W handlu zarabia się coraz lepiej. To bój o pracowników - tych wciąż w całej Polsce brakuje. Są lepsze branże z mniejszą liczbą obowiązków

Ewa Andruszkiewicz
Ewa Andruszkiewicz
Aneta Zurek / Polska Press
Od nowego roku lepiej zarabia się w Biedronce, od marca w Lidlu, a teraz w Tesco. Zadowoleni pracownicy to większa liczba klientów - takim tropem zdają się iść największe sieci handlowe, proponując swoim załogom coraz to wyższe zarobki. Ale pieniądze to najwyraźniej nie wszystko, bo chętnych osób do pracy w sklepach cały czas brakuje.

- Pracownikom każe się być piekarzem, kasjerką, magazynierem, sprzątaczką, a niekiedy nawet ochroniarzem, który pilnuje, czy klienci nie kradną.

Jeśli porównamy poziom wynagrodzenia do zakresu obowiązków, to praca w handlu przestaje być atrakcyjna. Do tego dochodzą jeszcze problemy z urlopami i zmienne grafiki. Ponadto osoby, które dopiero wchodzą na rynek pracy, nie czują presji pt. „muszę wziąć tę pracę, bo innej nie znajdę”. Wręcz przeciwnie, młodzi ludzie mają możliwość wyboru.

- tłumaczy Robert Jacyno, rzecznik NSZZ „Solidarność ‘80” w Biedronce.

I rzeczywiście, na pracę w sklepie decydują się coraz rzadziej, mimo stale rosnących wynagrodzeń. Od nowego roku lepiej zarabia się w Biedronce, od marca w Lidlu, a już wkrótce kolejne podwyżki czekają pracowników Tesco.

- W wyniku podwyżek minimalne wynagrodzenie dla osób z co najmniej trzymiesięcznym stażem wzrasta do2600 zł brutto na pełny etat - to nieco ponad 10 proc. więcej niż 12 miesięcy temu. Podwyżki otrzymają także pracownicy centrów dystrybucyjnych firmy - słyszymy w biurze prasowym Tesco.

Eksperci ds. handlu tłumaczą, że na brak nowych osób na rynku pracy wpłynął m.in. wzrost świadczeń socjalnych.

Wyścig o pracowników wśród największych sieci handlowych trwa. Od stycznia br. więcej zarabia się w Biedronce, od marca - w Lidlu, a już od lipca po raz kolejny wzrosną wynagrodzenia w Tesco. Co ciekawe, mimo rosnących pensji, nowych osób chętnych do pracy w sklepach jest jak na lekarstwo.
- To już druga zmiana wynagrodzeń w tym roku. W marcu firma wprowadziła podwyżkę w wysokości 100 zł brutto, zaś od lipca płace pracowników sklepów ponownie wzrosną, średnio o 130 zł. W wyniku podwyżek minimalne wynagrodzenie dla osób z co najmniej trzymiesięcznym stażem wzrasta do 2600 zł brutto na pełny etat - to nieco ponad 10 proc. więcej niż 12 miesięcy temu - słyszymy w biurze prasowym Tesco.

Ale to nie wszystko. Poza wyższymi pensjami, załoga sieci może liczyć także na dodatkowe bonifikaty. - W 400 sklepach, centrach dystrybucji i biurach sieci pracuje łącznie ok. 24 tys. osób. Pracownicy objęci są szerokim programem świadczeń pozapłacowych, w skład którego wchodzi m.in. stała, 10 proc. zniżka na zakupy, świąteczne karty podarunkowe czy dofinansowanie do zajęć sportowych i pakietów medycznych - dodają przedstawiciele biura prasowego Tesco.

Warunki zatrudnienia uległy w ostatnim czasie poprawie także w Lidlu. Jak podaje właściciel sieci, od marca br. początkujący pracownicy zarabiają od 2800 do 3550 zł brutto. Po roku pracy wynagrodzenia wzrastają od 2950 do 3750 zł brutto, a po dwóch latach - od 3150 do 4050 zł brutto.

- W Lidlu wierzymy w pracę zespołową - na sukces naszej firmy każdego dnia pracuje ponad 15 tys. pracowników w całej Polsce, dlatego wraz ze wzrostem firmy stale podnosimy pensje - mówi Maksymilian Braniecki, prezes Lidl Polska.
Od nowego roku więcej zarabia się również w Biedronce. Podwyżkami objętych zostało w sumie ponad 60 tys. osób zatrudnionych w firmie, w tym m.in. sprzedawcy-kasjerzy, zastępcy kierowników sklepów, kierownicy sklepów, magazynierzy oraz inspektorzy w centrach dystrybucyjnych. - Dzięki tym podwyżkom chcemy docenić wkład naszych pracowników w rozwój całej firmy - mówi Jarosław Sobczyk, dyrektor personalny i członek zarządu Jeronimo Martins Polska.

Jak podaje właściciel sieci, po styczniowych podwyżkach, osoby rozpoczynające pracę w Biedronce na pełen etat na stanowisku sprzedawca-kasjer, mogą zarobić co najmniej 2650 zł brutto miesięcznie. Pierwszą podwyżkę otrzymują po roku pracy, natomiast po trzech latach kolejną, dzięki czemu ich zarobki wzrastają do co najmniej 2950 zł brutto.

Wyższe pensje otrzymują także magazynierzy. W zależności od stanowiska, stażu pracy oraz lokalizacji zarabiają od 3050 zł do 4000 zł brutto miesięcznie.

Jak się jednak okazuje, wyższe płace nowych osób do pracy w sklepach wcale nie przyciągają. Dlaczego?
Jak tłumaczą związkowcy, „mimo podwyżek poziom wynagrodzeń wciąż nie jest adekwatny do wykonywanych obowiązków”.

Głównym powodem, dla którego chętnych do pracy w handlu nie ma, jest fakt, że mimo iż w ogłoszeniu pracodawca informuje, że wynagrodzenie zaczyna się od ok. 2600 zł brutto, w rzeczywistości wynosi ono ok. 2200 zł brutto + ewentualne dodatki. A dodatków tych pracownik może wcale nie dostać, jeśli np. zachoruje

- mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Robert Jacyno, rzecznik NSZZ Solidarność ‘80 w Biedronce i wskazuje dalej, że „w innych branżach, np. w przemyśle, 2600 zł brutto jest wynagrodzeniem stałym, pewnikiem”.

- Trzeba też dodać, że za te ok. 2200 zł brutto + ewentualne dodatki pracownikom każe się być piekarzem, kasjerką, magazynierem, sprzątaczką, a niekiedy nawet ochroniarzem, który pilnuje, czy klienci nie kradną. Jeśli porównamy poziom wynagrodzenia do zakresu obowiązków, to praca w handlu przestaje być atrakcyjna. Do tego dochodzą jeszcze problemy z urlopami i zmienne grafiki. Ponadto, osoby, które dopiero wchodzą na rynek pracy, nie czują presji pt. „muszę wziąć tę pracę, bo innej nie znajdę”. Wręcz przeciwnie, młodzi ludzie mają możliwość wyboru. Bardzo często jest tak, że nowi pracownicy, którzy przychodzą do Biedronki, szybko rezygnują i przechodzą do zakładów produkcyjnych, gdzie za wykonywanie cały czas tej samej jednej czynności otrzymują więcej pieniędzy - podsumowuje.

O komentarz poprosiliśmy też eksperta ds. handlu i rynku detalicznego.
- Powodem, dla którego coraz mniej ludzi chce pracować w handlu, jest fakt, że w innych branżach można zarobić te same pieniądze przy mniejszym wysiłku, a więc za wykonywanie mniejszej liczby obowiązków i przy mniejszej odpowiedzialności. Trzeba też dodać, że w Polsce w ogóle mamy bardzo duży margines osób niepracujących, na co wpłynął m.in. wzrost świadczeń socjalnych - komentuje dr Andrzej Faliński, ekspert ds. handlu i rynku detalicznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W handlu zarabia się coraz lepiej. To bój o pracowników - tych wciąż w całej Polsce brakuje. Są lepsze branże z mniejszą liczbą obowiązków - Plus Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl