Wisła Kraków. Maciej Stolarczyk: To będzie inna „Biała Gwiazda” niż jesienią

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
– Mam zaufanie do tego, co się dzieje w klubie. Jeśli chodzi o ruch wspierający Wisłę, to wzbudza to mój szacunek. Uważam, że ta pomoc, która płynie praktycznie z każdej strony, jest ogromna. Chylę czoła przed ludźmi, którzy to robią. Mam tylko nadzieję, że dojdziemy w pewnym momencie do sytuacji, kiedy tutaj będzie taka stuprocentowa stabilizacja. Słowa nie zastąpią czynów – mówi trener Wisły Kraków Maciej Stolarczyk.

– To był najbardziej szalony okres przygotowawczy w Pańskiej karierze?– Przede wszystkim miałem okazję pojechać na pierwszy obóz, odkąd przejąłem Wisłę. W lecie przygotowywaliśmy się tylko w naszym ośrodku w Myślenicach. Byłem przygotowany na to, że nie pojedziemy nigdzie, ale pojawiła się szansa wyjazdu do Turcji i rozegrania dwóch meczów poza Polską. Chętnie z tego skorzystałem. Uważam, że to było dobre posunięcie, bo mogliśmy popracować w nieco lepszych warunkach. Okres przygotowawczy był jednak rzeczywiście bardzo szalony. Na jego początku odchodzili kolejni zawodnicy. Oczekiwaliśmy też na to, co się wydarzy, a później ruszyła cała machina. Kluczową osobą w tym wszystkim był Jakub Błaszczykowski, który zjawił się na pierwszym treningu, co przyczyniło się do tego, że zaufanie do klubu zaczęło być powoli odbudowywane. Kolejne dni przynosiły pozytywne wiatry.

– Miał Pan obawy, że ta drużyna definitywnie się rozpadnie i za moment nie będzie miał Pan z kim pracować?– Na początku roku takie obawy były. Szczególnie wtedy, gdy rozwiązywali kontrakty kolejni zawodnicy. Momentem przełomowym była wspomniana decyzja Kuby, a później ruszyła akcja ratunkowa pod kierunkiem nowego prezesa Rafała Wisłockiego.

– Dzisiaj jest Pan już spokojny, że to wszystko się uda? Z jednej strony spłacona została pokaźna część zaległych wypłat, z drugiej trudno powiedzieć, że Wisła wyszła już w pełni na prostą.– Po tym wszystkim, co pozytywnego się stało w ostatnim czasie, wszyscy czekamy, co dalej się wydarzy. Kluczowe nie jest to, że udało się zasypać największe dziury w budżecie, a codzienne prowadzenie klubu. Chodzi o to, żeby Wisła funkcjonowała normalnie. Nie jest sztuką wieczne rolowanie zadłużenia, a doprowadzenie do takiej sytuacji, żeby problemy finansowe odeszły definitywnie do przeszłości.

– Ma Pan zapewnienie ze strony władz klubu, że wiosną nie będzie dochodziło do takiej sytuacji, że zawodnicy będą miesiącami czekać na wypłaty?– Cały czas na ten temat dyskutujemy i mamy zapewnienie, że ma się to ustabilizować, choć takiej stuprocentowej, konkretnej obietnicy jeszcze nie dostałem. Czekam na taką rozmowę.

– Zaufanie do obecnych władz ma Pan większe niż do poprzednich?– Mam zaufanie do tego, co się dzieje w klubie. Jeśli chodzi o ruch wspierający Wisłę, to wzbudza to mój szacunek. Uważam, że ta pomoc, która płynie praktycznie z każdej strony, jest ogromna. Chylę czoła przed ludźmi, którzy to robią. Mam tylko nadzieję, że dojdziemy w pewnym momencie do sytuacji, kiedy tutaj będzie taka stuprocentowa stabilizacja. Słowa nie zastąpią czynów.

– To co dzieje się w klubie, to jedno, a drugą sprawą jest jak zmienił się zespół. Odeszło wielu kluczowych zawodników, przyszli inni. Wisła wiosną będzie drużyną mocniejsza, słabsza czy na podobnym poziomie, jak jesienią?– Trudne pytanie. Na pewno będzie to inna Wisła. Odeszła ponad połowa składu. Nie chcę dzisiaj opowiadać, jaki to będzie zespół. Przed nami wielkie wyzwanie, ale wolę, żeby ta drużyna obroniła się na boisku. To będzie dla mnie kluczowe. Mam w szatni doświadczonych zawodników, którzy grali na bardzo wysokim poziomie, grali w świetnych klubach. Na ich doświadczenie liczę. Mam nadzieję, że oni pomogą tym piłkarzom, którzy są na początku swojej drogi piłkarskiej. Taka mieszanka mnie odpowiada, a teraz tylko poprzez pracę możemy osiągnąć zadowalające efekty.

– Jakub Błaszczykowski formalnie jeszcze nie podpisał kontraktu z Wisłą, ale normalnie z wami trenuje, gra w sparingach. Gdy ma się taką osobowość w szatni, trenerowi jest łatwiej pracować?– Tego typu zawodnicy, którzy dotknęli wielkiego futbolu, są bezcenni dla każdego trenera. Mogą pomagać na wielu frontach. Każdy oczywiście zna swoje miejsce. Ja dzieliłem z Kubą kiedyś szatnię jako zawodnik, ale on jest wielkim profesjonalistą i doskonale wie, jak funkcjonuje drużyna piłkarska, jaka jest w niej hierarchia. Ja znam jego potencjał sportowy, a jednocześnie liczę, że jego osobowość pomoże innym zawodnikom.

– Jakub Błaszczykowski oficjalnie już został kapitanem Wisły. Może Pan zdradzić, jak wyglądało to przekazanie opaski przez Rafała Boguskiego?– Rafał sam podjął taką decyzję, że odda opaskę Kubie. Wyszła w tym wszystkim inteligencja Rafała. On jest spokojną osobą, ale bardzo dojrzałą. Ja zaakceptowałem tę jego decyzję, zespół również.

– Kolejnym piłkarzem z nazwiskiem, którego pozyskaliście, jest Sławomir Peszko. Ma Pan wrażenie, że jest to zawodnik, który w Wiśle będzie chciał coś udowodnić?– My w tej drużynie mamy wiele osób, które mają coś do udowodnienia. Zacznę od Mateusza Lisa, który jest młodym bramkarzem i musi udowadniać swój potencjał. Na drugim biegunie jest Marcin Wasilewski, bardzo doświadczony piłkarz, ale taki, który pokazuje, że mimo zaawansowanego wieku wciąż może grać na wysokim poziomie. Mamy też np. Maćka Sadloka, który prezentuje moim zdaniem reprezentacyjny poziom, Rafała Pietrzaka, który wskoczył do kadry i wciąż chce udowadniać, że na te powołania zasługuje. Jest Łukasz Burliga, który przyszedł do nas na pół roku i chce jeszcze zaistnieć. Mógłbym po kolei wymieniać wszystkich piłkarzy, a teraz kwestią jest, żeby to wszystko scementować w jeden zespół.

– A Peszko…?– To ciekawa postać w polskiej piłce, ale ja lubię takich zawodników z charakterem, jak Sławek. Oczywiście wszystko musi być osadzone w pewnych ramach. Zachowania naganne, negatywne nie będą tolerowane, ale sam zawodnik prezentuje wysoki poziom sportowy, może nam pomóc i ja na Sławka bardzo mocno liczę.

– Podpisaliście też kontrakt z Vukanem Saviceviciem. On sam mówi, że o zainteresowaniu Wisły dowiedział się dziesięć dni temu. Jaką rolę w zespole widzi Pan dla tego piłkarza?– Temat rzeczywiście pojawił się niedawno. Znalazł go Marcin Kuźba, który już wcześniej obserwował Savicevicia, ale był on poza zasięgiem finansowym Wisły. Teraz kończył się mu kontrakt i dlatego wróciliśmy do tematu. Mnie pasuje taki zawodnik, bo odeszli Kort, Halilović. To piłkarz o podobnym profilu, jak oni, a jest przy tym w takim wieku, że może zrobić jeszcze postęp.

– Ofensywna część zespołu zmieniła się bardzo w stosunku do jesieni. Chciałby Pan jeszcze sprowadzić napastnika, czy ci zawodnicy pierwszej linii, których ma Pan w kadrze, wystarczą?– Jeśli miałbym wszystkich napastników zdrowych, to przy naszym budżecie to wystarczy. Mam Marko Kolara i Krzysztofa Drzazgę, którzy są w podobnym wieku o obaj mają duże chęci pokazania swoich możliwości. Mam doświadczonego Pawła Brożka, a z drugiej strony Olka Buksę, który ma duży potencjał. Jest z kim pracować.

– A nie chciałby Pan mieć do dyspozycji takiej typowej „dziewiątki”, jak Zdenek Ondrasek?– Nie mówię nie, ale patrząc na nasze możliwości, sprowadzenie napastnika nie jest w tym momencie priorytetem.

– Ktoś może odejść jeszcze z tej drużyny, np. Patryk Plewka?– Jakieś zainteresowanie nim jest, ale na razie Patryk jest naszym zawodnikiem i nie mam sygnałów, żeby to się miało zmienić w najbliższym czasie. O zainteresowaniu innymi piłkarzami nic na ten moment nie słyszałem.

– Wy za to interesujecie się Davidem Tijaniciem i Emmanuelem Kumahem. Jaka jest szansa, że oni trafią w tym oknie transferowym do Wisły?– Trwają w klubie dyskusje, który z tych zawodników mógłby nam pomóc. To są piłkarze, których jeśli sprowadzimy, traktować będziemy jako inwestycje w przyszłość. Mogę potwierdzić, że jest temat tych dwóch piłkarzy, ale ostateczne decyzje nie zapadły.

– O co Wisła zagra wiosną? Jesteście na ten moment na styku górnej i dolnej części tabeli ekstraklasy. Miejsce w górnej ósemce jest realne, czy biorąc pod uwagę wszystkie zawirowania w klubie, trzeba podejść do tematu spokojniej?– W związku z tym, że zespół mocno się zmienił, musimy zadbać przede wszystkim to, żeby drużyna zaczęła dobrze funkcjonować. Nie będę mówił, że naszym celem jest pierwsza ósemka. Powiem inaczej, może w banalny sposób, ale naszym celem będzie każdy kolejny mecz. W tej chwili naszym celem jest Górnik Zabrze, później będzie nim Śląsk Wrocław, itd.

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Maciej Stolarczyk: To będzie inna „Biała Gwiazda” niż jesienią - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl