Wycieczka śladami książek Wrońskiego. Prostytutki i złodzieje reklamują Lublin (ZDJĘCIA, WIDEO)

PAF
Komisarz Maciejewski z książek Wrońskiego, staje się dla Lublina postacią tak ważną, jak Lajkonik dla Krakowa. W środę przekonali się o tym dziennikarze.

Odziany w szykowne palto i biały kapelusz mieszczanin przechadzał się w środę w południe ul. Jezuicką, gdy zagadnęło go dwóch młodych dżentelmenów. „Uszanowanie, masz Pan może ognia?”, zagadnął jeden z nich. „Ależ oczywiście”, odrzekł tamten, wyjmując zdobioną papierośnicę z zapałkami. W tym momencie „dżentelmeni” złapali go za oszewkę i wciągnęli do bramy, gdzie – mimo alarmujących krzyków przechodniów – zajęli się stosownie i papierośnicą, i facjatą mieszczanina.

Powyższa sytuacja nie jest, na szczęście, cytatem z notki prasowej lubelskiej policji, a opisem scenki, którą dla potrzeb dziennikarzy z całej Polski odegrali studenci KUL i UMCS. Rzecz działa się na Starym Mieście, bo to tam toczy się często akcja książek Marcina Wrońskiego o komisarzu Maciejewskim. Dziennikarzy zaś zaproszono do Lublina właśnie po to, by reklamować w Polsce i literaturę Wrońskiego, i postać Maciejewskiego, i – co jasne – sam Lublin. Lubelski ratusz liczy bowiem na to, że taka reklama poskutkuje częstszą obecnością miasta w ogólnopolskich mediach.

Kilkunastoosobową grupę żurnalistów (m.in. z TVN, „W sieci”, „Zwierciadło”) śladami Maciejewskiego oprowadzała Joanna Szmit ze Stowarzyszenia Pilotów i Przewodników Turystycznych „Pogranicze”. Przewodniczka pokazała zwiedzającym tę rozrywkową, a nierzadko mroczną stronę przedwojennego Lublina. Uczestników zaczepiali więc fikcyjni handlarze zegarkami i wszystkim, co tylko sprzedać można, częstowano ich cebularzami, opisywano historię lubelskich domów publicznych.

W tym ostatnim przypadku można było obejrzeć scenkę rodzajową: trzech żołnierzy dobijało targu z trzema paniami lekkich obyczajów. Zrzutka do czapki-rogatywki załatwiła sprawę. A wszystko to oglądane przez pryzmat historii z jednej z książek Wrońskiego: „A na imię jej będzie Aniela”; „Kina Venus”; „Pogromu w przyszły wtorek”, czy ostatniej, „Kwestji krwi”.

- Jestem zdumiona mnogością atrakcji. Do tej pory tego typu akcje urządzano tylko w krajach zachodnich. To świetnie, że w ten sposób promuje się też Lublin – powiedziała Zofia Fabjanowska-Micyk ze „Zwierciadła”.

Atrakcją był też sam pisarz, z którym nader chętnie robiono sobie zdjęcia. Zapytaliśmy autora serii o komisarzu Maciejewskim jak czuje się w roli atrakcji turystycznej.

- Konkurencją dla Zamku Lubelskiego jeszcze nie jestem, ale wszystko przede mną i Zamek może zacząć się bać – stwierdził. – Właściwie czuję się jak kucyk, lub biały miś w Zakopanem. A mówiąc serio, to świetnie się na tej wycieczce bawię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wycieczka śladami książek Wrońskiego. Prostytutki i złodzieje reklamują Lublin (ZDJĘCIA, WIDEO) - Kurier Lubelski

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

b
buka
Książki pana Wrońskiego są spoko, lubię sobie czasem poczytać o takim półświatku. Jeszcze na rodzimym gruncie - to jest trzy razy ciekawsze, aczkolwiek nie rozumiem jego fascynacji domami publicznymi i "reklamowaniem" Lublina jako miejsca z taką bogatą przeszłością. Cocomo kontynuuje tradycje, a je uciszyliśmy. Zatem nie sądzę, że akurat takiej reklamy nam trzeba.
B
Borys
Na ul. Lubartowskiej dużo się dzieje, zwłoki w Czechówce, przesłuchania świadków, bar prowadzony przez Szamo Grajera słynnego kolaboranta, historie w getcie. Polecam i pozdrawiam mojego ulubionego autora, ostatnia książka z Zamościem w tle - REWELACYJNA!
G
Gość
od kiedy kur ....szmaty i złodzieje maja reklamować miasto to nowość w reklamie czy jest to zgodne z ustawa o nieuczciwej konkurencji
a
aborygen
Pan Wroński przedwojenny Lublin przedstawia jako jeden burdel, siedlisko pijaństwa i przestepczości.
Taka reklama miasta jest być może potrzebna mniejszości narodowej.
O
Olaf S.
Nie umiesz się bawić...
z
zyga
Pochodzisz od prostytutek czy złodziei?
?
Starozakonny?
m
mich
Jakbym wiedział, sam chętnie bym pozwiedzał moje miasto z dobrym przewodnikiem. A jeszcze z "Zygą" jako bokaterem... Szkoda, że często o fajnych wydarzeniach dowiaduję się zazwyczaj po tym, jak się odbyły :(
c
cici
... nie ma co się oburzać, każde miasto ma podobne rozdziały własnej historii.....poza tym, gena nie wydłubiesz.......
s
stefan
tam chyba zawsze był odpowiedni klimat do takich historii...
p
piotr
tytuł słuszny ale kurier dobrał złe zdjęcia zamiast tych widocznych powinny być zdjęcia radnych (prostytutki) i wierchuszki z UM (złodzieje)
Z
Zuza
A kto za to zapłacił?
C
Cz@rek
Teraz czekamy na film na podstawie jednej z ksiąrzek a najlepiej serial...oczywiscie z Lublinem w roli głównej :)
d
dr Marco
Od tysiącleci...
z
zyga
Delikatnie mówiąc!
Czas najwyższy nauczyć młode pokolenie szacunku do XIX-wiecznego lupanarowego rodowodu. Może nawet uda się ten rodowód kontynuować!
O tempora, o mores!
Wróć na i.pl Portal i.pl