Wnioski po meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze. Legia zrobiła swoje, a pociągnął ją do tego Sebastian Szymański

Szymański > Kurzawa
Kto inny mógł wyprowadzić Legię Warszawa w jednym z najważniejszych meczów tego sezonu, jak nie jej czołowy piłkarz ostatnich tygodni. I to w jaki sposób! Mimo 19 lat (skończył 10 maja), Sebastian Szymański ma umiejętności na tyle wysokie, by wykonywać rzuty wolne. Przy okazji jednego z nich, na wysokości pola karnego, tak sprytnie kopnął piłkę lewą nogą, że ta minęła kilku graczy, a na końcu interweniującego Tomasza Loskę. Bramkarza Górnika Zabrze mógł pokonać wcześniej, także z rzutu wolnego, ale Loska obronił strzał tuż przy słupku. Generalnie Szymańskiemu lepiej szło wykonywanie stałych fragmentów gry, niż najlepszemu pod tym względem w przekroju całego sezonu Lotto Ekstraklasy Rafałowi Kurzawie. Swoją drogą, czwarty ligowy gol młodego legionisty to nie wszystko. Grał z ogromną determinacją, dryblował, mógł też zaliczyć asysty, ale koledzy nie byli skuteczni. Słowem - na zgrupowanie kadry do Arłamowa nie jedzie za ładne oczy i niekoniecznie mundial będzie oglądał w telewizji... I tylko szkoda, że zszedł z urazem.

Wrócił stary i znakomity Pazdan
Był czas, gdy na grę Michała Pazdana można było kręcić głową. W trakcie niedzielnej potyczki można było nad nią cmokać z zachwytu. Chwila odpoczynku w środę dobrze mu zrobiła. Tak pewnie nie grał nawet w towarzyskich meczach reprezentacji Polski. Zawsze na czas przy rywalu, podejmujący właściwe decyzje i we właściwym momencie, bez nerwowych ruchów. Ktoś powie: szkoda, że tak późno. Inni mogą odpowiedzieć: świetnie, bo mistrzostwa świata się zbliżają.

Mądrość Malarza
O tym, że Arkadiusz Malarz wybronił Legii kilka meczów i zdobył tym samym parę punktów wiedzą wszyscy jak Polska długa i szeroka.
Przeciwko Górnikowi nie miał zbyt wielu okazji do gimnastykowania się, za to wykazał się niemałą błyskotliwością i umiejętnościami. Z prostego wydawałoby się wycofania piłki zagrał ją tak, że Szymański stworzył 100 proc. sytuację Michałowi Kucharczykowi. Choć może to byłoby już za dużo, bo Malarz niebezpiecznie zbliża się do ideału.

Miała być feta, będzie problem
Legia na wszelki wypadek zgłosiła do władz miasta możliwe zgromadzenie na Starym Mieści w tę niedzielę. Miałoby miejsce, gdyby zdobyła więcej punktów niż Jagiellonia Białystok i w ten sposób stołeczny klub obroniłby mistrzowski tytuł. Jednak drużyna Ireneusza Mamrota wygrała swoje spotkanie z Zagłębiem w Lubinie (2:0) i o mistrzostwie Polski zadecyduje ostatnia kolejka Lotto Ekstraklasy. W niej Legia zagra w Poznaniu z Lechem, a Jagiellonia u siebie z Wisłą Płock. Po 36. kolejkach legioniści mają trzy punkty przewagi nad ekipą z Podlasia. Pozostaną na szczycie tabeli jeśli zdobędzie jeden punkt lub Jagiellonia nie wygra. I wtedy pojawi się problem, którego spodziewają się w Poznaniu. Fani "Kolejorza", którzy znów obeszli się smakiem, mogą przeszkodzić w dekorowaniu mistrzów Polski...

Dean Klafurić przed meczem z Górnikiem: Naszą siłą jest mocny i wyrównany skład