Weronika Książkiewicz. Z baletnicy wykluła się aktorka

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Weronika Książkiewicz ma 37 lat.  Jest córką choreografki i tancerki baletowej Beaty Książkiewicz. Ojciec aktorki jest Rosjaninem, pochodzi z Moskwy.
Weronika Książkiewicz ma 37 lat. Jest córką choreografki i tancerki baletowej Beaty Książkiewicz. Ojciec aktorki jest Rosjaninem, pochodzi z Moskwy. Sylwia Dąbrowa
Weronika Książkiewicz zwraca na siebie uwagę egzotyczną urodą i komediowym talentem - jak w filmie „Planeta singli 2”, który właśnie trafił do kin. Nam opowiada o jego realizacji oraz o swych marzeniach o podboju Rosji.

Ucieszyła się pani, kiedy okazało się, że „Planeta singli” nie zakończy się na jednym filmie, ale będą dwa następne?

Takie plany były od początku, kiedy „jedynka” odniosła sukces. Pytanie było tylko, ile potrwa napisanie nowego scenariusza i kiedy będziemy mogli ruszyć z pracą na planie. Czekaliśmy prawie dwa lata. To dużo jak na napisanie scenariusza, ale warto było czekać.

W drugiej części „Planety singli” pani bohaterka przechodzi przemianę: zachodzi w ciążę i szuka wewnętrznego uspokojenia. Korzystała pani w stworzeniu postaci Oli z własnych doświadczeń?

Tak. Ciąża to stan szczególny dla każdej kobiety. Ola nie jest bardzo młoda i spodziewa się pierwszego dziecka. Dlatego całą swoją uwagę skupia na tym, aby tę ciążę dobrze poprowadzić. A w związku z tym, że jest osobą nerwową i nadpobudliwą, stara się wyciszyć, żeby nikt jej nie irytował. Dlatego sięga po nauki Wschodu: zaczyna medytować i chodzić na jogę.

Podczas swojej ciąży postępowała pani podobnie?

W ciąży też dużo ćwiczyłam, ale nigdy nie miałam styczności z jogą. Dlatego wcześniej poprosiłam o silikonowy „brzuszek” i ćwiczyłam z nim na planie. Bo w ciąży cała sylwetka się zmienia, kobieta inaczej się rusza. I zaczęłam chodzić na lekcje jogi.

Jak się pani spodobało?

To było coś nowego. Wolę bardziej energetyczne ćwiczenia, które potrafią mnie zmęczyć. Kiedy chcę się wyciszyć, muszę się porządnie wyszaleć (śmiech). Do jogi chyba jeszcze nie dojrzałam.

Scenarzyści zostawili pani tego samego partnera. Jak to jest pracować z Tomaszem Karolakiem?

To najlepszy partner filmowy, jaki może się przydarzyć. Ostatnio robiłam z Tomkiem aż trzy wspólne projekty z rzędu - dlatego na tyle się poznaliśmy, że wyczuwamy i rozumiemy się bez słów, a nasza praca jest bardzo przyjemna.

Reżyserem „Planety singli 2” jest Amerykanin - Sam Akin. Jak się pani z nim pracowało?

Bardzo dobrze. Poznaliśmy się już wcześniej - bo Sam był współautorem scenariusza do pierwszej części „Planety singli”, dlatego doskonale wiedział, o co chodzi w tej fabule. Na planie jest osobą bardzo spokojną i skupioną. Ten jego spokój i opanowanie udzielał się aktorom i ekipie.

Ma pani duży talent komediowy. Jak go pani u siebie odkryła?

Nie było tu specjalnego „odkrywania”. Po prostu dostałam jedną, drugą i trzecią propozycję, a wtedy okazało się, że świetnie się czuję w repertuarze komediowym. Co więcej - w komediach gram nie tylko w kinie, ale też w teatrze. I to dopiero jest niesamowite uczucie. Zazwyczaj w spektaklach, które gram, zaczynam od razu od pierwszych scen. Wtedy nie ma się jeszcze widza - to znaczy, że jeszcze myśli on o tym, czy dobrze zaparkował samochód i czy mu go nie odholują, albo czy żelazko zostawił w domu wyłączone. Dopiero później, powoli, powoli, zaczyna wchodzić w świat spektaklu, zaczyna się śmiać i bić brawo. I to daje tak niesamowitą energię, że ciągle chce się do niej wracać.

Komedia jest dla aktora trudniejsza niż dramat?

Zdecydowanie. Trudniej jest ludzi rozbawić niż wzruszyć. Bo wzruszają nas podobne rzeczy, a każdy ma inne poczucie humoru. Dlatego kiedy ludzie wokół mnie się śmieją - to jest dla mnie fantastyczne.

Pani egzotyczna uroda powinna sprawiać, że reżyserzy będą widzieć w pani przede wszystkim amantkę. Tak jednak nie jest.

Większość ról, które zagrałam, to są zimne i wyrachowane kobiety. Ale granie czarnych charakterów też jest bardzo ciekawe. To najczęściej role charakterystyczne, które widz na długo zapamiętuje.

Kiedyś mówiła pani, że za młodu marzyła, aby grać kostiumowe role w stylu Anny Kareniny. Dzisiaj jest już inaczej?

Nadal bym chciała zagrać Annę Kareninę. Kostiumowe role sprawiają bowiem, że przenosimy się w czasie. Zdaję sobie jednak sprawę, że tego rodzaju filmów w dzisiejszych czasach już za wiele się nie kręci. Dlatego po prostu marzy mi się, aby dostawać dobre scenariusze.

Kiedyś powiedziała pani, że chciałaby szerzej zaistnieć w rosyjskim filmie. Udało się?

Na razie zrobiłam jeden duży serial. Praca w Rosji jest bardzo trudna. Jednocześnie mam wrażenie, że tamtejsi ludzie są bardziej wytrzymali na wszystko. Nie mają też innego wyjścia. Przy tym są niesamowicie zdolni. Miałam szczęście grać na jednym planie z bardzo utalentowanymi aktorami. Oni są bardzo skupieni na pracy, nie rozpraszają swej energii na niepotrzebne rzeczy. Co ciekawe: nigdy na nic nie narzekają, nawet kiedy siedzi się po siedemnaście godzin na planie. To było fajne doświadczenie i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę.

Urodziła się pani w Moskwie i mieszkała tam przez pierwsze trzy lata z rodzicami. Jakie są dziś pani związki z Rosją?

Moja mama urodziła mnie w Moskwie, bo kiedy zaszła w ciążę, studiowała tam. Potem wróciłyśmy jednak do Polski. Teraz mam w Rosji tylko ciocię i rzadko tam bywam. Niemniej bardzo mnie ten kraj fascynuje.

Czym?

Przede wszystkim swoją niesamowitą kulturą. Jest tam również wiele wspaniałych miejsc. No i ludzie są niesamowicie otwarci. Oczywiście nie wszyscy. Przekrój rosyjskiego społeczeństwa jest bardzo różny. Są tacy, którzy są tak uwikłani w system obecnej władzy, że nawet gdyby chcieli, to nie potrafiliby być wolni. Ale są też tacy, którzy od urodzenia są wolnymi duchami. Rosja to miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć i zwiedzić. Ale na stałe bym nie chciała tam mieszkać.

Pani mama była tancerką baletową. To dzięki niej odkryła pani w sobie pociąg do publicznych występów?

Na pewno tak. Mama nie tylko tańczyła - była również pedagogiem baletu i choreografem. Dlatego jako dziecko spędzałam w teatrze całe godziny. To są obrazy, które w małym dziecku na pewno mocno się odbijają.

Nie poszła pani w stronę baletu.

Byłam przez wiele lat w szkole baletowej. Po jakimś czasie zrezygnowałam. Szkoła baletowa wymaga zbyt wielu wyrzeczeń.

Wtedy pojawił się pomysł na aktorstwo?

To przyszło trochę później. Po prostu w pewnym momencie zatęskniłam za sceną. Pomyślałabym, że mogłabym występować jako aktorka. Dlatego w liceum wybrałam klasę o profilu teatralnym.

Po szkole zaczynała pani jednak od telewizji.

Już na drugim roku szkoły teatralnej jeździłam na castingi do telewizji i dostawałam pierwsze role w serialach. Do teatru trafiłam później - po obronieniu dyplomu. I mam to szczęście, że mój los tak się układa, że mogę grać w teatrze i w filmie. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczna.

Zagrała pani w licznych serialach telewizyjnych. Te występy też są dla pani ważne?

Telewizja jest bliska temu, co dzieje się w kinie. Jedyna znacząca różnica polega na tym, że jest na wszystko zdecydowanie mniej czasu. Ale za to telewizja daje o wiele większą rozpoznawalność i popularność.

Teraz oglądamy panią w „Leśniczówce”. Zadomowiła się pani w tym serialu?

Tak. Gramy już ponad rok. Bardzo fajnie mi się pracuje w tym serialu, bo jest w nim świetna obsada. Są również dobrze napisane scenariusze. Do tego mamy fantastycznego reżysera.

Podobno w przeciwieństwie do większości aktorów i aktorek lubi pani castingi. Jak to możliwe?

Jeśli jest w dobry sposób przeprowadzany.... Czasem na castingu jest więcej czasu niż na planie, żeby popróbować różnych rzeczy w ten lub inny sposób. Dlatego lubię zdjęcia próbne.

Nie przeszkadza pani, że jest to konkurencja między wieloma aktorkami?

Uwielbiam konkurować. Ale akurat nie do końca postrzegam casting jako konkurencję. Bo czasami na zdjęciach próbnych nie chodzi o to, kto lepiej zagra, tylko jaki rodzaj energii i osobowości prezentuje jako człowiek. To jest bardzo miłe, kiedy wchodzi się na casting, siedzi tam kilka osób - i wszystkie one są bardzo zaciekawione tym, co się pokaże, bo bardzo chcą kogoś konkretnego znaleźć.

Pani oryginalna uroda jest w tym kontekście atutem?

Nigdy się jakoś na tym nie skupiałam. Wyglądam, jak wyglądam, i mam jakiś zakres ról, które mogę zagrać i których nigdy nie zagram. Ale tak samo jest z moimi kolegami i koleżankami. Każdego aktora i aktorkę w dużym stopniu definiuje jego fizyczność. Typu urody nigdy się nie przeskoczy.

Czasem plotkarskie media nie dają pani spokoju. Pogodziła się już pani z tym?

Nie czuję się osaczona. Może dlatego, że nie przywiązuję wielkiej wagi do mojej obecności w plotkarskich mediach i nie za bardzo mnie to interesuje. Nie ma to więc wpływu na to, jak się czuję.

Jest pani mamą ośmioletniego Borysa. Macierzyństwo zmieniło panią jako aktorkę?

Na pewno. Wszystko, co robimy w życiu, ma wpływ na naszą pracę. Mogą to być dobre momenty, jak narodziny i wychowanie dziecka. To ma ogromny wpływ na kobietę i wszystkich ludzi, którzy są wokół niej. Macierzyństwo zawsze daje jakąś dojrzałość. Mnie dało większe poczucie bezpieczeństwa.

Chciałaby pani, aby Borys został aktorem?

Dziwne byłoby, gdybym zastanawiała się nad przyszłym zawodem syna, kiedy on ma zaledwie osiem lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Weronika Książkiewicz. Z baletnicy wykluła się aktorka - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl