Wolność, łagier czy egzekucja? Co czeka bohaterów z Azowstalu

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
fot. Russian Defense Ministry Press Service/Associated Press/East News
Co się stanie z obrońcami Azowstalu? Ukraińscy urzędnicy i krewni żołnierzy apelują do Moskwy o traktowanie ich jak jeńców wojennych. Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk powiedziała, że Kijów "będzie walczył o powrót" każdego z nich. Jednak Rosji nie spieszy się do wymiany jeńców. Wiele wskazuje na to, że chce maksymalnie wykorzystać fakt, iż ma w ręku „nazistów” z Pułku Azow.

Nie wiadomo dokładnie, ilu obrońców Azowstalu trafiło w ręce Rosjan. Rosyjskie ministerstwo obrony informowało początkowo o ponad 1,7 tys. Potem jego rzecznik, gen. Igor Konaszenkow mówił już nawet o blisko 2,5 tys. Strona ukraińska nie komentuje tych liczb – wciąż bowiem toczą się trudne negocjacje w sprawie losu żołnierzy z Mariupola. Rosyjska agencja Interfax wcześniej donosiła, że Moskwa rozważa ich wymianę na Wiktora Medwedczuka, lidera prorosyjskiego obozu na Ukrainie, siedzącego teraz w areszcie, kuma Putina. Jednak rzecznik Kremla zdementował te doniesienia. Rosja nie spieszy się jednak z negocjacjami w sprawie wymiany. Przewodniczący Dumy Państwowej, Wiaczesław Wołodin, posunął się nawet do stwierdzenia, że ukraińscy jeńcy wojenni, których określił mianem "nazistowskich zbrodniarzy", nie mogą zostać przekazani. Oczywiście to nie on tu decyduje, ale warto zwrócić uwagę na kampanię nienawiści rozpętaną przeciwko „azowcom” w Rosji. Kreml musi się z tym liczyć.

Propaganda i prawo

Deputowany Leonid Słucki, następca Władimira Żyrinowskiego, szef frakcji Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji w Dumie, przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych Dumy, powiedział 22 maja, że los wziętych do niewoli żołnierzy "powinien zostać określony przez trybunał". Słucki powtórzył, że nie może być żadnej wymiany jeńców z udziałem członków Pułku Azow. Denis Puszylin, lider tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, powiedział, że to więźniowie, którzy powinni stanąć przed „międzynarodowym trybunałem” - co jest brednią. Międzynarodowe trybunały tworzą różne państwa zgodnie z prawem międzynarodowym. Oczywiście nie można wykluczyć, że za „międzynarodowy” trybunał uzna Moskwa jakiś pseudosąd złożony z przedstawicieli Rosji oraz „republik ludowych” z Donbasu, które uznała przecież Rosja za państwa.

Możliwe, że Rosja wykorzysta jeńców z Mariupola do zmuszenia Kijowa do faktycznego uznania tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Przetrzymywanie części jeńców w „DRL” może mieć na celu zmusić Ukrainę do negocjacji z władzami „państewka” donieckiego. Dotąd Kijów odmawiał bezpośrednich kontaktów z „republikami ludowymi” z Donbasu, słusznie uznając, że to obszar okupowany przez Rosję, a „republiki” to marionetki Moskwy. Niewykluczone, że będziemy mieli do czynienia z trzema pokazowymi „procesami”. Jednym w Doniecku, drugim w Ługańsku, trzecim gdzieś na terytorium Rosji. Procesy w „republikach” w Donbasie miałyby pokazać, że na Ukrainie toczy się wojna domowa (ta narracja jest realizowana przez Moskwę od 2014), proces w Rosji byłby dowodem na to, że Rosjanie „denazyfikują” Ukrainę. Skoro nie udał się Putinowi kompletnie punkt pod tytułem „demilitaryzacja Ukrainy”, to przynajmniej pojawiła się teraz szansa na propagandowe rozegranie punktu „denazyfikacji Ukrainy” - właśnie w postaci „procesu” rzekomych nazistów z Pułku Azow.

Kara śmierci?

Słucki jest jednym z rosyjskich polityków i publicystów żądających procesu żołnierzy Azowa jako „nacjonalistów-terrorystów” z opcją wyroku śmierci. Wzywa w tym celu do zniesienia wprowadzonego w Rosji w 1996 roku moratorium na wykonywanie wyroków śmierci. Chociaż Rosja zobowiązała się do przestrzegania Protokołu 13 do Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, który zakazuje kary śmierci, nigdy go nie ratyfikowała. W marcu Rosja wycofała się z Rady Europy, co oznacza również, że nie przestrzega już Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale nadal obowiązuje ona przez sześć miesięcy Rosję. Naruszenia praw człowieka, które zostaną popełnione do połowy września 2022 roku i za które Rosja jest odpowiedzialna mogą zostać zaskarżone do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dotyczyłoby to potencjalnych tortur i egzekucji żołnierzy Pułku Azow.

Stawianie obrońców Azowstalu przed jakimś trybunałem, czy choćby zwykłym sądem byłoby złamaniem cywilizowanych zasad i międzynarodowego prawa. Ewakuowani z Mariupola żołnierze to jeńcy wojenni. To jednoznacznie wynika z Konwencji Genewskiej z 1949 r., szczególnie jej artykułu 13. Oczywiście jest możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za zbrodnie wojenne (przykładem proces przed ukraińskim sądem i wyrok dożywocia dla rosyjskiego żołnierza), ale taka osoba ma prawo do sprawiedliwego procesu. Oczywiście można przyjąć, że jeśli Rosjanie zechcą jednak skazać żołnierzy z Azowa, to „dowody się znajdą”. Nie jest przypadkiem, że zaraz po ich uwięzieniu w rosyjskim przekazie pojawił się wątek rozliczenia „azowców” za ich rzekome zbrodnie wojenne w Donbasie.

W przypadku łamania konwencji genewskiej Rosja będzie odpowiedzialna jako państwo, a konkretne osoby poniosą odpowiedzialność karną. W przypadku egzekucji bez sprawiedliwego procesu Rosja naruszy międzynarodowe prawo, tyle że nie ma uzgodnionych reguł karania za takie postępowanie. Poszczególne kraje mogą wyciągnąć konsekwencje, np. w postaci sankcji czy ścigania obywateli Rosji odpowiedzialnych za ewentualne procesy i egzekucje „azowców”. I tylko tyle. Wątpliwe, by Kreml się tym przejmował. W Rosji nakręca się spirala nienawiści do Ukrainy i Ukraińców za to, że tak skutecznie się bronią. Jednocześnie rośnie krytyka reżimu Putina za nieudolność w prowadzonej wojnie. Niestety, nie można wykluczyć, że ktoś na Kremlu uzna, że w takiej sytuacji warto z politycznego punktu widzenia przelać krew „nacjonalistów” ukraińskich, żeby choć trochę uspokoić krytyczne głosy w kraju.

Co zrobi Kreml?

Może też być tak, że rosyjskie władze będą chciały wykorzystać propagandowo „azowców” - osądzić ich, skazać. A dopiero potem wymienić. Możliwość wymiany oczywiście istnieje bez procesu, ale też osobę skazaną można wymienić. Nie raz zdarzało się to już między Rosją a innymi krajami, choćby niedawno z USA. Trevor Reed, skazany w 2020 r. na 9 lat więzienia, został wymieniony na Konstantina Jaroszenkę, skazanego w 2011 r. na 20 lat więzienia. Mówiąc krótko, fakt prawomocnego wyroku pozbawienia wolności nie oznacza, że w przyszłości taki więzień nie zostanie wymieniony. Oczywiście co innego wyrok śmierci. Choć i tu sam fakt zapadnięcia takiego orzeczenia nie musi przesądzać o szybkim jego wykonaniu. Można więc sobie nawet wyobrazić sytuację wymiany skazanego na śmierć oficera Pułku Azow na jakiegoś Rosjanina lub Rosjan skazanych na Ukrainę za ciężkie przestępstwa na ciężkie i długie więzienie.

Zapewne Rosja różnie będzie traktować wziętych do niewoli obrońców Azowstalu. Są tam przecież pogranicznicy, są żołnierze piechoty morskiej, są wreszcie żołnierze Gwardii Narodowej z Pułku Azow. Tych pierwszych i drugich Rosja pewnie wymieni bez problemu – wszak trudno oskarżyć ich o „nazizm”. Oczywiście zupełnie inna historia z Pułkiem Azow. 26 maja Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej ma wydać orzeczenie w sprawie wniosku o uznanie Pułku Azow za "organizację terrorystyczną". Wyrok Sądu Najwyższego najpewniej dużo wyjaśni w kwestii dalszych losów obrońców Azowstalu. Będzie wtedy wiadomo, jaki los chce im zgotować rosyjski reżim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl