Wybory samorządowe 2018. Jan Śpiewak: Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski wystawiają mi certyfikat niezależności. A Warszawa chce zmiany

Witold Głowacki
Zbudujemy 50 tysięcy mieszkań, obniżymy rachunki za ogrzewanie i prąd, sprawimy, że ulice odżyją. Chcemy oddać Warszawę warszawiakom - mówi Jan Śpiewak, kandydat koalicji Wygra Warszawa na prezydenta stolicy.

Kiedy tylko stało się jasne, że będzie pan kandydował na prezydenta Warszawy, przez twardych zwolenników Platformy został pan ogłoszony sojusznikiem PiS-u. A teraz dla odmiany Patryk Jaki ogłosił, że „dogadał się Pan z Platformą”. To jak to właściwie jest?
Zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że Platforma i jej medialne zaplecze stosują takie chwyty retoryczne. Hanna Gronkiewicz-Waltz forsowała historyjkę, że jestem „cynglem PiS-u”. To, że teraz Prawo i Sprawiedliwość zaczyna używać wobec nas tej samej zdartej płyty, której używała wcześniej Platforma, najlepiej pokazuje, że jesteśmy niezależni, że jesteśmy całkowicie spoza układu, który trząsł Warszawą przez ostatnich 20 lat - i że jesteśmy dla tego układu realnym zagrożeniem. Stąd też ta histeryczna reakcja Patryka Jakiego.

Tu przypomnijmy, że Patryk Jaki ogłosił, że dogadał się pan z Platformą tuż po tym, jak ujawnił pan sprawę kolejnego zreprywatyzowanego na dziko budynku - obciążającą bezpośrednio PiS i jakoś dziwnie pomijaną przez komisję weryfikacyjną Patryka Jakiego.
Chodzi tu o dwie kwestie. Po pierwsze, PiS rządził niepodzielnie Warszawą przez cztery lata - i w tym czasie odbywały się nielegalne zwroty nieruchomości. To właśnie wtedy zwrócona została kamienica przy Noakowskiego 16, czyli kamienica, która w części należała do męża Hanny Gronkiewicz-Waltz. W tym czasie doszło również do reprywatyzacji kamienicy przy Nabielaka 9 - czyli tej, w której mieszkała Jolanta Brzeska. Ale po drugie - mamy także historie reprywatyzacji z udziałem ludzi PiS, które rozgrywały się znacznie później, a są odkrywane dopiero teraz. Tak właśnie jest z ujawnioną przez nas sprawą budynku przy Marymonckiej 49.

Jeśli przebijemy w sondażach 10 procent, to druga tura będzie na wyciągnięcie ręki. Jeśli do niej wejdę, to wygram wybory

Co obciąża tutaj Prawo i Sprawiedliwość?
W momencie, w którym doszło do reprywatyzacji Marymonckiej 49, rządzili tam samodzielnie. Wytworzył się tam wtedy taki układ polityczno-nieruchomościowy. Pan Edmund Świderski z PiS był szefem Zarządu Budynków Komunalnych, a w tym samym czasie jego żona prowadziła firmę zarządzającą nieruchomościami, między innymi tymi, które nadzorował pan Świderski. To ewidentny konflikt interesów, ale chyba też coś więcej. ZBK przekazał nieruchomość przy Marymonckiej w 2004 roku w ręce prywatnych właścicieli. Niedługo później umowę na administrowanie tą kamienicą podpisała firma jego żony. W ten właśnie sposób rodziny członków Prawa i Sprawiedliwości czerpią korzyści z dzikiej reprywatyzacji. Pokazaliśmy pierwszą z takich sytuacji. To co przeraża, to fakt, że tym razem nie mamy do czynienia z historią sprzed 12 lat, tylko z układem, który trwa i ma się doskonale. Na ten układ w wykonaniu swych własnych radnych przymykał oko lider PiS w Warszawie, czyli Maciej Wąsik - minister, zastępca koordynatora służb specjalnych. Zarazem zaś wszystko wskazuje na to, że ten sam Maciej Wąsik przymykał oko również na działalność Jakuba R. - swego dobrego znajomego i zarazem głównego dziś oskarżonego w aferze reprywatyzacyjnej. Prawo i Sprawiedliwość udawało więc przez lata, że nie widzi żadnych reprywatyzacyjnych patologii zarówno w strukturach ratusza kontrolowanych przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, jak i w tych dzielnicach, w których rządziło albo rządzi.

Źródło:
TVN 24

Ujawnił pan ten sprawę, zapowiada pan ujawnienie następnych - to zmienia dotychczasowy stan gry między PiS i PO ws. reprywatyzacji. Zarazem wszedł pan w kampanię z programem budowy 50 tysięcy mieszkań w Warszawie zamiast wyzłośliwiać się nawzajem z pozostałymi kandydatami na Twitterze czy Facebooku. Czy to świadoma kontestacja stylu panów Trzaskowskiego i Jakiego?
Jak najbardziej. Jak dotąd widzieliśmy głównie dwóch panów w piaskownicy nawalających się grabkami. Ta kampania jest wyjątkowo mało merytoryczna i chyba też bardzo kiepsko przemyślana, bo przecież, widzimy to wszyscy, zadziwiająco szybko stała się śmiertelnie nudna. My będziemy prowadzić tę kampanię na dwóch frontach. Nie poprzestaniemy na rozliczaniu Platformy z lat władzy w stolicy, będziemy też za różne rzeczy rozliczać PiS. Komisja weryfikacyjna powstała tak naprawdę dzięki pracy środowisk lokatorskich i naszej. Patryk Jaki uznał, że zrobi sobie z tego komfortowy wehikuł do wygrania wyborów w Warszawie. A my chcemy go postawić w sytuacji, w której, jak sądzę, dawno nie stawiano żadnego polityka w Polsce. Chcemy go zmusić do odpowiedzialności za słowa - i za to, co dotąd robił w komisji weryfikacyjnej. Komisja nie może być wyłącznie narzędziem do nawalania w polityków Platformy - tu już zresztą wszystko zostało powiedziane, dziwię się jedynie, że jeszcze nie postawiono zarzutów prokuratorskich Hannie Gronkiewicz-Waltz. My oczekujemy, że komisja doprowadzi do wyzerowania czy wyczyszczenia tego układu, który trzęsie Warszawą od 20 lat. I nie chodzi tu tylko o rozliczenie tych, którzy obecnie rządzą stolicą, ale i tych, którzy rządzili nią wcześniej, a później przymykali oko na reprywatyzacyjne patologie.
A to nie jest trochę naiwne oczekiwanie - jeśli spojrzymy na skład komisji i jej umocowanie?
To zależy od nas - ale i od was. Od pana, panie redaktorze i od wszystkich mediów. Przecież każdy wywiad z Patrykiem Jakim powinien się teraz zaczynać od pytania: „Kiedy pan wezwie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego przed komisję weryfikacyjną? Proszę nam podać termin - i dlaczego dzieje się to tak późno?”. Patryk Jaki musi zacząć odpowiadać na trudne pytania. Do tej pory miał naprawdę bardzo łatwe pole. Media chyba nie bardzo miały pomysł, jak do niego podejść, to samo dotyczy opozycji parlamentarnej. A my mamy. „Powiedziałeś, że wyrwiesz Warszawę z rąk mafii reprywatyzacyjnej? To pokaż nam to.” Patryk Jaki będzie to od nas słyszał bez przerwy. Ale wybory i prezydentura Warszawy to przecież nie tylko ważna dla mnie od wielu lat sprawa reprywatyzacji. Reprywatyzacja to tak naprawdę tylko jeden z tematów.

Zepsuł mi pan właśnie piękne złośliwe pytanie. Miało brzmieć „No dobrze, a oprócz rozliczania reprywatyzacji to właściwie co dalej?.”
Myślimy dużym obrazem i dużą wizją. To jest Warszawski Park Centralny - który chyba się przebił jako pomysł. To jest 50 tysięcy mieszkań. To jest wielka zmiana sposobu myślenia o mieście: miasto ma służyć ludziom, którzy tu mieszkają, ma dla nich zarabiać i ma ich chronić, sprawiać by czuli się tu bezpiecznie. Wszystkie nasze propozycje będą dążyć do tego, żeby mieszkańcy Warszawy odzyskali kontrolę nad własnym miastem, własnym czasem i własnym portfelem. Zredukujemy koszty życia w Warszawie i sprawimy, że stolica przestanie być miastem, w którym trzeba spędzać godziny w korkach odwożąc dziecko do szkoły, czy jadąc po zakupy. Zwrócimy warszawiakom ich czas - i ich pieniądze. Uczynimy Warszawę wielką - choć oczywiście nie będzie to wielkość w tym wojennym znaczeniu, którego doczekał się Stefan Starzyński. O wiele prędzej w tym, o którym mógł momentami marzyć.

Wyżsi urzędnicy Starzyńskiego byli niemal bez wyjątku mężczyznami, już nie wspominając o tym, że sam Starzyński był raczej prezydentem komisarycznym. Wasza koalicja nie idzie tą drogą - razem z pańską kandydaturą ogłosiliście od razu cztery nazwiska kandydatek na wiceprezydentki miasta.
Nie mieliśmy żadnego założonego z góry pomysłu, że mają to być koniecznie kobiety. Chcieliśmy za to, żeby były to najsilniejsze pod każdym względem osoby w środowiskach tworzących koalicję. I w każdym wypadku to właśnie kobiety okazały się naturalnymi liderkami. Mamy 2018 rok. I jeśli ktokolwiek zamierza się temu dziwić, to niech lepiej dziwi się przypadkom, w którym obok urzędującego prezydenta miasta widzimy jeszcze czterech wiceprezydentów - z których wszyscy są mężczyznami.

Jak wygląda podział kompetencji wiceprezydentek?
Justyna Drath z Razem będzie się zajmować edukacją i kulturą. Hanna Gospodarczyk, również z Razem będzie odpowiadać za szeroko rozumianą politykę społeczną. Paulina Piechna-Więckiewicz, wieloletnia radna, liderka Inicjatywy Polskiej w Warszawie pokieruje polityką ładu przestrzennego miasta, a także sprawami prawnymi i związanymi z funduszami europejskimi. A Dagmara Misztela, liderka warszawskich Zielonych będzie się zajmować kwestiami zrównoważonego rozwoju, ochrony środowiska i energią odnawialną.

Czyli przykładowo program budowy 50 tysięcy mieszkań to „działka” Piechny-Więckiewicz?
Ten program jest akurat mocno interdyscyplinarny. Musimy go oprzeć na zwiększeniu dochodów i jednocześnie na pewnej reformie zarządzania nieruchomościami. Będzie też po części realizacją polityki społecznej miasta - chcemy, żeby w jego ramach powstawały również tzw mieszkania chronione - dla osób niepełnosprawnych czy wychodzących z bezdomności. Zarazem jest też oczywiście programem z zakresu ładu przestrzennego, bo chcemy, żeby za jego sprawą Warszawa stała się zwartym, gęstym miastem. Chcemy budować zgodnie z założeniami nowego urbanizmu. Zabudowa pierzejowa, na parterach usługi - to wszystko sprawia, że program mieszkaniowy będzie w gestii więcej niż jednej wiceprezydentki.
Macie osobny program dla seniorów i osób niepełnosprawnych, którego realizacją ma się zajmować wiceprezydentka Hanna Gospodarczyk - dlaczego?
Są szacunki, że już w 2030 roku nawet ponad 50 procent mieszkańców Warszawy będzie w wieku emerytalnym. To jest rzesza ludzi. Wielkie polskie miasta się starzeją - i Warszawa nie jest tu wyjątkiem. Przed stolicą stoi więc ogromne wyzwanie - jak zapewnić opiekę i pomoc seniorom, ale też jak wykorzystać ich energię, potencjał i pomysły. To każe nam myśleć całkowicie inaczej o ochronie zdrowia, o konieczności przystosowania miasta do potrzeb osób nie w pełni sprawnych ruchowo, ale też o tym, żeby te setki tysięcy osób miały możliwość spędzania czasu w sposób aktywny, działając społecznie czy pracując dla lokalnych społeczności. Wydaje mi się to całkowicie naturalne, że tak duża i ważna część mieszkańców Warszawy powinna mieć „swoją” wiceprezydentkę w zarządzie miasta.

Rozumiem, że to Dagmara Misztela ma natomiast realizować wasz zamiar dotyczący SPEC-u czy też obecnie raczej Veolii. Rekomunalizacja tak?
Chcemy doprowadzić do znaczącej redukcji kosztów związanych z dostarczaniem ciepłej wody i ogrzewania, zarówno jeśli chodzi o obecnych odbiorców - czyli zdecydowaną większość warszawiaków, jak i tych nowych, z budynków które dopiero zostaną podłączone do sieci ciepłowniczej. Według naszych wyliczeń Veolia podniosła już ceny za ciepło o grubo ponad 50 procent. Ogromna część tej podwyżki nie ma naszym zdaniem żadnego uzasadnienia. Podłączenie miejskiego budynku mieszkalnego do sieci centralnego ogrzewania to dziś wydatek rzędu setek tysięcy złotych. Te koszty po prostu muszą spaść. Będziemy się starali załatwić z Francuzami tę sprawę polubownie, jeśli zaś nie będzie takiej woli z ich strony, wtedy będziemy podejmować kolejne kroki prawne. Nie wykluczamy nawet referendum w sprawie rekomunalizacji Veolii. Będziemy jednocześnie zwiększać samowystarczalność energetyczną Warszawy za pomocą ekologicznych źródeł ogrzewania. Na pewno będziemy też chcieli zaproponować warszawiakom obniżki cen energii elektrycznej - przede wszystkim za pomocą programu zakupów grupowych.

Jak dotąd widzieliśmy głównie dwóch panów w piaskownicy nawalających się grabkami. Ta kampania jest mało merytoryczna

A tak konkretnie, o ile miałyby być dzięki temu niższe rachunki?
Szacujemy, że ceny prądu i ogrzewania można w ten sposób obniżyć przynajmniej o 20 proc. To jakieś 200-300 zł oszczędności dla każdego warszawiaka w skali roku. Szczegółowe wyliczenia podamy na osobnej konferencji prasowej. Przy okazji będzie to istotna zachęta do płacenia podatków w Warszawie - bo to właśnie Karta Warszawiaka będzie umożliwiała przystąpienie do systemu zakupów grupowych i tym samym uzyskanie zniżek na prąd czy ogrzewanie. Jednocześnie chcemy połączyć Kartę Warszawiaka z systemem parkowania - tak, by osoby płacące podatki w Warszawie miały tu pewien wyraźny priorytet, jeśli chodzi o publiczne miejsca parkingowe. Ale - wracając do obszaru, którym będzie się zajmować Dagmara Misztela - bardzo ważna jest też dla nas kwestia dozielenienia Warszawy. Nie tylko jeśli chodzi o Park Centralny. Raczej o park centralny w każdej dzielnicy.

No to ładnych hektarów na to potrzeba. Ale jednocześnie potrzebujecie ziemi pod wasz program mieszkaniowy - ile właściwie?
Około 70 hektarów. To bez problemu mieści się w zasobach Warszawy. Oczywiście chcemy ten program realizować w porozumieniu z rządem i częściowo według zasad programu Mieszkania Plus - a zatem chcemy sięgnąć również po tereny należące do Skarbu Państwa i jednocześnie korzystać z finansowania z BGK. Tutaj przewidujemy bardzo daleko idącą współpracę z rządem.

Wizualizacja przykładowego osiedla, które miałoby powstać w ramach waszego programu przy ulicy Lubelskiej przedstawia relatywnie niewielkie założenie urbanistyczne. Nie marzą wam się więc całe nowe dzielnice?
Nie, nic z tych rzeczy. Chcemy przede wszystkim uzupełniać pierzeje ulic, tworzyć zabudowę kwartałową - Stary Mokotów jest tu najlepszym punktem odniesienia. Podwórka, zabudowa pierzejowa, może trochę wyższa niż na Starym Mokotowie - tak do sześciu pięter. A na parterach miejsce na usługi - w tym takie jak przychodnia czy żłobek. Myślimy oczywiście i o większych założeniach, ale z pewnością nie o całej dzielnicy. Chodzi o rozmieszczone w całym mieście możliwie równomiernie nowe osiedla, czasem wręcz plomby uzupełniające zabudowę ulicy.
A same mieszkania?
Podstawą całego programu będą mieszkania 48-metrowe. Dwa pokoje i kuchnia. Ale dostępne też będą większe lokale - zaspokajające potrzeby większych rodzin. W wypadku mieszkania 48 metrowego czynsz wynosiłby ok. 1400 zł. To bardzo dobra oferta - zwłaszcza dla ludzi zarabiających na poziomie warszawskiej mediany. W tej części programu chodzi oczywiście o mieszkania nowe. Jednocześnie jednak chcemy dość masowo odzyskiwać miejskie pustostany - także z myślą o ich przywróceniu po remoncie do roli mieszkań stricte komunalnych, dla uboższych warszawiaków.

Koszty programu mieszkaniowego szacujecie na ok. 6-7 miliardów złotych w ciągu 10 lat. Skąd je wziąć?
Szacujemy, że jeśli miasto wprowadzi jednolite zasady gospodarowania mieniem komunalnym i zreorganizuje pracę struktur nim zarządzających, to jest w stanie tylko na tym zaoszczędzić rocznie ok. 300 milionów złotych. To ogromne pieniądze. Warszawa powinna powinna uczyć się zarządzania majątkiem miasta od centrów handlowych. Gdyby one dziś zarządzały swoim majątkiem tak, jak zarządza swoimi lokalami Warszawa, to byłyby w nich tylko apteki, second-handy i ewentualnie banki. Tymczasem miasto musi sprawić, żeby jego ulice były atrakcyjne, żeby się chciało na nich spędzać czas. Musi zadbać o zieleń, o przestrzeń publiczną, o zredukowanie smogu, o budowę chodników, nawet zwykłych ławek. To wszystko sprawi, że biznes wróci do Śródmieścia, wróci na ulice. I te ulice - jak Marszałkowska, Targowa czy Puławska - odżyją i będą generować gigantyczne dochody dla miasta. Bo to miasto posiada tam większość lokali na parterach.

Zanim będzie pan ożywiał Targową i Puławską czeka pana walka. Silnych kontrkandydatów jest dwóch. Na początek proszę o krótką charakterystykę Rafała Trzaskowskiego. Mocne i słabe strony.
Trzaskowski na pewno jest człowiekiem dobrze wykształconym, który ma doświadczenie... [Jan Śpiewak dłuższą chwilę się zastanawia]. Był przecież europosłem, wiceministrem. Myślę, że prezentuje to bardziej europejskie i pozytywne oblicze Platformy Obywatelskiej.

A jego słabości?
Brak znajomości miasta, pewnego rodzaju dezynwoltura, na swój sposób nonszalancki stosunek do tych wyborów. Mam wciąż wrażenie, że nie do końca mu się chce.

To teraz Patryk Jaki.
Jakiemu bardzo się chce, ale on nie bardzo może. Też nie zna miasta, jest politycznym spadochroniarzem z Opola. Jest twarzą niszczącej nasz wizerunek na świecie ustawy o IPN i zarazem odpowiada za realizację wszystkich reform Zbigniewa Ziobry. Jego siłą są pracowitość i wola walki. Ale zobaczymy jak to będzie wyglądać.

Skoro obaj kontrkandydaci uznali już pana za sojusznika tego drugiego z nich, to czy nie obawia się pan, że może dojść do odwrócenia tej sytuacji? I że to oni zawrą rodzaj sojuszu przeciwko panu?
Jak na razie zwyczajnie się cieszę, bo obaj panowie wystawiają mi certyfikat wiarygodności i niezależności - a to jest najcenniejsze w polityce. Dziękuję za to, panie Jaki, dziękuję, panie Trzaskowski.

Według ostatniego sondażu Kantar jesteście tą trzecią siłą po Platformie i PiS siłą w Warszawie, ale z 9 punktami procentowymi poparcia. Co jest pańskim zdaniem realnie do ugrania w tych wyborach?
Jeżeli przebijemy w sondażach 10 procent, to druga tura zaczyna być na wyciągnięcie ręki. A jeśli do niej wejdę, to wygram wybory. Jestem wiarygodny i dla wyborców prawicy, i dla wyborców centroprawicy i dla wyborców liberalnych. A Warszawa chce zmiany. Będziemy ciężko pracować przez wakacje, a we wrześniu zaczniemy w pełni regularną kampanię. Myślę, że nie damy odetchnąć kontrkandydatom.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl