Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Kot o "Stawce większej niż śmierć"

Jacek Sobczyński
Wiesław Kot, krytyk filmowy
Wiesław Kot, krytyk filmowy
Rozmowa z krytykiem filmowym Wiesławem Kotem

Jacek Sobczyński: Choć od premiery serialu minęło 45 lat, wciąż można spotkać dorosłych już ludzi, którzy szaleją na punkcie "Stawki większej niż życie". Co takiego ma w sobie Hans Kloss?**Wiesław Kot: ** Ten serial był przełomowy, bo pokazywał Polaka jako człowieka sukcesu, a nie wieczną ofiarę wojny, jak miało to miejsce w filmach "szkoły polskiej". Zresztą sama wojna wyglądała inaczej niż w filmach. Tu ważne rozgrywki działy się w gabinetach, bohaterowie walczyli z sobą psychologicznie, a wojnę wygrywało się strategią, a nie zdobywaniem kolejnych wiosek. Do serialu bardzo dużo wnieśli aktorzy, z których każdy miał doświadczenie teatralne. Grali więc, jak na teatr przystało - ekspresyjnie, z szeroką mimiką twarzy i ciała. Przez to "Stawka" była serialem wojennym, który oglądało się bardzo lekko.

CZYTAJ TEŻ:
Hans Kloss powraca. Czytaj!
Magazyn rodzinny w Glosie Wielkopolskim

A czarno-biała para głównych bohaterów?
Wiesław Kot: To była naprawdę fascynująca krzyżówka antagonistów. Opozycja dobry - zły pięknie porządkowała fabułę serialu. Bo "Stawka..." miała w gruncie rzeczy dość przewidywalny schemat, ale scenarzyści dbali, by za każdym razem wyglądało to nieco inaczej. Ciekawą atrakcją było to, że kostiumolodzy często nie nadążali z szyciem rekwizytów i musieli ubierać bohaterów we współczesne ubrania - na przykład minispódniczkę, która w czasach wojny byłaby zakazana... Pamiętam też efektowną maskarę na twarzy Igi Cembrzyńskiej, której na pewno nie sposób było uświadczyć te dwadzieścia parę lat wcześniej.

Czy widownia odbierała Klossa jako swoisty produkt zastępczy dla zachodnich superbohaterów pokroju Jamesa Bonda?**Wiesław Kot: ** Kloss miał swoje pierwowzory, wiadomo, że scenarzyści znali "bondowskie" książki Iana Fleminga i powoływali się na Agenta Jej Królewskiej Mości. Ale proszę zauważyć, że Bond działał na całym świecie, dysponował masą gadżetów, co różni go od naszego Klossa. Ludzie lubili go za zimną krew i umiejętność błyskawicznej dedukcji. Rzadko strzelał, ale - co wiele razy uratowało mu skórę - kapitalnie blefował. To ewenement na tle ówczesnej polskiej kinematografii - w takich "Czterech pancernych" więcej się biegało i dowcipkowało.

Sądzi Pan, że dziś Hans Kloss przyciągnie do kin młodych widzów?**Wiesław Kot: ** Moim zdaniem trudno o łączność pomiędzy "starym" i "nowym" Klossem. Widownia żyje sentymentami, a tak zwane "stare konie" trochę przeceniają rolę serialu. Oczywiście, był bardzo nowatorski, ale nie wybitny. Młodsi nie do końca wiedzą, dlaczego ich rodzice tak nasładzają tego Klossa, co zresztą jest zupełnie zrozumiałe. Ale myślę, że jeśli "Stawka większa niż śmierć" będzie świetnie zrobiona, wówczas ma szanse odnieść sukces także wśród młodych widzów.

Rozmawiał Jacek Sobczyński
Chcesz skontaktować się z autorem artykułu? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski