Po tym, jak wyborcze dyskusje zdominowały dwa badania, według których Ruch Palikota nie tylko wchodzi do Sejmu, ale wręcz prześcignął już PSL, wczoraj na Twitterze ośrodek Homo Homini podał: "No i stało się. Dzisiaj po raz pierwszy w naszych sondażach od rozpoczęcia kampanii wyborczej notowania PO i PiS się zrównały". Ten moment zrównania się jest jednak ciekawy. Nastąpił w badaniach Homo Homini tuż po tym, jak w mijającym tygodniu Jarosław Kaczyński rozbudzał emocje informacjami o wewnętrznych badaniach swojej partii, w których jego partia miałaby już trzy razy wysunąć się przed Platformę na czoło wyborczego peletonu.
Czytaj też:Nowe sondaże: SLD traci, Ruch Palikota wyprzedza PSL, PJN tuż pod progiem
Jak to się ma do badań zamawianych przez Platformę? - Utrzymujemy przewagę nad PiS, ale tylko 3-proc., a więc na granicy błędu statystycznego - usłyszeliśmy od sztabowców Platformy. Oni sami liczą, że akurat spłaszczające się słupki poparcia zadziałają ostatecznie na korzyść ich partii, mobilizując na finiszu tych, którzy w 2007 roku poparli PO, a dziś rozczarowani wolą zostać w domu.
Wśród tych, którzy profesjonalnie zajmują się badaniami, niezależnie, po której stronie, panuje natomiast przekonanie, że wyniki dwóch sondaży windujących aż do 8 proc. Palikota nie są wiarygodne.
Czytaj też:Tajne badania PO: Mają tylko 20 proc. pewnych wyborców. "Tyle co PiS"
Homo Homini: Stało się, PO i PiS zrównały się. Tajny sondaż PO: Mamy przewagę na granicy błędu
Jednocześnie jednak w PO wyraźnie powiało na finiszu strachem, że Ruch ich byłego kolegi może jednak realnie odebrać głosy nie tylko SLD, ale też partii Tuska. Stąd rozpoczęty wczoraj kontratak. Jego przekaz brzmi: Palikot działa na rzecz PiS. - Janusz Palikot może przyczynić się do powrotu Jarosława Kaczyńskiego do władzy - stwierdził w TVN 24 rzecznik rządu Paweł Graś. - Trzeba postawić sprawę jasno: głos oddany na SLD i Ruch Palikota to osłabienie PO i wzmocnienie PiS - mówi w rozmowie z "Polską" z kolei szef pomorskiej PO i prezydencki minister Sławomir Nowak. Tymczasem w Ruchu Palikota niekonwencjonalnych pomysłów na kampanię nie brakuje. Wczoraj dwóch jego kandydatów wzięło publicznie symboliczny ślub, domagając się w ten sposób wprowadzenia w Polsce związków partnerskich.
Czytaj też:Schetyna: To nieprawda, że mamy nad PiS dużą przewagę. Robi mi się zimno, gdy widzę takie sondaże
Główne ostrze kampanii Platformy naturalnie jednak wciąż wymierzone jest w PiS i SLD. Wczoraj minister finansów publicznie podliczał koszty wprowadzenia w życie wyborczych pomysłów obu partii. Obietnice PiS wycenił na 23 mld zł rocznie, a lewicy na 35 mld zł. Scenariusz grecki - taki tytuł tej konferencji prasowej nie pozostawiał już złudzeń, czemu mają służyć te wyliczenia. - Koszt propozycji, do których Platforma "w twardy sposób się zobowiązała", to minimum 3,69 mld zł, a maksymalnie 4,75 mld zł. Jest to zupełnie inny rząd wielkości w porównaniu z propozycjami PiS i SLD - podkreślał Rostowski.
Czytaj też:Kaczyński: PO ma tylko 2 pkt proc. przewagi nad PiS. Nowak: Myślę, że to prawda
- Jeśli chodzi o drogę ku Grecji, to naprawdę lepszego specjalisty w tej chwili w Polsce niż minister Rostowski wspierany, trenowany, można powiedzieć, przez premiera Tuska nie ma, naprawdę są najlepsi pod tym względem - zareagował natychmiast Jarosław Kaczyński. A za nim sztabowcy PiS ogłaszając, że Rostowski jest jak Grek Zorba mówiący: "Jaka piękna katastrofa", i wytykając ministrowi, że on z kolei "zadłużył Polskę na 300 mld zł".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?