Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Kosiniak-Kamysz: Ogłoszenie przez premier 100 miejsc pracy w Łodzi jest dramatycznie słabe

Marcin Darda
Marcin Darda
Władysław Kosiniak - Kamysz, były minister pracy, uważa, że zerwanie kontraktu na zakup helikopterów było zbyt pochopną decyzją
Władysław Kosiniak - Kamysz, były minister pracy, uważa, że zerwanie kontraktu na zakup helikopterów było zbyt pochopną decyzją PIOTR SMOLIŃSKI / POLSKA PRESS
Z Władysławem Kosiniakiem - Kamyszem, prezesem PSL, rozmawia Marcin Darda

Klub Polskiego Stronnictwa Ludowego najpierw składa wniosek o odrzucenie projektu liberalizującego aborcję, potem połowa klubu jest przeciw odrzuceniu projektu zaostrzającego. Naprawdę jesteście aż tak radykalni?

Tu nie ma mowy o żadnym radykalizmie. W PSL każdy głosuje zgodnie z własnym sumieniem, a ja w swoim wystąpieniu prosiłem o szacunek dla wszystkich inicjatyw. Pojawił się wniosek o odrzucenie projektu zaostrzającego ustawę i uznaliśmy, że powiemy Prawu i Sprawiedliwości „sprawdzam” zgłaszając wniosek o odrzucenie liberalizującego. Nie oszukujmy się, to PiS ma większość w Sejmie i to ono decyduje, czy ustawa zostanie przyjęta. Nie ma zgody ludowców na hipokryzję, a PiS chciało oszukać nie tylko swoich wyborców, ale także zwolenników liberalizacji ustawy. Plan mieli taki, by oba projekty skierować na lata do zamrażarki w komisji sejmowej. PSL pokrzyżowało ich plany.

Ale Jarosław Kaczyński do tematu aborcji powrócił: urodzić ma się nawet najbardziej zdeformowane dziecko, by zostało ochrzczone i godnie pochowane - powiada prezes PiS.

W Sejmie obecnej kadencji nie powstanie już żaden projekt dotyczący aborcji. Takie jest moje zdanie. Po tym lawirowaniu wyszło na jaw, że zarówno strona konserwatywna, jak i obywatelska została oszukana przez PiS. Jest zatem w PiS chęć odzyskania tego twardego elektoratu, i stąd ta wypowiedź prezesa PiS, która podgrzewa emocje.

A co dalej z Polskim Stronnictwem Ludowym? Zostało dwa lata do wyborów samorządowych. Ostatnie wybory samorządowe to wasz sukces, ale nie potwierdziły go ostatnie wybory parlamentarne, w których ledwo przekroczyliście próg...

Zawsze mieliśmy gorsze wyniki w wyborach parlamentarnych niż w wyborach samorządowych. Jesteśmy silni, gdy na listach jest 30 tysięcy kandydatów, jak wyborach samorządowych. Najtrudniej jest, gdy kandydat jest jeden, jak w wyborach prezydenckich. Wtedy rozluźnienie formacji jest dużo większe. Przeważnie w wyborach samorządowych mieliśmy dwukrotnie lepszy wynik niż w parlamentarnych. Niestety, za wyjątkiem ostatnich wyborów. To był najsłabszy wynik, stąd też zmiana prezesa w PSL i trudne zadanie przede mną i całym Stronnictwem. Ale najgorszy okres mamy już za sobą. Po słabych wynikach wyborów atmosfera jest średnia i całe szczęście, że mieliśmy w tym czasie kampanię sprawozdawczo-wyborczą. To pozwoliło na odbudowanie morali w szeregach Stronnictwa i dyskusję programową. Ciężko pracujemy nad nowym program dla Polski lokalnej. Było za mało mówienia o problemach wsi podczas ostatniej kampanii i to się źle dla nas skończyło. Nie chcemy się jednak zamykać na wsi, stąd nasze propozycje programowe dotyczące edukacji, szkolnictwa wyższego, przedsiębiorców, które prezentowaliśmy w ostatnich tygodniach. Najważniejsza wciąż pozostaje dla nas Polska lokalna. To tutaj mieszkańcy konfrontują się z największymi problemami i nie mogą liczyć na wsparcie rządu PiS. Tak jak w przypadku ASF (afrykański pomór swiń - przy.red.) rozlewającego się po całym kraju czy rekordowo niskich cen skupu produktów rolnych. Tam po roku od wyborów najlepiej widać, że PiS wieś oszukał, a potem porzucił.

W jakim sensie?

Przed wyborami PiS był na wsi codziennie. Obiecywało podwojenie unijnych dopłat czy minimalne ceny gwarantowane na produkty rolne. Dziś forsują umowę CETA, tak groźną, jeśli nie zabójczą, dla polskiego rolnictwa. Najwięcej stracą na niej właśnie polscy rolnicy prowadzący małe gospodarstwa rodzinne. Po zniesieniu większości ceł nie będą w stanie konkurować z kanadyjskimi farmerami, którzy stosują GMO i używają chemikaliów w Polsce niedozwolonych. Zresztą nie chodzi tylko o rolników, na CETA stracimy wszyscy, bo nasz rynek zaleje tania i niezdrowa żywność naprawdę złej jakości. Dlatego protestujemy przeciwko CETA i samemu trybowi, w jakim umowa ma być przyjęta. PiS tyle mówi o wzmacnianiu roli państw narodowych w Unii Europejskiej. Jeśli mówi serio to nie powinno się godzić na tymczasowe wprowadzenie umowy bez zgody polskiego parlamentu. Jednak PiS wymachuje szabelką głównie w kraju, w Brukseli wywiesza w sprawie CETA białą flagę i na wszystko się zgadza. Najpierw podejmują uchwałę o suwerenności Polski, ale gdy przychodzi do poważnej sprawy, to akceptują bez dyskusji wszystko co wynegocjowali unijni urzędnicy. Ta hipokryzja musi budzić opór i już budzi. Widać to w innych sprawach. Nikt się nie spodziewał, że po roku rządów PiS na ulice wyjdą nauczyciele, lekarze, ratownicy medyczni, fizjoterapeuci, diagności, wytwórcy energii odnawialnej i rolnicy, którzy blokują drogi na Lubelszczyźnie. Tak wiele grup zawodowych, mimo mocnego uderzenia jakim było 500+, wyszło na ulice. Te sprawy, gdzieś nam szybko znikają, bo pojawiają się coraz to nowe kontrowersje - jak ostatnio ze śmigłowcami. Nie chcę rozstrzygać, czy to słuszna, czy zła decyzja, bo zbyt mało informacji na ten temat mamy…

Chodzi zatem o styl tej zmiany?

O styl i o moment. Jeżeli jest to decyzja polityczna i rząd chce powiedzieć, że jest za wzmocnieniem sojuszu militarnego z Stanami Zjednoczonymi, to po pierwsze trzeba to było zrobić po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W innym przypadku jest to po prostu randka w ciemno. Przecież gdy wygra Donald Trump, to tego zaangażowania militarnego Amerykanów nie będzie takiego, jak do tej pory. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by dalej negocjować z Airbus Helicopters do końca listopada, a wtedy w Stanach Zjednoczonych będzie po wyborach i wszystko będzie jasne. Zasłanianie się offsetem to bzdura, bo nie o offset chodziło w tej sytuacji i to PiS powinien jasno powiedzieć opinii publicznej.

Zapowiadane przez ministra Macierewicza Black Hawki będą bez offsetu...

Właśnie. Zresztą po tym liście prezesa Airbus Helicopters widać, że francuski offset wcale nie wyglądał tak źle, jak przedstawiało to PiS. Francuzi chcieli nawet doliczyć nam VAT, co w takich umowach zdarza się bardzo rzadko. Nie chodziło zatem o offset, tylko o politykę. Żal mi tylko Łodzi i województwa łódzkiego, bo propozycja 100 miejsc pracy, którą przywiozła Beata Szydło, premier 38-milionowego kraju, jest po prostu dramatycznie słaba. Dla porównania, gdy byłem ministrem pracy nasz program „Praca dla młodych” pozwalał na utworzenie 100 tysięcy nowych miejsc pracy i wciąż jest realizowany.

A w jaki sposób chcecie pokonać PiS na wsi, która zachwycona jest programem 500 +?

Nie byłoby programu 500+, gdyby PSL nie położyło fundamentów pod nową politykę rodzinną. Mam na myśli na przykład 1 tysiąc zł na każde nowonarodzone dziecko dla rodzin rolniczych, studentek, osób bezrobotnych, prowadzących własny biznes. Także wydłużone do roku urlopy rodzicielskie czy 2,5 tysiąca nowych żłobków w całej Polsce. To my uratowaliśmy rolników przed podwyżką wieku emerytalnego, dzięki czemu wciąż mogą kończyć bardzo ciężką pracę mając 55 i 60 lat. I będziemy tej decyzji bronić także przed PiS, które teraz chce z dnia na dzień podnieść rolnikom wiek emerytalny aż o 5 lat. Co do 500+, to przypomnę, że klub PSL za tym programem głosował, bo to jest kontynuacja naszej polityki rodzinnej. Deklaruję, że jeżeli tylko PSL będzie miało na to wpływ, to na pewno utrzymamy ten program, a wręcz go ulepszymy. Teraz jest tak, że są rodziny z jednym dzieckiem i samotne mamy, które nie dostają tych 500 zł, bo mają dochód w rodzinie na osobę na poziomie 850 zł. My proponujemy, by o tą kwotę, o jaką się przekroczy próg dochodowy, pomniejszyć kwotę z 500 +. I wtedy zostaje rodzinie 450 czy 400 zł. To byłoby dla nich też bardzo istotne wsparcie. I bardziej sprawiedliwe. PiS na razie odrzuciło naszą propozycję w Sejmie. Wydaje im się, że zrobili 500+ jako tako i teraz mogą o wsi zapomnieć, bo ta wszystko im wybaczy. Bardziej nie mogą się mylić. Polskiej wsi nie da się kupić i PiS wkrótce się o tym przekona.

Rozmawiał Marcin Darda
Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki