Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiemy, kto powołał się na premiera Buzka, dzwoniąc do Jana Kulczyka

Łukasz Cieśla
Wiemy, kto powołał się na premiera Buzka, dzwoniąc do Jana Kulczyka
Wiemy, kto powołał się na premiera Buzka, dzwoniąc do Jana Kulczyka Grzegorz Dembiński
Wiadomo, kto fałszywie w kontekście prywatyzacji Enei powoływał się na wpływy u byłego premiera Jerzego Buzka dzwoniąc do Jana Kulczyka. Poznańska Prokuratura Apelacyjna postawiła zarzuty dwóm osobom. Jako pierwsi poznaliśmy szczegóły tej sprawy.

Podejrzani to Anna K. i Zbigniew G., prowadzący pewną fundację w Katowicach. Poznańscy śledczy zarzucili im oszustwa i przywłaszczenie pieniędzy z konta fundacji. Pieniądze pochodziły od firm i instytucji, które namawiano na wsparcie fundacji pomagającej m.in. chorym na stwardnienie rozsiane, niepełnosprawnym, ofiarom przemocy w rodzinie.

Anna K. próbowała również namówić na wpłatę poznańskiego biznesmena Jana Kulczyka. W rozmowie powołała się na bliską współpracę z Jerzym Buzkiem. Kulczyk nie dał się jednak nabrać.

Do rozmowy pomiędzy Anną K. a Janem Kulczykiem doszło jesienią 2010 roku. Kobieta miała długo zabiegać w jego firmie o kontakt z poznańskim biznesmenem. W końcu udało jej się porozmawiać telefonicznie z Kulczykiem.

Podczas rozmowy miała mu pogratulować przejęcia koncernu Enea (Kulczyk mimo starań, nie kupił tej firmy energetycznej - dop.red.), a także powoływać się na współpracę z Jerzym Buzkiem, ówczesnym szefem Parlamentu Europejskiego. Anna K. w rozmowie z Kulczykiem miała twierdzić, że jest dyrektorem generalnym biura Jerzego Buzka. Poznańskiego biznesmena prosiła o wpłatę na konto fundacji z Katowic, której jest dyrektorem.

Z naszych ustaleń wynika, że Kulczyk od początku podejrzewał, że ktoś próbuje go oszukać. Szybko skontaktował się z Jerzym Buzkiem i wówczas okazało się, że taka osoba u niego nie pracuje. Jerzy Buzek na początku listopada 2010 roku złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa. Poinformował śledczych, że ktoś powołuje się na wpływy u niego i próbuje na tym zrobić interes.

Poznańscy śledczy ustalili, że do Kulczyka dzwoniła Anna K. z Katowic. Wcześniej miała także dzwonić do innych firm i powoływać się na znajomości. Dzwonić miała np. do fundacji firmy Orlen oraz różnych banków. Prosiła o pieniądze. Niektóre z tych instytucji zasiliły konto fundacji z Katowic. Jak zaznaczają śledczy fundacja pomagała niektórym potrzebującym, ale część pieniędzy zamiast do chorych miała zostać przywłaszczona przez osoby kierujące fundacją.

- Zarzuciliśmy Annie K. przywłaszczenie ok. 60 tys. zł. z konta fundacji, a prezesowi fundacji Zbigniewowi G. ok. 80 tys. zł. Oboje mają także zarzuty oszustw. Prezes G. wiedział, jakie telefony wykonuje Anna K. - mówi prokurator Hanna Grzeszczyk z poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Dzisiaj zadzwoniliśmy do katowickiej fundacji. Anny K. i Zbigniewa G. nie było w biurze. Pracownica fundacji powiedziała nam, że wyjechali podpisać kolejną umowę.

Podczas przesłuchania w poznańskiej prokuraturze oboje złożyli wyjaśnienia i nie przyznali się do winy. Śledczy weryfikują ich linię obrony. Badają też kolejne dokumenty finansowe fundacji. Sprawdzają, kto wpłacał pieniądze na jej konto i co się działo z tym pieniędzmi. Ze strony internetowej fundacji wynika, że jej sponsorami są bardzo znane firmy, m.in z branży spożywczej.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski