W sieci krąży manifest o strajku włoskim rodziców. Nauczyciele są oburzeni

Ewa Abramczyk-Boguszewska
Ewa Abramczyk-Boguszewska
Wielu rodziców popierało strajk nauczycieli w kwietniu. Teraz czeka ich protest włoski pedagogów, ale będzie on z pewnością mniej dotkliwy.
Wielu rodziców popierało strajk nauczycieli w kwietniu. Teraz czeka ich protest włoski pedagogów, ale będzie on z pewnością mniej dotkliwy. Robert Wozniak
„Będziemy robić tylko to, co powinniśmy. Żadnej pracy „ekstra” - piszą autorzy grafiki, która krąży na Facebooku. Tytułują ją jako „Strajk włoski rodziców”.

Prawie tydzień temu, we wtorek 22 października, ZNP poinformował o rozpoczęciu tzw. protestu włoskiego. Polega on na niewykonywaniu przez nauczycieli pozastatutowych zadań w szkole, przedszkolu itp., a więc tych, które nie wynikają wprost z przepisów prawa. Chodzi m.in. o dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, wycieczki, towarzyszenie uczniom podczas weekendowych konkursów.

Rusza bezterminowy protest włoski w szkołach. ZNP: - To walka o godność i prawa nauczycieli

Żadnej pracy "ekstra"

- Nie uchylamy się od wykonywania zadań ujętych w Karcie Nauczyciela, statutach szkół czy w prawie oświatowym - mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Nie ma jednak żadnego uzasadnienia, aby czas pracy nauczyciela, który jest definiowany ustawowo do wysokości 40 godzin, był rozciągany poprzez nieobligatoryjne zadania do 45-50, a nawet 60 godzin tygodniowo.

Protest ma trwać bezterminowo. Związkowcy podkreślają, że nie jest on wymierzony w kogokolwiek, tym bardziej w dzieci, ale ich akcja już odbiła się szerokim echem w sieci. Na Facebooku kilka dni temu pojawiła się infografika pod hasłem „Strajk włoski rodziców”.

Będziemy robić tylko to, co powinniśmy. Żadnej pracy „ekstra” - piszą autorzy i wymieniają: „nie będziemy zmuszać dzieci do odrabiania zadań domowych po nocach, nie będziemy robić „ściemo-prac domowych”, czyli makiet itp., które i tak wykonują rodzice, nie będziemy szukać po całym mieście materiałów, bo nauczyciel uzna, że jutro dzieci muszą przynieść np. flażolet” [flet - przyp. red].

Dalej czytamy, że dzieci nie będą brać udziału w przedstawieniach, że nie będzie żadnych kwiatów na Dzień Nauczyciela, prezentów na koniec roku, a także że pedagodzy mają płacić za swój udział w wycieczkach czy wyjazdach. Autorzy grafiki zapowiadają również, że nie będą posyłać dzieci na korepetycje, tylko do nauczyciela, aby wytłumaczył im materiał.

Atmosfera jest napięta

Jak się okazuje, grafika pochodzi ze strony z memami i innymi żartami. Źródło to nie jest jednak podane, więc odbiorcy mogą przypuszczać, że jej autorami są rodzice. Tak czy inaczej, ten swoisty„manifest” wywołał dyskusję w sieci.

- To bardzo dobrze, że rodzice przestaną odrabiać lekcje za dzieci, najwyższy czas - mówi nauczycielka z Bydgoszczy. - Może wtedy uczniowie nauczą się samodzielności. O kwiaty i prezenty się nie prosimy, a jeśli ktoś myśli, że wyjazd na wycieczkę szkolną jest taki przyjemny, niech się sam wybierze. Zobaczy, jaka to atrakcja pilnować uczniów przez 24 godziny na dobę.

- Jestem pewien, że ta grafika ma za zadanie skłócić nauczycieli i rodziców. Nie dajmy się ponieść emocjom, bo już i tak atmosfera w szkole jest napięta - mówi inny nauczyciel. - Ten, kto umieścił ten apel w internecie zapewne chce, aby rodzice i nauczyciele stanęli po dwóch stronach barykady. Niestety, zdaję sobie sprawę z tego, że część rodziców tak właśnie myśli: że nauczyciel tylko oczekuje nagród, a sam nic nie robi, tylko jeździ za ich pieniądze na wycieczki.

Pretensje do MEN

Jak podkreśla Mirosława Kaczyńska, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP i szefowa bydgoskiego oddziału związku, protest włoski nie polega na rezygnacji nauczycieli z obowiązków. - Będziemy robić tylko to, co z nich wynika - mówi. - Nie powinno być nic dziwnego w tym, że jeśli na przykład, przychodzimy do pracy w sobotę, to chcemy, aby odbywało się to zgodnie z Kartą Nauczyciela. Jeśli nie otrzymujemy wynagrodzenia za dodatkowe zadania, to rezygnujemy z nich i pracujemy w ramach pięciodniowego tygodnia pracy w wymiarze nieprzekraczającym 40 godzin.

Mirosława Kaczyńska mówi, że rozumie rodziców, którzy również ponoszą konsekwencje reformy edukacji. - I w związku z tym powinni kierować swoje uwagi do ministerstwa, a nie do nas. To MEN ustaliło taki, a nie inny program nauczania, siatkę godzin, wymagania. My, nauczyciele, jesteśmy tylko wykonawcami. Owszem, dbamy o rozwój dzieci, ale to ministerstwo określa, jakie treści i w jakim czasie mamy przekazywać uczniom. Od początku wprowadzania reformy przewidywaliśmy, że odbije się ona na dzieciach i rodzicach, a ich niezadowolenie niesłusznie uderzy w nas, nauczycieli. Najlepiej, aby rodzice zasygnalizowali ministerstwu, że być może niewłaściwie opracowało podstawę programową i siatkę godzin.

Wideo: ZNP ogłosiło rozpoczęcie strajku włoskiego w szkołach. Jest bezterminowy

źródło: TVN24/x-news

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W sieci krąży manifest o strajku włoskim rodziców. Nauczyciele są oburzeni - Gazeta Pomorska

Wróć na i.pl Portal i.pl