Wojskowy Korpus Górniczy: Młody, na rozkaz na szychtę biegiem marsz

Grażyna Kuźnik
Tablica w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu
Tablica w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu Arkadiusz GOLA
Wojskowy Korpus Górniczy powstał w październiku 1949 roku. Trafiło tam około 200 tys. podejrzanych politycznie osób. Czekała ich niewolnicza praca w kopalniach węgla i uranu.

Wielu młodych mężczyzn w latach 1949-1958 myśli, że karta powołania oznacza zasadniczą służbę w armii. Nie zobaczą jednak koszar, tylko obozowe baraki przy kopalniach. Na miejscu dowiedzą się, że zostali właśnie górnikami. Za odmowę fedrowania jest sąd wojskowy, obowiązuje przysięga wojskowa i regulamin Sił Zbrojnych; rozkazy trzeba wykonywać od razu i bez szemrania. Wybrano właśnie ich, bo są elementem obciążonym politycznie, szkodnikami, ale władza daje im jeszcze jedną szansę. Mogą udowodnić swoją lojalność i przydatność dla państwa. Powinni być za to wdzięczni, więc do roboty.

Utajnione listy kandydatów do wojskowych batalionów górniczych sporządzają wspólnie resorty bezpieczeństwa i obrony narodowej.

- Poborowych nie informowano wcześniej, do jakiej formacji zostali przydzieleni, to miało być zaskoczenie - pisze Zenon Szmidtke z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, w rozprawie „Praca represjonowanych politycznie żołnierzy-górników w kopalni Mikulczyce”.

Nic dziwnego, że wszyscy nowi górnicy-żołnierze są oszołomieni. Nie mają pojęcia, czego się spodziewać. Rzeczywistość okazuje się gorsza od ich wyobrażeń.

Rzucali się w szyby

Zenon Schmidtke ustalił, że w szeregach batalionów Wojskowego Korpusu Górniczego znaleźli się głównie synowie zamożniejszych rolników, tzw. kułaków, rzemieślników i inteligencji (49 proc.), następnie krewni osób, które osiadłyna Zachodzie (24 proc.) i synowie uczestników grup partyzanckich (15 proc.). Reszta to ci, których po prostu uznano za wrogów Polski Ludowej.
Jan Kamiński z Sieradza, syn rolnika z dziesięcioma hektarami ziemi, trafił do kopalni Mikulczyce w Zabrzu. Przyznał, że nigdy wcześniej nie widział kopalni i marzył, że dostanie się do lotnictwa. - Ojciec siedział w więzieniu za to, że nie dostarczył kontyngentu zbożowego, wujek andersowiec spod Monte Cassino nie wrócił do kraju, a rodzina działała w PSL Mikołajczyka. To były moje grzechy - wspominał Kamiński (zmarł w sierpniu 2016 roku).

Jan Bógdoł, urodzony w Katowicach w 1930 roku, syn oficera policji, zamordowanego przez NKWD w Miednoje, także trafił do kopalni Mikulczyce. Uznano, że nie jest godny, żeby służyć jako zwykły żołnierz, Służył więc przy fedrowaniu, potem został cenionym aktorem, grał w „Soli ziemi czarnej” i „Perle w koronie”, w śląskich teatrach.

Jego rówieśnika, Stanisława Białczaka z Wałbrzycha, skierowano do kopalni Wujek. Mówił: - Wielu kolegów nie znało zasad pracy w kopalni. Ginęli w tragicznych wypadkach, wielu nie wytrzymywało psychicznie szykan i popełniało samobójstwa. Widziałem, jak rzucali się w głębokie, kilkusetmetrowe kopalniane szyby.

Ordynariat Polowy WP cytuje wypowiedź Zbigniewa Pawłowskiego, który pracował w kopalni Kleofas i poznał dane dotyczące wypadków. Żołnierz górnik stwierdził: „To było ściśle tajne, nie mogłem nikomu o tym powiedzieć. Kiedy zobaczyłem, ile jest różnych wypadków w samym górnictwie węgla kamiennego, nie licząc nawet kopalń uranu i rudy, to było od 12 do 13 tysięcy, a kilkaset było śmiertelnych... Nie mogłem spać, to była zbrodnia!”.

Władysław Gąsiorowski, autor monografii „Żołnierze z kilofami” (Płock 2001), ustalił: „Przez dziesięć lat średnio po 20 tysięcy rocznie żołnierzy wcielano do batalionów górniczych. Zginęło przez cały ten okres około 1500 osób. Poważne uszczerbki na zdrowiu poniosło ponad 10 tys. żołnierzy”.

Gąsiorowski stwierdza, że kopalnie cierpiały na brak rąk do pracy dlatego, że Związek Radziecki „zażyczył sobie ze Śląska fachowców górniczych. Wysłano ich na daleką Syberię. Niewielu wróciło”. Tych świetnych praktyków zastąpić mieli chłopcy bez żadnego pojęcia o górnictwie, wygłodniali i poniewierani.

Ściśle tajne

Edward J. Nalepa w pracy o genezie batalionów górniczych stwierdza, że wcześniej szukano żołnierzy ochotników do kopalń, przede wszystkim na Śląsku, ale akcja przyniosła znikome efekty, „zgłosiło się jedynie 373 żołnierzy, pomimo szerokiej akcji propagandowej”. 5 sierpnia 1949 roku szef Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego WP, gen. Edward Ochab, wydaje rozkaz skierowania przymusowo 4 tys. poborowych do górnictwa. Przeszkolenie zbędne, broni nie dostaną, tylko kilofy. Pierwsze bataliony powstają w październiku tego roku.

Drugi ściśle tajny rozkaz nr 008 wydaje marszałek Polski Konstanty Rokossowski 1 lutego 1951 roku. Są w nim dokładne wskazówki, kogo wcielać. Np. „poborowych pochodzących ze środowiska bogaczy wiejskich, wywłaszczonych obszarników, kupców, właścicieli przedsiębiorstw przemysłowych zatrudniających siły najemne, właścicieli większych nieruchomości miejskich oraz synów b. funkcjonariuszy reżimu przedwrześniowego”. A poza tym każdego, kto się naraził sam lub pochodzi z niepewnej politycznie rodziny.

W Zabrzu żołnierze-górnicy stanowili 30 proc. załóg kopalń. Wielu z nich mówiło później o życzliwości zawodowych górników, bez której trudno byłoby wytrwać. W tym mieście istnieje jedyna w kraju izba pamięci poświęcona żołnierzom-górnikom. Tutaj jeszcze się o nich pamięta, chociaż w kraju czują się zapomniani.

Niektórzy poborowi trafili do wydobycia uranu na potrzeby broni atomowej ZSRR. Bez ochrony przed radioaktywnością, ciężko chorowali; z 3 tys. takich górników przeżyli nieliczni. Wszyscy żołnierze batalionów po zakończeniu służby nadal byli podejrzani, jakby mieli plamę w życiorysie. Bataliony są plamą, ale na dziejach Wojska Polskiego, wtedy pod wpływem reżimu stalinowskiego. Zniknęły ostatecznie w 1959 roku.

Jeden z żołnierzy-górników powiedział: „Poszliśmy do wojska, a trafiliśmy do kopalni. To było maltretowanie naszej młodości. Ja całą młodość miałem zmarnowaną”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Wojskowy Korpus Górniczy: Młody, na rozkaz na szychtę biegiem marsz - Dziennik Zachodni

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

z
zak1953
a Ślązaków do roboty nie stykło, władza (ponoć polska) godziła się na wysyłki ludzi do ZSRR. Nawet kiedy już zakończono przymusową pracę poborowych, werbusy z centrali stanowiły większość zatrudnionych na dole. Bo mogli zarobić spore jak na PRL pieniądze - bez wykształcenia.
Wróć na i.pl Portal i.pl