Wybuch gazu w Szczyrku. Sześć osób na ławie oskarżonych. Przed bielskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces

Jacek Drost
Jacek Drost
Dzisiaj 31 sierpnia przed bielskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w sprawie tragicznego wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci.
Dzisiaj 31 sierpnia przed bielskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w sprawie tragicznego wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. FOT. Jacek Drost
Dzisiaj 31 sierpnia przed bielskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w sprawie tragicznego wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie sześć osób, w tym trzy z zarzutem o bezpośrednie doprowadzenie do eksplozji.

Wybuch gazu w Szczyrku. Ruszył proces

Z godzinnym opóźnieniem, przy ogromnym zainteresowaniu mediów w bielskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się dzisiaj 31 sierpnia proces w sprawie wybuchu gazu, do którego doszło 4 grudnia 2019 roku w Szczyrku. W wyniku eksplozji zawalił się trzykondygnacyjny dom przy szczyrkowskiej ul. Leszczynowej. W wyniku zawalenia się budynku zginęło osiem osób, rodzina Kaimów – Anna i Wojciech oraz ich dzieci - Michalina, Marcelina i Staś, a także Jolanta i Józefa oraz ich wnuk Szymon.

Zobacz zdjęcia

Rozprawie przewodniczy sędzia Paweł Kudelski. Uczestniczą w niej bliscy osób, które w wyniku eksplozji straciły życie oraz licznie przybyli na salę dziennikarze. Prokurator Lucyna Stebelska przez kilkanaście minut odczytywała akt oskarżenia wobec sześciu osób.

W wyniku trwającego kilkanaście miesięcy śledztwa prokuratorzy ustalili, że do tragedii doszło z powodu wykonania przewiertu przy użyciu wiertnicy pod drogą asfaltową na ul. Leszczynowej w Szczyrku. W tym zakresie zarzuty usłyszały trzy osoby - Roman D., prezes firmy budowlanej, która zleciła przewiert pod ulicą oraz Marcin S. i Józef D., pracownicy firmy budowlanej specjalizującej się w przewiertach podziemnych i wykonujący to zlecenie. Grozi im kara od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.

Z ustaleń śledczych wynika, że roboty te były wykonywane niezgodnie z projektem budowlano-wykonawczym, który zakładał w miejscu planowanego przewiertu prowadzenie prac metodą wykopu otwartego, a także niezgodnie z decyzją burmistrza Szczyrku zezwalającą na poprowadzenie kabla energetycznego w pasie drogowym pod warunkiem wykonywania tych prac właśnie metodą przekopu otwartego oraz niezgodnie z ustaleniami z narady przeprowadzonej w Starostwie Powiatowym w Bielsku-Białej 17 lipca 2019 roku, podczas której pracownik Polskiej Spółki Gazownictwa zastrzegł konieczność zgłoszenia rozpoczęcia robót oraz nadzór nad pracami w obrębie gazociągu oraz prowadzenie prac ziemnych w pobliżu urządzeń gazowych ręcznie i pod nadzorem przedstawiciela spółki PSG.

Poza tym prace te były wykonywane wbrew przepisom nakładającym obowiązek ustalenia z jednostkami zarządzającymi instalacjami ułożonymi pod ziemią zachowania bezpiecznej odległości przy używaniu maszyn roboczych na tym terenie i poprzedzenie rozpoczęcia prac porozumieniem z właściwą jednostką zarządzająca tymi instalacjami w jakiej odległości te prace mogą być wykonywane.

- Wbrew tym wszystkim ustaleniom, mając świadomość, że w obrębie prowadzonego przewiertu biegnie gazociąg, którego miejsca i głębokości położenia nie ustalili, a także pomimo że kilka godzin wcześniej w czasie przewiertu doszło do uszkodzenia wodociągu, prac tych nie przerwali i w wyniku czego 4 grudnia o godzinie 18.20 wykonujący odwiert operator wiertnicy oraz pomocnik operatora wiertnicy doprowadzili do uszkodzenia znajdującego się pod ulicą Leszczynową w Szczyrku gazociągu średniego ciśnienia - informowała prokuratora.

Według śledczych, spowodowało to wypływ gazu ziemnego, który następnie przemieszczał się gruntem pod budynek, wypełnił pomieszczenie przyziemia tego budynku, co w konsekwencji doprowadziło do eksplozji mieszaniny gazowo-powietrznej i w dalszej kolejności zawalenia się budynku, pożaru i śmierci ośmiu osób znajdujących się w budynku, a z powodu oddziaływania towarzyszącej wybuchowi fali nadciśnienia doszło do zagrożenia zdrowia i życia 19 osób, przy czym jednak osoba doznała lekkich obrażeń ciała

Pozostałe trzy osoby, które w tej sprawie zostały oskarżone - Jakub K., Ewa K. i Marcin K. - usłyszały zarzuty związane z rozbudową sieci gazowej średniego ciśnienia wraz z przyłączem gazu do nowo budowanego zespołu budynków mieszkalnych w Szczyrku. Prokuratura oskarżyła ich o podrabianie dokumentacji i składanie fałszywych zeznań. Grozi im za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu.

Dzisiaj przed sądem zeznawał Roman D. prezes firmy, która zleciła wykonanie przewiertu. Roman D. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, wyraził także ubolewanie z powodu całego zajścia.

- Kiedy dowiedziałem się o wybuchu, byłem w szoku - powiedział przed sądem Roman D. Zeznał, że jeszcze 2 grudnia 2019 roku chciał zrobić wykop otwarty, by poprowadzić instalację elektryczną, ale mieszkańcy ul. Leszczynowej na taki przekop się nie zgadzali, bo obawiali się uszkodzenia nawierzchni asfaltowej, napisali także w tej sprawie pismo do burmistrza Szczyrku, że nie wyrażają zgody na wykonanie wykopu i ułożenie kabla.

Roman D. stwierdził, że dlatego zlecił wykonanie przewiertu podziemnego Aqua System, firmie, która – jak zaznaczył - dobrze wcześniej wykonywała takie przewierty. Dodał, że pomysłodawcą wykonania przewiertu pod ziemią był inwestor (firma deweloperska stawiająca w pobliżu budynek), bo wiedział, że nie ma zgody mieszkańców na przewiert.

Roman D. zeznał, że tragicznego dnia był na miejscu dwa razy - najpierw gdy zaczął się przewiert i po południu. Za pierwszym razem prace przebiegały zgodnie z planem. Następnie pojawił się około godz. 16.00, bo dowiedział się, że doszło do uszkodzenia wodociągu. Na miejscu był już pracownik firmy Aqua S.A. odpowiedzialnej za wodociąg. Z racji, że wodociąg miał być rozbudowywany, przedstawiciel Aquy S.A. podjął decyzję, żeby wraz z rurą osłonową pod kablem wciągnąć rurę wodociągową o przekroju 63 mm. Na to zlecenie Aqua S.A. miała dać odrębne zlecenie firmie Aqua System. Przedstawiciel Aquy S.A. mówił, że za jednym razem będą mieli usuniętą i awarię wodociągu, i wykonany nowy wodociąg. Po tych ustaleniach Roman D., myśląc, że wszystko jest w porządku, pojechał do domu. Wieczorem jeden z pracowników zadzwonił do niego, że doszło do wybuchu i pytał co mają robić.

- Kazałem im się spakować i zjechać do firmy. Myślałem, że w tym domu nie było nikogo. Byłem w szoku - zeznawał Roman D.

Roman D. podkreślił dzisiaj w sądzie, że nie spodziewał się, że rura z gazem będzie poprowadzona tak głęboko. Nie było to bowiem zgodne z projektem, jaki posiadał. Wyjaśnił, że w swojej 40-letniej pracy nie spotkał się, aby rury gazowe były posadowione na głębokości 1,4 metra i nie przypuszczał, że w nowym przyłączu gazowym jest już gaz. - Moim zdaniem projekt, który dostałem, nie odzwierciedlał rzeczywistości. Na zdjęciach widać także jak blisko były rury wodociągowe, gazowe i jeszcze miał być przewiert – powiedział Roman D.

- Deklaruję wolę współpracy z organami ścigania. W każdej chwili jestem do dyspozycji, aby wyjaśnić szczegóły sprawy. Ja na nikogo nic nie chcę przerzucić, ale nie poczuwam się do winy. Bardzo współczuję rodzinie zmarłych. Nie śpię przez to po nocach - zeznał Roman D.

Adwokat Andrzej M. Herman, obrońca Romana D. potwierdził, że jego klient nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. - W tej postawie jest i spontaniczny, i konsekwentny. Dzisiaj mój klient złożył wyjaśnienia na tyle obszerne i szczegółowe ustosunkowując się do wcześniej mu odczytanych, które - w mojej ocenie - uzasadniają to jego własne, głębokie, choć subiektywne przekonanie, a także nie ukrywam - przekonanie obrońcy co do tego, że brak winy jaka miałaby obciążać mojego klienta jest uzasadniony - powiedział mecenas Andrzej M. Herman. Dodał, że - uogólniając - zagadnienie winy oparte jest na pozostawaniu w świadomości wystąpienia tego zagrożenia, które skutkowało ta niewyobrażalną tragedią. - Takiej świadomości, takich przypuszczeń, takiej obawy, takiego ryzyka nie pojmował i nie mógł pojmować mój klient. Splot nieszczęśliwych, tragicznych wydarzeń, który spowodowany był szeregiem absolutnych, kuriozalnych zaniedbań, nieprawdopodobnych nawet w codziennej, wolnej praktyce inwestycyjnej, spowodował ten skutek, jakim obciąża się mojego klienta i na to zgody nie ma - powiedział mecenas Herman. - Mój klient użył dzisiaj bardzo obrazowego, ale zasadnego sformułowania. Nieszczęśliwie rozbroił bombę, którą ktoś inny mu podłożył. To oddaje skalę absolutnych nieprawidłowości, które poprzedzały tę inwestycję, te prace, które doprowadziły do wybuchu, katastrofu i tej niepomiernej tragedii - powiedział mecenas Herman.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl