Wszyscy zapłacimy, jeśli pracownicy z Ukrainy wyjadą do Niemiec

Dariusz Szreter
Niemcy wprowadzili ułatwienia dla szukających tam pracy Ukraińców. Co to oznacza dla Polski - tłumaczy były europoseł Paweł Kowal.
Paweł Kowal: Rząd nie ma spójnej, sensownej polityki imigracyjnej
Paweł Kowal: Rząd nie ma spójnej, sensownej polityki imigracyjnej Bartek Syta

Klamka zapadła: od 1 stycznia cudzoziemcy spoza Unii, w tym Ukraińcy, będą mogli bez większych przeszkód pracować w Niemczech. Szacuje się, że ponad połowa z tego, być może 1,5 miliona Ukraińców, którzy są w Polsce, zechce skorzystać z tej możliwości. A to oznacza ogromny problem. Czy mogliśmy jakoś temu zapobiec?
Trudno powiedzieć, czy oni faktycznie wyjadą, dlatego, że powody, dla których Ukraińcy w Polsce pracują, nie mają wyłącznie charakteru finansowego. To są też powody kulturowe, językowe, bliskość domu. To wszystko wpływa na to, czy wyjeżdżają z kraju, czy nie. Faktycznie - te najbardziej pesymistyczne szacunki mówią, że strata Polski będzie na poziomie półtora procent PKB. Tak uważa Związek Pracodawców i Przedsiębiorców. To byłoby bardzo dużo. Ale tak naprawdę nikt nie wie, jaka będzie reakcja. To, co powinno nam dawać do myślenia w Polsce, to dość inteligentny system, jaki wprowadzają Niemcy. Będzie on bowiem ukierunkowany nie tylko i wyłącznie na pracowników fizycznych, ale też na drenaż mózgów - poprzez programy na uniwersytetach. To będzie nie tylko otwarcie, ale i zachęcanie. Niemcy po prostu wyciągnęli wnioski z problemów z imigrantami z Bliskiego Wschodu, którzy nie mieli dostatecznych kwalifikacji, i starają się zapełnić tę lukę imigrantami od naszych wschodnich sąsiadów. A ich tam nie ma nieskończenie wielu. Ukraina to nie składnica bez dna i nie jest tak, że w nieskończoność będziemy mogli ich tu ściągać.

To, co powinno nam dawać do myślenia w Polsce, to dość inteligentny system, jaki wprowadzają Niemcy. Będzie on bowiem ukierunkowany nie tylko i wyłącznie na pracowników fizycznych, ale też na drenaż mózgów - poprzez programy na uniwersytetach.

Znów jesteśmy mądrzy po szkodzie. Jak zatem ratować, co się jeszcze da?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, skoro rząd nie ma spójnej polityki migracyjnej, która by działała inteligentnie, zapraszała Ukraińców, sugerując sektory, które są szczególnie istotne z punktu widzenia polskiej gospodarki. A skoro tego nie ma - trudno płakać nad rozlanym mlekiem. Z jednej strony są całe sektory, które opierają się na sile roboczej z Ukrainy, całe powiaty, gdzie „wszystko na nich stoi”, a z drugiej w Polsce wciąż toczy się dyskusja, czy to jest konieczne, żeby oni w ogóle u nas byli. Część polityków opowiada przy tym dyrdymały, że oni założą w Polsce jakieś nowe UPA. Trudno się dziwić, że Niemcy wyczuli w takiej sytuacji okazję i otwierają rynek. Więc po prostu trzeba szybko stworzyć politykę imigracyjną, trzeba ściągać Ukraińców i nie ma co im uprzykrzać życia, kiedy przyjeżdżają do Polski. Bo niebawem nie tylko nie będzie komu budować nowych domów, ale będą kłopoty w dizajnie czy IT, gdzie Ukraińcy też mają mocną pozycję.

Z jednej strony są całe sektory, które opierają się na sile roboczej z Ukrainy, całe powiaty, gdzie „wszystko na nich stoi”, a z drugiej w Polsce wciąż toczy się dyskusja, czy to jest konieczne, żeby oni w ogóle u nas byli. Część polityków opowiada przy tym dyrdymały, że oni założą w Polsce jakieś nowe UPA.

Łatwo powiedzieć, ale jak może to zrobić rząd, który swoją siłę widzi w utrwalaniu nastrojów ksenofobicznych?
Owszem i to, że dwóch wiceministrów, którzy w sprawie imigrantów mieli największe osiągnięcia, jest już poza rządem, to nie jest przypadek, tylko kwestia nacisku środowisk skrajnych, którym rząd ulega. I wszyscy za to zapłacimy.

Mówi się, że można temu zaradzić, ściągając pracowników skądinąd.
Ale skąd ich wziąć? Z księżyca?

Prawie. Z Nepalu.
Znam te teorie, ale to jest co innego niż przyjazdy z Ukrainy, skąd każdy może sam przyjechać i wyjechać. Przyjazdy z Nepalu musiałyby być inaczej organizowane. Moim zdaniem, tych ubytków nie da się wyrównać. To się skończy skokiem cen na niektóre usługi.

A jak na Ukrainie reaguje się na to otwarcie? Dla nich to przecież dodatkowy drenaż.
Jak zwykle są to takie sytuacje wieloznaczne. Z jednej strony mają świadomość drenażu i to się nie podoba. Z drugiej strony, to jest jednak napływ dodatkowej gotówki do kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wszyscy zapłacimy, jeśli pracownicy z Ukrainy wyjadą do Niemiec - Plus Dziennik Bałtycki

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tomasz S
Niech jadą czym prędzej
Wróć na i.pl Portal i.pl