Wybory 2020. Artur Dziambor, Konfederacja: Rok temu szliśmy spać mając trzech posłów, a rano nie byliśmy już w Europarlamencie

Według badania exit poll pracowni IPSOS zwycięzca drugiej tury wyborów prezydenckich 2020 jest wciąż nieznany. Urzędujący prezydent RP Andrzej Duda ma w nim 50,4 proc., a prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski 49,9 proc.

- Exit polle na razie nam nic nie mówią - komentuje gdyński poseł Konfederacji Artur Dziambor. - Spodziewałem się wyższego wyniku Andrzeja Dudy, ale zaskoczenia nie będzie. Byłem przekonany do tego, że Andrzej Duda będzie powiększał przewagę, niż do tego, że rano obudzimy się z prezydentem Trzaskowskim. Matematycznie Andrzej Duda miał te wybory wygrane w pierwszej turze. Jedyną szansą dla Rafała Trzaskowskiego była gigantyczna mobilizacja elektoratu, który nie chodził na wybory. To mu się udało. Andrzej Duda miał w pierwszej turze 44 proc. i niewiele mu brakowało. To nie był pojedynek PiS kontra reszta świata, to był zupełnie inny pojedynek, który musiał być przez Rafała Trzaskowskiego przegrany przy zbyt małej mobilizacji elektoratu niepolitycznego i zbyt dużej mobilizacji elektoratu politycznego - dodaje sztabowiec Krzysztofa Bosaka.

Zdaniem Artura Dziambora wyrównany wynik exit poll oraz wysoka frekwencja świadczą o betonowaniu Polski wg osi sporu pomiędzy PO a PiS-em.

- Tempertatura sporu jest coraz wyższa. Wybór między Dudą a Trzaskowskim był dla mnie wyborem o tyle tragicznym, że Andrzej Duda będzie powiększał wpływy dyktatury Prawa i Sprawiedliwości, a Rafał Trzaskowski działałby tak, że PiS-owi by się dobrze nie rządziło i podkręcałby dalej temperaturę sporu na linii PO-PiS. Ten spór jest od kilkunastu lat, on jest fikcyjny i pozwala żyć jednej i drugiej partii. To, że Jarosław Kaczyński zgodził się na to, by PO mogła zmienić kandydata jest dowodem na to, że oni bez siebie żyć nie mogą. Nam na tym sporze nie zależy, bo my jako Konfederacja szliśmy do Sejmu po to by pokazać, że jedni i drudzy bawią się Polską wymieniając się rządami i stanowiskami. Niestety będziemy mieli kontynuację tego - mówi poseł.

Rano poseł Dziambor napisał w mediach społecznościowych, że oddał głos ważny, jednak nie zdradził na kogo zagłosował.

- To pozostanie moją tajemnicą - podkreśla. Napisałem w mediach społecznościowych, że głosowałem, ale się nie cieszyłem. Muszę przyznać, że to obrzydliwe uczucie. Gdybym był politykiem, który robi tak regularnie, a jest w Sejmie wielu takich polityków, czułbym się ze sobą bardzo źle. Myślę, że wielkim zaskoczeniem byłoby gdyby Rafał Trzaskowski wygrał, bo nie wyobrażam sobie ilu musiałby zyskać wyborców, którzy nigdy nie głosowali. Może jeszcze zagranica wpłynie na wynik - dodaje.

Polityk przypomina sytuację sprzed roku, kiedy w wyborach do Parlamentu Europejskiego exit poll pokazał, że Konfederacja wprowadza do Europarlamentu trzech europosłów, jednak rano nic z tego wyniku nie zostało.

- Pamiętam jak Konfederacja startowała rok temu do Parlamentu Europejskiego. Szliśmy spać mając trzech posłów, a rano nie byliśmy już w Europarlamencie. Myślę, że od tej pory IPSOS poprawił jakość swoich badań i już się tak nie myli - mówi Artur Dziambor.