Waldemar Gasper zniknął z mediów, wybrał wolność. Gdzie jest guru pokolenia "pampersów"?

Anita Czupryn
Grzegorz Jakubowski/Polskapresse
Ostatni boom na prawicowe media przypomina konserwatywny przewrót, jaki nastąpił w 1994 r., kiedy ton publicznej debacie nadawali Pampersi. Ogromną rolę odegrał wówczas Waldemar Gasper. Co dziś robi guru tamtego pokolenia? - pisze Anita Czupryn.

Po stronie prawicowych mediów obserwujemy ostatnio wyraźny ruch: nowe inicjatywy w postaci tygodników, zapowiedź powstania Telewizji Republika, wzmożona aktywność publicystów. Ale w tej swoistej, konserwatywnej rewolucji nie uczestniczy już Waldemar Gasper, niegdyś jeden z głównych liderów środowiska Pampersów w telewizji publicznej, kreator i twórca katolickich mediów jak sieć Radia Plus i TV Puls. - Gasper? No właśnie, zniknął. Dziś nikt go nie pamięta - mówi jeden z polityków Platformy, kojarzony z konserwatywną frakcją partii. A przecież, jak mówi w rozmowie z "Polską" Marek Jurek, Waldemar Gasper odegrał wybitną rolę w czasie zmian w telewizji publicznej w latach 90. - Stworzył formułę Programu Pierwszego TVP, wyszedł z realną ofertą dla konserwatywnych publicystów, którzy zmienili ton debaty publicznej, kierował stacją radiową Plus i telewizją Puls - wymienia prezes Prawicy Rzeczypospolitej i dodaje: - To była duża szansa na rozwój katolickich mediów, ale tamta próba wyznaczyła nieprzekraczalną granicę, jeśli chodzi o stworzenie mediów dla konserwatywnych publicystów.

Rzucił się w ogień ratować dzieci. Dzięki jego determinacji i odwadze przeżyła jego rodzina, ale sam uległ ciężkim poparzeniom. Groziła mu śmierć. Przez wiele dni nie odzyskiwał przytomności

Marek Jurek poznał Gaspera, gdy w 1995 r. został szefem KRRiT. Gasper pracował już w TVP. - Niezwykle zdolny, łączący kompetencje redaktorskie, humanisty i menedżera - opowiada o nim Marek Jurek. I przypomina z uśmiechem, że Gasper rzadko w tamtym czasie chodził w garniturze. Ale jak trzeba było, to wkładał. Aktywność Gaspera w środowisku polskich intelektualistów rozpoczyna się, kiedy jako student KUL udziela się w kole naukowym polonistów, którego zostaje szefem. Działalność koła koncentruje się na organizacji konferencji i spotkań poświęconych np. paryskiej "Kulturze", Gustawowi Herlingowi-Grudzińskiemu. W spotkaniach brała udział intelektualna elita kraju (bywał też Adam Michnik), ludzie zajmujący się literaturą i krytyką literacką. Koło organizowało też różne artystyczne przedsięwzięcia, z których dochód szedł na honoraria zapraszanych naukowców, którzy stracili pracę w Instytucie Badań Literackich, jak np. Tomasz Burek czy Marek Zaleski i Jan Józef Lipski. W 1987 r. redakcja "Res Publiki" zaprosiła go, by przygotował merytoryczny i organizacyjny projekt wydawnictwa. To dzięki Gasperowi zaczęły się ukazywać książki takie jak "Maria Czapska. Europa w rodzinie" czy "Kurier Warszawski" Jana Nowaka-Jeziorańskiego, "Dzienniki" Tyrmanda. - Waldemar Gasper zawsze był umiarkowany w poglądach, dlatego wybrał współpracę ze środowiskiem "Res Publiki" Marcina Króla, kiedy ten jako pierwszy zdecydował się wydawać swoje pismo "legalnie" - komentuje Cezary Michalski.

Studenci skupieni wokół Gaspera zajmowali się też własną twórczością, pisali teksty, publikowali i to wszystko spowodowało, że Gasper w 1990 założył "Tygodnik Literacki". I to za pośrednictwem "Tygodnika Literackiego" Gaspera poznał Cezary Michalski. - Mieszkałem wówczas we Francji, ale pisałem do polskich czasopism (drugoobiegowych i "wychodzących z drugiego obiegu" - bo byłem tam od 1988 do 1992 roku). Jako członek redakcji "brulionu" obserwowałem najbardziej uważnie publikacje ludzi tego środowiska. A od momentu, kiedy powstał "Tygodnik Literacki" i Gasper został najpierw jego wicenaczelnym, a potem naczelnym, ściągnął tam także ludzi ze środowiska "brulionu". Mój pierwszy tekst do "legalnego pisma" w Polsce opublikowałem właśnie w "Tygodniku Literackim" w 1990 roku. Mieszkałem wtedy z moją ówczesną żoną Manuelą Gretkowską w Paryżu, a Gasper przysyłał nam paczki z kolejnymi numerami "Tygodnika Literackiego", które czytaliśmy z zachwytem, bo to "nasze pokolenie pisało", nasi znajomi, byliśmy z nich dumni.

Michalski przyjechał do Polski po trzech latach emigracji pierwszy raz latem 1991 r. Spotkał się z Gasperem i częścią redakcji tygodnika w kawiarni przy placu Trzech Krzyży. - To spotkanie, a szczególnie rozmowy z Gasperem, przekonały mnie do powrotu do Polski. Dopiero widząc ich i rozmawiając z nimi, "uwierzyłem", że "jest wolność w Warszawie". Gasper rozumiał moje wątpliwości "mackiewiczowskiego radykała", nieufnego wobec zmian w kraju. I bardzo ostrożnie przekonywał mnie do tego, że jednak Polska się zmienia, pokazując mi moich rówieśników, którzy wreszcie mogą działać, pisać i mówić swobodnie.
Jak mówi Michalski, w "Tygodniku Literackim" Gasper troszczył się o to, żeby obok siebie występowali ludzie różniący się mocno poglądami estetycznymi, ideowymi, politycznymi. Nawet tacy, którzy później już tylko się nienawidzili. Kazimiera Szczuka i Piotr Gruszczyński pisali obok Andrzeja Horubały czy Wojciecha Tomczyka, a Jarosław Marek Rymkiewicz obok Marii Janion.
Kiedy Maciej Pawlicki wygrał konkurs na dyrektora TVP 1, zaproponował Gasperowi wejście do działu publicystyczno-politycznego. Ale Gasper początkowo się nie zgodził. Jak mówi, zszokowany liczebnością poszczególnych redakcji i ich przyzwyczajeniami, jeśli chodzi o służebność wobec aktualnie panującej władzy, szedł właśnie do gabinetu Pawlickiego odmówić mu, gdy na korytarzu spotkał Wiesława Walendziaka. Poznał go, gdy był on redaktorem "Młodej Polski", a Gasper "Tygodnika Literackiego". - To wtedy koledzy z Gdańska zaczęli się nami interesować, odwiedzać w Warszawie - opowiada Gasper. Walendziak przekonał go do pozostania w telewizji. Umowę o pracę TVP podpisała z nim 1 kwietnia 1994 roku, ale kiedy Gasper dowiedział się, że takich umów nie podpisano z jego kolegami, natychmiast podał się do dymisji. Robił to później wielokrotnie. W TVP przygotował strategię Programu Pierwszego i zebrał zespół ludzi, głównie skupionych wcześniej w "Tygodniku Literackim". Zapraszał do telewizji ludzi z różnych środowisk, pojawił się Dominik Zdort, Piotr Zaremba, młody Jarek Kurski. - To nie wynikało z poczucia szukania politycznego konsensusu, ale chodziło o to, aby różne opcje mogły funkcjonować na nowych prawach - zaznacza.

