W Wiśle Kraków szokował nieskutecznością. Teraz został bohaterem filmu. Bo na to zasłużył

Napastnik, który dla Wisły strzelił ledwie dwie bramki w lidze i dwie w Pucharze Polski, po przenosinach do Viktorii odżył. To nawet mało powiedziane. Na jego trzech golach ekipa z Pilzna wjechała w kwalifikacjach Ligi Mistrzów do fazy grupowej. A tam trafiła na Barcelonę, Bayern i Inter Mediolan.

Zderzenie z trzema czołgami oczywiście nie mogło się skończyć dla "Viktorki" pomyślnie, ale już sama gra w Champions League była dla ekipy z Pilzna kosmicznym sukcesem. Kliment, niestety, nie zaskakował go wiele - wróciły problemy zdrowotne. Zagrał tylko w jednym meczu, domowym z Bayernem (2:4). No i w tym 45-minutowym występie strzelił gola.

Piłkarzom Viktorii ekipa dokumentalistów towarzyszyła nie tylko w Lidze Mistrzów. Odwiedziła m.in. w domu rodzinę Klimentów.

- Mój syn jest jeszcze mały, więc nie emocjonują go takie rzeczy, ale moja żona była nieco zdenerwowana, bo nie jest przyzwyczajona do kamery. Ale nie było tak, że powiedziała, że nie mogą przyjechać do nas, żeby kręcić film - opowiada Jan, któremu kamera towarzyszyła też w drodze ze stadionu do przedszkola i w drodze z przedszkola do domu.

Zrealizowany przez czeskich twórców serial (będzie można oglądać go w O2 TV Sport) nosi tytuł "Zázrak ze Západu", czyli "Cud z Zachodu". - Na początku nawet nie wiedziałem, że stanie się to wieloczęściowym dokumentem - przyznaje Kliment. - Jeśli dobrze rozumiem, każda z sześciu części będzie zawierała jedną główną historię, a wokół niej będą osnute inne sprawy.

A co teraz słychać u Jana? Znów problemy zdrowotne. Stracił z ich powodu kawał jesieni, stracił pierwsze mecze w tym roku. W marcu dwa razy zagrał w czeskiej lidze - no i znów jest kontuzjowany, znów dopadł go uraz kostki, ale w drugiej nodze.

W czeskiej lidze Kliment zdołał w tym sezonie zagrać tylko w ośmiu spotkaniach. Strzelił trzy bramki.