Wstrząsające obrazki z Francji. Brutalny atak zarejestrowany przez kamerę. "Polska nie może do tego dopuścić"

OPRAC.:
Mateusz Zbroja
Mateusz Zbroja
Wideo
od 16 lat
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, które zarejestrowane zostało przez jedną z kamer na ulicach w Bordeaux. Widać na nim brutalny atak, którego dopuścił się czarnoskóry mężczyzna na 70-letniej kobiecie i jej wnuczce. Internauci są oburzeni, a wielu z nich zaznacza, że nie można doprowadzić do tego, aby podobne sytuacje miały miejsce w Polsce.

Brutalny atak na ulicach Francji. Wszystko zarejestrowała kamera

W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać brutalny atak czarnoskórego mężczyzny na kobietę i małą dziewczynkę. Napastnik zaczął podążać do wyglądających przez drzwi kobiet, po czym uniemożliwił im ich zamknięcie i brutalnie wyciągnął na ulicę. Na nagraniu wyraźnie widać, że kobiety niczym nie zawiniły mężczyźnie, który prawdopodobnie chciał zabrać kobiecie biżuterię po tym, jak dłuższą chwilę obserwował ją z oddali.

Kobieta trafiła z poważnymi obrażeniami do szpitala. Jej 7-letnia wnuczka również odniosła obrażenia. Prokurator w Bordeaux poinformował, że w rejestrze karnym podejrzanego widnieje piętnaście wyroków skazujących, "głównie w związku ze sporami drogowymi i wykroczeniami dotyczącymi narkotyków". Sprawca ataku został już zatrzymany przez policję.

Internauci są oburzeni i licznie komentują opublikowane w mediach społecznościowych nagranie. Podkreślają jednocześnie, że nie można pozwolić, aby podobne sytuacje mogły mieć miejsce w Polsce.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

"Życie we Francji to koszmar"

Dariusz Matecki, radny Szczecina i przewodniczący Suwerennej Polski na Pomorzu Zachodnim również opublikował nagranie na swoim profilu na Twitterze. Zaznaczył, że Francuz, który udostępnił nagranie, wyraźnie podkreśla, że "życie we Francji to koszmar".

"Całą skrajną patologię, która skakała pod granicą, atakowała strażników granicznych, wzywała do przyjmowania migrantów - te wszystkie pato-aktoreczki z instagrama, trzeba traktować jako zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju" - napisał pod nagraniem Dariusz Matecki.

Polska nie zgadza się na unijny system relokacji migrantów

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli niedawno stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.

W związku z tym stanowiskiem posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt uchwały, w którym wyrażono stanowczy sprzeciw wobec proponowanych na poziomie UE mechanizmów relokacji migrantów.

Źródła: i.pl/PAP/Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 111

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
pan Szczota
pan Szczota do Marcinek

Konstrukcja całkiem logiczna (trudno znaleźć słaby punkt rozumowania), ale u jej podstaw brak pewnego zasadniczego faktu: ludzie religijni wierzą w to, że człowiek oprócz ciała (którego sposób funkcjonowania nie do końca znamy, ale którego stan można w dużym zakresie monitorować przy użyciu odpowiedniej aparatury) ma jeszcze duszę (niedostępną dla przyrządów, przynajmniej tych obecnie istniejących). Wierzą w to, że dusza nie znika po śmierci - a jej późniejszy stan silnie zależy od tego, co się robiło podczas życia. Nie mają na to dowodów - ale w ich wierze upewniają ich świadectwa o cudach (przeszłe i współczesne). Dlatego ich zdaniem wszyscy wierzący - a zwłaszcza kapłani - mają obowiązek nawracać "niewiernych" a współbraci utwierdzać w wierze. W przeciwnym wypadku dopuszczają się grzechu zaniedbania (czyli sami ryzykują swoje zbawienie). Nie jestem pewien, na ile ta konstrukcja obowiązuje obecnie (po Soborze Watykańskim II Kościół silnie złagodził niektóre elementy swojej doktryny), ale to działa na mniej-więcej takiej zasadzie, również wśród innych wyznań i religii (choć są różnice, bo jedne są bardziej nastawione na ekspansję a inne mniej, jedne wolą perswazję a inne podstęp lub siłę itd.).

Kwestia realności cudów to osobne zagadnienie. Zastanawiałem się, czy przedstawić tu swoje rozważania - ale ponieważ są oparte na wyjątkowo kruchych podstawach (wiele źródeł, ale bardzo niepewnych), więc może sobie daruję. Przynajmniej na razie.
M
Marcinek prezyzyjniej
p. Szczota,

Napiszę bardziej precyzyjnie, dlaczego wierzący (mówimy o tych wierzących co nie są obłąkani i potrafią samodzielnie rozumować, takich pomijam), którzy głoszą i namawiają innych do tego. co wierzą nazywając to prawdą są oszustami:

Każdy zdrowy na umyśle człowiek jeśli w coś wierzy (np.: powiedzmy wierzę, że jutro będę żył) wie, że to może nie być prawdą. Z prostego powodu: to czy w coś wierzymy, czy w coś nie wierzymy nie czyni że to jest prawda lub nie jest prawda.

Jak ktoś wierzy że x jest prawdziwe, to wcale nie oznacza, że x jest prawdziwe.

Oczywiście jak ktoś wierzy, że x jest nieprawdziwe to też nie oznacza to, że x jest nieprawdziwe.

Powyższe rozumie każdy przytomny, nieobłąkany, samodzielnie rozumujący i jako tako wykształcony w logicznym rozumowaniu człowiek

Tak panie Szczota, pomimo tego co uważam, zakładam, że takim człowiekiem pan jest.

Tak więc taki człowiek, który to wie, a jednocześnie mówi że to w co wierzy JEST PRAWDĄ to mówiąc najdelikatniej, jest trochę nie konsekwetny, mówiąc mniej delikatnie nieco obłudny, a mówiąc jeszcze inaczej: oszukuje (być może i samego siebie).

Tutaj nawet nie chodzi o naukę tylko podstawową przytomność.

I proszę zauważyć, ja, w tym momencie, nie spieram się o to czy bóg istnieje czy nie. To tak jakbym się spierał o to czy jutro będę żyć czy nie, cholera wie, może jutro już mnie nie będzie, choć przypuszczam, że jeszcze będę trochę żywy, choćby statystycznie mam całkiem spore szanse, ale jakbym mówił, że to prawda, że jutro będę żył, to byłoby oszukiwanie, również samego siebie. Przykład trochę drastyczny, ale na ten moment tylko taki mi do głowy przyszedł.

Dlatego jak ktoś twierdzi, że wierzy że x jest prawdziwe to ok, ale jak mówi, że x jest prawdziwe to zaczyna oszukiwać.

I teraz wracam do sposobu przekazywania wiary. Dzieciom czy starszym słuchaczom nie mówi się, że ja wierzę, że x jest prawdziwe, przy jednoczesnym uczciwym powiedzeniu, że to wcale nie musi być prawdą. Kapłani mówią, że X JEST prawdziwe, dlatego są oszustami.

Teraz wracając do cudów. Też nie będę się spierać, czy coś było czy nie było. Ale będę się spierać o to, że nawet jeśli coś było to nie znaczy że x jest prawdziwe.

Konkluzja, w stylu: Ktoś zamienił wodę w wino, ja tego nie potrafię i nikt z moich znajomych, to znaczy że ta osoba jak opowiada o świecie to mówi prawdę jest oszukiwaniem samego siebie.

Człowiek, który zna postawy dedukcji, logicznego rozumowania, jeśli będzie taką dedukcję przyjmował za sensowną, to obłudnikiem, lub jeśli przekonuje innych w ten sposób to jest oszustem.
p
pan Szczota
21 czerwca, 17:23, Marcinek:

do p. Szczota

Słowo oszust obejmuje sytuację, gdy ktoś wprowadza kogoś w błąd wiedząc, że jest inaczej.

Osoby wierzące, co głoszą, że istnienie Boga to prawda są oszustami, bo wiedzą, że tak wcale być nie musi. Powinni mówić, wierzę że to prawda, a nie tylko to jest prawda.

Jest oczywiste i każdy uczciwy człowiek to wie, że jeśli w coś wierzymy to nie musi być to prawdą.

Prawda jest w prawdziwości przesłanek świadczących na jej rzecz.

Jeśli kapłan mówi dziecku tak: świat stworzył bóg (w domyśle bóg istnieje), bóg to źródło prawdy, religia do droga prawdy ... i inne takie, to dziecko rozumie to w ten sposób, że to jest prawda.

W tym momencie mamy sytuację, że kapłan oszukuje/wprowadza w błąd.

Bo on wierzy, że to jest prawda, ale wie, że to nie musi być prawdą.

Bo jeszcze raz: jest oczywiste i każdy uczciwy człowiek to wie, że jeśli w coś wierzymy to nie musi być to prawdą.

Prawda jest w prawdziwości przesłanek świadczących na jej rzecz.

I tu jest to oszustwo, dlatego kapłani to oszuści bo tego wyraźnie nie podkreślają.

Często niedomówienie też jest przebiegłą formą oszustwa, wprowadzenie kogoś w błąd przez przestawienie mu tylko części wiedzy i pominięcie niewygodnych rzeczy.

Przedstawienie wiary powinno być po wyjaśnieniu logiki, sposobu rozstrzygania co jest prawdziwe, a co nie. Dopiero tak przygotowanego człowieka można wprowadzać w arkana wiary bo inaczej będzie to oszustwo, bo nie będzie w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy: wierzę że to prawda, to prawda na mocy prawdziwości tych argumentów i reguł poprawnej dedukcji.

Dla przykładu często ludzie są nabierani na takie rozumowanie:

Jezus zamienił wode w wino i inne cuda, więc to co mówił to prawda...

Pomijając sam fakt czy rzeczywiście tak było to nawet jeśli było to nie świadczy to o prawdziwości jego słów - tutaj wychodzi wykorzystanie braku od dedukcji.

Dzieci nie mają takiej umiejętności, wpaja im się to, a potem zakorzenia w emocjach, przywiązaniu do grupy o tych samych poglądach, strachu przed odtrąceniem, i nawet w późnym wieku nie mogą się tego pozbyć.

Pamiętam jak dziś, moja nauczycielka matematyki w szkole średniej raz miała chwilę zastanowienia bo temat zszedł na kwestie religijne i przyznała, że pewnych rzeczy nie rozumie ale boi się myśleć....

Osoby wierzące głoszące swoją wiarę NIE są oszustami, gdyż wierzą w prawdziwość tego, co głoszą. Kwestia, czy ma to jakiekolwiek uzasadnienie naukowe, jest zupełnie nieistotna, gdyż nie wszyscy rozumują w tych kategoriach - a (z drugiej strony) poglądy w 100% naukowe też niekoniecznie muszą być prawdziwe (gdyż mogą zostać obalone przez kolejne odkrycia). Oszust wie, że mówi nieprawdę - choć nie każdego świadomie mówiącego nieprawdę można nazwać oszustem (istnieją tzw. kłamstwa w dobrej wierze, np. w przypadku kogoś nieuleczalnie chorego - albo jeśli rodzice nie chcą tłumaczyć jakiejś zawiłej kwestii dociekliwemu dziecku).

Kapłani wszystkich religii na ogół są całkowicie przekonani, że to, co głoszą, jest prawdą - i że osoby, które tej ich "prawdy" nie uznają, narażają się na poważne kłopoty (np. wieczne potępienie) - więc z ich punktu widzenia są altruistami działającymi na rzecz dobra ogólnego. Możesz nie przyjmować do wiadomości stwierdzeń nie mających uzasadnienia naukowego - ale to tylko oznacza, że jesteś w ogonie krzywej Gaussa przeciwległym do tych, którzy stanowisko nauki ignorują.

Jeśli chodzi o działalność Jezusa: z mojego punktu widzenia właśnie kwestia zamiany wody w wino jest najtrudniejsza do uzasadnienia. O ile kwestię niepokalanego poczęcia od biedy dałoby się uzasadnić na poziomie reakcji chemicznych (nieprawdopodobne fluktuacje wewnątrz organizmu Marii), o tyle zamiana wody w wino wymagałaby pojawienia się w wodzie związków organicznych (czyli część jąder tlenu musiałaby się zmienić w węgiel, w proporcjach 3:4). Kościół traktuje to jako dogmaty, bo takie były świadectwa świadków.

M
Mk
20 czerwca, 19:27, Mk:

Dla przypomnienia od czego zacząłem:

Co za rasista z tego redaktorka Zbroji, że na co nie pozwolić, na czarnych imigrantów!!!????

Zajmijcie się lepiej pedofilami sutannach!!!. To rodowici i powołani biali Polacy.

W klasie religii jest 200x większe prawdopodobieństwo, że dzieci zostaną ofiarą pedofila niż na każdej innej lekcji. MAŁO????

Jeszcze raz, co za perfidny artykuł rodem z folwarku zwierzęcego!!!.

21 czerwca, 17:41, Krzysztof:

Przestań chrzanić. Nie wiesz co się dzieje w zachodnich miastach Europy. Bruksela blokuje wydalenie kryminalistów. To nie ma nic wspólnego z kolorem skóry. Po prostu byndytów z Afryki wypuszczają na ulice.

A co się dzialo w Afryce pod rządami Europejczyków. Mordy, gwałty, tortury, niewola. A teraz czarny zły, czarny pracować za darmo to dobry czarny. Przez setki lat traktowali jak bydło a teraz zdziwieni, że niegrzeczni.

K
Krzysztof
20 czerwca, 19:27, Mk:

Dla przypomnienia od czego zacząłem:

Co za rasista z tego redaktorka Zbroji, że na co nie pozwolić, na czarnych imigrantów!!!????

Zajmijcie się lepiej pedofilami sutannach!!!. To rodowici i powołani biali Polacy.

W klasie religii jest 200x większe prawdopodobieństwo, że dzieci zostaną ofiarą pedofila niż na każdej innej lekcji. MAŁO????

Jeszcze raz, co za perfidny artykuł rodem z folwarku zwierzęcego!!!.

Przestań chrzanić. Nie wiesz co się dzieje w zachodnich miastach Europy. Bruksela blokuje wydalenie kryminalistów. To nie ma nic wspólnego z kolorem skóry. Po prostu byndytów z Afryki wypuszczają na ulice.

M
Marcinek
do p. Szczota

Słowo oszust obejmuje sytuację, gdy ktoś wprowadza kogoś w błąd wiedząc, że jest inaczej.

Osoby wierzące, co głoszą, że istnienie Boga to prawda są oszustami, bo wiedzą, że tak wcale być nie musi. Powinni mówić, wierzę że to prawda, a nie tylko to jest prawda.

Jest oczywiste i każdy uczciwy człowiek to wie, że jeśli w coś wierzymy to nie musi być to prawdą.

Prawda jest w prawdziwości przesłanek świadczących na jej rzecz.

Jeśli kapłan mówi dziecku tak: świat stworzył bóg (w domyśle bóg istnieje), bóg to źródło prawdy, religia do droga prawdy ... i inne takie, to dziecko rozumie to w ten sposób, że to jest prawda.

W tym momencie mamy sytuację, że kapłan oszukuje/wprowadza w błąd.

Bo on wierzy, że to jest prawda, ale wie, że to nie musi być prawdą.

Bo jeszcze raz: jest oczywiste i każdy uczciwy człowiek to wie, że jeśli w coś wierzymy to nie musi być to prawdą.

Prawda jest w prawdziwości przesłanek świadczących na jej rzecz.

I tu jest to oszustwo, dlatego kapłani to oszuści bo tego wyraźnie nie podkreślają.

Często niedomówienie też jest przebiegłą formą oszustwa, wprowadzenie kogoś w błąd przez przestawienie mu tylko części wiedzy i pominięcie niewygodnych rzeczy.

Przedstawienie wiary powinno być po wyjaśnieniu logiki, sposobu rozstrzygania co jest prawdziwe, a co nie. Dopiero tak przygotowanego człowieka można wprowadzać w arkana wiary bo inaczej będzie to oszustwo, bo nie będzie w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy: wierzę że to prawda, to prawda na mocy prawdziwości tych argumentów i reguł poprawnej dedukcji.

Dla przykładu często ludzie są nabierani na takie rozumowanie:

Jezus zamienił wode w wino i inne cuda, więc to co mówił to prawda...

Pomijając sam fakt czy rzeczywiście tak było to nawet jeśli było to nie świadczy to o prawdziwości jego słów - tutaj wychodzi wykorzystanie braku od dedukcji.

Dzieci nie mają takiej umiejętności, wpaja im się to, a potem zakorzenia w emocjach, przywiązaniu do grupy o tych samych poglądach, strachu przed odtrąceniem, i nawet w późnym wieku nie mogą się tego pozbyć.

Pamiętam jak dziś, moja nauczycielka matematyki w szkole średniej raz miała chwilę zastanowienia bo temat zszedł na kwestie religijne i przyznała, że pewnych rzeczy nie rozumie ale boi się myśleć....
p
pan Szczota
21 czerwca, 11:41, Mk:

Pan S. napisał :

"Jeśli stwierdzam, że w coś wierzę - to po prostu stwierdzam taki fakt. Bynajmniej w ten sposób nie twierdzę, że obiekt mojej wiary istnieje"

Czyli wierzę, że istnieje, ale nie twierdzę że istnieje, ...

Dobrze..., na koniec piszesz , że "Ja nie twierdzę, że Bóg istnieje, tylko w niego wierzę - a to zasadnicza różnica."

Pierwsza uwaga: skoro wierzysz w Boga, to nie podawaj się za agnostyka, bo nim nie jesteś. Jesteś osobą wierzącą i nie oszukuj żeś agnostyk. Agnostyk wiarą sie nie posługuje. Jak na coś nie ma dowodów to wstrzymuje osąd. A opiera się tylko na racjonalnych, popartych dowodami osadach, a nie wierze. Wiary jako takiej nie uznaje (w tym WIARY w to ZE BOGA NIE MA).

Mówiąc oszust, nie odnoszę sie do tego, że ktoś mówi/naucza/przekonuje że Bog jest, a ja uważam, że go nie ma.

Nazywam go oszustem, dlatego, że przekonuje innych wszelkimi sposobami, w dzieci - co podkreślam jest haniebne bo wykorzystuje ich ufność i brak wiedzy, że Bog naprawdę istnieje, że "fakt" istnienia Boga to prawda.

W tym jest oszustem.

Przykład, żeby ułatwić zrozumienie:

Załóżmy, że jest człowiek co twierdzi, że wierzy w to, że trzeba popełnić samobójstwo w ciągu tygodnia, bo czeka na nas statek kosmiczny, i jak nie zdążymy to zostsniemy na ziemi i umrzemy, a na statku czeka nas życie wieczne.

Oczywiście nie każdego przekona, ale ma dar przekonywania. charyzmę i przekonuje głownie małe dzieci i dorosłe zagubione osoby.

Moim zdaniem taką osobę nalezy nazwać oszustem i tak go traktowac w kodeksie prawnym.

I nie dlatego mozemy go nazwać oszustem bo potrafimy mu wykazać kłamstwo ( nie mamy skanera kosmosu co jawnie wykaze brak takowego statku).

Nie udowodnimy też, że po samobójstwie dusza (jej istnienia też zanegujemy) przeniesie się na statek

Jest oszustem dlatego, że to w co wierzy (może naprawdę w to wierzyć, nie ma to znaczenia) nazywa prawdą i przekonuje fałszywie, ze to prawda innych, zwłaszcza małe dzieci co sa ufne - to jest szczególnie haniebne.

Przykład z samobójstwem jest drastyczny, ale takich oszustow co namawiaja w nas żebyśmy uwierzyli bez racjonalnych dowodów jest mnóstwo.

Jednymi z nich są chrześcijanie co maja szerzenie wiary (namawianie innych że to orawda) wpisane w zasady swoich wierzeń. Kapłani to właśnie robią..

I ta czynność przekonywania innych, że ro w co wierzą to prawda, jest oszustwem.

Dlatego kapłani to oszuści.

Zanim zaczniesz orzekać, kto jest agnostykiem a kto nie jest, może sprawdź definicję agnostyka. Agnostycyzm ma różne odcienie, z różnym natężeniem wiary w Stwórcę. Ktoś, kto Jego istnieniu zaprzecza, to ateista. Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem wierzący, gdyż wprawdzie uznaję istnienie Boga, ale nie przypisuję Mu jakichś konkretnych atrybutów, które Mu przypisują religie.

Oszustem jest ktoś, kto świadomie głosi nieprawdę. W wymyślonym przez ciebie przykładzie nie wiemy, a'priori, czy ten ktoś jest oszustem. Byłby nim, gdyby głosił tezy, z którymi sam się nie zgadza ale robi to w jakimś innym celu (np. zarobek albo złośliwa chęć siania chaosu). Nie da się wykluczyć, że z takiego czy innego powodu ten ktoś faktycznie wierzyłby w głoszone przez siebie tezy - wtedy należałoby go nazwać nie oszustem, ale może wariatem lub nawiedzonym.

Gdybyś nazywał księży wariatami lub nawiedzonymi - uznałbym to za nietakt, ale miałoby to pewne uzasadnienie. Nazywanie ich oszustami jest w zdecydowanej większości oszczerstwem.

Jeśli chodzi o dzieci, to o ich wychowaniu decydują rodzice. Sam zawarłem ślub kościelny (żona musiała brać dyspensę od biskupa) i jego warunkiem było podpisanie oświadczenia, że będzie się wychowywało dzieci w duchu chrześcijańskim. Warunek jak najbardziej rozsądny - zawsze można było zadowolić się ślubem cywilnym.

M
Mk
Pan S. napisał :

"Jeśli stwierdzam, że w coś wierzę - to po prostu stwierdzam taki fakt. Bynajmniej w ten sposób nie twierdzę, że obiekt mojej wiary istnieje"

Czyli wierzę, że istnieje, ale nie twierdzę że istnieje, ...

Dobrze..., na koniec piszesz , że "Ja nie twierdzę, że Bóg istnieje, tylko w niego wierzę - a to zasadnicza różnica."

Pierwsza uwaga: skoro wierzysz w Boga, to nie podawaj się za agnostyka, bo nim nie jesteś. Jesteś osobą wierzącą i nie oszukuj żeś agnostyk. Agnostyk wiarą sie nie posługuje. Jak na coś nie ma dowodów to wstrzymuje osąd. A opiera się tylko na racjonalnych, popartych dowodami osadach, a nie wierze. Wiary jako takiej nie uznaje (w tym WIARY w to ZE BOGA NIE MA).

Mówiąc oszust, nie odnoszę sie do tego, że ktoś mówi/naucza/przekonuje że Bog jest, a ja uważam, że go nie ma.

Nazywam go oszustem, dlatego, że przekonuje innych wszelkimi sposobami, w dzieci - co podkreślam jest haniebne bo wykorzystuje ich ufność i brak wiedzy, że Bog naprawdę istnieje, że "fakt" istnienia Boga to prawda.

W tym jest oszustem.

Przykład, żeby ułatwić zrozumienie:

Załóżmy, że jest człowiek co twierdzi, że wierzy w to, że trzeba popełnić samobójstwo w ciągu tygodnia, bo czeka na nas statek kosmiczny, i jak nie zdążymy to zostsniemy na ziemi i umrzemy, a na statku czeka nas życie wieczne.

Oczywiście nie każdego przekona, ale ma dar przekonywania. charyzmę i przekonuje głownie małe dzieci i dorosłe zagubione osoby.

Moim zdaniem taką osobę nalezy nazwać oszustem i tak go traktowac w kodeksie prawnym.

I nie dlatego mozemy go nazwać oszustem bo potrafimy mu wykazać kłamstwo ( nie mamy skanera kosmosu co jawnie wykaze brak takowego statku).

Nie udowodnimy też, że po samobójstwie dusza (jej istnienia też zanegujemy) przeniesie się na statek

Jest oszustem dlatego, że to w co wierzy (może naprawdę w to wierzyć, nie ma to znaczenia) nazywa prawdą i przekonuje fałszywie, ze to prawda innych, zwłaszcza małe dzieci co sa ufne - to jest szczególnie haniebne.

Przykład z samobójstwem jest drastyczny, ale takich oszustow co namawiaja w nas żebyśmy uwierzyli bez racjonalnych dowodów jest mnóstwo.

Jednymi z nich są chrześcijanie co maja szerzenie wiary (namawianie innych że to orawda) wpisane w zasady swoich wierzeń. Kapłani to właśnie robią..

I ta czynność przekonywania innych, że ro w co wierzą to prawda, jest oszustwem.

Dlatego kapłani to oszuści.
p
pan Szczota
Nie wiem, czemu, ale źle wyświetla się /- (plus/minus) - zjadany jest "plus".
p
pan Szczota
Kolego Marcinek,

uparcie odmawiasz zrozumienia, na czym polega różnica między aktem wiary i stawianiem hipotezy.

Jeśli stwierdzam, że w coś wierzę - to po prostu stwierdzam taki fakt. Bynajmniej w ten sposób nie twierdzę, że obiekt mojej wiary istnieje (albo zjawisko, w które wierzę, faktycznie zachodzi) - ani nawet że moja wiara ma jakiekolwiek racjonalne podstawy. Przyjmuję, że to istnieje - ale nie wymagam od innych, żeby również w to wierzyli. Ludzie religijni idą pod tym względem dalej gdyż wierzą w to, że jedynie ich wiara może zapewnić (a w wersji bardziej koncyliacyjnej: ułatwić) dojście do stanu zwanego zbawieniem (w niektórych wersjach może to być np. nirwana) - ale nikt (z wyjątkiem fanatyków) nie twierdzi, że to jest pewnik. Po prostu wierzą - i tyle. A inni nie wierzą, i nikt nie powinien robić z tego powodu problemu.

Stawianie hipotez naukowych odbywa się na zupełnie innych zasadach. Nauka (w odróżnieniu od wiary) wymaga dowodu, spełniającego określone kryteria. Żadna hipoteza naukowa nie powinna opierać się na nieweryfikowalnych dogmatach (choć w praktyce bywa z tym różnie - zwłaszcza w dziedzinach, w których mamy dużo różnych teorii z grubsza pasujących do wyników eksperymentów/danych obserwacyjnych a mało faktów doświadczalnych).

Jednym z przykładów jest tzw. problem płaskości w kosmologii. Jest pewien parametr, zwany parametrem Omega (średnia gęstość energii we Wszechświecie/gęstość krytyczna). Bardzo ważny parametr, bo wartość 1 oznacza geometrię płaską, większa od 1 krzywiznę dodatnią a mniejsza od 1 ujemną. Najnowsze oszacowanie to 0,9993 /- 0,0011. Według teorii różnica między Omega a 1 może tylko narastać - co oznacza, że w tzw. epoce Plancka parametr musiałby być równy ok. 1 /- 1e-60 (1 z dokładnością 60 cyfr znaczących, oszacowanie pochodzi z czasów, kiedy Omega szacowano na 1 /- 0,1). To oznacza niesłychanie precyzyjne dostrojenie warunków początkowych.

Człowiek wierzący powie "Bóg tak chciał", człowiek niewierzący "przypadek". Dla uczonego żadna z tych dwóch odpowiedzi nie jest wystarczająca (a pierwsza nawet niedopuszczalna w dyskusji naukowej), dlatego usiłuje "wymyślić" mechanizmy, które mogły doprowadzić do takiej sytuacji. Stąd popularność modeli inflacyjnych (nb. opartych na bardzo kruchych podstawach) i cyklicznych (podobnie).

Uznanie księży za oszustów oznacza założenie, że Bóg nie istnieje - a na to nie masz dowodów, czyli takie stwierdzenie jest nadużyciem. A w praktyce - dowodem ciasnoty umysłowej, kurczowego trzymania się dogmatu, który jest w praktyce wiarą - wiarą w nieistnienie Boga. Jeśli ktoś stwierdza, że nie wierzy w Boga - jego prywatna sprawa. Ale jeśli ktoś twierdzi, że Bóg nie istnieje - wymagam dowodów. Ja nie twierdzę, że Bóg istnieje, tylko w niego wierzę - a to zasadnicza różnica.
M
Marcinek
Panie Szczota,

pozwolę sobie jeszcze sprostować co uważam odnośnie tej punktozy:

1. Boga nie ma i być nie może. Bo tak.

- ja uważam, że to hipoteza, co prawda mglista, bo trzeba by bardziej doprecyzować co znaczy słowo bóg, wtedy można by spróbować jej dowieść lub obalić ....

Ale jak ktoś. wmawia, że to coś więcej niż hipoteza (np.: że to prawda) to jest oszustem.

2. Każdy, kto wierzy w Boga, jest gópi, ma fszy na pempku i pajonki pod zembami.

- nie uważam tak, znam wielu wierzących, moja hipoteza jest taka że uwierzyli w co im kazano, tak jest w wiekszości, oni zaufali rodzicom, potem całe swoje wczesne życie spędzili w kościołach i ciężko im przytomnie na to spojrzeć bo jest to zakorzenione w ich emocjach. To są często wartościowi ludzie jak i osoby co mają kapłanów za oszustów.

3. Kościół to zło absolutne.

- to oszuści, zło i dobro to dla mnie pojęcia trochę śliskie, ale słowo oszuści pasuje jak ulał.

4. Wszyscy księża to oszuści.

- tak uważam, ale oszuści w sensie takim, że wmawiają hipotezę jako prawdę i czerpią z tego korzyści.

5. Jeśli któryś ksiądz nie jest oszustem - patrz punkt 4.

hm, to nie rozumiem, chyba chciałeś 3 razy powtórzyć to samo, żeby śmieszniej wyszło... bo przy prawdziwości 4, 5 nie jest potrzebne.

6. Wszyscy księża to pedofile.

- absolutnie tak nie uważam, uważamy tylko tyle, że w kościele katolickim, w stosunku występowania tego zjawiska w innych grupach, pedofili jest wielokrotnie więcej. Do tego, co gorsza, instytucja KK tuszuje ich zbrodnie. Dla przykładu jak Karol WOJTYŁA co przeniósł pedofila w roli badacza do Wiednia, żeby sprawa ucichła.

7. Jeśli któryś ksiądz nie jest pedofilem - patrz punkt 6.

- bład w twoim algorytmie, uważam, że jak jakiś ksiądz nie jest pedofilem to zwyczajnie nim nie jest, bo nie wszyscy nimi są

8. Każdy kto twierdzi, że wiara nie jest sprzeczna z nauką, popełnia grzech śmiertelny.

- bzdura, uważam, że wiarę można traktować jako hipotezę, ale czasem jest tak, że jak weźniemy coś dosłownie to rzeczywiście obecny stan wiedzy pokazuje, że to coś jest nieprawdziwe, na przykład jak hipoteza o powstaniu języków z wieżą babel... czy powstanie kobiety z żebra mężczyzny czy inne takie

9. Byt, którego istnienie nie zostało dowiedzione naukowo, nie istnieje.

- wcale tak nie uważam, jeśli byt nie został potwierdzony naukowo i nie ma dowodów, że coś takiego nie istnieje to pozostaje to hipotezą....

10. Byty, których istnienie dowiedziono naukowo, zaczynają istnieć w momencie, w którym ich istnienie zostało udowodnione.

- to już bzdura, po prostu status hipotezy zmienia się na inny...

Podsumowując, mam za oszustów osoby co wmawiają innym hipotezy jako prawdę. A szczególnie nikczemi są ci co robią to z małymi dziecmi wykorzystując ich zaufanie do dorosłych.

Serdecznie pozdrawiam, Marcinek
M
Marcinek
21 czerwca, 01:59, Marcinek:

Do Pan Szczota,

Pan mnie nie rozumiesz. Napiszę to jeszcze raz w jednym miejscu:

1) Wg mnie wiara jest bezmyślnym sposobem na poznawanie rzeczywistości bo nie ma weryfikacji jej twierdzeń. Działa na zasadzie "wierzta w co chceta", albo w wydaniu religii "wierzta w to co MY mówimy i co tu napisane".

2) Jestem jak najbardziej za stawianiem hipotez, np.: jak że żyjemy w symulacji, które stworzyły nieznane nam istoty, lub świat stworzył magiczny żółw, lub był taki superczłowiek co w 7 dni stworzył świat ....

To wszystko hipotezy mniej lub bardziej sensowne. Co prawda, w niektórych z nich nie bardzo nawet wiadomo co znaczą bo trzeba by więcej o tym superczłowieku powiedzieć co mamy na myśli, np.: taki człowiek co nie ma rąk i nóg, ani głowy, jest wszędzie, ma coś podobnego do emocji jak u zwierząt na ziemi, skoro do nas podobny to może wyewoluował z jakiegoś superssaka lub superstworazinnegowymiaru, i tak dalej....

Tylko to czego wymagam, jak ktoś mówi, że coś jest prawdą, to dowodu, racjonalnych przesłanek, itp

Inaczej, jeśli jest uczciwy, nazwie to hipotezą.

Ale jeśli zacznie nauczać tego od dziecka (bo naiwne i łatwiej coś wcisnąć, zakorzenić jeszcze w tradycji...), wmawiać że to prawda to jest OSZUSTEM, NIEUCZCIWYM CZŁOWIEKIEM, ot i tyle.

Proszę mnie tu nie próbować zrobić w takiego co jak coś nie widzi, to uważa, że tego nie ma lub jak ma ścianę przed nosem to przekonuje innych, że za tą ścianą nic niema bo nie widać.

To że nie ma na coś dowodu, że nie istnienie, nie oznacza że istnieje. Ale wtedy (jeśli nie ma dowodów, że nie istnieje) może zostać hipotezą.

Wiary być nie powinno, tylko hipotezy - przy zachowaniu przytomności, że mogą być fałszywe. Powinniśmy szukać sposobów na weryfikację tych hipotez, po drodze jak coś okaże się fałszywe to odrzucać, a resztę dalej trzymać. Na tym polega rozwój.

Jak w dawnych czasach ktoś by powiedział, że kamienie spadają z nieba, to bym mu powiedział - ciekawa hipoteza, może jak znajdziemy taki kamień to będzie można coś więcej powiedzieć. Ale nie straszmy na ten moment nikogo, ani nie każmy dzieciom wierzyć w spadające kamienie bo może tak nie jest, więc będziemy oszustami.

Dlatego twierdzę, że kapłani wszelkich religii to oszuści, wykorzystują naiwność ludzi (dzieci w szczególności), żeby zaimprintingować im swoje hipotezy jako prawdę, co jest zwyczajnym oszustwem. Mają oczywiście profity z tej działalności, ale to już inna sprawa.

Dlatego uważam, że Karol Wojtyła był oszustem, bo wmawiał ludziom hipotezę jako prawdę.

Dodam jeszcze coś, bo to sedno sprawy. Obrona typków jak Wojtyła polega na właśnie magicznym słowie "WIARA".

Toż to wiara, on w to wierzy, WIERZY, że to prawda wierzy i tak dalej...

Odpowiem spokojnie na to: nie ma racjonalnych przesłanek, że to prawda ani racjonalnych dowodów w tym co już wiemy o świecie, żeby tak miało być.

Wiec wierzy czy nie wierzy, jeśli wmawia dzieciom że to prawda, TO BYŁ OSZUSTEM.

M
Marcinek
Do Pan Szczota,

Pan mnie nie rozumiesz. Napiszę to jeszcze raz w jednym miejscu:

1) Wg mnie wiara jest bezmyślnym sposobem na poznawanie rzeczywistości bo nie ma weryfikacji jej twierdzeń. Działa na zasadzie "wierzta w co chceta", albo w wydaniu religii "wierzta w to co MY mówimy i co tu napisane".

2) Jestem jak najbardziej za stawianiem hipotez, np.: jak że żyjemy w symulacji, które stworzyły nieznane nam istoty, lub świat stworzył magiczny żółw, lub był taki superczłowiek co w 7 dni stworzył świat ....

To wszystko hipotezy mniej lub bardziej sensowne. Co prawda, w niektórych z nich nie bardzo nawet wiadomo co znaczą bo trzeba by więcej o tym superczłowieku powiedzieć co mamy na myśli, np.: taki człowiek co nie ma rąk i nóg, ani głowy, jest wszędzie, ma coś podobnego do emocji jak u zwierząt na ziemi, skoro do nas podobny to może wyewoluował z jakiegoś superssaka lub superstworazinnegowymiaru, i tak dalej....

Tylko to czego wymagam, jak ktoś mówi, że coś jest prawdą, to dowodu, racjonalnych przesłanek, itp

Inaczej, jeśli jest uczciwy, nazwie to hipotezą.

Ale jeśli zacznie nauczać tego od dziecka (bo naiwne i łatwiej coś wcisnąć, zakorzenić jeszcze w tradycji...), wmawiać że to prawda to jest OSZUSTEM, NIEUCZCIWYM CZŁOWIEKIEM, ot i tyle.

Proszę mnie tu nie próbować zrobić w takiego co jak coś nie widzi, to uważa, że tego nie ma lub jak ma ścianę przed nosem to przekonuje innych, że za tą ścianą nic niema bo nie widać.

To że nie ma na coś dowodu, że nie istnienie, nie oznacza że istnieje. Ale wtedy (jeśli nie ma dowodów, że nie istnieje) może zostać hipotezą.

Wiary być nie powinno, tylko hipotezy - przy zachowaniu przytomności, że mogą być fałszywe. Powinniśmy szukać sposobów na weryfikację tych hipotez, po drodze jak coś okaże się fałszywe to odrzucać, a resztę dalej trzymać. Na tym polega rozwój.

Jak w dawnych czasach ktoś by powiedział, że kamienie spadają z nieba, to bym mu powiedział - ciekawa hipoteza, może jak znajdziemy taki kamień to będzie można coś więcej powiedzieć. Ale nie straszmy na ten moment nikogo, ani nie każmy dzieciom wierzyć w spadające kamienie bo może tak nie jest, więc będziemy oszustami.

Dlatego twierdzę, że kapłani wszelkich religii to oszuści, wykorzystują naiwność ludzi (dzieci w szczególności), żeby zaimprintingować im swoje hipotezy jako prawdę, co jest zwyczajnym oszustwem. Mają oczywiście profity z tej działalności, ale to już inna sprawa.
p
pan Szczota
20 czerwca, 17:26, pan Szczota:

Mk napisał:

"Takich bajek można wymyśleć na pęczki. To że coś sie wymysliło, nie znaczy ze tak jest, poki się nie sprawdzi.... nie ma na to dowodów, choćby racjonalnych przesłanek.

W naukach przyrodniczych jak fizyka, uznawany dowód, to dowód na istnienie/eksperymentalne potwierdzenie wyprowadzeń. Nie przyjmuje sie czegoś za prawdziwe nikt tego nie obalil. Inaczej wiedza naukowa, np biologia, zawierala by gatunek smerfow, bo nikt nie udowodnił że ich nie ma. Na szczeście nauka to nie śmietnik jak umysl Pana Szczoty."

Widać cios był celny, jeśli kolega Mk się zdenerwował. Bo (przy całej swojej erudycji) tylko ktoś mocno zdenerwowany może mylić wiarę (nie wymagającą dowodów) z twierdzeniem naukowym (wymagającym dowodu przy użyciu aparatu naukowego). Krótko mówiąc: Kolega ma umysł zabetonowany antyklerykalnymi hasłami i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że Bóg MOŻE istnieć, gdyż Jego istnienia NIE DA SIĘ OBALIĆ (ani udowodnić).

20 czerwca, 18:51, Mk:

.Z panem Szczotą różnie się jedną rzeczą: jak podchodzimy do zapełniania obszaru niewiedzy.

Pan Szczota gotowy tam wrzucić wszystko na co nie ma dowodów, że nie istnieje, np: smerfy, baby jagi (latające na miotle), boga, smoki, diabły, bazyliszki, czajniczek Russela ...

Ja uważam, że obszar niewiedzy powinniśmy zapełniać rozsądnie, dodając tam tylko te rzeczy, na które mamy racjonalne przesłanki lub dowody spełniające kryteria naukowe.

Resztę należy pozostawić w kategorii: "dzieła literatury", jak np.: Władca pierścieni, Biblia, Bhagawadgita, Dzieci z Bullerbyn, Harry Potter, Koran,... i inne takie.

Teraz jak ktoś twierdzi, że dzieła literackie to "prawda", zaczyna do tego przekonywać dzieci, sprytnie obracając słowem i wykorzystując naiwność TO TAKA OSOBA TO WG MNIE TO OSZUST, DLA PRZYKŁADU KAROL WOJTYŁA.

Wcale się nie zdenerwowałem tylko z Pana sobie żartuję, za co nie przepraszam, bo mam nadzieję, żeś Pan nie obrażalski.

20 czerwca, 19:25, Mk:

Ja po prostu dla WIARY nie mam taryfy ulgowej.

Jak ma być bóg to powinny być na to racjonalne przesłanki (i powinniśmy wiedzieć o czym mówimy), podobnie jak powinny być racjonalne przesłanki za każdym twierdzeniem, które rości sobie prawo do nazywania siebie prawdziwym.

To nie nauka tylko zwyczajna przytomność umysłu.

Najwyraźniej nie rozumiesz (albo raczej: nie chcesz zrozumieć) różnicy między nauką i wiarą. Być może kojarzysz taki cytat: "Jest rzeczą wiadomą, że kamienie nie mogą spadać z nieba, bo w niebie nie ma kamieni". I bierzesz przykład właśnie z tych uczonych z Akademii Francuskiej, którzy niejako z definicji negowali istnienie meteorytów - gdyż w swoich ciasnych (choć niby światłych) umysłach bezpodstawnie zakładali, że "w niebie nie ma kamieni".

Mogłoby się wydawać, że osoby o nastawieniu scjentystycznym powinny wyciągnąć jakieś wnioski choćby z historii fizyki w XX wieku. Jak widać, trudno jest przełamać pewne schematy umysłowe. Ktoś sobie ubzdura, że Boga nie ma i być nie może - i brnie w utarte koleiny w błogiej nieświadomości, że myli założenia z tezą. Przesąd, jakoby człowiek uczony musiał być ateistą, obowiązywał w XVIII i XIX w. - ale nie jest niczym więcej niż przesądem bez żadnych racjonalnych podstaw.

Tak naprawdę jesteś wyznawcą religii, którą nazwałbym marcinkizmem. Oto jej dogmaty.

1. Boga nie ma i być nie może. Bo tak.

2. Każdy, kto wierzy w Boga, jest gópi, ma fszy na pempku i pajonki pod zembami.

3. Kościół to zło absolutne.

4. Wszyscy księża to oszuści.

5. Jeśli któryś ksiądz nie jest oszustem - patrz punkt 4.

6. Wszyscy księża to pedofile.

7. Jeśli któryś ksiądz nie jest pedofilem - patrz punkt 6.

8. Każdy kto twierdzi, że wiara nie jest sprzeczna z nauką, popełnia grzech śmiertelny.

9. Byt, którego istnienie nie zostało dowiedzione naukowo, nie istnieje.

10. Byty, których istnienie dowiedziono naukowo, zaczynają istnieć w momencie, w którym ich istnienie zostało udowodnione.

f
fakt_tvn
I co mu zrobią te jewropejskie "wolne" sądy? Pokiwają palcem?🤣

Tylko kula w łeb dla chwasta, to jedyny właściwy lek na agresję czarnej dziczy.
Wróć na i.pl Portal i.pl