyńskiego. Sondaże, przewidywania oraz szereg innych okoliczności pokazywały, że mogło być lepiej. Oni naprawdę mieli szanse na większość konstytucyjną. Na razie okazuje się, że utrzymali stan posiadania, przy bardzo dużej mobilizacji elektoratu. Mam wrażenie, że w wystąpieniu Kaczyńskiego słychać było nawet lekkie rozczarowanie. Świadczył o tym np. postulat „stać nas na więcej”, o którym prezes PiS mówił.

Ale exit polls mogą być obarczone sporą dawką błędu.
Wyniki sondażowe były dość mocno na granicy (PiS versus opozycja łącznie). Teoretycznie współpraca opozycji, gdyby takie wyniki się potwierdziły, mogłaby w takiej sytuacji przynieść efekty.

Trudno jednak stwierdzić, czy ktoś z Konfederacji czy Kukiz 15 chciałby konstruktywnie rozmawiać Koalicją Obywatelską czy Lewicą. Oczywiście, jest to polityka.
Dokładnie – to jest polityka i wszystko jest możliwe. Przy takim natężeniu sporu wszystko może się zdarzyć. Wszystko.

Czy tzw. pakt senacki zadziała?
To ma szanse się sprawdzić. Pakt senacki byłby bardzo dużym zagrożeniem dla utrzymania status quo PiS-u. Jeżeli ugrupowania opozycyjne zdobyłby 51 mandatów w Senacie to, przynajmniej wedle obecnych interpretacji ustrojowych, miałyby bardzo silny instrument blokowania PiS-u. Będzie to bardzo konfrontacyjna postawa, ale powodująca, że PiS będzie musiał szukać porozumienia, by takie blokady nie działały bądź nie były stosowane. Z drugiej strony bardzo prawdopodobne są próby, całkiem możliwe z perspektywy doświadczeń minionych czterech lat, próby marginalizowania Senatu. Z mojej wiedzy konstytucyjnej wynika, że byłoby to trudne, ale dla PiS-u na pewno nie niemożliwe. Jest także możliwy mechanizm „przekaptowania” – mówiąc kolokwialnie, ze dwóch, trzech senatorów. Po wyborach samorządowych już się to zdarzyło, więc ta strategia byłaby tu na pewno próbowana. Natomiast myślę, że partie starały się do senackich, większościowych wyborów desygnować polityków jak najbardziej lojalnych.

Przewidywał Pan, że obecny spór polityczno-społeczny toczący się w Polsce przełoży się na frekwencję. 61,1 proc. uprawnionych poszło do głosowania – najwięcej od 1989 roku.
Od dłuższego czasu postrzegam aktywizację polityczną jako przejaw afektywnego zaangażowania w ten konflikt – spór. Im większe jego natężenie, tym większa aktywność obu stron – to jasne. Sondaże wskazywały, że obie grupy, obie strony tego sporu motywowały swoich zwolenników właśnie koniecznością angażowania się w ten spór. Słyszeliśmy z jednej strony, że jak nie pójdziecie do wyborów to będzie wielka tragedia i pozwolimy dalej PiS-owi rządzić, z drugiej strony partia rządząca „podkręcała”, że jeśli opozycja dojdzie do władzy do wycofa najważniejsze reformy, mobilizując do obrony status quo. To wszystko spowodowało, że frekwencja jest imponująca. To dobrze. Mamy dzięki temu chociażby większą reprezentatywność wyborów.