Wrzawa PO wokół parady wojskowej to wyjątkowe zacietrzewienie i nieporadny "kalizm"

Piotr Zaremba
Bartłomiej Ryży
Polacy zagłosowali nogami. Podobno 120 tysięcy ludzi z całej Polski znalazło się na trasie wojskowej parady z okazji Dnia Wojska Polskiego – 15 sierpnia. Zarówno warszawiaków jak i przyjezdnych. Część rekonstrukcyjna okazuje się znakomitą lekcją historii dla młodych ludzi (choć popatrzeć lubimy sobie wszyscy). Część współczesna jest lekcją więzi narodu (lub jak kto woli społeczeństwa) z polską armią.

Początek tych parad czy defilad to czasy Lecha Kaczyńskiego, który rozumiał wagę zbiorowych emocji dla budowania wspólnoty. Ale tej tradycji nie zakwestionował Bronisław Komorowski, który akurat w tej sferze też miał dobre intuicje. Tylko logiką wyjątkowego zacietrzewienia na linii opozycja-rząd można objaśnić wrzawę, jaką wokół tej parady podnieśli politycy PO. Ta fala szyderstw nie może nie budzić zażenowania. A nieporadny kalizm „zarzutów” jest typowy dla obecnej epoki.

Jeśli prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz fatyguje się do TVN po to, aby opowiadać, jak to warszawiacy ucierpią od utrudnień w ruchu, bo zamknięta Wisłostrada i niektóre mosty, to we mnie krew się gotuje. Bo w umysłach warszawiaków ekipa pani prezydent jest tą, która systematycznie zamykała znaczną część Warszawy dla imprez sportowych, wyścigów rowerowych czy biegów. A one inaczej niż defilada, z powodzeniem mogły się odbywać na obrzeżach miasta. Pamiętam złość, także własną, gdy nagle okazywało się, że nie można gdzieś przejechać (a jedzie się na konkretną godzinę), a czasem wyjechać z własnego domu. A wszystko z zaskoczenia, przy dezorientacji samych służb, które pilnowały tej organizacji (lub raczej dezorganizacji). Tu wszystko było ogłoszone na wiele dni naprzód wystarczająco głośno i klarownie.

Także złośliwe memy i komentarze platformersów dotyczące stanu polskiej armii wydały mi się w ten dzień małostkowe. Naprawdę, panie Rafale Trzaskowski, zdjęcia wojów z czasów Chrobrego są dowodem na ruinę polskiego wojska? A jak było za waszych czasów? Skoro dobijacie się nowego sprzętu, czy to oznacza, że obecne władze poniszczyły gdzieś lub pochowały ten zakupiony czy wyprodukowany w polskich fabrykach za waszych rządów? No przecież tak nie jest! Kompletne odrzucenie poczucia odpowiedzialności za niedawną przeszłość, połączone z duchem nieustannej bijatyki, oto cecha naszej polityki.

Co powiedziawszy, zgodzę się jednak, że debaty wokół rozmaitych decyzji są koniecznie. Pamiętamy powódź obietnic ministra Macierewicza. Jego wielbiciele uważają go za ministra tysiąclecia, ale nie umieją wytłumaczyć, dlaczego opowieści o śmigłowcach czy o dronach zmieniały się tak wiele razy. Ogólne założenia, na przykład przesunięcie linii obrony na wschodnią granicę mogły być słuszne. Ale ta inflacja zapowiedzi i decyzji - obecna władza nie może nie brać odpowiedzialności za tamten okres.

Dziś takich nieodpowiedzialnych komunikatów jest mniej, ale trudno nie odczuwać zaniepokojenia, kiedy obserwuje się szamotaninę polskiego rządu wokół zakupowych decyzji. Oto prezydent Andrzej Duda miał nam przywieźć z Australii dwie używane fregaty adelajdy. Koszt duży, a wątpliwości rozliczne. PO zdążyła ogłosić, że kupujemy złom. Ale wątpliwości formułowali też specjaliści od obronności. I część polityków obozu rządowego, choćby minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk, który niepokoił się zatrzymaniem prac nad budową polskich jednostek: „Miecznik” i „Czapla”, więc stratami polskich stoczni.
Za zakupem był szef MON Mariusz Błaszczak i prezydencki BBN. Tłumaczono w częściowo kuluarowej dyskusji, że polskie stocznie prędko nam nowych jednostek nie sprawią, a adelajdy zmienią zasadniczo układ sił na Bałtyku. Zdawały się potwierdzać tę argumentację rosyjskie portale krytykujące ten polski zakup. Owszem, korpusy fregat są stare, ale wyposażenie nowoczesne, zapewniali urzędnicy szykujący transakcję. Ale choć zapowiadano zakup pocisków w USA, wojskowi mówili z kolei, że w starciu z najnowocześniejszą rosyjską bronią adelajdy są na pozycji przegranej. - Lepiej mieć coś niż nic - odpowiadali zwolennicy. - To „coś” będzie nas kosztować między 2 i 3 miliardy - odpowiadali przeciwnicy.

Słychać zza kulis wyprawy, że premier Morawiecki w ostatniej chwili zablokował decyzję o zakupie fregat. Możliwe, że wziął pod uwagę opór lobby polskich stoczni, także własnych ministrów. A może i chce zejść z linii strzału opozycji. Zarazem transakcja była szykowana od miesięcy. Miała być sukcesem ministra Mariusza Błaszczaka po czasach Macierewiczowskiego chaosu. Czy ten zwrot nie jest aktem zakwestionowania jego pozycji? Mnożą się inne plotki, Błaszczakowi miano proponować posadę prezesa NIK. To nie byłby awans. Nie wiemy, czy to premier nie znajduje wspólnego języka z ministrem, czy Jarosław Kaczyński zaczął się znowu oglądać na Macierewicza. Chyba bardziej to pierwsze. Choć wszelkie decyzje autoryzuje się wciąż na Nowogrodzkiej, prezes PiS coraz więcej spraw zostawia szefowi rządu.

I tak być powinno. Jeśli jednak nie dojdzie do skonsumowania przygotowywanej od miesięcy, ważnej decyzji dotyczącej obronności, premier powinien nam to objaśnić. O tym nie postanawia się w przelocie, między jednym i drugim wyjazdem. To wymaga burzy mózgów, narad ludzi, którzy się na tym znają. Szef rządu powinien nam też odpowiedzieć, czy ma zaufanie do ministra Błaszczaka.

Piszę to bez złośliwości, nawet rozumiem miotanie się ekipy pozostającej pod obstrzałem opozycji w każdej sprawie używającej atomowych oskarżeń. Ale jeśli czegoś uczy nas doświadczenie Bitwy Warszawskiej, to konieczności pełnej mobilizacji Polaków. Wbrew pozorom tak wcale nie było od początku. Przez większą część roku 1920 partie ciągnęły w swoje strony, Warszawa się bawiła, a lud nie rozumiał, dlaczego ma się bić za nową Polskę. Opisał to barwnie obecny prezes IPN Jarosław Szarek w swojej książce „Przebudzenie Polaków. Prawdziwy Cud nad Wisłą”. Efekt mobilizacji osiągnięto dosłownie za pięć dwunasta. Wtedy doszło to tak zwanego cudu, który był tak naprawdę wielkim i wspólnym wysiłkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl