W domu Kamila Stocha dziś nie rozmawia się o skokach

Joanna Zajchowska
Gdy Kamil po sezonie wraca do domu, rodzice ogłaszają wakacje. W rozmowie z nami zdradzają, jak będą wyglądały ich święta i jak ważna jest dla nich wiara. Pytani o oczekiwania wobec Kamila, mówią, że nie mają już żadnych. Czego mogliby chcieć więcej od trzykrotnego mistrza olimpijskiego?

Rok Krystyny i Bronisława Stochów składa się z dwóch części. Najpierw jest stres, są zmartwienia i emocje. Czas biegnie zawrotnie szybko. Kolejne konkursy są dla rodziców Kamila jak rollercoaster. A później przychodzi Planica. I jest koniec. Kamil wraca i rozpoczyna się kolejny etap. W rodzinie Stochów ogłasza się wtedy wakacje.

- Gdy Kamil wraca, zbieramy się rodzinnie w domu. Wyłączamy telewizor. Włączamy muzykę. Taką, jak ja wybiorę. Chociaż moje gusta pokrywają się z Kamila - mówi Bronisław Stoch. Tata Kamila może się pochwalić bogatą kolekcją płyt. - Mam około 10 tysięcy winyli. Głównie jazz, klasyka, czasem dobry rock. Bo przy tym się fajnie siedzi i gada - mówi.

W domu Stochów rozmawia się o wielu rzeczach, ale o skokach praktycznie wcale.

- Jeśli się już pojawia temat skoków, to tylko w kontekście humorystycznym. Kamil opowiada anegdoty. Ale nie ma rozpamiętywania. Nie ma porównań ani głębszej analizy. Nie przeżywamy emocji po raz kolejny - dodaje tata Kamila.

Rodzinny dom to azyl, gdzie każdy może odreagować i czuć się swobodnie. A muzyka tylko w tym pomaga. Ta w domu Stochów obecna była od zawsze. Był początek lat 70., gdy zaczęli urządzać w domu potańcówki. To dla niektórych była prawdziwa awangarda. Bo z głośników lecieli Beatlesi, Stonesi, leciał Led Zeppelin czy Uriah Heep. Zdarzało się, że nawet ktoś mówił, że u Stochów to sodoma i gomora, a od progu szatan straszy. Ale to zrobiło ich dyskotekom jedynie jeszcze większą reklamę.

„Żółty, drewniany dom”

Gdzie mieszkają Stochowie w Zębie, wie każdy. A ci spoza okolicy też nie mają problemu, by zapukać pod właściwy adres. „Żółty, drewniany dom” powtarzają sobie kibice i zjeżdżają, by uścisnąć dłoń rodzicom Kamila. Dom Stochów odwiedzali księża, kierownicy wycieczek z całymi autokarami ciekawskich turystów, byli też... oszuści, którzy się podszywali pod serdecznych przyjaciół ich syna.

- Mówili, że Kamil prosił, by wpadli na kawę. Wpadli w trakcie trwających zawodów, więc już wiedzieliśmy, że jak na przyjaciół i kibiców, to moment wybrali kiepski - wspominała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Krystyna Stoch. - Byli też tacy, którzy postanowili wchodzić do domu bez pytania, ale ten czas powoli mija.

- Kibice dojrzewają i ewoluują razem ze skokami. Ich uwaga rozkłada się też na innych skoczków. Od kiedy wszyscy chłopcy zaczęli osiągać dobre wyniki, to teraz są bohaterami jako zespół. I to jest fajne - mówi Bronisław Stoch.

Minionego sezonu rodzice Kamila nie chcą oceniać. - Czekamy, aż Kamil szczęśliwie wróci i usiądzie na kanapie. Odetchniemy wtedy z ulgą i radością. Ale zanim się obejrzymy, nastąpi kolejny sezon. Trudno przewidzieć, co nas czeka - mówi Bronisław Stoch.

Wielkanoc

Wielkanoc to w domu Stochów wyjątkowy czas. To moment rozładowania emocji, pogłębienia więzi, i tych rodzinnych, i tej z Bogiem.

A wiara w domu Stochów jest szczególnie ważna. Jak podkreślają, powinna być mądra, a nie wyśrubowana, na pokaz. Stochowie wyznają ją w sposób naturalny i skromny, bo demonstracja kojarzy im się z dewocją i fanatyzmem. Starają się nie przekraczać żadnej granicy.

- Wielkanoc to wielkie przeżycie religijne i czas, który przeznaczamy wyłącznie dla najbliższych. Najprzyjemniejsze jest u nas wielkanocne śniadanie. Do stołu zasiadamy całą rodziną, a ja staram się spróbować wszystkiego, co się znajdzie na stole - mówił Kamil Stoch.

I dodaje, że po powrocie nie może się oderwać od pysznych wypieków swojej siostry. Zdarza się, że z jej mężem walczą o całe blachy świątecznych pyszności.

Ta intymność jest dla nich szczególnie ważna, bo za chwilę zostaną z niej już tylko wspomnienia. Poza sezonem Kamil ma na głowie sponsorów i mnóstwo powinności.

- Teraz pilnuje budowy swojego domu. Cały czas jest w ruchu i dyspozycji do różnych zadań. My się cieszymy, jak przyjedzie raz na jakiś czas i posiedzimy kilka godzin. Albo jak poprosi o pomoc przy budowie - mówi Bronisław Stoch.

Gdy dzieci były małe, Stochowie uwielbiali spędzać czas aktywnie. Kamil kochał góry. Wspinał się z kolegami. W wieku kilkunastu lat zdobył Krywań. Zdarzało się, że codziennie trenował, biegając na Kalatówki. - W tej chwili nie ma na to czasu. Chociaż na pewno mu się ciągle te góry marzą - zapewniają rodzice Kamila.

Gdy Kamil był początkującym skoczkiem, rodzice byli dla niego ogromnym wsparciem. Często przy podejmowaniu ryzykownych decyzji służyli mu radą. Doradzają do dziś, chociaż już bardziej na stopie partnerskiej, niezobowiązująco.

Dziś to rodzice mają czasem ochotę poradzić się Kamila. - Jak on sobie poradził w Pjongczangu, to ja nie wiem… - mówi z podziwem w głosie Bronisław Stoch.

Rodzice przyznają, że ciężar oczekiwań wobec skoczków na olimpiadzie narastał w gwałtownym tempie. Mocno ciążył na barkach im samym. Kibice na pierwszy medal czekali długo, co jak podkreślają rodzice, sprawiło, że presja była większa niż kiedykolwiek wcześniej. Sam Kamil nie jest w stanie całkowicie się wyizolować z tej presji, a jednak robi to po mistrzowsku. Zdarza się, że dziennikarze pytają Stochów o oczekiwania wobec syna. Bardzo się wtedy dziwią. Odpowiadają, że nie mają żadnych. Czego jeszcze moglibyśmy od niego oczekiwać? - pytają.

W domu rośnie już nawet następca. Aluś, siostrzeniec Kamila, mimo że ma tylko 5 lat, już idzie w jego ślady. Szaleje na nartach na przydomowej górce, którą stworzył dla niego dziadek. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie pierwsze skocznie ze śniegu budował kiedyś Kamil. W niedalekiej przyszłości Aluś może zacząć treningi w klubie Evenement, który prowadzi Ewa, żona Kamila.

Rodzina Stochów skupią się na tym, co jest teraz. - A teraz jest radość i oczekiwanie, aż usiądziemy wspólnie do wielkanocnego stołu i będziemy się cieszyć sobą - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W domu Kamila Stocha dziś nie rozmawia się o skokach - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl