- To są wybory ważne, bo prawdziwe. Nie ma w Polsce partii, w której odbywałyby się takie wybory - mówił w piątek w Lublinie były szef MSZ Grzegorz Schetyna. Przyjechał na spotkanie z działaczami, bo walczy o głosy w wyborach na przewodniczącego partii.
Według naszych informacji, kontrkandydat Schetyny, były szef MON Tomasz Siemoniak, ma przyjechać do Lublina w tym tygodniu. - Cieszę się, że jest nas dwóch, bo nie będzie drugiej tury głosowania. Jestem w Platformie od 15 lat i dziś musimy myśleć o PO na następnych 15 lat - mówił Schetyna.
Lista obecności
Obok niego stali wtedy m.in. posłowie Grzegorz Raniewicz i Wojciech Wilk, prezydent Lublina Krzysztof Żuk, miejscy radni czy szef miejskich struktur Platformy Obywatelskiej Grzegorz Nowakowski.
Na spotkaniu z Grzegorzem Schetyną zabrakło z kolei posłanki Joanny Muchy (otwarcie popiera Siemoniaka), Stanisława Żmijana, wicemarszałka województwa Krzysztofa Grabczuka i szefa regionalnej PO Włodzimierza Karpińskiego. To akurat było dziwne, bo według naszych informacji Karpiński jest gotów poprzeć Schetynę.
Chodzi o to, że wielu lubelskich działaczy chciałoby przyśpieszonych wyborów lidera w regionie. Ale Schetyna nie chce takiej rewolucji. W Lublinie Schetyna potwierdził, że wybory regionalne powinny się odbyć za dwa lata. - Zgodnie z ustalonym kalendarzem - podkreślił były szef MSZ.
Miasto za Schetyną
Wybory partyjne wcale nie zajmują lubelskich działaczy: - Ludzie są zmęczeni wyborami do Sejmu i dobici przegraną. Każdy martwi się o siebie. Sądzę, że frekwencja w wyborach będzie niska - ocenia w rozmowie z nami jeden z lubelskich działaczy.
Inni mówią nam, że Lublin będzie głosował za Schetyną. Wpływ na to mają prezydent miasta i Karpiński.
- Region może poprzeć Siemoniaka, bo ma dosyć takiego kierowania partią w regionie - mówi nasz rozmówca, ale od razu dodaje, że tzw. teren będzie trudniej zachęcić do wzięcia udziału w głosowaniu.
Nowoczesna już wybrała
W atmosferze politycznego skandalu wybierano w niedzielę lubelskiego szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru. Urszula Bury, 27-latka (która nie dostała się do Sejmu, mimo że startowała z pierwszego miejsca na lubelskiej liście) mogła być pewna wygranej. Ale lokalni działacze partii, co opisała „Gazeta Wyborcza”, są oburzeni sposobem wyborów. Chodzi o to, że lidera Nowoczesnej wybiera 50 osób. Aż 32 z nich wskazali Bury i szef sztabu wyborczego. W gronie głosujących byli np. mąż kandydatki, jej brat i sąsiad. To nie podoba się wewnętrznej opozycji, a są też działacze, którzy o wyborach dowiedzieli się przypadkiem. Wybory zakończyły się już po zamknięciu tego wydania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?