Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wnuk Anny Walentynowicz: Proszę mnie nie pytać o ekshumację

Dariusz Szreter
Tomasz Bołt
Z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem Anny Walentynowicz, rozmawia Dariusz Szreter.

Powróciła sprawa kontrowersji wokół identyfikacji zwłok Anny Walentynowicz. Podobno rodzina znów ma wątpliwości...

Nie można powiedzieć, że znów. Już w czasie ekshumacji we wrześniu ubiegłego roku mówiliśmy z ojcem, że takie wątpliwości są. Trudno nam było wtedy jednoznacznie stwierdzić, czy to babcia, bo zwłoki, które nam okazano, pozbawione były twarzy...

A pański ojciec zapewniał, że podczas identyfikacji 12 kwietnia 2010 roku w Moskwie ciało Anny Walentynowicz było niemal nienaruszone.

Owszem. Ekspertyzy z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, jakie przedstawiono nam w lutym, tych wątpliwości też nie rozwiały. A przy okazji doszło do skandalicznej sytuacji, kiedy to prokuratura ujawniła część tych ekspertyz, zanim rodzina zdążyła się z nimi zapoznać. Stwierdzono, że nie byliśmy nimi zainteresowani. To nieprawda, byliśmy zainteresowani i zapoznaliśmy się, tyle że od momentu powiadomienia nas o takiej możliwości do chwili upublicznienia ekspertyz upłynęły tylko trzy dni. A nasz pełnomocnik mieszka w Niemczech.

Ale teraz to Pan upublicznił tę sprawę, wypowiadając się dla portalu niezależna.pl.

Wypowiedziałem się, nawiasem mówiąc, jednym zdaniem, tylko po to żeby ukrócić nieprawdopodobne historie, jakie zaczęły się pojawiać w sieci.

Zapytam wprost: czy możliwa jest kolejna ekshumacja Anny Walentynowicz?

Nie rozumiem tego pytania. Poza tym dlaczego to ja mam na nie odpowiadać? My chcemy tylko rozwiania naszych wątpliwości. W tym celu podjęliśmy odpowiednie działania prawne, ale o szczegółach nie chcę się teraz wypowiadać. I liczymy, że wszystko skończy się dobrze.

Pański ojciec zapowiedział też podjęcie kroków prawnych przeciw prokuratorowi generalnemu, po tym jak Andrzej Seremet powiedział jesienią ubiegłego roku, że pomylenie zwłok nastąpiło z winy rodziny, która w Moskwie błędnie je zidentyfikowała.

Prokurator Seremet, używając bardzo salonowego określenia - minął się z prawdą. Czy celowo, czy z niewiedzy - nie wiem. Przecież to nie było tak, że mój tato był w szoku i pomylił babcię z kim innym. Oprócz niego wtedy trzy inne osoby ją rozpoznały, i to jeszcze zanim ojcu pokazano ciało. Prokurator Seremet w swojej wypowiedzi nie brał pod uwagę zeznań żadnej z tych osób, sugerując się dokumentacją rosyjską.

Czy w trakcie identyfikacji zwłok w Moskwie sporządzono dokumentację fotograficzną? To bardzo ułatwiłoby zweryfikowanie obu wersji.

Ja na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Cała dokumentacja, która przyjechała z Moskwy, objęta jest klauzulą tajemnicy. Gdybym ujawnił to, co mi pokazano, mógłbym zostać pociągnięty do odpowiedzialności prawnej.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki