Wrocławianie uwięzieni w jaskini. Walka z czasem trwa

m/xnews/tm,mar
fot. tomasz mateusiak / polskapress
Trwa dramatyczna walka z czasem, by uwolnić dwóch wrocławian uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach. Zostali tam uwięzieni w sobotę. To członkowie jednego z wrocławskich klubów speleologicznych. - Prowadzimy dramatyczną walkę z czasem. Z każdą chwilą szanse zaginionych grotołazów na przeżycie maleją - mówią wprost ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Obaj grotołazi mają około 30 lat. - Eksplorowali oni mało znane korytarze jaskini - mówi naczelnik TOPR Jan Krzysztof. W nocy z poniedziałku na wtorek ratownikom udało się poszerzyć korytarz jaskini, ale wciąż nie ma kontaktu z wrocławianami.

W tatrzańskiej Jaskini Wielkiej Śnieżnej utknęło dwóch grotołazów. Wąski korytarz jaskini zalała woda. Od soboty trwa skomplikowana akcja ratunkowa, w której uczestniczy już kilkudziesięciu ratowników. Ratownikom dotychczas nie udało się nawiązać kontaktu z grotołazami.

Uwięzieni to członkowie Klubu Speleologicznego z Wrocławia, którzy w zeszły czwartek weszli do Jaskini Wielkiej Śnieżnej by zbadać jej nowe rejony. To doświadczone osoby. Są członkami Polskiego Związku Alpinizmu.

Zaginieni w tatrach wrocławianie byli członkami Sekcji Grotołazów Wrocław. - Nie udzielamy żadnych informacji na ich temat, dopóki nie będzie żadnych przełomowych informacji o postępach akcji ratunkowej - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl prezes sekcji Mirosław Kopertowski. - Koledzy dysponują wiedzą jak się zachować w takiej sytuacji - dodaje.

- Byli dobrze przygotowani. Wyróżniali się na kursach. Ale to jest sport ekstremalny, nawet przy zachowaniu najwyższych środków bezpieczeństwa dochodzi do wypadków - dodaje inny wrocławski grotołaz. Też nie chce mówić więcej o zaginionych kolegach. - My teraz żyjemy tą akcją ratunkową - dodaje.

- Nie znam ich osobiście ale po rejonie jaskini, w który się wybrali, mogę się domyślać, że są dobrymi, twardymi zawodnikami i są wściekle sprawni – mówi nam Maciej Cepin „Luźny”, początkujący grotołaz z klubu Speleoclub Wrocław.

Dwóch uwięzionych wrocławian reprezentuje Sekcję Grotołazów Wrocław. To właśnie jej członkowie odkryli w 1994 roku część Jaskini Śnieżnej zwaną Partiami Przemkowskimi. I właśnie tam – w miejscu, ciągle jeszcze niezbadanym – znajdują się teraz dwaj wrocławscy grotołazi.

Maciej Cepin był w Jaskini Śnieżnej podczas swojego szkolenia. Ale – jak podkreśla – był tylko w łatwiejszej części. - Zejście dwieście metrów w dół zajęło mi dwie godziny - mówi. Nasz rozmówca pokazuje plan jaskini i miejsce, do którego doszli poszukiwani dziś grotołazi. Po drodze są ekstremalnie trudne fragmenty. Gdzie człowiek musi się przeciskać przez bardzo wąskie korytarze

- Ta akcja w jaskini odbywa się w bardzo wąskich miejscach. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Byliśmy świadomi, jak skomplikowane będzie to działanie. Za każdym razem spotykamy różne przeszkody. To nie tylko kwestia wody i nurkowania, ale także wąskości i braku cyrkulacji powietrza – tłumaczy Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

Jak dodał, warunki w jaskini są na tyle trudne, że nie można na szerszą skalę zastosować ładunków wybuchowych, które służą do poszerzania i udrażniania przejść w skałach. Mówiąc o zaginionych grotołazach, naczelnik zauważył, że musieli być dobrze przygotowani oraz odpowiedniej postury, by dotrzeć w głąb bardzo wąskich korytarzy. Drogę odwrotu mogła im odciąć woda.

- Prawdopodobnie podczas działań w jakiś sposób niechcący odcięli odpływ wody. W pewnym momencie w ciągu pół godziny zapełniła się niecka, która odcięła im możliwość powrotu – wyjaśnia naczelnik TOPR.

W nocy z poniedziałku na wtorek ratownikom udało się poszerzyć korytarz za pomocą ładunków wybuchowych. Wciąż nie ma jednak kontaktu z grotołazami.

Uwięzieni w Jaskini Wielkiej Śnieżnej grotołazi to dwaj mężczyźni wieku około 30 lat, którzy uczestniczyli w większej wyprawie jaka w czwartek (15 sierpnia) zeszła z samego rana do jaskini. Niestety po dwóch dobach przebywania w jaskini dalej kontynuowali oni swoją wyprawę pomimo, że poziom wód podziemnych w jaskini zaczął się podnosić i odcięła ona dwóch z 6 będących w środku ludzi. Ci który mogli dostać się do wyjścia wezwali pomoc.

Ratownicy TOPR na miejsce ruszyli natychmiast. Początkowo ze śmigłowca desantowało się ich przy wylocie jaskini dziewięciu. Planowali oni, że dotarcie do poszkodowanych zajmie im od 6 do 8 godzin. Później okazało się, że będzie to o wiele cięższe zadanie niż mogło się wydawać. Ostatecznie w niedzielę rano do akcji ratowniczej włączyło się 11 ratowników a kilka godzin później 5 kolejnych toprowców i 3 strażaków z komendy miejskiej w Krakowie.

- Około południa na miejscu pracowało już łącznie 27 osób i jeden grotołaz z grupy, która zawiadomiła o wypadku - mówił mediom ratownik TOPR Piotr Konopka.

- Cały czas próbujemy odnaleźć zaginionych. Nie możemy nawiązać z nimi kontaktu. Ze względu na bardzo długi czas w jakim przebywają oni w trudnych warunkach istnieje poważna obawa o ich stan zdrowia - dodawał.

Akcja potrwa tygodnie?
- Bardzo boimy się o ich zdrowie a nawet życie bo oni przebywają w tej jaskini już 3 doby (stan na niedziele wieczorem gdy zamykaliśmy to wydanie gazety) - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - W środku temperatura to 2-3 stopnie Celsjusza i to zarówno jeśli chodzi o powietrze jak i wodę. Ratownicy maja bardzo utrudnione zadanie bo by dotrzeć do miejsca gdzie mogą znajdować się uwięzieni odgradza ich wąski tunel skalny o szerokości około 40 na 40 centymetrów.

Dlatego jak dodawał w sobotę naczelni TOPR jeszcze w niedzielę wieczorem w Tatry ma dotrzeć specjalistyczny transport materiałów pirotechnicznych dostarczonych przez strażaków z Krakowa. Za ich pomocą TOPR wspólnie z posiłkami przybyłymi ze Słowacji i właśnie strażakami będzie odstrzeliwał poszczególne odłamki skalne by poszerzyć sobie drogę do uwięzionych.

- To będzie jednak bardzo trudne zadanie. Może potrwać nie tyle wiele godzin co wiele dni a nawet kilka tygodni - mówi Jan Krzysztof. - Musimy być na to przygotowani dlatego w górach, u wylotu jaskini budujemy małe obozowisko. Poszczególni ratownicy po wyjściu z jaskini będą w nim odpoczywać by nabrać sił przed ponownym zejściem w dół.

Co to za jaskinia?

Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, choć nie wszystkie z nich zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych. TOPR działa przy tym położonym pod Małołączniakiem.W ten dzień wczesnym popołudniem dostali oni informację, że dwóch grotołazów, którzy wybrali się na eksplorację Jaskini Wielkiej Śnieżnej zostało odciętych od wyjścia przez podnoszący się poziom wody.

Zapytaliśmy naszych czytelników na Facebooku, czego we Wrocławiu jest za dużo, co im przeszkadza, co powinno się zmienić. Zobacz co odpowiedzieli. Dołącz do dyskusji, kliknij na ostatni slajd i wyraź swoje zdanie. Zobacz na kolejnych slajdach czego we Wrocławiu jest za dużo - posługuj się myszką, klawiszami strzałek na klawiaturze lub gestami

Tego we Wrocławiu jest za dużo! Wrocławianie się skarżą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wrocławianie uwięzieni w jaskini. Walka z czasem trwa - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl