Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacje na A4? Przygotuj się na gigantyczne korki, bo na autostradzie będzie tylko gorzej

Weronika Skupin
Fot. Janusz Wójtowicz/zdjęcie ilustracyjne
Autostrada A4 dzierży niechlubny tytuł najbardziej niebezpiecznej drogi w kraju. Jak będzie latem? Według szacunków tylko w piątek na A4 może pojawić się nawet 90 tysięcy samochodów. Autostrada korkuje się i bez remontów. Od kiedy zamknięty jest fragment jezdni w kierunku Opola, zatory są częstsze. Podczas wakacji będzie nie tylko tłoczno, ale i niebezpiecznie.

Ostatnie dni przyniosły dwie ofiary śmiertelne wypadków na A4. Groźny karambol spowodował, że na drodze na kilka godzin utknęły tysiące osób. Za parę dni zaczną się wakacje i pojawią się rzesze zmotoryzowanych turystów. Sytuację pogarsza trwający remont.

O TYM PISALIŚMY: Karambol i pożar na A4. Cztery auta, w tym Polski Bus z Wrocławia, stanęły w ogniu (ZDJĘCIA, FILMY)

- Ktoś ma na rękach krew ofiar tych wypadków - zauważa dolnośląski poseł Henryk Kmiecik. Podkreśla, że A4 stała się przez remont niebezpieczną jednopasmówką, więc nie powinniśmy za nią płacić. Napisał w tej sprawie interpelację. Czeka na odpowiedź z ministerstwa infrastruktury i transportu.

Dziś ma się zebrać dolnośląski zespół parlamentarny, który będzie omawiał sytuację na A4. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad tłumaczy, że rezygnację z opłat uniemożliwiają przepisy. Ustawa rzeczywiście nie przewiduje, by podczas remontów podnosić szlabany, jednak też nie zabrania wprost, by zostały podniesione. Może więc doprecyzować ustawę?

Przypomnijmy, że po poniedziałkowych wypadkach fragment A4 w kierunku Opola zakorkował się całkowicie w obu kierunkach. Korek od strony Katowic sięgał ponad 13 km. Wczoraj zepsuta ciężarówka zablokowała pas autostrady, a gdy z czterech pasów robi się jeden - korki są murowane.

90 tysięcy - według szacunków tyle samochodów przejedzie przez A4 w najbliższy piątek

A co robić, gdy już trafimy na korek i boimy się karambolu? Jeśli widzimy wypadek i musimy się zatrzymać, nie róbmy tego gwałtownie. - Hamujmy powoli, dając czas kierowcom za nami na spokojną reakcję. Włączmy światła awaryjne, by ostrzec o wypadku innych - radzi Krzysztof Hołowczyc, znany rajdowiec.

Wkrótce czeka nas kolejny paraliż na autostradzie. Nadchodzący piątek to ostatni dzień roku szkolnego - wakacje oznaczają ogromne natężenie ruchu na A4.

W ubiegłym roku w pierwszy wakacyjny piątek liczba pojazdów korzystających z autostrady sięgnęła 88 tysięcy. W kolejne piątki tamtego lata było niewiele mniej. Jeżeli średnio po A4 każdego dnia jedzie 68 tys. aut to widać, że latem natężenie ruchu znacznie wzrasta.

Można się spodziewać, że w najbliższy piątek na A4 pojawi się ponad 90 tys. aut. W tym roku ta granica już pękła - w piątek przed długim weekendem majowym autostradę przejechało aż 95 tys. samochodów.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE:

W poniedziałek ciężarówka zderzyła się na autostradzie z samochodem osobowym. Wypadek okazał się śmiertelny. Z powodu korka kilka kilometrów dalej autobus Polskiego Busa zahamował, a jadący z tyłu kierowca tira za późno nacisnął hamulec i ciężarówka uderzyła w autobus miażdżąc po drodze samochód osobowy. Tym samym doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku. Cztery pojazdy doszczętnie spłonęły.

Czy gdyby nie remont i zwężenie autostrady do tych wypadków by nie doszło? Nikt dziś na to pytanie wprost nie odpowie, ale nie ma wątpliwości, że utrudnienia związane z remontem nawierzchni na A4 nie zwiększają bezpieczeństwa, a wręcz przeciwnie.
Na skutek tych wypadków setki kierowców utknęło na długo na A4, lecz na bramkach nadal pobierane były opłaty. Wiele osób uznało to za skandal.

Zgadza się z nimi dolnośląski poseł Henryk Kmiecik. Zauważa, że niebezpieczna droga z jednym pasem nie spełnia funkcji autostrady, więc nie powinniśmy za nią płacić. Twierdzi, że istnieje związek między remontem i wypadkami. Dziwi się, że podjęto decyzję o wyłączeniu z ruchu fragmentu A4, mimo zbliżających się wakacji.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie przerwie koniecznego i planowanego od dawna remontu. Jest on prowadzony fragmentami, by ograniczyć utrudnienia.

CZYTAJ TEŻ: Wypadki i chaos na autostradzie A4. Urzędnicy: Nie możemy otworzyć bramek

Na co mogą liczyć kierowcy i pasażerowie? Niektórzy nie czują się bezpiecznie.
- Tydzień przed wypadkiem jechałam Polskim Busem do Zakopanego. Boję się pomyśleć, co by było, gdybyśmy jechali autostradą kilka dni później. To nasz autokar mógł spłonąć. Aż strach jeździć A4 - mówi Teresa Kuźnik z Wrocławia.
Czy zarządca autostrady nie mógłby lepiej oznakować remontowanego fragmentu? Być może w przypadku poważnych wypadków można zastosować np. tablice z migającymi napisami?

Jak wyjaśnia Joanna Borkowska z regionalnego oddziału GDDKiA, ręczne rozłożenie tablic wymaga czasu i jest trudne ze względów logistycznych. Ostrzeganiu kierowców służą informacje wyświetlane na elektronicznych ekranach nad jezdnią, komunikaty na tablice zmiennej treści trafiają niemal od razu po wypadku. Takie tablice znajdują się przed i za węzłami, by można było opuścić autostradę i wybrać trasę alternatywną.


CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE:

Po poniedziałkowym wypadku na tablicach pojawiły się komunikaty: "zablokowana droga", "wypadek", "zalecany objazd". Informacje o zdarzeniu na wysokości Brzegu wyświetlane były przed węzłem Brzezimierz - kierowcy mogli zjechać z autostrady na dwóch węzłach przed miejscem karambolu. Komunikat o zatorze był też wyświetlany na węźle w Bielanach Wrocławskich.
GDDKiA zachęca kierowców do korzystania z całodobowego numeru telefonu Punktu Informacji Drogowej. Pod telefonem 19 111 przez siedem dni w tygodniu można uzyskać informację o aktualnej sytuacji na drogach krajowych, o zatorach i wypadkach. Dzięki temu możemy w porę zjechać z A4.

Ważne są też względy bezpieczeństwa. Jeśli widzimy wypadek i musimy się zatrzymać, nie róbmy tego gwałtownie. W Niemczech kierowcy, którzy zatrzymują się w korku na autostradzie, ustawiają koła samochodu skośnie do kierunku jazdy i zostawiają auto na luzie. Po co? W razie uderzenia z tyłu przez inny pojazd nasze auto wypadnie na pobocze, nie uderzy w stojący przed nami samochód. Nie znajdziemy się w śmiertelnym potrzasku.

- Nie jest to głupi pomysł. Doświadczenie Niemców w jeździe po autostradzie jest dużo większe i należy z niego korzystać - przyznaje Krzysztof Hołowczyc.

Dodaje, że gdy nie ma za nami innych aut i boimy się, że wjedzie w nas rozpędzony tir, nie należy opuszczać samochodu, bo w środku mamy większe szanse na przeżycie.

- Gdy za nami ustawi się wiele innych samochodów, mamy szansę wyjść ze swojego, jeszcze zanim uderzenie do nas dotrze - wyjaśnia Hołowczyc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska