Wojciech Pijanowski: "Magda, pocałuj pana"? Umówmy się, że to były pomyłki...

Anna J. Dudek
Wojciech Pijanowski
Wojciech Pijanowski FOT. SYLWIA DABROWA / POLSKAPRESSE
Dlaczego gra w chińczyka jest w Polsce nielegalna, a najpopularniejsze gry świata pochodzą z Dalekiego i Bliskiego Wschodu- opowiada Wojciech Pijanowski, spec od gier, w rozmowie z Anną J. Dudek.

Jaką grę Pan ostatnio wymyślił?
Właśnie sąsiedzi i znajomi testują moją nową grę na telefony komórkowe. To gra słowna.

Jak scrabble?
Każda gra słowna kojarzy się ze scrabblami, ale ta się zasadniczo różni. Trzeba będzie układać wyrazy na różnej wielkości planszach. Gdybyśmy grali razem, to ja wybieram literę, która jest punktowana, a pani na swojej planszy musi tę literę także umieścić. A ja nie widzę pani planszy. Później pani wybiera literę.

Lubi pan gry słowne?
Dość, ale najbardziej lubię gry, w których trzeba myśleć, a to niekoniecznie muszą być gry słowne.

Strategiczne?
Też. Lubię np. "Bitwę pod Jutlandią", to stara gra. Nowych nie bardzo lubię.

A gry komputerowe?
Nie lubię. Trochę grywałem, żeby sprawdzić, ale nie. Nie lubię też gier z kostkami, bo są losowe. Jak gram w monopol, to nie używam kostek, tylko kart do gry. Jedna osoba dostaje 13 pików, następna osoba trefle etc. Wybierając kartę, decydujemy sami, o ile pól się przesunąć, ze zwykłej gry robi się więc gra strategiczna.

Są mody na poszczególne gry?
Tak, ale nie wiem, co jest modne w tej chwili, bo dawno nie grałem. Raczej zajmuje się wymyślaniem, a nie graniem.

W Pana przypadku gry stały się sposobem na życie. Nawet pracę magisterską Pan o grach napisał: "Gra jako metoda w nauczaniu problemowym". To się zaczęło już w czasach studenckich?
Nie, jeszcze wcześniej. Jako dziecko grywałem z ojcem i bratem. Mój ojciec, który był krytykiem filmowym, dość dużo podróżował po świecie. Z podróży przywoził gry, a jak przywiózł, to graliśmy. Te gry zostały w mojej głowie, najpierw jako hobby, później jako zawód - co jest dość wygodne.

Kiedy ściągnął Pan do Polski "Koło Fortuny", miał Pan poczucie misji, że oto może w rozrywkowy sposób, ale jednak niesie kaganek oświaty?
Misji to może nie, ale to dość edukacyjny program. Tam były cytaty z literatury, przysłowia, których ludzie nie znali. Każda gra może wnieść coś nowego do życia człowieka.

Politykom i menedżerom pomogłoby granie w gry strategiczne?
Oczywiście. Są takie gry symulacyjne, które udają życie, np. sytuację z zakładu pracy przenosi się na grę. Ja robiłem takie gry w latach 70., kiedy jeszcze nikt o tym nie myślał. Wymyślaliśmy takie gry z obecnie profesorem Wiktorem Askanasem. Robiliśmy gry dla dyrektorów socjalistycznych przedsiębiorstw, a one były oparte o gospodarkę kapitalistyczną. To była fajna zabawa, bo panowie dyrektorzy nie mieli zielonego pojęcia, co mają robić. Jeśli dostawali 10 mln umownych złotych, mieli za to zakupić maszyny, ruszyć produkcję, robić różne fikcyjne rzeczy, które sprzedawaliby rynkowi, czyli mnie. To było w Krynicy. Już na dworcu usłyszałem, że się butelki obijają w walizkach u dyrektorów. Napić się panowie chcieli. Ale ostatecznie zaczęliśmy grać, panowie dyrektorzy się wciągnęli, to grali do białego rana. I tak przez całe trzy dni. Butelki wyjechały nieruszone, bo nie mieli czasu, żeby się napić. Siedzieli sami z siebie do piątej rano, bo chcieli być lepsi niż inna grupa.

Powiedział Pan, że lubi gry strategiczne. Szachy?
W szachy nie gram, bo to jest gra, która ma tak opracowaną teorię, że wygrywa ten, kto więcej książek przeczyta i ma lepszą pamięć. Wolę chińską grę "Go". Ma cztery tysiące lat i nieprzerwanie jest popularna. Jest doskonała dla dwóch osób. W skrócie - gra strategiczna, w której zabiera się rywalowi pola na planszy. To naprawdę trudna gra.

Staje się łatwiejsza, jeśli gra się coraz więcej?
Zasady gry można poznać w minutę. Ale żeby dobrze grać, trzeba ze 150 lat.

Pan dobrze gra?
Nie. Średnio. A gram już w nią 50 lat.

A poznał Pan kiedyś jakiegoś mistrza tej gry?
Tak. W latach 70. wyszła polska wersja tej gry z regułami, w których były błędy. Wtedy napisałem list otwarty do "Życia Warszawy". Napisałem, że wyszła fajna gra, ale jest tyle błędów, że ludzie się nie nauczą w nią grać. Oni wydrukowali ten list, po czym zadzwonił do mnie pewien Japończyk, pan Watanabe, zapraszając mnie na partię "Go". Pojechałem, rozłożył planszę, usiedliśmy w kucki i rozegraliśmy partię. Ograł mnie i powiedział, że popełniłem kilka błędów i że on mi zaraz wyjaśni, na czym one polegały. W grze jest 180 pionków. On te wszystkie pionki ściągnął z planszy i odtworzył wszystkie ruchy, które żeśmy wykonali w ciągu dwóch godzin. Z pamięci.

Na tym polega magia gier planszowych - na kontakcie z drugim człowiekiem, rywalizacji?
Jasne. Lepiej grać z drugą osobą niż z komputerem. Myślę, że jak Kasparow grał z komputerem, to cieszył się, że oszukał programistów, ale też bał się, że przegra.

Poza tą partią "Go" z panem Watanabe pamięta Pan jakieś szczególne z jakiegoś powodu partie innych gier?
Byłem reprezentantem Polski na mistrzostwach świata w grze "Master Mind". Po pierwszym dniu byłem pierwszym.

A ostatecznie?
Ostatecznie szósty, bo mnie Rumuni oszukali, podpowiadali swojemu reprezentantowi, jakie kolory ja miałem.

Powiedział Pan kiedyś, że do gry trzeba mieć dobre towarzystwo.
Tak. Ja mam świetne towarzystwo do brydża, a jak wymyślam gry, to też dobre, bo męczę sąsiadów, żeby testowali. Teraz około 30 osób testuje tę nowa grę i jestem zadowolony, bo mówią, że fajna.

Robił Pan "Gęś", "Koło Fortuny", "Jarmark", współtworzył "Videotekę Dorosłego Człowieka" - zna Pan telewizję od podszewki. Jak się zmieniła przez te 40 lat?
Różnica jest taka, że jak w latach 70., 80., a nawet 90. wchodziło się do telewizji, to tam w każdym studiu coś się działo. Korytarze pełne były ludzi - aktorów, dziennikarzy, artystów. Teraz jak się wchodzi, to jest puściutko. Telewizja nie wykorzystuje swoich możliwości, nie ma produkcji. Chyba nie ma pieniędzy.

A jako widz jak Pan ocenia ofertę telewizji?
Zwykle oglądam kanały tematyczne. Te ogólne kanały nie mają mi absolutnie nic do zaoferowania. Nie oglądam żadnych seriali, bo po co? Filmy, które lecą, widziałem już 80 razy. Teatru nie ma. Ale ja jestem słaba próbka, bo mam specyficzne zainteresowania.

A teleturnieje?
Też jest mało.

Ma Pan jakiś ulubiony?
"Jeden z dziesięciu".

Sądzi Pan, ze ta formuła kiedyś się wyczerpie?
Nie, bo to jest quiz. Może być do końca świata i jeszcze o jeden dzień dłużej.

Widz się zmienił?
Nie, tylko teraz ma więcej możliwości wyboru, wybiera więc sobie to, co chce. Jedni oglądają disco polo, inni sport, jeszcze inni w tym czasie aukcje albo programy historyczne. Każdy może znaleźć coś dla siebie i to na tym polega ta cała zmiana w telewizji. Kiedyś były dwa programy, a teraz jest ich kilkanaście razy więcej i można sobie wybrać, co się chce oglądać.

Czy ta ograniczona oferta przyczyniła się do tego, że w czasie emisji "Koła Fortuny" wyludniały się ulice?
Oczywiście. Poza tym "Koło Fortuny" było emitowane po "Panoramie", co jest nietypową porą dla teleturnieju. W prime time, czyli w czasie największej oglądalności. "Koło Fortuny" było więc przez widzów trochę traktowane jak film fabularny, dlatego miało taką dużą widownię.

Zdarzały się Panu wpadki?
Raz powiedziałem hasło, że jest w kategorii "Słoń w składzie porcelany". Ale nikt się nie zorientował i panowie grali dalej.

Jak to możliwe, że ludzie się nie zorientowali, przecież droga eliminacji do programu była bardzo długa, chętni przechodzili między innymi testy, które miały określić wysokość ich IQ oraz testy psychologiczne?
Myślę, że czym innym jest rozwiązywanie testów w domu, a czym innym stanie przed kamerą. Oni się po prostu denerwowali, a poza tym był dodatkowy stres, bo przed nimi była perspektywa wygrania samochodu albo towarów wówczas deficytowych.

Byli ludzie, którzy przychodzili do programu tylko dla pieniędzy?
Tak, zdarzali się tacy, dla których wygranie pralki czy miksera było główną motywacją, ale dużo osób przychodziło po prostu dla zabawy, i takich najbardziej lubiłem. Było widać, że oni chcą powalczyć z hasłami, a pralka ich raczej nie interesuje. Hasła wymyślałem ja, więc zabawa była fajna.

Lubi Pan gry i lubi Pan bawić się słowami. Czy zdania: "Magda, pokaż panu w samochodzie" czy "Magda, pocałuj pana", to właśnie Pańskie słowne gierki? To była celowa zagrywka, a nie pomyłka.
Umówmy się, że to wszystko były pomyłki...

Grywa Pan w gry hazardowe?
To jest jedno, wielkie nieporozumienie: nie ma gier hazardowych! Są gry losowe i są hazardziści. Lo-so-we. Jeśli ktoś się hazarduje, to znaczy, że jest chory. Ja uzależniony nie jestem, ale w pokera gram, bo lubię. Ale on nie jest na tyle losowy, żebym go odrzucił. "Texas Hold'em" nie jest grą losową, mimo że na taką wygląda, tylko strategiczną. Mam duże pretensje do naszych ukochanych posłów, że zrobili ustawę, która zabrania grać w pokera. Na całym świecie grają, to jest sport, a w Polsce jest to zabronione. Mało tego, są też zabronione gry przy użyciu kostek.

Więc granie w chińczyka jest nielegalne?
Kiedy gramy w chińczyka, łamiemy prawo. To samo z grą w domino, bo przecież tam też są kostki.

Szachy pochodzą z Bliskiego Wschodu, "Go" z Chin. To najpopularniejsze gry świata. Na Zachodzie nie powstały żadne ciekawe gry?
Tak, "Backgammon", szachy, "Go", "Majong" - wszystko ze Wschodu. Oni od początku wiedzieli, że fajne są gry edukacyjne. Wymyślali gry, żeby uczyć ludzi. Ot i cała zagadka.

Co Pan teraz robi poza wymyślaniem gier?
Zacząłem pisać autobiografię. Na razie mam cztery strony.

A jak długo Pan nad tym pracuje?
Pół roku. Muszę ostro wziąć się do pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl