W stolicy jest już 150 tys. cudzoziemców

Robert Biskupski
Anglicy, Rosjanie, Litwini, Wietnamczycy, Chińczycy, Hindusi, Afrykanie. Jeszcze kilka lat temu byli w Warszawie tylko egzotyczną ciekawostką. Ludzie pokazywali ich sobie palcami. Dziś wtopili się w warszawską społeczność - o cudzoziemcach w stolicy pisze Robert Biskupski

Przed wybuchem II wojny światowej w Warszawie obok Polaków mieszkali Żydzi, Niemcy, Rosjanie. Odsetek ludności innej narodowości przekraczał 40 proc. Choć oficjalnych danych nie ma, to szacuje się, że dziś w stolicy mieszka ok. 150 tys. obcokrajowców.

To tylko 9 proc. wszystkich mieszkańców Warszawy. Ale powoli się to zmienia. Do polskiej stolicy zjeżdża coraz więcej obcokrajowców. Jedni przyjeżdżają tu tylko turystycznie lub w interesach, drudzy tylko na studia, kolejni ciągną nad Wisłę za chlebem, jeszcze inni wybierają Warszawę na swój dom. Można ich spotkać niemal wszędzie. A barwne pokazy samby na Nowym Świecie, Dzień Jedności Afrykańskiej czy barwny korowód Wielokulturowego Street Party przestały już dziwić.

Dlaczego zostałem

Razvi Hussaini nad Wisłę przyjechał ponad dziesięć lat temu z Indii. Była połowa lat 90.- Nie mogłem się z nikim dogadać, bo mało kto mówił po angielsku - wspomina. - Gdy stałem pod Rotundą i pytałem, gdzie są Aleje Jerozolimskie, ludzie tylko rozkładali ręce. Teraz się to zmieniło. Warszawiacy są bardziej przyjaźni, a wielu ciekawi, skąd się tu wziąłem.Początkowo Hussaini nie miał zamiaru zostawać w Polsce na stałe. Przyjechał jedynie do mieszkającego w Warszawie brata w odwiedziny. Co sprawiło, że został? - Kobieta - wyjaśnia.

- Ożeniłem się, założyłem rodzinę. Tu mieszka mój brat. Tu jest po prostu moje miejsce. Pierwsze złe wrażenia z zetknięcia z Warszawą już prawie wymazałem z mojej pamięci - dodaje.Pierwsze spotkanie z Warszawą niezbyt mile wspomina też malarka Katia Sokołowa-Zyzak. Prawnuczka Iwana Pawłowa, rosyjskiego naukowca, który zrobił słynny eksperyment ze śliniącym się na widok światła psem, przyjechała do Warszawy z Moskwy. Kilka miesięcy wcześniej w Polsce skończył się stan wojenny.

- Nie znałam języka i ciężko mi było przystosować się do nowej rzeczywistości - opowiada. - Do tego na każdym kroku spotykałam się z ludzką złośliwością.Mimo to została. W Warszawie ma swoją pracownię. Tutejsze galerie organizują wernisaże jej prac.Tom Gratton, londyńczyk, który od dwóch lat uczy w Warszawie języka angielskiego, swój przyjazd do Warszawy będzie pamiętał przez całe życie.

- Zaraz po przyjeździe dostałem swój pierwszy w życiu mandat - opowiada. - Przechodziłem przez ulicę i nic nie jechało, więc wszedłem na jezdnię. Policjant, który stał po drugiej stronie, wlepił mu mandat "za bezczelność". - Zdziwiłem się, bo u nas jest to normalne. Jeśli nic nie jedzie, to niezależnie od koloru światła każdy przechodzi - tłumaczy Tom. - Policjanci również. Bo to światła są dla ludzi, a nie ludzie dla świateł - dodaje.

Absurdalne zakazy
Działanie naszej policji dziwi też Hussainiego. - Zauważyłem, że gdy na ulicy jest jakieś zamieszanie, to zamiast interweniować, oni stoją na uboczu i boją się podejść - mówi. - Wzywają tylko posiłki i czekają, aż przyjadą. Chyba we dwóch boją się podejść… U nas w Indiach policja jest bardziej skuteczna - zapewnia.Przyjezdnych dziwi jednak o wiele więcej rzeczy. Na przykład to, że kobieta może się przyjaźnić z mężczyzną.

- W Indiach to nie do pomyślenia - wyjaśnia Razvi Hussaini. - Poza tym Polacy mogą żenić się z kobietami, które kochają. A w Indiach to rodzice wybierają swemu dziecku małżonka.Katia do dziś jest zaskoczona wyglądem warszawiaków. - U nas rzadko można spotkać prawdziwą blondynkę, większość kobiet ma ciemne włosy - mówi. - Poza tym w Warszawie ludzie mają taki piękny kolor oczu - jak niezapominajki. U nas taka barwa jest zupełnie niespotykana.Z kolei Toma najbardziej dziwią zakazy, które dla niego są absurdalne.

- Nie deptać trawy, co za bzdura - mówi. - A po co niby jest trawa? Po to, żeby ludzie mogli po niej chodzić. Szczytem wszystkiego jest zabronienie dzieciom grania w piłkę na podwórkach. To mają stać w bramie i palić papierosy?- Kiedy przyjechałem do Warszawy, zobaczyłem w kamienicach dziury po kulach - wspomina Linas Domarackas, plastyk z Litwy.

- Pomyślałem, ze stan wojenny musiał być bardzo ostry, skoro aż taka strzelanina była. Do głowy mi nie przyszło, że dziury mogą pochodzić jeszcze z czasów wojny.

Do Greenpointu jeszcze daleko

Razi, Katia, Tom, Linas - każdy nadział się w Warszawie na barierę językową. Każdy też spot­kał się z niechęcią, a czasem nawet wrogością. Dlaczego? Bo jak wynika z różnych badań opinii publicznej, boimy się, że przyjeżdżający do nas masowo obcokrajowcy stworzą tu swoje własne zamknięte osiedla, wzrośnie przestępczość, a wielu cudzoziemców odbierze Polakom pracę. Okazuje się też, że wysoko cenimy Amerykanów, Włochów i Czechów, najmniej zaś Afrykanów, Turków, Arabów i Romów. Od wielu nacji czujemy się po prostu lepsi.

- To niestety prawda ­- mówi Susanna Pietrenko z Białorusi, która na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej robi doktorat. - Koleżanki z akademika na początku mówiły o mnie ta ruska - wspomina. - W ogóle ze mną nie rozmawiały, jak wychodziłam z pokoju na korytarz, to milkły. Na szczęście po kilku tygodniach przekonały się, że nie jestem taka zła.Z dziwną niechęcią spotkał się też Tom. - Pierwszy zwrot, jakiego nauczyłem się w Warszawie, to: "sp…laj angolu" - dziś Tom śmieje się z tego, ale na początku wcale mu do śmiechu nie było.

- Myślałem, że to coś w rodzaju "dziękuję" albo "proszę". Gdy się dowiedziałem, co to znaczy, to nie ukrywam, było mi bardzo przykro.Okazuje się jednak, że nasze uprzedzenia w stosunku do cudzoziemców są bezpodstawne. I choć obcokrajowcy najchętniej osiedlają się na Pradze, Ochocie i w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, to do Greenpointu jeszcze nam daleko.

Zdaniem prof. Grzegorza Węcławowicza, który zajmuje się badaniami nad geografią miasta, typowe enklawy obcokrajowców mogą powstać w stolicy dopiero za dziesięć lat. Nie oznacza to jednak, że się nie tworzą.Wietnamczycy, których jest w Warszawie ok. 30 tys., takie enklawy już mają. Z mapy etnicznej, którą w ramach pracy magisterskiej stworzył w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej Tomasz Dzięcioł, wynika, że Wietnamczycy najchętniej osiedlają się na Pradze-Południe. Dlaczego?

Bo mają blisko do pracy w budach przy Stadionie Dziesięciolecia. Z Pragi blisko jest też do ok. 40 restauracji i ok. 300 barów wietnamskich.Podobna enklawa powstaje też w Wólce Kosowskiej, gdzie jest Chińskie Centrum Handlowe. Tam Azjaci mają własne gazety, wypożyczalnie rodzimych filmów i płyt z wietnamską muzyką. ­

- Tam też najchętniej spędzają wolny czas. Mają bowiem swoje bary, w których organizują przyjęcia, uroczystości rodzinne - mówi ksiądz Edward Osiecki, duszpasterz wietnamskich katolików w Warszawie.Pozostałe nacje żyją w rozproszeniu. Ale Afrykanów spot­kamy głównie na Grochowie i w akademikach na Jelonkach, Białorusinów w Ząbkach, Ukraińców w Konstancinie i Piasecznie, a Hindusów w Raszynie.Niezależnie od miejsca zamieszkania cudzoziemcy lubią zwiedzać Śródmieście i warszawskie atrakcje turystyczne. - Uwielbiam Starówkę i kościół św. Anny.

Pierwsza dziewczyna, którą poznałem w Warszawie, wchodziła właśnie do tego kościoła. Wszedłem za nią. Tak się poznaliśmy. Obecnie jest moją żoną - opowiada Razvi Hussaini.- Uwielbiam Warszawską Operę Kameralną. Mogłabym tam chodzić non stop - mówi Katia. Zdarza jej się też spacerować warszawskimi ulicami, gdzie szuka natchnienia do kolejnych prac. Szczególnie upodobała sobie zakamarki, które potem można zobaczyć na jej obrazach.

Z kolei Linas Domarackas woli prawobrzeżną część miasta. - Tam są inni ludzie niż po lewej stronie Wisły - tłumaczy. - Biedniejsi, ale niemający syndromu mieszczańskiego.Tom Gratton bardzo często chodzi na imprezy. - Ostatnio byłem w Melodii, bardzo lubię klub The Fresh, czasami bywam w Harlemie - mówi. - Chodzę też na koncerty organizowane w mieście. Ostatnio byłem na Warsaw Orange Festival.

Warszawiaku! Nie Śpiesz się

Na odwiedziny w klubach nie mają czasu ci, którzy przyjechali do Warszawy za chlebem.

W sierpniu do urzędu pracy wpłynęło 1299 oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obcokrajowca. Najchętniej warszawiacy powierzają robotę Ukraińcom (w sierpniu wnioskowano o zatrudnienie niemal tysiąca z nich) oraz Białorusinom i Rosjanom. Najczęściej zatrudniani są na budowach i w usługach domowych, przede wszystkim przy sprzątaniu.

Raport Państwowej Inspekcji Pracy mówi, że na co siódmej budowie znaleziono naruszenia przepisów związanych z zatrudnieniem cudzoziemców. To mało, gdyż w wyniku zmian prawa dokonanych w 2007 r. znacznie rozszerzona została możliwość legalnego podjęcia pracy na terytorium Polski przez obywateli Ukrainy, Białorusi i Rosji.

Niewątpliwie wpłynęło to na ograniczenie zjawiska nielegalnego zatrudnienia cudzoziemców - skala stwierdzonych w tym zakresie nieprawidłowości jest mniejsza niż w 2007 r.

Ciężko jest natomiast zliczyć obywateli UE pracujących w stolicy, ponieważ nie potrzebują oni jakichkolwiek pozwoleń, by wykonywać swą pracę.Coraz liczniejszą grupę cudzoziemców w stolicy tworzą studenci zagraniczni. Szacuje się, że jest ich ok. 2,5 tys., jednak stanowią oni mniej niż 1 proc. wszystkich studentów w Warszawie. Daleko nam pod tym względem jednak do innych europejskich stolic takich jak Berlin, Praga czy Budapeszt.

W zeszłym roku na Uniwersytecie Warszawskim studiowało 774 cudzoziemców, głównie na stosunkach międzynarodowych, ekonomii, psychologii, filologii polskiej i kulturoznawstwie. Większość z nich chce zostać po studiach w Polsce. Tak jak nasi bohaterowie, którzy opinię o warszawiakach mają raczej dobrą. - U nas na Litwie wszyscy są bardziej zamknięci w sobie i mrukliwi - mówi Linas Domarackas. - Gdy przyjechałem do Polski, wydawało mi się, że jestem w jednym z południowych krajów - to przez głośne rozmowy i żwawą gestykulację.

Domarackas twierdzi też, że Polacy mają mnóstwo energii i są bardzo kreatywni. Tą żywiołowość chętnie przeniósłby na Litwę. Z kolei Katia Sokołowa-Zyzak widzi jeszcze inny plus mieszkańców Warszawy. - Mówi się, że Polki są piękne, a ja powiem jeszcze coś innego - zaczyna tajemniczo. - Najprzystojniejsi są warszawscy mężczyźni. Są bardzo kulturalni. U nas dominuje typ macho. Kobieta jest raczej na usługi, gotuje, pierze, sprząta, tak jak na Wschodzie - mówi ze smutkiem.Z jej opinią zgadza się Linas Domarackas.

- Warszawiacy są bardzo życzliwi - mówi. - To widać na każdym kroku - na ulicy, w tramwaju, gdy ustępują kobietom miejsca… u nas na Litwie tego nie ma.Inaczej patrzy na mieszkańców stolicy przybysz z dalszego kraju. - Powinniście okazywać więcej szacunku starszym - mówi Razvi Hussaini. - U nas w Indiach, nawet jeśli ktoś starszy po prostu stoi na chodniku, zaraz ktoś młody podejdzie i zapyta, czy może mu jakoś pomóc.

Jakie, według obcokrajowców, są nasze minusy? - Po co wy się tak ciągle śpieszycie? - pyta Tom Gratton. - Ciągle jakieś nerwy, pchanie się do wyjścia w autobusie, jak kierowca autobusu jedzie za wolno, to klniecie.

Zbawi was te parę sekund? Razvi Hussaini, zapytany o negatywną cechę mieszkańców stolicy, długo się zastanawia. W końcu mówi: - Warszawiacy zbyt często używają słowa "nie". "Nie wiem", "nie znam", "nie potrafię". Czasem, zanim się człowiek zdąży do końca o coś zapytać, to już od razu słyszy "nie".

Tu jest mój dom

- Kocham Warszawę - mówi Katia. Maluję widoki z tego pięknego miasta. Namalowałam już serię obrazów "Warszawa po drugiej stronie lustra".- Warszawa ma swój urok - potwierdza Tom. - Wprawdzie ciężko jest mi się przyzwyczaić do tego tempa, ale chyba tu już zostanę na zawsze. Przyznaje, że wpadła mu w oko pewna blondynka, i to bardziej ona - niż wygląd miasta - jest przyczyną tego zachwytu.

- Nie przeprowadziłbym się stąd za żadne skarby - zapewnia Razvi. - Tęsknię czasem za rodzicami, ale nie zamierzam wracać do Indii. Tu mam żonę, rodzinę i miasto, w którym czuję się dobrze. Warszawa jest moim domem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl