Wybory 2020. Staroń: Ja, podobnie jak Szymon, zagłosuję na Rafała. Ale w przypadku niektórych wyborców Szymona, sprawa jest trudniejsza

Jest Pan rozczarowany wynikiem wyborczym Szymona Hołowni? Czy może ten wynik to dla Pana w pewnym sensie wygrana?

I Szymon i ja mamy osobowość Feniksa. Czyli jeśli coś nie pójdzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami, nie załamujemy rąk, tylko bierzemy się za przegrupowanie. Mam w sobie oczywiście poczucie żalu, że się nie udało. Ale na szczęście nie jest ono dominujące. Dla mnie, zresztą, od pewnego czasu było oczywiste, że heurystyka dostępności zrobi swoje.

Czyli?

To mechanizm psychologiczny, polegający na tym, że jeżeli bombarduje się kogoś przez dłuższy czas określonymi bodźcami, to ten człowiek uznaje je za bardziej realne i prawdziwe. Media publiczne nawalały w Rafała, tworząc wokół niego szum, bo doskonale zdawały sobie sprawę, że Szymon będzie o wiele trudniejszym przeciwnikiem w II turze. Kreowały go w ten sposób na lidera opozycji. Mainstreamowe media liberalne z kolei najczęściej albo milczały – vide nasza wizja edukacji – albo próbowały go kompromitować.

Mimo to robiłem wszystko, żeby docierać z przekazem Szymona do wszystkich stron. Nie dlatego, że to przekaz Szymona, ale dlatego, że Szymon zbudował kompleksową wizję kraju na trzecią dekadę XXI wieku. Nie robiłem i nie będę tego robił dla stanowisk czy czegokolwiek innego, bo mnie to nie interesuje. Ja dlatego zaangażowałem się w kampanię Szymona, bo on jako jedyny ma siłę oraz zrozumienie i wizję fundamentu: że trzeba odbudować życie we wspólnocie, myśleć pokoleniowo i postawić na edukację. Nie zniszczyć system, tylko go naprawić i porządnie postawić na nowo. I ten przekaz stał się zarzewiem wielkiego ruchu.

Przed nami jeszcze druga tura wyborów. Jak, Pana zdaniem, zachowają się wyborcy Szymona Hołowni?

Wiele razy w tej kampanii powtarzałem, że jeśli spłoniemy w wyniku katastrofy klimatycznej, to na nic będę dyskusje o aborcji i małżeństwach jednopłciowych. Że musimy zadbać o fundamenty, związane z biologicznym przetrwaniem i z odbudową wspólnoty politycznej. Dlatego wszedłem na pokład Szymona.

A teraz, co Pan mówi?

Teraz też mówię jasno, że kiedy jest wybór pomiędzy kimś, kto nas pchnie bez wahania w ramiona faszyzmu, a kimś, kto może mi nie imponuje tak jak Szymon, ale w wielu kwestiach jest o lata świetlne od obecnego prezydenta, to ja uważam, że trzeba koniecznie zadbać o wartość kluczową – czyli o bezpieczeństwo.

Powiem wręcz, że „trza” zagłosować tak za dwa tygodnie, żeby mieć przestrzeń do takiego życia, że ho, ho, ho.

Trza, czyli rozumiem, że zagłosuje Pan na Rafała Trzaskowskiego?

Ja, podobnie jak Szymon, i wielu jego wyborców, podkreślałem to już kilka razy, że jeśli druga tura będzie bez Szymona, to zagłosuję na Rafała. Zwłaszcza, że lubię go i szanuję. Ale w przypadku niektórych wyborców Szymona, sprawa jest o wiele trudniejsza.

To znaczy?

Szymon zgromadził wokół siebie dwa i pół miliona osób z różnych obszarów rzeczywistości. Między innymi takie osoby, które wcześniej głosowały na PiS albo nie głosowały od lat wcale. A dzięki Szymonowi odzyskali nadzieję na poczucie sprawstwa i partycypacji w politycznej wspólnocie.

Ale nie jesteśmy grupą partyjną pod kierunkiem wodza, który wymaga od nas dyscypliny partyjnej. Jesteśmy wspólnotą, która odzyskała podmiotowość.

Nie wyobrażam więc sobie, żeby Szymon, czy ktoś inny ze sztabu, powiedział wyborcom: – Macie zrobić tak i tak, oddajcie głos na Rafała Trzaskowskiego. Nie tędy droga. To są kategorie polityczne z lat 90., godzące w podmiotowość. Należy przekonywać, tłumaczyć, objaśniać. Chciałbym, żeby ludzie, którzy należą do tego liberalno-mainstreamowego obozu i czekają na takie wskazania, zrozumieli to, bo jeśli tego nie zrozumieją, czekają nas trudne lata. I moje posty na Facebooku nie pomogą.

Szymon Hołownia jeszcze w trakcie kampanii wyborczej powiedział, że zagłosuje na mniejsze zło, czyli na Rafała Trzaskowskiego.

Szymon zajmuje w tej sprawie jasną postawę. To jest niezwykle dojrzały człowiek. Nie strzela fochów i prosi o to samo wyborców. Zamierza spotkać się z liderami wszystkich województw, żeby wspólnie wypracować to, co jest dla nas najważniejsze, i następnie przedstawić te kwestie Rafałowi Trzaskowskiemu, z pytaniem, czy będzie to realizować. Myślę, że to jest bardzo sensowne. Bo do tej pory nie było takiej rozmowy.

Nie było, bo każdy kandydat grał na siebie.

Rafał Trzaskowski, podobnie jak Andrzej Duda, nie chciał debat. Program Rafała został opublikowany na dzień przed ciszą wyborczą, co było, moim zdaniem, niepoważne. Szymon zajmuje bardzo merytoryczne stanowisko. I dlatego ja apeluję do polityków opozycyjnych – bo do tych z obozu władzy już nie widzę żadnego sensu apelować – o to, o co apeluję od zawsze:

Dość arogancji. Rozmowa, szacunek, empatia to jest kierunek polityki XXI wieku, która musi zrozumieć, że stoimy w obliczu katastrofy klimatycznej i albo się wspólnie ogarniemy, albo… „Na co wasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie!”