W Chojnicach zmarł nagle 10-letni Damian. Czy pogotowie przyjechało na czas?

Anna Klaman
Anna Klaman
Co było przyczyną śmierci Damiana dowiemy się po dokładnych badaniach.
Co było przyczyną śmierci Damiana dowiemy się po dokładnych badaniach. SłAwomir Kowalski / Polska Press
Damiana reanimowano ponad pół godziny. Nie udało się go uratować. Był piątek wieczór. Prokuratura Rejonowa w Chojnicach sprawdza nie tylko, co było przyczyną śmierci, ale także, czy służby medyczne udzieliły chłopcu właściwej pomocy.

Jak mówi "Pomorskiej" Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach, ze wstępnych relacji wiadomo, że rodzina kontaktowała się tego dnia m.in. z lekarzem rodzinnym. Bo Damian czuł się źle i bolał go brzuch. Wieczorem, ok. godz. 20.30 jego stan bardzo się pogorszył.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Zaniepokojeni rodzice wezwali pogotowie, ale to nie od razu przyjechało, a rodzinę odsyłano do świątecznej i nocnej opieki zdrowotnej.

Pytamy Leszka Bonnę, dyrektora Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach, czy karetka została wysłana na czas. - To pytanie nie do mnie, tylko do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Słupsku - odpowiada. - Od grudnia ub.r. nie ma u nas dyspozytorni. Telefony alarmowe na 112 odbierane są w Słupsku i to Słupsk kieruje pomoc. Informację ze Słupska, by wysłać karetkę, dostaliśmy dokładnie o 21.01. Ambulans natychmiast wyjechał. Na miejscu był o 21.06. Dziesięciolatka reanimowano ponad pół godziny.

Dziś przeprowadzono sekcję zwłok chłopca. Na jej podstawie biegła nie była w stanie ustalić przyczyny zgonu. Trzeba przeprowadzić dokładne badania. Prokuratura przepyta oczywiście świadków. Zacznie od najbliższej rodziny, by ustalić najważniejsze fakty.

W dalszej kolejności przepytywani będą inni świadkowie, a więc osoby, które udzielały bądź powinny udzielić chłopcu pomocy.

Do tematu wrócimy.

Pogoda na dzień (09.10.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Chojnicach zmarł nagle 10-letni Damian. Czy pogotowie przyjechało na czas? - Gazeta Pomorska

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nieznany
Z tego co wiem to dziecko na nic nie chorowało. Było zdrowe. I to nie wina rodziców. Bo jeśli mama dziecka krzyczy przez telefon że dziecko umiera to powinno przyjechać odrazu pogotowie. Nastepnie to też wina naszego chojnickiego basenu. A raczej ratownika który opiekowal się grupą tych dzieci w środe kiedy chlopiec miał basen razem z klasą. Chłopiec zachłysnął się wodą a ratownik nie poinformował o tym rodziców chociaż nalezy to do jego obowiązków. Bo po zachłyśnięciu wodą dziecko powinno być na obserwacji ponieważ zgon może nastąpić w czasie 72 godzin. !!
To się nazywa wtórne utonięcie następuje właśnie u takich dzieci po zachłyśnięciu się. A w tym przypadku właśnie niestety tak było.
A ratownik powinien poinformować rodziców że takie coś zaszło na basenie i piwinni jechać z chłopcem na obserwacje do szpitala.
N
Nieznany
Z tego co wiem to dziecko nie chorowało i było zdrowe. I to nie wina rodziców. Bo jeśli mama dziecka krzyczy przez telefon że dziecko umiera to pogotowie powinno przyjechac odrazu. A poza tym na basenie w srode dzicko nie zostalo dopilnowane. Zakrztusiło się widą ale ratownik nie powiadomił rodziców bo chłopiec piwiniem być 72 godz na obserwacji bo może dojsc to tak zwanego wtórnego utonięcia. Tak jak właśnie było.
A
Andrzej

temat bardzo ogólnikowy, żadnych szczegółowych danych o której rodzice dzownili po raz pierwszy, co to znaczy "pogorszenie się stanu", żadnych konkretów same pierdoły żeby wywołać gównoburze.

Może dziecko na coś przewlekle chorowało.

Pytanie czemi rodzice nie udali się do pediatry lub do nocnej i świątecznej opieki całodobowej ?

Wysyłanie karetek zawsze do zgłoszeń typu "ból brzucha" spowodowałoby że brakołoby ich na zabezpieczenie rejonu w przypadku czyjegoś zagrożenia życia.

Oczywiście winne tylko pogotowie i dyspozytor, tak zawsze gazety lubią przedstawiać sytuację a po szczegółowym wyjaśnieniu i oddaleniu winy od "głównych podejrzanych" zostaje temat także oddalony, bo po co o tym pisać.

L
Lukasz
Tak powini sie zabrać za słupsk ja rownież jak zadzwonilem do słupska do CPR to odesłali mnie do przychodni gdzie juz przy rodzicach mdlałem ale dla nich to nie jest zagrożenie życia gdzie rowniez mialem kołatanie serca
g
gwidon
Karetki nie było ponieważ za pewnie była gdzieś u jakiegoś gościa lub gościówy z temperaturką lub bólem paznokcia.
Wróć na i.pl Portal i.pl