Sam Walendziak został okrzyknięty człowiekiem, który wylansował w telewizji publicznej Pampersów - środowisko 30-letnich konserwatywnych publicystów, o których pisano, że ich celem było "podporządkowanie publicznego życia w Polsce wartościom chrześcijańskim". - Nie uczestniczyłem w życiu środowiska Pampersów, zresztą to była nazwa wymyślona przez Jerzego Urbana, który monitorował naszą działalność - mówi Gasper, który wielokrotnie był bohaterem aluzyjnych tekstów w tygodniku Urbana.

W TVP Gasper traktowany był jako kreator wydarzeń telewizyjnych. To wtedy powstały takie programy, jak np. talk-show "MDM" z Wojciechem Mannem i Krzysztofem Materną, uznany za talk-show stulecia. Albo uwielbiany przez jednych i uznawany przez innych za żenujący "WC Kwadrans" Wojciecha Cejrowskiego. Jan Pospieszalski prowadził "Swojskie klimaty" poświęcone kulturze narodowej i religijnej, a "Dziennik Telewizyjny" prowadził Jacek Fedorowicz. Gasperowi udało się też wprowadzić do publicznej telewizji modlitwę Anioł Pański o godz. 12. Zarząd nie chciał się na tę transmisję zgodzić, w końcu zaproponował, by dać ją do TVP 2. - Podaję się do dymisji - oświadczył Gasper. Zarząd przystał więc na jego propozycję.

Wiesław Walendziak uważa, że Gasper odegrał też wielką rolę w promowaniu młodych artystów. - Dzięki niemu w publicznej telewizji zaistnieli tacy artyści, jak Justyna Steczkowska, Anita Lipnicka, Myslovitz, Hey, Agnieszka Chylińska - wymienia Walendziak. Dla Michalskiego Gasper był w latach 90. naturalnym liderem - jeśli chodzi o inteligencję i wolę polityczną - całej formacji pokoleniowej, do której sam należał. - Dopóki miał jakikolwiek wpływ na instytucje tworzone przez tę formację, pilnował, żebyśmy nie popadali w fanatyzm. Był intelektualnym i emocjonalnym przeciwieństwem Bronisława Wildsteina czy Rafała Ziemkiewicza. Oni "grają wyłącznie na siebie" i dlatego są tak mało interesujący, on grał zawsze "na sprawę" i "na drużynę". Za jego czasów Jan Pospieszalski nie wygadywał takich głupot na tematy polityczne, jak to robi teraz, po Smoleńsku - komentuje Michalski.
Po odejściu z TVP Walendziaka, a wraz z nim Pampersów, Gasperowi zaproponowano funkcję w zarządzie telewizji. Ale już Walendziak poprosił go o współpracę przy tworzeniu się Radia Plus, a ojcowie franciszkanie zaproponowali mu uruchomienie katolickiej telewizji. Od października 1997 t. do sierpnia 2001 r. budował sieć radia i tworzył telewizję Puls. Michalski, który blisko współpracował z Gasperem w TVP, był też przy budowaniu przez niego katolickich mediów. - Powtarzało się jedno. Gasper był człowiekiem decyzyjnym, przychodzili do niego ludzie - także pełniący funkcje formalnie wyższe od niego, czy to w TVP SA, czy w AWS - po to, żeby pomógł im podjąć decyzję, czasami nawet żeby "podjął decyzję za nich". On zawsze tę pracę decyzyjną za nich wykonywał, nie tylko doradzał podjęcie decyzji i jej kierunek, ale także dostarczał uzasadnień do tych decyzji. W AWS-ie też z miesiąca na miesiąc coraz więcej ludzi, z coraz wyższych szczebli, przychodziło do Gaspera po decyzję albo po pomoc w podjęciu decyzji - mówi Michalski i dodaje: - To było naprawdę ciekawe obserwować kogoś chcącego podejmować decyzję i zgadzającego się ponosić odpowiedzialność za konsekwencje tych decyzji w środowisku (a może nawet w kraju) pełnym ludzi, którzy decyzji unikają, przed podjęciem decyzji uciekają. A jeśli już jakąś przypadkiem podejmą, to później się do niej za nic nie chcą przyznać.

W styczniu 2001 r., na dwa dni przed osobistym, godzinnym spotkaniem Gaspera i biskupa Błażeja Kruszyłowicza z Janem Pawłem II, który był bardzo zainteresowany katolickimi mediami, w domu Gaspera wybucha pożar. Podpalacz wybrał dobrą porę - noc. Dom spłonął w całości. Marian Piłka opowiada: - Gasper rzucił się w ogień, ratować dzieci. To zrobiło na mnie wrażenie. Dzięki jego determinacji i odwadze przeżyła jego rodzina, ale sam uległ ciężkim poparzeniom. Nie tylko zewnętrznym (ślady oparzeń na rękach zostały), ale też wewnętrznym. Groziła mu śmierć. Przez wiele dni nie odzyskiwał przytomności. On sam dziś bagatelizuje to wydarzenie. - Różne wątki były sprawdzane, ale się tym nie zajmowałem. Sam wypadek był optymistycznym doświadczeniem. Umiera się łatwo i przyjemnie, to żyje się trudno. Śmierć? - każdemu polecam, jak mówił o. Joachim Badeni - cytuje Gasper.

Jego misja w TV Puls skończyła się w 2001 roku. - Cały pomysł z tą telewizją oceniam źle. Przedsięwzięcie przedstawiano jako wielką misję, a chodziło o prywatny biznes z udziałem spółek Skarbu Państwa. SLD rządził w TVP, więc AWS, która wygrała wybory, stwierdziła, że trzeba stworzyć alternatywę dla mediów publicznych. Pościągali gwiazdy za ogromne pieniądze, a telewizja była niszowa. Grono ludzi zrobiło sobie z tej telewizji dojną krowę i ze spółek z udziałem Skarbu Państwa pompowano pieniądze do prywatnych kieszeni - ocenia jeden z konserwatywnych polityków, który przyznaje jednocześnie, że dał na mszę za zdrowie Gaspera po pożarze. - Pojawiły się zarzuty o niegospodarność, o wyprowadzenie pieniędzy. Okazały się nieprawdziwe. Jednak ze względu na interes spółki podjąłem decyzję o wycofaniu się z jej kierowania. Żadna z insynuacji na mój temat się nie potwierdziła - mówi Gasper. Wówczas pomogła mu oczywiście literatura. - W "Drodze donikąd" Józefa Mackiewicza bohater, po wejściu Sowietów do Polski, kiedy część intelektualistów zaczęła się z nimi dogadywać, wybrał wycofanie się. Uznałem, że to najlepsze rozwiązanie - ocenia. Rozpoczął własną działalność jako menedżer i przedsiębiorca.

Do mediów już nie wróci, chyba że stać go będzie na posiadanie własnych. Dziś mało śledzi media, woli czytać książki. - W mediach jest tak, jak było do 1989 roku, dziennikarze uważają, że jedynym sposobem przetrwania jest uczestniczenie w konflikcie politycznym i opowiedzenie się po jednej ze stron tego konfliktu - uważa. Jest prezesem firmy 25 Percent, która współpracuje z jedną z największych firm doradczych w Polsce - Deloitte. Opracowuje strategie reklamowe wielkim przedsiębiorstwom, zajmuje się optymalizacją kosztów kampanii reklamowych w celu zwiększenia sprzedaży. - Jest Pan szczęśliwy? - pytam Waldemara Gaspera. Odpowiada: - Mam wspaniałą rodzinę, żonę, która tworzy dom, realizuję jeden z najciekawszych projektów, pracując z niezwykle utalentowanymi ludźmi. Zachowałem przyjaźń i sympatię wielu, jestem zdrowy i od dwóch lat gram w tenisa. Tomasz Morus (wybitny humanista z XV wieku, skazany na karę śmierci, kanonizowany przez Piusa XI w 1935 roku) modlił się do oprawców, uważając, że nikt tak mu się nie przysłużył jak oni. Też mam takie poczucie. Mam się dobrze i nie czuję, że nie istnieję. Na koniec nikt z nas nie będzie oceniany za to, co o nas mówią, ale co zrobiliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Waldemar Gasper zniknął z mediów, wybrał wolność. Gdzie jest guru pokolenia "pampersów"? - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl