Wybory samorządowe: Czarny scenariusz dla PO realny - Grobelny znów na prezydenta!

I w ten sposób trzyma w szachu swoich rywali, a przede wszystkim Platformę, która ma poważny kłopot z Grobelnym.

Kilka tygodni temu szef wielkopolskiej PO pytany o to, czy jego partia wystawi własnego kandydata na prezydenta Poznania, przypominał słowa Donalda Tuska, który sugerował, by PO nie wchodziła w wyborczy konflikt z bliskimi programowo urzędującymi prezydentami.

"Gazeta Wyborcza" napisała wtedy, że to już oficjalna deklaracja chęci poparcia Ryszarda Grobelnego przez PO. Tyle, że szef wielkopolskich struktur Rafał Grupiński dodał wówczas przekornie, że wiele zależy od programu Grobelnego.

- Nie możemy sobie pozwolić na niewystawienie kandydata na prezydenta - przekonuje jeden z poznańskich członków PO. Jego zdaniem, słowa premiera można różnie interpretować, jako oficjalne wsparcie lub tylko współpracę.

- My, zgodnie z zaleceniem Donalda Tusk, chcieliśmy dogadać się z Ryszardem Grobelnym - twierdzi Filip Kaczmarek, szef poznańskiej PO. - Ale chodziło o to, by w ogóle zrezygnował ze startu.

Platforma marzy, by Grobelny sam zrezygnował. To wyraz bezsilności i przyznanie, że gwarancją wygranej kandydata PO jest wycofanie się ze startu w wyborach urzędującego prezydenta. Co mogłaby zaproponować Platforma Grobelnemu, by skłonić go do takiej decyzji?

- Nic - twierdzi jeden z działaczy tej partii.

Europarlament? Odpada. Tu rywalizacja wewnątrz PO jest wystarczająco ostra. Stanowisko w rządzie? PO musiałaby wygrać wybory parlamentarne. Prognozy nie są jednak optymistyczne.

Część poznańskiej Platformy chętnie widziałaby Grobelnego jako swojego kandydata. Jednak spora grupa jest temu zdecydowanie przeciwna. I nawet, gdyby udało się ją w jakiś sposób zmusić do zmiany zdania, to nadal pozostaje problem z wyborami do Rady Miasta. Tutaj zarówno PO, jak i prezydencki PRO jednoznacznie opowiadają się za startem z osobnych list.

- Platforma powinna wystawić swoją listę - podkreśla Marek Sternalski, szef klubu radnych PO. I dodaje: - Różnimy się sposobem działania w radzie.
Sławomir Smól, radny klubu prezydenckiego PRO uważa z kolei, że trudno byłoby członkom ruchu kandydować z listy Platformy.

- Nie wyobrażam sobie, aby niektórzy byli w stanie startować z listy partyjnej - wyjaśnia S. Smól.

Z pewnością trudne byłoby to w przypadku np. Norberta Napieraja (szefa sztabu wyborczego Grobelnego w ostatnich wyborach), pełnomocnika regionalnego Polski Razem Jarosława Gowina, radnego i prezesa PRO. - Idąc do wyborów w dwóch komitetach, możemy osiągnąć lepszy wynik - uważa jeden z członków PRO. - W ostatnich wyborach PO zdobyła 17 mandatów, a PRO - 8. Teraz część wyborców zdegustowanych polityką PO może nie oddać na nią głosów. Dla nich my jesteśmy alternatywą.

- PO ma szansę wygrać, ale ze względu na sytuację ogólnokrajową, możemy nie powtórzyć wyniku sprzed czterech lat - przyznaje radny Platformy.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz to dwóch kandydatów i dwie listy do rady. Z naszych informacji wynika, że R. Grobelny już podjął decyzję. Będzie ponownie ubiegał się o prezydenturę bez szyldu PO. Wystawi także listę swojego komitetu do Rady Miasta. Prawdopodobnie poinformował o tym Platformę.

- O decyzję trzeba pytać prezydenta. Ale też słyszałem, że zamierza kandydować - przyznaje F. Kaczmarek. - Jeżeli oficjalnie to potwierdzi, dalsze rozmowy nie mają sensu. Wystawimy własnego kandydata.

Oficjalnej decyzji (i kandydata) Platformy możemy spodziewać się jeszcze w marcu.

Współpraca: Paulina Jęczmionka