Wrocławscy studenci zamordowani w górach. Prokuratura rozkłada ręce

Małgorzata Moczulska
Od 18 lat nie udało się odnaleźć sprawców głośnego morderstwa dwójki wrocławskich studentów w Górach Stołowych.
Od 18 lat nie udało się odnaleźć sprawców głośnego morderstwa dwójki wrocławskich studentów w Górach Stołowych. Polska Press Grupa
Od 18 lat nie udało się odnaleźć sprawców głośnego morderstwa dwójki wrocławskich studentów w Górach Stołowych. Ania i Robert zostali zastrzeleni z zimną krwią. Na górskim szlaku, w biały dzień, pewnie przypadkiem... Nie było motywu i świadków. Chłopak został zabity dwoma strzałami w głowę, dziewczyna jednym - między oczy.

- Sprawdziliśmy setki tropów i nic - przyznaje Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Tłumaczy, że sprawa była trudna, bo nie było świadków, motywu, a dowody zabezpieczone w lesie, w miejscu gdzie chodziło mnóstwo ludzi, też pozostawiały wiele do życzenia.

- Proszę pamiętać, że to było 18 lat temu, a to ma znaczenie. Dziś bylibyśmy choćby w stanie dotrzeć do wszystkich, którzy w tym czasie byli w pobliżu. Wystarczyłoby sprawdzić, kogo telefony komórkowe tam się logowały - wyjaśnia. Dodaje, że ostatnio na przełom w sprawie liczono, kiedy akta trafiły do policyjnego "Archiwum X". Analizowało ich kilku śledczych zajmujących się niewyjaśnionymi sprawami. - Otrzymaliśmy analizę ze wskazówkami i tropami, które powinniśmy podjąć. Zrobiliśmy wszystko, co sugerowano i, niestety, do niczego nas to nie doprowadziło - mówi prokurator.

***
Był upalny sierpień 1997 roku. Anna Kembrowska i Robert Odżga, studenci Akademii Rolniczej we Wrocławiu, wędrowali niebieskim szlakiem w okolicy Karłowa. Szli na obóz naukowy, który miał się odbyć w miejscowym schronisku. Byli jego współorganizatorami. Oboje bardzo zdolni, najlepsi studenci na roku. Zakochani w sobie, górach, przyrodzie. Do schroniska nie dotarli. Zaniepokojeni tym znajomi zawiadomili rodziców Roberta. Mieszkali niedaleko, w Międzylesiu. To oni poprosili o pomoc GOPR i policję. Ratownicy początkowo myśleli, że studenci postanowili przejść na czeską stronę i tam się zatrzymali. Jednak rodzice zaginionej pary powtarzali, że to odpowiedzialni ludzie i pewnie nie zrobiliby czegoś takiego. Rozpoczęły się poszukiwania. Ratownicy byli pewni, że szukają rannych podczas wspinaczki, ale żywych turystów.

***
27 sierpnia o godz. 16.20 pies jednego z ratowników znalazł ich zwłoki kilka metrów poniżej szlaku na Narożnik.
- To było straszne - wspomina Zbigniew Jagielaszek z GOPR-u. - Wokół unosiła się mdła woń rozkładającego się ciała. Leżeli dziesięć metrów od siebie. Oboje mieli ściągnięte do kolan spodnie.

Rozpoczęło się intensywne śledztwo. Sekcja zwłok potwierdziła to, o czym nikt nawet nie myślał: zostali zamordowani, zginęli od strzałów w głowę. - Za spust pociągał fachowiec - uważa Janusz Bartkiewicz, emerytowany policjant, który przez pięć lat zajmował się tą sprawą.

- W dodatku upozorował gwałt. Nie mieliśmy motywu, ani świadków, choć do zbrodni doszło w biały dzień, a podczas wakacji w górach było mnóstwo turystów. Trudno nam było ruszyć z miejsca. Rozważaliśmy motyw rabunkowy. Zginął jednak tylko pamiętnik tej dziewczyny, zegarek i aparat fotograficzny. Byliśmy pewni, że to były przypadkowe ofiary. Po prostu znaleźli się tam w nieodpowiednim czasie. Może sfotografowali coś, czego nie powinni, może coś zobaczyli...

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Przez blisko rok trwało bardzo intensywne śledztwo. Przesłuchano dziesiątki osób, sprawdzono wszystkie poszlaki, szukano skradzionego aparatu. W którymś momencie policjanci myśleli, że są blisko. Kiedy się okazało, że broń z której strzelano jest wyprodukowana w Czechach, powiązano to, ze zbiegiem z tamtejszego więzienia, który mógł w tym czasie ukrywać się w górach. Mężczyzna został schwytany, ale wykluczono, by to on był zabójcą. W końcu we wrześniu 1998 roku śledztwo w prokuraturze umorzono.

***
Wciąż jednak zajmowali się nim policjanci z wydziału kryminalnego. Kiedy w 2002 roku policja zatrzymała Krzysztofa Gawlika, pseudonim Skorpion, seryjnego mordercę skazanego za pięć morderstw, śledczy powiązali go ze sprawą zabójstwa studentów. Z opinii sporządzonej przez biegłych psychologów wynikało bowiem, że Skorpion zabijał tak, by jego ofiary cierpiały, a on sam miał z tego satysfakcję. I pewnie dlatego, by mieć pewność, że ofiary nie żyją, ostatni strzał oddawał w tył głowy.
Ania i Robert zginęli właśnie od takich strzałów, a policjanci prowadzący sprawę mówili, że "za spust pociągał fachowiec". Dlatego wydawało się, że Skorpion może być sprawcą tej zbrodni. Wątek ten badano przez 11 miesięcy, ale nie udało się znaleźć obciążających go dowodów.

***
Sprawdzano także ewentualne sprawstwo dwóch innych bezwzględnych morderców: Krystiana Z. i Cezarego D., którzy w maju 1998 roku w Kotlinie Kłodzkiej zastrzeli dwóch mężczyzn. Zabili z premedytacją, strzałami w tył głowy. Wykonali egzekucję na przypadkowych osobach. Dla pieniędzy.

Wcześniej zamieścili w telegazecie ogłoszenie. Informowali, że sprowadzają samochody z Niemiec. Od chętnych inkasowali wysokie zaliczki i znikali. W ten sposób w krótkim czasie oszukali 9 osób. Ale było im mało. Kupili broń, wynajęli samochód i przygotowali nową akcję. Udawali sprzedawców nowego volkswagena. Trafił się kupiec z Bielska. Na spotkanie z "pośrednikami" przyjechał z kolegą. Mieli przy sobie 17 tys. marek i 10 tys. zł. Z. i D. porwali mężczyzn, wywieźli do lasu i w okolicy Szczytnej zastrzelili.

Śledczy sprawdzali ten wątek nie tylko z powodu bezwzględności sprawców (Z. to były żołnierz Legii Cudzoziemskiej), ale i podobieństwo zarówno co do sposobu morderstwa (strzały w głowę), miejsca (Góry Stołowe i las) jak i czasu (lata 97-98). Trop okazał się jednak nietrafiony.

***
Kilka lat później pojawił się kolejny trop, prowadzący do grupy międzynarodowych neofaszystów. - W 2003 roku dotarłem do ludzi, którzy powiedzieli mi coś, co wcześniej przeoczyliśmy - uważa Janusz Bartkiewicz.

W tym czasie w górach przebywali neofaszyści. W pobliskich Dusznikach-Zdroju organizowali potajemne zloty. Po zabójstwie od razu stamtąd zniknęli i przez kilka lat nie pojawiali się w tym rejonie. Ania i Robert mieli długie włosy zwiewne ubrania, wyglądali jak hippisi. Mogli być celem. Dodatkowo zastanawiająca była data morderstwa: dziesiąta rocznica samobójczej śmierci Rudolfa Hessa, prawej ręki Hitlera, który jest idolem współczesnych organizacji faszystowskich.
- Powiązałem to z zeznaniami turystów, którzy tego dnia szli niebieskim szlakiem. Twierdzili, że widzieli w górach mężczyzn w ubraniach moro. Nie zdążyłem już tych informacji sprawdzić - opowiada. Sprawdziła je prokuratura, ale przełomu nie było.

***
W 2009 roku pojawiała się kolejna szansa. Był to wynik postępu technicznego oraz nowych informacji operacyjnych. A w tej sprawie zabezpieczono m.in. ślady biologiczne oraz trzy pociski i łuski. Śledczy zwrócili się o pomoc prawną do czeskich organów ścigania (Góry Stołowe leżą na granicy z tym krajem). - Niestety, otrzymaliśmy odpowiedź, że łuski pocisków, od których zginęli studenci, nie pasują do żadnej z broni, którą czeska policja ma w swoich rejestrach - mówi Ewa Ścierzyńska. Prokurator zapewnia, że nikt tej sprawy nie odkłada na półkę. I dopóki nie przedawni się, jest nadzieja, że sprawcy zostaną ukarani. - Być może jakieś wątki tej sprawy pojawią się w innych postępowaniach, ktoś w końcu coś powie, może znajdziemy broń, z której strzelano - wylicza.

O ofiarach nie zapominają też dawni znajomi. Przy szlaku z Karłowa na Narożnik wciąż stoją dwa krzyże połączone łańcuszkiem, a na nim tabliczka z napisem "Byli młodzi, wrażliwi, pełni radości życia. Zginęli od kul zabójcy, w górach, które tak ukochali". Przy krzyżach zawsze jest wyrwana trawa i posadzone kwiaty...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławscy studenci zamordowani w górach. Prokuratura rozkłada ręce - Gazeta Wrocławska

Komentarze 24

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gg
Wszystko jednak wskazuje na motyw seksualny tej zbrodni.
Ania była bardzo ładna, a na szlaku niestety bezbronna. Zdjęli bandyci tę dwójkę ze szlaku i Roberta trzymali z boku, a Anię usiłował jeden z nich zgwałcić, wtedy Robert zareagował i został zastrzelony. Akcja miała bardzo dynamiczny przebieg, ale wydaje mi się, ze już wcześniej niż na miejscu zbrodni zostali zaczepieni przez bandytów. Ania z Robertem nie szli cały czas niebieskim szlakiem, bo mieli bardzo dużo czasu a opodal były bardzo ciekawe rosliny zeszli na zielony lub zółty, a potem znowu szli do niebieskiego. Dlatego, ze policjanci byli pewni, ze szli wciąż niebieskim nie szukali śladów wtedy na innych szlakach. To był błąd.
Siniaki na kolanach obojga mogą wskazywać, że po drodze upadli, może juz wtedy usiłowali uciec oprawcom. To wszystko mogło trwać.
Kulminacją była próba gwałtu i zastrzelenie Roberta, a później w konsekwencji i Ani.
Zrobiły to co najmniej dwie osoby o zaburzonej psyche.
G
G
Idiotka
K
Kraków
Fani PiS mieli niedaleko zlot. PiS gnoi inność przyrodę i wolne myślenie.
K
Kraków
Fani PiS mieli niedaleko zlot. PiS gnoi inność przyrodę i wolne myślenie.
b
beta
Skoro młodzi bardzo serio traktowali ochronę przyrody, zaś niedaleko miejsca ich śmierci była prowadzona wycinka, może próbowali interweniować? Może zobaczyli coś, co ich zbulwersowało? Może kogoś zdenerwowali? Czy ktoś brał pod uwagę środowisko lokalnych leśników lub myśliwych? Wersja z nazistami wydaje się bardzo mało poważna. Natomiast ciekawe, dlaczego takie naciski były wywierane na zamknięcie śledztwa. Nie tylko dzisiaj lobby myśliwych jest bardzo, ale to bardzo mocne i nietykalne, zwłaszcza w lokalnych środowiskach.
R
RAY
Może także dlatego zniknął m.in. aparat. Być może wykonano wspólną fotkę bądź fotki, ze sprawca/ami. Spontanicznie z inicjatywy Roberta czy Ani. Może nawet poproszono w tym celu przypadkowego turystę, akurat przechodzącego na szlaku, który mógłby być ewentualnym cennym świadkiem. Po tylu latach trudno sprawdzać takie tropy, choć nie jest to niemożliwe.
R
RAY
Zniknięcie pamiętnika oraz aparatu może być ważną wskazówką. Śledczy powinni (a prawdopodobnie miejmy nadzieję próbowali) podążyć tym tropem. To jedna z możliwości/wątków, choć oczywiście nie ma pewności. W pamiętniku mogły być zawarte krótkie wzmianki o osobie/ach, którą/re Ania i Robert poznali (przynajmniej dla nich) przypadkowo w drodze, w Dusznikach albo już po wyruszeniu na szlak. Może nawet wcześniej w pociągu/autobusie jadącym do Dusznik. Poszukiwania i sprawdzanie świadków powinno więc się rozpocząć przynajmniej od Dusznik. W takich okolicznościach mogła nawiązać się spontaniczna, pobieżna znajomość. Młodzi ludzie byli zbyt otwarci i ufni, co nie jest dziwne, w górach panuje raczej atmosfera zaufania do innych turystów. Do tego atmosfera wakacji, lata. Sprawca/cy mogli widzieć, jak dziewczyna od czasu do czasu notuje coś w pamiętniku. Mogłoby to świadczyć, że znajomość mogła trwać parę godzin. A sprawca/cy zaobserwowali zachowanie dziewczyny. Tolerował/li to, aż do dojścia w bardziej ustronne miejsce, gdzie zrobi/li, co zaplanowali.
d
darek31
wiele czytałem o tej sprawie , oglądałem reportaż i uważam za najbardziej prawdopodobne że to ci faszysci. są to ludzie fanatyczni,zabić dla nich to bułka z masłem. mieli napewno broń z której umieją korzystać, chcieli pewnie kogos zabić w tym ważnym dla nich dniu,a studenci przypominali hipisów. resztę łatwo się domysleć. dla mnie nie ma tu nic tajemniczego.
A
Ania
Born in the prl- Nie zrozumiałeś komentarza i się unosisz i obrażasz. Przedmówcy chodziło o obecne czasy i nawiązał do stwierdzenia z art., że teraz dzięki temu, że mogą namierzać telefony kom. mają super skuteczność w rozwiązywaniu spraw, bo po logowaniu się telefonu w danym miejscu zawęża im się krąg potencjalnych sprawców, a później to już z górki. Niestety rzeczywistość jest nieco inna..
G
Goryl 2.
Ja myślę, że za zabójstwem może stać ktoś ze służb. Sposób zabójstwa sugeruje, że strzelał ktoś kto potrafił się doskonale posługiwać bronią, w dodatku uderza bezwzględność morderstwa dokonana na młodych niewinnych ludziach. Zwykli bandyci tak precyzyjnie nie oddawaliby strzałów w dodatku w głowę. Już dziadek przecież, na samym początku śledztwa (stary doświadczony dochodzeniowiec), stwierdził, że tak strzelają tylko zawodowcy. W dodatku dodać do tego sztuczną akcję „Rumun” (skąd my to znamy), film naświetlony, tajemniczego celnika, który odłącza się od swego towarzysza w okolicach Narożnika, mniej więcej w czasie popełniania zbrodni, szybkie zamkniecie śledztwa oraz nie możność jego dokończenia w 2003 r., blondyn którego nikt nigdy nie rozpoznał, itd. A przede wszystkim nie wykrycie oraz mnóstwo mnożących się pytań związanych z tą sprawą. Sprawców musiało być 2 działających w pełnej kooperacji, potrafiących się doskonale posługiwać bronią. Reszta czynności po zabójstwie, a więc kradzież, obnażenie była czystą pozoracją, mającą na celu zmylenie celowe śledztwa (upozorowanie gwałtu, upokorzenie dodatkowe, motyw rabunkowy itd. itp.). Być może studenci stali się przypadkowo świadkami czegoś nielegalnego. Natknęli się na jakąś transakcję nielegalną? Jeżeli rzeczywiści za morderstwem stoi ktoś ze służb, to można przypuszczać, że albo nie zostanie w ogóle wyjaśnione i zapomniane. Albo ktoś po np. 35 lub więcej latach, powie nieoficjalnie prawdę jakiemuś dziennikarzowi śledczemu lub historykowi, który będzie pisał o tej zbrodni artykuł, reportaż.
07
Niekoniecznie, pamietnik moglbyc podpisany imieniem i nazwiskiem. Zrabowano rowniez dokumenty tozsamosci ofiar: dowdy, paszporty, czeki, (dziennik). A ukrycie tozsamosc ofiar, bylo jednym z ceolow mordercow.
07
Niekoniecznie, pamietnik moglbyc podpisany imieniem i nazwiskiem. Zrabowano rowniez dokumenty tozsamosci ofiar: dowdy, paszporty, czeki, (dziennik). A ukrycie tozsamosc ofiar, bylo jednym z ceolow mordercow.
Z
Zmartwiony
Do SH. i nie tylko.
Znalazłem w sieci artykuł na ten temat, co prawda z przed 9 lat, ale nadal wydaje się aktualny.
Polecam wpisać w gogl "Górskie Opowieści – blog o górach I takie historie się w górach zdarzają".
Z
Zmartwiony
Mordercy zabrali pamiętnik Ani - mogła w nim opisać "mężczyznę" z którym w Dusznikach widziano ją i Roberta. Policjant który nie przyjął zgłoszenia zaginięcia Ani i Roberta mógł być powiązany z mordercami (ONR). To luźne przypuszczenia, miałem wtedy nie całe 10 lat. Zbliża się 20 rocznica śmierci Ani i Roberta :'(
e
eTam
Normalny człowiek nie posiada broni i najczęściej nawet nie wie jak się nią posłużyć. Wątpliwe aby to był znajomy i do tego zazdrosny ... stawiam na jakichś "szpionów", który akurat tamtędy się przemieszczali i w jakiś dziwny sposób nadziali się na turystów albo odwrotnie. Zabrany pamiętnik i zegarek dla niepoznaki, upozorowany motyw. Aparat bo jednak mogli zrobić jakieś demaskujące zdjęcie. Czeska broń, brak sladów nabojów w bazach danych i do tego 1997 ... roiło sie wówczas bardziej od szpiegów niż teraz ... komuchy i ruski nei mogli się pogodzic z tym, że doszło do swobody i demokracji, cały czas sledzili, byli, czuwali. Jak dla mnie to obce służby. Wykrywacze metalu i powrót na miejsce zbrodni.
Wróć na i.pl Portal i.pl